Niebanalni i wolni 4 - Walka o swoje

Niebanalni i wolni 4 - Walka o swojeMonika rzuciła kuflami o podłogę i wybiegła z baru. Przemek od razu pobiegł za nią, doganiając na zewnątrz.  
- Ty... Ty... Świnio! Podobało się? Dużo było takich dziewczyn przede mną? - Krzyczała nie zważając na pobliskich przechodniów.  
- Posłuchaj. Miało być bez uczuć, ale się pojawiły, nic nie poradzę... Przepraszam.
- Tylko tyle? Tylko kurwa tyle?! Myślisz, że walniesz krótkie przepraszam i wszystko będzie jak dawniej? - Płakała, okładała go pięściami.
- Monika... - Zbliżył się do niej, ale ona od razu odsunęła się od niego.  
- Nie dotykaj mnie! - Spojrzała na niego po raz ostatni i pobiegła przed siebie.

Dobiegła do przystanku autobusowego. Na oświetlonej latarnią rozpisce wyczytała, że za parę minut przyjeżdża jej autobus. Usiadła na ławce i czekała samotnie na jej transport. Jej myśli zagłuszały jadące samochody. Wtedy znów przypomniała sobie sytuację z przed chwili i znów zaczęła ryczeć. Po jakimś czasie poczuła dotyk, Kobiecy dotyk. Uniosła głowę i ujrzała brunetkę klęczącą nad nią. Przetarła zapłakane oczy i dopiero rozpoznała w niej Sylwię.  
- No, mała. Wszystko w porządku? Wstawaj, jest autobus. Potem wszystko opowiesz.  

Po drodze Monika opowiedziała wszystko, co zaszło między nią a Przemkiem. Poznały się niecały tydzień temu, oczywiście dzięki Lenie, mimo to bardzo się zaprzyjaźniły. Sylwia musiała pomóc swojej nowej przyjaciółce. Wyjęła z jej torebki klucze do mieszkania i razem weszły do zabałaganionego lokum.  
- Może weź prysznic.  
Czekając na myjącą się Monikę, Sylwia rozgościła się już w jej mieszkaniu. Nastawiła wodę na herbatę i zaczęła oglądać fotografie na półkach. Na pierwszej z nich widać było Monikę razem z rodzicami nad morzem. Miała wtedy około 15 lat. Jej twarz była dziecinna, ale te same czekoladowe oczy potwierdzały jej tożsamość.  
Na drugim i trzecim Monika była już około osiemnastki, w Paryżu i gdzieś w górach. Być może to Alpy.

Sylwia usłyszała gwizd czajnika. Zrobiła sobie mocną, słodką herbatę, na nią taka działa lepiej niż kawa. Pijąc powoli gorącą herbatę usłyszała zamykające się drzwi łazienki.
- Kochanie, powinnaś się przespać. - powiedziała troskliwie Sylwia. - No już, masz spuchnięte oczy.
Pomogła przyjaciółce pościelić łóżko i usiadła obok czekając aż zaśnie. Po jakimś czasie, po cichu wymknęła się z pokoju.

