Źróło: fakt.plBłogie chwile poobiedniej sjesty w Chechle Drugim pod Pabianicami przerwał huk. W jednej chwili dom należący do państwa K. zatrząsł się, siła eksplozji poderwała dach jak kawał tektury, wyleciały szyby z okien, a fragmenty ścian rozpadły się w pył, przygniatając samochód! Dom w gruzach, właściciel Czesław K. (69 l.) poparzony leży w szpitalu - takie są efekty eksplozji, do której doprowadził sam gospodarz. Dlaczego?!
Odkręcił dwie butle z gazem i prawdopodobnie je podpalił. Sąsiedzi przypuszczają, że postanowił wysadzić wszystko w powietrze, bo został sam na majowe święta. Krewni podobno zabrali jego żonę do siebie na Śląsk, a Czesława K. zostawili.
– Cud, że nikogo nie było w pobliżu. Wcześniej tą drogą przejeżdżały dzieci na rowerach. A po chwili poszło na nią całe szkło z okien. Mogło poranić przypadkowych ludzi. Wybuch był taki, że myślałam, że to nasz dom się wali – opowiadała sąsiadka. Rodzina gospodarza, która przyjechała na gruzowisko na wieść o wypadku, nie chciała mówić o przyczynach.
Sąsiedzi w rozmowie z reporterami Faktu przyznali, że spodziewali się tragedii. – Jego małżonka wiele z nim przeszła: awantury, oszczerstwa z jego strony, ale ze wszystkim się kryła, chowała w sobie. Zdecydowała, że wyjedzie do dzieci na Śląsk, na majówkę.
Widocznie to go rozsierdziło – mówią zdruzgotani ludzie. Czy wyjazd żony był powodem kroku Czesława K.? Na razie nie dowiedzą się tego od niego śledczy. Mężczyzna trafił na oddział oparzeń do Szpitala Specjalistycznego im. Ludwika Rydygiera w Krakowie.
– Stan pacjenta jest ciężki, pozostaje w śpiączce farmakologicznej – powiedziała Faktowi Bożena Kozanecka, dyr. ds. lecznictwa. Postępowanie prowadzi policja. – Przesłuchujemy członków rodziny, świadków. Dotychczas nie było tam interwencji funkcjonariuszy – mówi Joanna Szczęsna, rzecznik pabianickiej policji.
źródło: fakt.pl
Dodaj komentarz