Moje wieczory 1

Moje wieczory 1Jak zwykle był zwykły niczym nie wyróżniający się wieczór. Stwierdzam kolejny raz, że jestem cholernie znudzona swoim monotonnym życiem, tym ciągłym bezsensownym kręgiem rozczarowania. Leżąc w łóżku, myślę jak niepomyślny los mnie spotkał i czemu nie mogę być jedną z tych wiecznie rozrywanych dziewczyn, które trudno łapią dech, bo wirują wokoło jak te kolorowe parasolki w biedronkowe wzorki. Ale gdzie ja powiruje, deszcz leje. Zostaje w domu spontanicznie przewracając się na drugi bok. Kiedy już wszystko co do tej pory robiłeś się znudziło to znaczy, że musisz, a ewentualnie pod wpływem chwili możesz wstać i jednak wyjść na ten deszcz. Więc ja wychodzę, bo prezentuje zmienność ludzkich decyzji, nie tyle kobiecych, ale wszystkich. Twoich też. Ubieram się elegancko w piaskowy płaszczyk, mając całkowitą pewność, że mnie woda nie rozpuści i wkraczam w tereny Starego Miasta. Słucham dźwięku spokojnie bijących o wszystko kropel deszczu rozglądając się jakbym była nocnym turystą i szukała czegoś nietuzinkowego. A mianowicie poluje na jakiegoś równie nieporównywalnego z nikim innym człowieka płci męskiej. Co by zrobić, żeby zrobić i żeby jeszcze wyszło? Ten cień za niski, kolejny za stary, następny okazuje się kobietą. Nie poddaje się chwilowo. Idę dalej z perłowymi oczkami. I własnie w tych perłach odbija się prawdziwie siedzący na ławce mężczyzna. Nieprędko, wręcz wolno pokonuje drogę, aby zmierzyć się i pokazać moje umiejętności komunikacyjne, którym zawdzięczam dotychczasowe relacje z ludźmi. Kamyczek za kamyczkiem, stuku puku.
Staję przed ową osobą z dźwięcznym;
- Akuku.
- Może pani powtórzyć, bo chyba nie zrozumiałem.
- Powiedziałam, cytuję; dobry wieczór.
- A, dobry wieczór.  
- Mogę usiąść obok?
- Wykluczone. Nie chcę być niemiły, ale ja tu szukam spokoju.
- A, to przepraszam.
I odchodzę. Idę z głupią miną, tak mi się wydaje, że nawet idiotyczną. To nie było jakoś szczególnie ciekawe doświadczenie, ale przynajmniej wiem, że można znaleźć spokój na tamtej ławce, obok latarni 37. Wchodzę do baru "Trzecie tempo”, śmierdzi alkoholem i starymi, obleśnymi mężczyznami, już od samego wejścia zaczynają się nic nie znaczące obczajki, bo w końcu nie mają szans u tak atrakcyjnej dziewczyny jak ja.  
- Do takiej spelunki przychodzisz laleczko? – słyszę od łysola z papierosem w ustach, który po chwili wypuszcza cały dym prosto w moją twarz.
- Mmm, miętowe.  
- Żartujesz?
Kupuję piwo i siadam jak najdalej, a jednocześnie najbliżej plazmowego telewizorka na ścianie, lecą hity lat 70. Po dwóch robi się minimalnie przyjemniej i nawet uśmiechać mi się chce, a mam do kogo, bo przede mną siada właśnie dwóch okropnie wyglądających mężczyzn. Nic nie mówiąc podaję im rękę, nie prosząc o pocałunki, a jak nigdy je dostając. Uśmiechają się nawet czarująco, aczkolwiek nie mam pojęcia ile mogą mieć lat i śmiałości w sobie.  
- Co cię tutaj sprowadza? ¬
- Właściwie to nic, ale samotność pcha mnie w takie miejsce.
- Już nie jesteś samotna, więc chyba nie jest aż tak źle z tym miejscem, nie?
- No nie.
- Wolisz stąd iśc? – Dodaje drugi.  
- Proponujesz coś?
- Zobaczysz, zaufasz nam?  
- To dość ryzykowne, ale nie mam nic do stracenia.
- Może masz.
Wyszliśmy tylnymi drzwiami, dowiaduje się że jeden z nich, a mianowicie Grzegorz jest współwłaścicielem tego lokalu. Nie wygląda może za dobrze, ale wiele osób tu przesiaduje. Wsiadam do czerwonego lexusa, jest komfortowo. Nie myślę co może się stać. Leci muzyka, trudno mi określić jaki to gatunek, ale całkiem rytmiczne dźwięki. Rozmawiamy o tym, że mam na imię Weronika, że mam 21 lata, że jestem naturalną blondynką z małym biustem, ale im się podoba. Studiuje też sztukę i mają mnie za sztukę, pytają czy mogą mi pozować, nie mam nic przeciwko. Uśmiechają się wszyscy, bo atmosfera jest w porządku. Nie jesteś zbyt wygadana, nie sprzeciwiam się. Ale uśmiech masz ładny, dziękuję. Dojeżdżamy do budynku, z czerwonej cegły z srebrną bramą, automatycznie otwieraną. Otwiera zamki, ja rozpinam guziczki płaszczyka, odwiesza. Widzę świetnie rozporządzaną przestrzeń i jestem