Gdy wreszcie dotarła do mieszkania, zastała czekającego Piotra. Miała być w domu godzinę temu, zapowiadało się na romantyczny wieczór, ale widać stracił już nadzieję.
- Gdzie byłaś? - Spytał poirytowany Piotrek.
- Spotkałam Monikę w drodze do domu. Biedaczka... Przemek ją wykorzystał, a ona się zakochała.  
- Nie wierzę... Dobrze wyglądali razem. No, ale każdy musi żyć swoim życiem.
- Co masz na myśli? - Spytała kusząco Sylwia.
- Zaraz się przekonasz - Piotr pocałował czule swoją narzeczoną i wziął na ręce. Zmienił się. Zmężniał, jego twarz zwiastowała już u niego pełną dorosłość. Zaczął też ćwiczyć na siłowni. Sylwia lubiła dotykać jego umięśnionych rąk oraz pleców, czuła się w jego ramionach bezpiecznie.  
- Może pójdziemy spać bez kolacji, ale dzień dziecka nie obejmuje kąpieli - zażartował pobudzony już Piotrek, gdy trafili do łazienki.  
Po drodze pozbyli się już swoich ubrań, potwierdzając, że doświadczenie w pewnych rzeczach przychodzi z wiekiem. Po paru chwilach znaleźli się pod prysznicem. Sylwia od razu zajęła się Piotrkiem. Jego członek, przez cały ten czas urósł znacznie, dochodził już do dwudziestu centymetrów i nic nie wskazywało na to, że przestanie rosnąć. Sylwia mimo to opanowała sztukę, w której mieściła w ustach prawie całego penisa. Czuła jak pęcznieje w jej ustach. Piotr przeżywał silne wahania temperatury, łącząc pieszczoty Sylwii z letnią wodą z pod prysznica. Gładził mokre włosy swojej narzeczonej, jednocześnie patrząc na nią z czułością. Pobudzony do granic możliwości, trysnął w jej ustach, co bardzo lubiła, ale nic nie mogło się równać z dojściem ukochanego w niej samej. Sylwia wzięła do ręki spienioną gąbkę i zaczęła nią jeździć po klatce piersiowej Piotrka. On sam namydlił ręce i mył jej dwie piękne półkule. Pod wpływem jego dotyku, Sylwia jęknęła cichutko, po czym scisnęła w ręcę tubkę z szamponem i zaczęła dokładnie myć mu włosy. Piotrek zostawił na koniec zgrabną, wyćwiczoną pupę, która aż prosiła się o jego boski dotyk. Masował pośladki, ugniatał, leciutko poddrapywał. Po wszystkim ich usta zwarły się w kolejnym szczęśliwym pocałunku. Oni swoje już w związku wycierpieli. Było już tylko lepiej i lepiej. Zapatrzeni w siebie, przeżyli kolejny wspaniały wieczór.

Gdy Lena wróciła do mieszkania, dochodziła godzina dziewiąta. Zauważywszy porozrzucane na korytarzu ubrania mogły znaczyć tylko jedno. Uśmiechnęła się tylko i szybko pozbierała ubrania, wrzuciła je do kosza na śmieci. Lena zazdrościła Sylwii. Miała wspaniałego, przystojnego, kochającego faceta. Kiedyś zawiodła się na chłopaku do tego stopnia, że była o włos do popełnienia samobójstwa. Gdy wydobrzała, jej serce zamknęło się na nowe uczucia. Umawiała się z chłopakami, ale to były zwykłe spotkania, kończące się w łóżku. Zero uczuć. Interesowało ją tylko zaspokojenie swoich wygórowanych potrzeb. Przestała, podczas swojego rocznego pobytu we Francji, gdzie zawiodła się na tamtejszych kochankach. Nie zadowalając się "ochłapami”, musiała pościć, co z czasem poskutkowało i od jakiegoś czasu nie czuje już wiecznie narastającej potrzeby spełnienia. Gdy już na prawdę, nie mogła się powstrzymać, zadowalała się palcami. Obiecała sobie jedno - nigdy więcej nie pójdziesz do łóżka z byle kim. W tym etapie życia potrzebowała stabilizacji. Może nie męża i gromadki dzieci, ale czegoś stałego i poważnego.  
Z rozmyślań wybiła ją Sylwia, która dopiero co weszła do pomieszczenia.  
- Hej, dopiero wróciłaś?
- Taaak, mamy coraz więcej klientów, że chyba muszę kogoś zatrudnić na nocki, bo już nie wyrabiam. - To prawda. Jej niegdyś piękne, szare oczy były teraz podpuchnięte i zmęczone, pozbawione życia.  
- A może by tak Monikę? Przydałaby się jej teraz praca po tym wszystkim.  
- Biedaczka. - Przyznała Lena. - Wiedziałam, co Przemek ma zamiar zrobić, ale myślałam, że na prawdę coś dla niego znaczy.  
- Prześpij się słońce, bo wyglądasz okropnie!
- Dobrze mamo - Obdarzyła przyjaciółkę uśmiechem i zagryzła słodko dolną wargę.  

