Wersja robocza materiału.

Granica Rozdział 2

Granica Rozdział 2"Trzeba być widocznym dla wszystkich. To najlepszy sposób, żeby zostać niewidzialnym."

Moje doświadczenie mówi mi, że najniebezpieczniejsi są ci którzy wydają ci się najbezpieczniejsi. Największe skurwysyństwo czai się w tych, którzy najczęściej mają przypięta łatkę "dobrych". Ale nie wielu chce to zrozumieć.  

Sukces mojej misji zależy tylko od zangażowania emocjonalnego. Zakładają, że mój główny cel przejawia ludzkie odruchy i w nie chcą uderzyć. Jeśli się mylą, to będę miał problem...

Nie mogę zbliżyć się do celu. Nie w taki sposób jak zawsze działałem. Moje misje zawsze miały ten sam schemat miałem cel główny i cel pośredni, który dawał mi otwarta furtkę do wykonania misji. Odepchnięcie bezpośredniego zagrożenia jest łatwe. Jednak dobrze wymierzony atak z boku zawsze jest skuteczny.

Nie tym razem.  

I tym sposobem znajduje się na cmentarzu. Długo po nim chodziłem jakbym czegoś szukał, ale cel mojej wędrówki był mi dobrze znany. Jednak musiałem zgrywac pozory. A właściwie to chciałem by jak najwięcej osób mnie zobaczyło. Co wydaje się nie możliwe bo na cmentarzu oprócz mnie nie było nikogo. Więc istnieje spora szansa, że moja wędrówka nie przyniesie oczekiwanego efektu. Gdy "odnajduje" poszukiwany nagrobek nieruchomieje jakby w zamyśleniu.  

Jedno nazwisko, trzy imiona. Matka, ojciec,dziecko. Zginęli przeszło 18 lat temu.  Stara sprawa... Dość nie przyjemna. Facet babrał się w lewych interesach, zadarł z nieodpowiednimi ludźmi. To była egzekucja. Przeżył tylko najmłodszy członek rodziny 15 miesięczny Lukas...  

I w tej chwili to ja mam być dorosłą wersja Lukasa. Po śmierci rodziców opieka społeczna zabrała dzieciaka. Był mały więc szybko znaleźli mu  druga rodzinę. Prawdziwy Lukas mieszka obecnie w Niemczech nie wiedzac nic o swojej przeszłości. Szanse na to, że pojawi się tu akurat w tym samym czasie co ja są bliskie zeru.

Wieje wiatr i zaczyna padać deszcz. Jest nie przyjemnie, ale to mnie nie zniechęca. Udaje głęboko zamyślonego. Kogoś zagubionego i szukającego odpowiedzi.

Gdy moją kurtka przemaka uznaje, że wystarczy tej szopki. Powolnym krokiem opuszczamy cmentarz. Tak jakby to zrobił ktoś kto mierzy się ze swoją przeszłością. Pomimo deszczu całą trasę od cmentarza do motelu pokonuje pieszo.  

Chce, aby mnie zauważyli. Chce aby zaczęli się zastanawiać kim jestem i co robiłem na cmentarzu.  

Plan wydaje się dość dobry...

Mam ograniczony czas na zwrócenie na siebie uwagi. Gdybym był prawdziwym Lukasem i chcial odwiedzić grób rodziców po prostu bym to zrobił i wyjechał. Zbyt długie przeciąganie tego planu będzie podejrzane. Założyłem dwa dni na złapanie kontaktu.

Z raportu wynikało, że jest to bardzo zrzyta społeczności, choć większość mieszkańców nie wie lub nie chce wiedzieć czym zajmuje się ich lider. Dlatego podejrzane jest, że pojawienie się kogoś obcego ich nie obeszła.  

Druga opcja bardziej prawdopodobna jest taka, że dobrze wiedzą o mojej obecności, ale wtopa "partacza" każe im się trzymać na baczności.  

Muszę wywołać wilka z lasu. W tym celu gdy tylko za oknem ciemnieje wybieram się do baru. Zamawiam piwo I burgera.  Siadam w ustrojnym miejscu. Popijam piwo i bawię się telefonem w trakcie czekania na posiłek.  

Cały problem w tej akcji polega na braku czasu i to mnie irytuje. Rozwój sytuacji nie zależy odemnie.  

Zastanawiam się nad całą strategia misji. Czy gdybym ja miał dawno temu kumpla który zginął i zostawiłby dzieciaka czy obchodził by mnie los takiego szczeniaka?  Czy byłbym w stanie zaryzykować cały trud wielomiesięcznej pracy dla poznania dziecka dawnego kumpla?  

Odpowiedź dla mnie jest oczywista. NIE!  

Jednak On i jego ekipa twierdzą, że to może zadziałać, a moim psim obowiązkiem jest spróbować.  
  
Kelnerka podaję mi burgera z uśmiechem.  

- Chyba nie jesteś stąd? - pyta. Oceniam jej postawę. Wydaje się mną zainteresowana. Jest ładna, nawet bardzo ładna. Długie włosy ma związane w luźnego kucyka, brązowe duże oczy i ciało. Gdyby to nie była misja chętnie bym z nią dłużej porozmawiał.  

- Nie- odpowiadam ze znudzeniem  

- Na długo przyjechałeś?- podryw czy wypytywanie? Zadaję sobie to pytanie. Co uzyskam wdając się z nią w rozmowę?

- Jutro wyjeżdżam...- odpowiadam rozsiadajac się wygodnie i bacznie ja obserwując.  

- Szkoda.

AJM

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat i kryminalne, użyła 783 słów i 4473 znaków.