Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

JAK SPRÓBOWAŁEM Z TATĄ

Hej, wiem, że tematyka tego co tu napiszę może być trochę niestosowna, więc jeżeli cię to nie jara, nie czytaj. Ale jeżeli jara, napisz do mnie ;-) z recenzją (albo i czymś jeszcze, chętnie popiszę) [mail: brrunoff999@gmail.com]. Z góry ostrzegam, że cała ta historia wydarzyła się naprawdę niecały rok temu i pozmieniałem tylko parę szczegółów. Miałem wtedy 17 lat.
     Moi rodzice zawsze byli dosyć specyficzną parą. Matka jest bardzo wierzącą katoliczką, a ojciec zagorzałym ateistą i na tym polu nie dogadywali się specjalnie dobrze. Zawsze była chyba niechętna do seksu, a ojciec często chodził z tego powodu sfrustrowany – a każdy kto go zobaczy, na pierwszy rzut oka pozna, że ten to ma spore libido. Ledwie skończył wtedy czterdziestkę, ale aparycję pod wieloma względami ma trzydziestolatka. Dobrze zbudowany, umięśniony, z szerokimi barami, bicepsami jak pnie drzew, ciemną, dobrze obytą ze słońcem skórą, krótkimi, ciemnymi włosami, przetkanymi gdzieniegdzie srebrem, gęstą, zajebiście podkreślającą jego wydatną szczękę brodą, jasnozielonymi, kontrastującymi z dosyć ciemną skórą oczami i nawet paroma tatuażami w kształcie smoków przez całe ramię z czasów, kiedy siedział w poprawczaku (od tego czasu zupełnie wyszedł na prostą). Nic dziwnego, że im się nie powodziło – zupełnie do siebie nie pasowali.
     Przez lata wolałem spędzać czas z matką i dopiero jakieś dwa lata temu zaczęliśmy dobrze dogadywać się z ojcem. Szkoda, bo niedługo potem zdecydowali się na separację, chociaż wtedy jeszcze niezupełnie rozumiałem, co było jej przyczyną. Zamieszkał sam i ponieważ moja mama gorzej to przeżyła niż on, nie widzieliśmy się przez jakieś trzy tygodnie. W końcu zdecydował się zaprosić mnie do siebie.  
     Mieszkanie miał takie, jak typowy kawaler – trochę chaotyczne, ale bardzo przytulne, a ponieważ zarabiał też sporo w firmie produkującej rzeczy dla dorosłych (o czym powiedział mi dopiero parę dni później) było też duże i luksusowe.  
     - Cześć synek, dawno się nie widzieliśmy – przywitał mnie w drzwiach z uśmiechem, jakiego nie widziałem u niego od jakiegoś czasu – wejdziesz?
     Chociaż nie miałem jeszcze wtedy osiemnastu lat, do kolacji którą dla nas zrobił (curry czosnkowe) nalał nam po lampeczce wina. Teraz kiedy o tym myślę, chciał się po prostu zdobyć na nieco kultury, chociaż jestem pewien że kwadrans wcześniej chodził w samej bieliźnie, a zwykł nosić dobrze podkreślające swoją zawartość slipy. Od wina z reguły wolał też piwo.  
     Już na wejściu zauważyłem, że traktuje mnie nieco inaczej, chyba już jak dorosłego. Czuć było od niego miękkimi, ciepłymi perfumami o zapachu skóry i tytoniu, które chociaż mocne, nie do końca zabiły jego piękny, męski zapach. Nigdy wcześniej nie zwróciłem na to uwagi, ale był naprawdę zajebiście przystojny i z każdym rokiem wyglądał nawet jakoś lepiej, a od kiedy mieszkał sam w ogóle rozkwitł.
     Kolacja była bardzo smaczna, ale prawie nie zwracałem na nią uwagi, wpatrzony cały czas w niego, tak jak nigdy nie byłem. Jak to możliwe, że przez te wszystkie lata, kiedy oglądał w nocy jakieś mecze albo filmy dokumentalne w samej bieliźnie (czy nawet bez niej, zasłaniając tylko krocze puszką piwa, o ile moja mama spała) nigdy nie zwróciłem uwagi to jego fantastyczne ciało koloru egipskiej miedzi?
     I może wypiłem jeden, dwa kieliszki za wiele (on dla siebie otworzył całą następną butelkę) ale rozmawiało nam się zajebiście. Po raz pierwszy czułem, że świetnie się rozumiemy, jak facet z facetem. Zaczęło się od rozmowy o moich treningach koszykówki i próbach w pisaniu (chociaż zawsze wolałem pisać o spoconych chłopcach z szatni), a następnie przez trochę sprośnych żartów zeszło na jego frustracje z mamą. Zresztą dobrze go rozumiałem. Mama była świetna, ale potrzebowała innego faceta. Tego tutaj, chciałem mieć dla siebie na własność.