Nie miała siły nawet wejść pod prysznic. W swoim pokoju, resztkami sił rozebrała się do bielizny. Odruchowo spojrzała na lustro przy szafce. Wyglądała bardzo atrakcyjnie. Biały, prosty stanik, podkreślał jej średnie piersi, a tego samego koloru majtki, odznaczały się na jej zgrabnej pupie, która całkowicie tuszowała kilka kilogramów nadwagi. Jej zgrabna figura maskowała wiernie tę niedoskonałość, którą Lena obiecała sobie zwalczyć. Całość świetnie komponowała się z jej ciemno blond lokami. Wyglądała seksownie, a zarazem słodko. Zmęczona padła na łóżko i od razu zasnęła.  

********

Została wrzucona w sam środek akcji. Leżała naga w swoim łóżku na plecach, a przy niej, a właściwie na niej był on. Cudowny, przystojny cud-facet, którego mało nie utopiła na basenie. Był wtedy wściekły, ale to nie przeszkadzało Lenie. Bardzo ją pociągał. Jego średnie, blond włosy były tylko wspaniałym dodatkiem. Uzależniła się od jego oczu... Od jego cudownych, niebieskich oczu.  
Wchodził w nią w pozycji misjonarskiej swoim ogromnym, dwudziestoparo centymetrowym członkiem, za każdym razem rozrywając jej szparkę od środka. Czując nieokiełznaną przyjemność, zarzuciła ręce na jego szyję, domagając się na głos mocniejszych ruchów. Michał całował ją namiętnie w szyję, ciągle dociskając penisem o ściankę. Lena spuściła dłonie niżej, zatrzymując się na jego umięśnionych plecach. W ekstazie podziwiała jego idealnie wyrzeźbione ciało. Michał penetrujący szparkę Leny, powoli zbliżał się do końca. Przyśpieszył swoje ruchy, stał się brutalny. Niespodziewana, wyuzdana końcówka zadziałała na Lenę stymulująco. Michał pieprzył ją bez opamiętania, nie zważając, że z takim członkiem może jej w ten sposób zrobić krzywdę. Trysnął hektolitrami gorącego nasienia, sprawiając, że Lena też doszła. Nie przerywając swoich ruchów, potęgował jej spełnienie. Lena rzuciła ręce do tyłu, a jej źrenice powędrowały ku górze. Przez chwilę wydoczne były tylko jej białe gałki oczne. Robiło się coraz ciemniej i ciemniej, aż Lena nie widziała już nic.  

*********

Lena obudziła się z jęcząc. Spostrzewszy, że to był tylko sen, zawiodła się. Może to dziwne, ale jej wygórowanym potrzebom seksualnym nie sprostał jeszcze żaden facet. Nie przeżyła jeszcze prawdziwego orgazmu podczas stosunku. Tylko ona potrafiła doprowadzić się do szaleństwa. Zauważyła, że jej majteczki są wilgotne. Wsuwając dwa palce do nabrzmiałej cipki, tworzyła retrospekcję ze swojego punktu widzenia. Wyobrażała sobie Michała, który pieprzy ją, niczym rasową prostytutkę. Przyśpieszając swoje ruchy, ustabilizowała mniej więcej głośność swoich jęków. Nie była sama w mieszkaniu. Była bardzo sragniona. Doszła po paru chwilach. Wyginając swoje ciało w łuk, zamknęła oczy, ale i tak miała przed sobą Michała.  
Gdy doszła do siebie, usłyszawszy kroki, błyskawicznie schowała przesiąknięte majtki pod łóżko i przykryła się kołdrą. Do pokoju wszedł Piotr.
- Hej słońce, co tam? - Spytał Piotrek, czując się wyraźnie jak u siebie, usiadł obok niej.
- Umiesz pukać? - Syknęła, ale po chwili dodała już czulej: - Czuję się jak nowo narodzona. Potwierdziła to słodkim przygryzieniem dolnej wargi.
- A co z tym całym Michałem? Jak chcesz go podejść?
- Zobaczymy... Będę improwizować. - Wzruszyła ramionami
- Dobra, mam dużo pracy. A i na przyszłość: Rób to ciszej albo lepiej zaproś mnie do środka... - W tym momencie oberwał poduszką.
- Ty mała, świńska... - Dokończyła trafiając Piotra kapciem w głowę, zanim schował się za drzwiami.
W momencie, gdy trzasnęły dzwi, Lena obuciła się na brzuch, ugięła nogi w kolanach i obmyślała plan zdobycia cud-chłopaka.