zadowolona, że trafiłam na ludzi odnoszących jakikolwiek sukces. Pijemy nie byle jakie wino, powoli, z gracją, jakbym miała przed rozkosznym upojeniem coś zajmującego do powiedzenia. Jeden patrzy na twarz, Grzegorz na nogi, bo się troszkę bordowa sukienka podwija. Nie poprawiam, bo podoba mi się jego odległe spojrzenie. Troszkę mnie to obezwładnia, nie mogę uwierzyć, że tak mogły go pochłonąć. Siadam pomiędzy nimi na skórzanej kanapie i muskam delikatnie ustami ich policzki w ramach podziękowania. Grzegorz obejmuje mnie ręką, przyciskając lekko głowę do mojej. A drugi gładzi mnie po elastycznej nóżce, od łydki po wewnętrzną stronę uda. Zadaje sobie natychmiastowe pytanie, czy mogę zostać, bo jest mi przyjemnie. Nie słyszę nic, poza szeptem. Wychodzi na to, że jak nie miałam nikogo to dziś mam aż o jednego za dużo. Zaczyna mi się robić gorąco, całe ciepło rozpływa się po moim ciele. Zaczynają się drobne pocałunki, które raz za razem pogłębiają się na moim ciałku. Pomagam ściągnąć niepotrzebną już kreację. Grzegorz radzi sobie z rozpięciem stanika, kiedy mi to nie wychodzi. Czuję jego języczek na szyjce, a teraz na lewym sutku, prawy przygryza mi drugi pan, a jego zarost kłuje znośnie moją gładką pierś. Grzegorz zdecydowany idzie niżej, aż dostaje się do mojej cipki, masuje ręką wokół niej, omijając najwrażliwsze części. Drugi wkłada języczek do moich ust, co nie jest tak obrzydliwe jak przypuszczałam. Jest tak przyjemnie i tak intensywnie, czekam tylko aż zacznie ją lizać. Tak się dzieje, obłędne ruchy jego języka są darem dla mojej łechtaczki. Drugi wyciąga dorodnego penisa, wkłada go w moją otwartą dłoń, która zamyka się w uścisku, pomaga mi odrobinką śliny i zaczynam masować jego członka od góry w dół, przez moment patrząc na jego wdzięczną twarz. Każdy ma wdzięczną twarz, to dość niecodzienne dla mnie. Wchodzi języczkiem w moją wilgotną szparkę, świdrując nim. Druga rączka dociska jego głowę, aby móc ją wsadzić tak głęboko jak się da. Wchodzi gościnnie do moich ust, ssę pierwszego w swoim życiu penisa, którego kształt mnie zaskakuje, muszę przyznać, że ekscytuję się idealnym rozmiarem i łatwością jego lizania. Grzegorz zauważa, że jestem dziewicą, więc zadaje opiekuńcze pytanie czy chce aby we mnie wszedł, odpowiedź nie jest zbyt zaskakująca. Rozkłada mi nóżki jeszcze szerzej, przysuwa mnie do siebie bliżej, spoglądam jak ściąga spodnie i bokserki, z których wydobywa się jego nabrzmiały penis. Jest większy niż ten w mojej pełnej buzi. Zabiera się do wejścia we mnie, przez moment trzymając go, zaczął patrzeć na moją twarz, kiedy ja wcale nie spuszczam wzroku z jego. Stanowczym ruchem wślizguje się dość łatwo w moją ciasną cipkę. Od delikatnych ruchów, sprawdzając moją reakcję na nie, po coraz mocniejsze, szybsze i bardziej rozpalające. Łapie mnie za tyłeczek, ściska jędrne pośladki i posuwa. Drugi nagle dochodzi na moją twarz, troszkę do ust, z ciekawości połykam. On się uśmiecha, daje mi namiętnego buziaka, zaciskając palce na sutku, co powoduje że jęki wydobywają się ze mnie z podwojoną częstotliwością. Uśmiecha się, ubiera i idzie po schodach, łapiąc po drodze butelkę jakiegoś trunku. Zostaję sama z Grzegorzem, który jest cały mokry, gorący, pulsujący i niezwykle szybki, który jeszcze przez chwilę próbuje powstrzymać siebie i mnie od oczekiwanego orgazmu. Nie na długo, bo moje ciało doznaje niesamowitej przyjemności, skurcze są spektakularne, a każda część ciała jakby przestała ze sobą współpracować, bo drży i porusza się niekontrolowanie. Oddech przyśpieszony do maksimum jak w trakcie triumfalnego maratonu. Wyciąga go ze mnie i fala spermy tryska na moje rzucające się ciało. Siada obok sapiąc lekko z pełnym zadowoleniem i spełnieniem. Całuję go, pytam czy mogę zostać na noc. Zgodził się co mnie ogromnie ucieszyło, bo być może zjem z nim śniadanie. A teraz idę wziąć kąpiel, Grzegorz daje mi aksamitną koszulę nocną abym miała w czym spać, a sam oznajmia, że idzie na górę do łóżka. Spoglądam na siebie w lustrze, uśmiecham się idiotycznie, może troszkę inaczej. I topię w widowiskowej, różowej pianie.

romantyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 1525 słów i 8680 znaków, zaktualizowała 2 kwi 2018.

7 komentarzy

 
  • agnes1709

    Dlaczego Pani nie pisze?:spanki: Jeszcze nie ma wakacji, więc proszę brać się do roboty:lol2: ;)

    3 maj 2018

  • iamnaughty1990

    Na dobry początek łapka w górę. Pracuj dalej nad formą i stylistyką bo pomysł jest niezły :whip:

    31 mar 2018

  • Tory

    Fajne, dobrze się czyta, podniecające, pisz dalej chętnie poczytam :przytul:

    30 mar 2018

  • Somebody

    Dla mnie całkiem spoko. Trochę się pospieszyłaś z zakończeniem, wyszło nieco płasko, ale poza tym Łapka w pełni zasłużona  ;)

    29 mar 2018

  • agnes1709

    DZIĘKUJĘ, PAŃSTWO PREZESI!!!:rotfl:

    29 mar 2018

  • LOL24

    @agnes1709 dajemy szansę, ale jak ktoś mimo komentarzy, błędy w tekście sobie olewa, to my go też :smiech2:

    31 mar 2018

  • agnes1709

    @LOL24 Wiadomo. A sporo tu takich, oj, sporo:sad:

    31 mar 2018

  • agnes1709

    Ej tam, na górze, puśćcie to na główną, co? Bo czuję, że dziewczyna się jeszcze rozpisze:faint::D:D:D:rotfl:

    29 mar 2018

  • romantyczka

    @agnes1709  :zakochany:  :rotfl:

    29 mar 2018

  • agnes1709

    Przeczytałam i jest... nieźle, ale tylko nieźle. Fajna, miła historia, lecz niektóre zdania aż wołają o pomstę do nieba, np: "Wsiadam do czerwonego lexusa, komfortowo jest". Nie wiem, czy to był celowy zabieg zamienienia miejscami dwóch ostatnich słów, ale nie brzmi to dobrze. Znalazłoby się jeszcze kilka, ale to już pozostawiam Tobie. I po co te zdrobnienia: "nóżki, szyjka, itp)? To wali po twarzy gimnazjalnym bełkotem. Rozumiem, że debiut i jak na debiut to naprawdę nieźle, popraw tylko niektóre zdania i błąkające się literówki. Pisz, a z czasem będzie tylko lepiej. Daje łapkę na rozruch (nie łączyć z kwestia seksualną):lol2: Pozdrawiam;)

    29 mar 2018

  • romantyczka

    @agnes1709  dziękuję za ten miły komentarz, nawet się uśmiechnęłam przy tym rozruchu. Pozdrawiam  ;))

    29 mar 2018

  • agnes1709

    @romantyczka No i luzik:D

    29 mar 2018