     Rzecz jasna byłem jeszcze wtedy prawiczkiem i chyba dopiero uświadamiałem sobie, że lubię nie tylko jebać innych, ale sam najchętniej wziąłbym w dupę.  
     - Czyli mówisz mi, że taki przystojniak jak ty nie ma dziewczyny? Jeszcze trochę i pomyślę, że w ogóle cię nie interesują – powiedział pół-żartem, ale zaschło mi od razu w gardle – nigdy nie byłeś z żadną panienką w łóżeczku?
     Zawstydzony przyznałem się do bycia prawiczkiem, chociaż już wtedy to nie panienki miałem w głowie.  
     - Pozwól, że tatuś coś ci doradzi. Zacznij wolno i dopiero stamtąd przyśpieszaj – rzucił bez żadnego zakłopotania biorąc mocny łyk wina – a dobrze ty chociaż jesteś uposażony?
     - Ja…? – usłyszawszy to nie wiedziałem co odpowiedzieć. Czy byłem? Nie wiedziałem jakiej długości jest mój penis (chociaż parę razy prawie namówiłem chłopaków z drużyny do porównania). Wydawał mi się całkiem ok, może nawet trochę większy niż przeciętny.
     - No, ty! Jak nie wiesz, to może pokażesz tatusiowi… - powiedział wesoło, ale zaraz uśmiech zniknął z jego twarzy – Nie no, oczywiście żartuję – dodał cholernie zmieszany, a ja sam nie wiedziałem co mu powiedzieć.
     Po tym epizodzie nie rozmawialiśmy już długo. Pokazał mi tylko moją sypialnię, tuż naprzeciw tej jego i pogasiwszy światła życzył dobrych snów. Kiedy drzwi zgrzytnęły za mną i zostałem pod kołdrą sam jeden w całkowitej ciemności, poczułem się zły na siebie. Przegapić taką okazję! Teraz już mam pewność, że on też jest mną zainteresowany. Na samą myśl o tym, że leży w pokoju obok w samych tylko, przesiąkniętych jego zwierzęcym zapachem slipach sprawiła, że mój penis stanął jak maszt, nie pozwalając mi zasnąć.  
***
     - Tato, śpisz? – powiedziałem najciszej jak mogłem w akompaniamencie cichego zgrzytania drzwi do jego sypialni. Co ja sobie myślałem? Co niby miałem mu powiedzieć?
     Już miałem zrezygnować i wycofać się do mojej własnej sypialni, kiedy ciężki i miękki jak dźwięk basu głos mojego umięśnionego, rozgrzanego jak blacha czołgu w słoneczny dzień taty odpowiedział mi przecząco.
     - Coś się stało? – zapytał, nie zapalając światła, podpierając się na swoim masywnym, twardym ramieniu i patrząc na mnie. Kołdra ledwie dosięgała jego pasa, pozostawiając klatę półboga skierowaną prosto na mnie.  
     - N… Nie mogę spać – wyrzuciłem zaraz gryząc się za język. Boże, jak to głupio brzmiało. Każdy tata w takim momencie kazałby synowi iść spać i przestać się wydurniać, ale nie on.
     - Dręczyła cię nasza rozmowa z kolacji? Nie przejmuj się, też o tym myślę. Siadaj koło mnie.
     Serce zatrzepotało mi zarazem jak młot i skrzydła kolibra. Początkowo miałem zamiar usiąść na skraju łóżka, ale kiedy tylko spróbowałem, zachęcił mnie do rzucenia się na nie całym ciałem, równolegle do niego, parę centymetrów od jego miedzianej skóry, której ciepło i gorzką, męską woń czułem jakbym wsadził noc do flakonu perfum. W miejscu, gdzie kołdra dotykała jego miednicy, cień zasłaniał mi jego krocze.
     Okazało się, że chodziło mu nie o rozmowę o długości mojego penisa, ale o matkę (chociaż wiedziałem, że to pierwsze też musiało go dręczyć). Bardziej wstawiony niż ja, pachnący delikatnie winem, ale na pierwszy rzut oka trzeźwy, przyznał mi w końcu, że sporą rolę w ich separacji miał też ich brak dobrego seksu.
     - Możesz się śmiać, że to głupi powód, ale wiesz jacy są mężczyźni. Jeszcze nie umieram, chcę mieć małe co nieco z życia.
     Nie tylko jeszcze nie umierał, ale wyglądał żywiej ode mnie.