Kilka dni później Przemek zaczął odczuwać stratę Moniki. Był przygnębiony, otumaniony, nie mógł się skupić na najprostrzej czynności. Nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. On się zakochał. Zakochał się w dziewczynie, którą miał tylko przelecieć i zostawić. Nie miał już szans u Moniki. To było pewne. Strata potrafi zmiękczyć każdego. Twardy, nieustraszony kobieciarz, leży od kilku dni w łóżku, nierzadko płacząc z tęsknoty. Mając mnóstwo czasu na rozmyślanie, uporządkował fakty. Paweł widział, że Monika wraca z piwem, mimo to ciągnął rozmowę, przechodząc do sedna, upewniając się, że słyszy. Ktoś, kogo uważał za przyjaciela, dał najlepszy przykład naszej, polskiej mentalności. Mężczyzna zapytany, czego sobie życzy, mógł poprosić o wszystko, ale odpowiedział, że sąsiad ma dwie kozy, a on tylko jedną. Więc chce, żeby sąsiad też miał tylko jedną...
Odsłuchał nagranie z automatycznej sekretarki, z przed kilku dni.  
- Cześć, tu Lena. Martwię się o ciebie. Wpadnij do Abbey, kiedy będziesz mógł.

Monika była w podobnej sytuacji. Kochała go do szaleństwa. Ona miała przynajmniej wsparcie Sylwii, która odwiedzała ją codziennie. Tego dnia była samotna. W ciągu godziny opróżniła dwie butelki wina, które dawały już o sobie znać. Podobno człowiek lepiej myśli przy alkoholu. Monika doszła do następujących wniosków: - Przemek jest dupkiem, pieprzonym egoistą, który zabawił się ze mną. Mówił, że uczucia się pojawiły. - Pomyślała - Czy to może być prawda? Dzięki pewności siebie, wywołanej alkoholem postanowiła postawić na jedną kartę. Kocha tego faceta i jeśli jest choć cień szansy, to wybaczy mu wszystko.  

Po podróży taksówką, dotarła do domu przy Woli 17. Gdy gospodarz otworzył drzwi, szatynka ujrzała obraz nędzy i rozpaczy. Tłuste, rozczochrane włosy, kilkudniowy zarost i niechlujny ubiór. Zdziwiony otworzył usta, tracąc możliwość ruchu. Pewna siebie Monika, zdecydowanie, przeszła przez próg i wlepiła się w jego wargi. Wsadziła swój mały języczek, w otwarte usta. Po dłuższej chwili przerwali i przytulili się, nie ukrywając łez. Nie potrzebowali słów. Ich tęsknota była widoczna w każdym spojrzeniu, w każdym geście, w każdej myśli...
- Nie mogłam bez ciebie - Wykrztusiła przez łzy.
- Jestem cholernym, pieprzonym idiotą. Proszę...
- Ciiiii - Przerwała mu - Zamknij się i pocałuj mnie.
Jeżdżąc po jej zaczerwienionych policzkach, wpił się w jej spragnione jego wargi. Smakowanie słodkiego smaku jej ciepłych ust, było dla niego najwspanialszym momentem na świecie. Ciągle starając przystosować do siebie swoje otępiałe rozłąką zmysły, położyli się na kanapie w salonie. Monika przytuliła się do jego piersi najmocniej jak tylko umiała. Jej serce biło dla niego. Dla niego pompowało krew. Dla niego oddychała. Dla niego żyła. Nie mogąc nacieszyć się chwilą, leżeli w milczeniu, wzajemnie wydychając dwutlenek węgla.  
Monikę podniecał sam dźwięk jego imienia. Przemek opracował algorytm uwodzenia, który opierał się na jego inteligencji, nietuzinkowym poczuciu humoru oraz jego bajecznych, jasnoniebieskich oczach. Szatynka chłonęła jego boską obecność. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że jej od kilku dni poszcząca szparka jest nabrzmiała. Wiedząc, że to ona musi zrobić pierwszy krok, wysunęła się z jego uścisku, usiadła na torsie i zaczęła się rozbierać. Przemek w końcu wydusił pierwsze od jakiegoś czasu słowa: Kocham cię. Czuła dokładnie to samo, ale wyznała mu to w sposób niewerbalny, swoim spojrzeniem i wspaniałym pocałunkiem. Po kilku chwilach Przemek przerwał pocałunek.
- Poleć ze mną Hiszpanii. Na zawsze.
Monika znała odpowiedź. Miała ochotę ją wykrzyczeć całemu światu. Zamiast tego uśmiechnęła się pogardliwie i oznajmiła:
- To zależy...
-Od czego?
- Jak będziesz się ze mną kochał.  
Próbując ukryć rozsadzające go szczęście, odpowiedział tylko: - Spuchniesz.
- Zobaczymy - Uniosła brwi, zatrzymując wzrok na wybrzuszeniu na jego spodniach.  

