Halo?

Nikt mi nie wmówi, że była zbyt oczywista.  
- Witaj - ten uśmiech kryjący się gdzieś za wirującymi kosmykami blond włosów wpędzał w zadumę.
W zadumę nad życiem, tym co przed chwilą odfrunęło.  
Odfrunęło z moich rąk, zabrał wiatr, gdy przymknąłem oczy.  
Jej były otwarte, świeże, zieleń, uśmiechały się.
Chciałem w nich leżeć na tej pięknej łące.  
Nie mogłem się przedrzeć, wskoczyć szybko między przestrzeń, schować się, ukryć w tych wspaniałych, groszkowych łodygach.  
Pragnąłem tam tańczyć, zachwycać się ostrzejszymi, wyraźniejszymi, żywymi barwami.
Pragnąłem tam spijać z jej ust słodycz życia i dawkować to wszystko na wieczność.
Pragnąłem zagubić się w niej, tej zachwycającej istocie, gdzie nie ma smutku, złości, lęku.
Wszyscy, że oczywista, prosta, łatwa w swej zwyczajności, tania i bezczelna.
Wszyscy, że niepotrzebnie, że po co, dlaczego i na co?
Chciałem tam być, całym sobą, każdym kawałkiem swojego śmiesznego ciała, każdym centymetrem cienkiej skóry.
Chciałem kołysać się w rytm wiatru.
Tak ciepłego, przyjaznego, opiekuńczego.
Chciałem naprawdę czuć.
Wyraźnie.
Każdą najmniejszą chropowatość.
Doświadczać tego, co niezauważalne.  
- Dlaczego nic nie mówisz? - zieleń, zieleń, błysk i zachwyt.
Dopóki tu była, istniałem w tej pięknej, odmiennej rzeczywistości.  
Istniałem w innym świecie, a jednocześnie wciąż byłem za daleko.
Śpiew ptaków stawał się inny, czułem ich wibracje, energię.
Pragnąłem się śmiać, wyciągać ręce do słońca, witać się z każdą żyjąca na tej polanie istotą.
- Zostaw mnie! Puść! - oddalała się na moich oczach mimo protestów.
Aura pobladła, straciła ostrość i wyraźny kształt.
Zrobiło się chłodno, ptaki odfrunęły.
Zieleń zniknęła.  
Auć, zabolało.  
Na moich dłoniach nie zostało kompletnie nic.  
Były zimne i blade, jak śmierć.
Pragnąłem.
Znów.
Znów i znów.
Mocno.
Zachłannie.
Wciąż byłem nieobecny, w totalnej pustce.
Sam.
W moich rękach nie zostało nic, przysięgam.
Pragnąłem by wróciła, by to wszystko powróciło wraz z wewnętrznym sensem.
Moim sensem, głębokim, ukrytym na dnie.
Zabrakło jej.
Uciekła znów...
Moja zieleń.
Moja pewność siebie.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i inne, użyła 410 słów i 2269 znaków.

3 komentarze

 
  • Klara

    Tak bardzo w stylu, który uwielbiam. Miło się czytało  ;)

    7 kwi 2020

  • Somebody

    Jak dobrze, że jesteś <3 Piękne...

    7 kwi 2020

  • agnes1709

    No witam Panią! Jak zawsze profeska, tylko czemu tak rzadko? :sad:

    6 kwi 2020