     - Nie wstydź się tato, wiem jak to jest – odparłem mu zdziwiony własną śmiałością. Sam nie wytrzymałbym chyba dnia bez walenia konia.
     Słysząc to uśmiechnął się i cieszyłem się z otaczających nas ciemności, bo zarumieniłem się zupełnie.
     - W tym wieku też to robiłem codziennie. W sumie to nigdy nie przestałem, ale przez ostatnie tygodnie nie miałem do tego żadnej motywacji.
     Jego jasnozielone oczy obłapywały mnie chciwie.
     - Wiesz, wtedy kiedy wspomniałeś o długości penisa… - zacząłem, ale nie dał mi dokończyć.
     - Nic mi nie mów, wiem, że nie powinienem był o to pytać.
     - Nie, to nie o to chodzi… - zacząłem mówić, chyba pod wpływem wina, bo nigdy później nie zdobyłem się na taką bezpośredniość z nikim oprócz niego - …po prostu nigdy wcześniej nikomu go nie pokazywałem, dlatego tak mnie to zawstydza.
     - Nawet kolegom z drużyny? – zapytał rozbawiony, a w delikatnej poświacie ulicznych latarń doskonale zobaczyłem go w całej okazałości, z jego atletycznym ciałem, może oprócz jednego, smakowitego szczegółu.
     - Nawet im. Po prostu boję się, że nie jest taki jak inne i będą się ze mnie śmiać.
     - Ja nie śmiałbym się z ciebie – powiedział mi ciepło, ale poważnie – jesteś moim synem, możemy sobie mówić o wszystkim.
     - Kocham cię tato – powiedziałem i sam już nie byłem pewien co dokładnie mam przez to na myśli.
     - Ja ciebie też synek. A teraz wyskakuj z piżamy i zobaczymy co tam masz.
     Drżąc ni to z podekscytowania ni to z radości, zwlekałem się powoli z łóżka i trochę przerażony, ściągnąłem kryjące mojego penisa spodenki. Nawet nie uświadomiłem sobie, że przez ten cały czas był w sporawej erekcji. Nadal okrywając się ukradkowo kołdrą odsłonił żaluzje, a światło księżyca i latarń spłynęło po moim nastoletnim ciele ukazując mu mnie nagiego do rosołu, z delikatnie zarysowaną klatką piersiową, dorodnymi jądrami, pierwszym owłosieniem i (jak wiem już teraz) osiemnastocentymetrowym kutasem wilgotnym przy żołędzi.
     - Noooo, synek – rzucił z wyraźną aprobatą, chyba ledwie powstrzymując się od gwizdania – niezgorzej cię bozia obdarzyła, nie ma co. Dużo masz po mamie, ale jedno zdecydowanie po mnie.
     To mówiąc odrzucił już tę głupią kołdrę, pod którą skrywał masywną erekcję wilgotnego i grubego jak sekwoja prącia, przyozdobionego u góry ciemnymi, lśniącymi włosami, który stojący na baczność ukazywał dyndające pod nim jak dwie metalowe kule piękne, soczyste jądra, proszące aż żeby jakiś siedemnastolatek wziął je do buzi. I miał rację – kutafonga miałem zdecydowanie po nim. Mój wyglądał jak nieco mniejsza, nieco mniej gruba wersja jego. Wkrótce zresztą, oba były twarde jak stalowe poręcze.
     Podszedłszy do mnie, nie zapytał czy może dotknąć. Złapał go tylko swoją potężną dłonią i objął jak obejmuje się jakiś sporych rozmiarów kij.
     - Ładnie ładnie. I mówisz mi synek, że taki pachnący fiut nigdy jeszcze nie był w terenie? No no, marnujesz mi się tutaj.  
     Poruszywszy delikatnie, odsłonił całą moją lepką od przedwytryskowego nasienia żołądź, a ja jęknąłem delikatnie i mimowolnie, zbyt pijany rozkoszą, żeby wiedzieć co się dzieje.
     - No to jak taki już jesteś wrażliwy, to może poduczymy cię co nieco na przyszłość, żebyś nie zawstydził jakiejś napalonej pani, co?