Pięć minut później byli już w trakcie potwierdzania swojej miłości. Przemek pieścił jej ociekającą soczkami szparkę. Wykonując kilka powolnych i dokładnych ruchów językiem, uwolnił ich jeszcze więcej. Chciał dać jej to, czego nigdy nie dostanie od nikogo innego. Zanurzał palce w wilgotnej myszce, jednocześnie smyrając drugą ręką twarde jak kamień sutki.  
- Nie każ mi czekać! Proszę...  
Nie mógł być obojętny na prośbę swojej Moniki. To był tylko słodki przejaw tego co miało się zdarzyć.
- A i jeszcze jedno kochanie, ja dzisiaj rządzę w łóżku. - Odepchnęła go, po czym wylądował na plecach, a ona na nim. Nie spuszczając kontaktu wzrokowego, nabijała się na jego penisa. Skakała po nim, dając sobie i jemu maksimum przyjemności. Klaski jej pupy o jego biodra unosiły się po całym pokoju. Byli za bardzo podnieceni, żeby wytrzymać dłużej. Doszli oboje, po raz kolejny wyznając sobie miłość.
Godzinę później Przemek rozmyślał o ich wspólnej, wspaniale zapowiadającej się przyszłości. Dochodziła godzina 22. Nie chcąc budzić Moniki, wstał, ubrał się i jak umiał najciszej wymknął się z domu.

W Abbey, atmosfera była jak zawsze wspaniała. Kibice świętowali kolejne wielkie zwycięstwo, śpiewając i tańcząc. Przemek usiadł przy barze w środku pomieszczenia, po czym opowiedział o wszystkim Lenie.  
- Gratulacje. Zasługujecie na to.
- Nie wiem czy ja zasługuję...
- Cicho bądź! Już odkupiłeś swoje winy i jedyne co powinieneś to... - Przerwała, widząc stojącego za nim Pawła. Dostrzegając zdrajcę, wstał. Kibice, znając takie sytuacje, okrążyli dwóch mężczyzn.
- To co, jak to rozegramy? - Spytał opanowany Przemek.
- Według zasad. - Zrobił krok na przód, trzymając gardę. To co go spotkało było nie do przewidzenia. Dostał potężnego kopniaka w krocza. Z bólu, ukląkł na kolanach, trzymając się za klejnoty.
- Zasad przestrzega się zawsze, a nie kiedy nam się podoba. - Uświadomił dawnego przyjaciela i wyszedł z baru, zostawiając go z klepiącymi po plecach i glaszczącymi po głowie kibicami.


*Jakieś górnolotne to nie jest, ale uznałem, że nadaje się do publikacji. To jest jak dotąd moje najdłuższe opowiadanie :) Za wszelkie błędy wynikające z nieogaru i pisania na telefonie - przepraszam. Pozdrawiam ZicO ;)

ZicO

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3082 słów i 17132 znaków.

4 komentarze

 
  • ZicO

    JohnyB mam to w planach, ale trzeba będzie sporo poczekać.

    17 mar 2014

  • maniak filmowy

    parę tekstów widzę że wziąłeś z filmu 13 dzielnica

    15 mar 2014

  • czytelniczka

    bd ciag dalszy? prosze:)

    14 mar 2014

  • lula

    not bad...pomysl genialny;)czekam na kontynuacje;d

    14 mar 2014