     Pokiwałem głową wpatrzony cały czas w niego, kiedy obejmował mojego penisa, bo nie mogłem w tamtej chwili mówić -tak bardzo kręciło mi się w głowie od tego wszystkiego. Stanąwszy za mną i potarłszy delikatnie swoim masywnym penisem nad pupą, wzdłuż mojego kręgosłupa (co uświadomiło mi jaki to gigant, nie tylko na długość ale i na grubość), jedną ręką chwycił mnie za moje nastoletnie ramiona, a drugą pocierał mojego wilgotnego fiuta. Czułem wtedy, że nawet gdyby chciał, nie potrafiłbym uwolnić się wtedy z tego robiącego mi dobrze uścisku, silnego jak u drwala rąbiącego drewno. Moje jaja podskakiwały w rytm jego uderzeń, a ja nie potrafiłem powstrzymać się już od pojękiwań, coraz głośniejszych i głośniejszych. Sam na razie pocierał tylko penisem o moje plecy. Kiedy wreszcie przyjemność była zbyt wielka i nie potrafiłem dłużej już tego wytrzymać, krzyknąłem tylko, że dochodzę, pośród innych pojękiwań, a on zasłonił mi usta swoją dłonią i zagłuszył moje głośne spazmy, kiedy moje nasienie wytrysnęło wreszcie jak z pistoletu na wodę i opryskało jego dywan i kołdrę. Po pierwszym wystrzeleniu, stanąwszy przede mną i nachyliwszy się nad moim kroczem, sięgnął szybko ustami do mojego kutasa w jego żelaznych objęciach i pozwolił mi umieścić w swoich ustach wszystko co przyszło potem.
     Orgazm był długi, ale oboje wiedzieliśmy, że to przecież nie koniec. Moje jądra ginęły w jego brodzie kiedy zlizywał ostatnie krople mojej białej spermy, łakomie, jakby nie pił od dni, a ja ciągle nie miałem dosyć.
     - Dobry z ciebie potomek – powiedział mi ze śmiechem, ale czule, przenosząc mnie na swoje łóżko jak zabawkę i rozchylając moje nogi – i smakujesz też niezgorzej. Teraz spróbujemy jeszcze z drugiej strony.  
     Nie wiedziałem co ma przez to na myśli aż do chwili, kiedy pochylił się do moich pośladków i wciąż pieszcząc moje zniecierpliwione jądra, przejechał łakomie swoim językiem dookoła mojej dziurki. Znów jęknąłem. Zimno rozchodziło się powoli.
     - No już, nie śpiesz się tak… - jego głos był w tamtym momencie taki uszczęśliwiony. Czułem jak jego język powoli przesuwa się pomiędzy moimi pośladkami, ciepły i wilgotny, aż w końcu prawie wsuwa się do środka, rozluźniając mój spięty do tej pory zwieracz.  
     - Tatusiu? – zapytałem cieniutkim głosem suczki spragnionej dobrego samczyka – zerżniesz mnie?
     Zamiast odpowiedzi dotknął czubkiem swojego prącia nawilżonej przed chwilą dziurki, a następnie zaatakował. Krzyknąłem cicho z bólu, czując jak ten potwór wsuwa się we mnie bez żadnego oporu, mimo że zaciskałem pupę najmocniej jak mogłem, żeby go zadowolić. Na próżno. Ból był olbrzymi, ale minął zaraz, kiedy wszedł wreszcie cały i zaczął mnie rżnąć. Nie przestrzegał własnych zasad i zaczął szybko, tylko po to żeby jeszcze przyśpieszyć, rozrywając mnie ciągle z nową mocą i klepiąc mnie swoimi jądrami w pupę i prącie. Znów miałem erekcję i tak oto, rżnięty jak zwierzę przez swojego własnego tatę, błagając go o więcej doszedłem po raz drugi, rozpryskując prawie tyle samo mlecznego nasienia po jego kołdrze co wcześniej, sekundę przed nim. Jego wytrysk poczułem głęboko w brzuchu, solidny, ciepły i trzymany najwyraźniej na czarną godzinę już od dwóch tygodni, bo kiedy wyszedł, jeszcze zdołał wyrzucić z siebie trochę tej gorącej ambrozji na mój wyruchany odbyt, pośladki i jądra.
     Nie mogąc wyksztusić ani słowa, upadłem po prostu na jego łóżku, zbyt zmęczony na słowa, chociaż chciałem spróbować i jego spermy.
     Otuliwszy białą kołdrą, pocałował mnie jeszcze w usta i tak oto, przytulony jak kobieta, zasnąłem obok, śniąc o tych wszystkich niesamowitych nocach, których nie spędziliśmy razem, ale i o tych, które możemy jeszcze spędzić. Od miesiąca mieszkamy razem. [mail: brrunoff999@gmail.com]

brrunoff

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 2745 słów i 15205 znaków. Tagi: #gejowskie #incest

6 komentarzy

 
  • Mily

    Bardzo zazdroszczę

    3 maja

  • Jerzyjj

    Też chętnie opowiedziałbym ci swoją przygode, a jest co

    29 maj 2023

  • Alfred

    Chcjalbym longs Adonis load

    3 kwi 2022

  • an

    ekstra

    3 sty 2021

  • Ol

    Też tak chcę..

    6 maj 2020

  • Ol

    Super

    5 maj 2020