Dotarliśmy do prostytutki pozującej w radiowozie. Początkowo nie chciała rozmawiać, ale w końcu dziewczyna się otwiera i przyznaje, że ma problem z policjantami. – Trzeba robić co każą i tyle. Miałam kilka stosunków w radiowozie i kilka „orali” obrobiłam. Jedni płacą za seks, a inni chcą za darmo. To taki haracz. Miałam tego dość i zdjęcie poszło gdzie trzeba. Proszę już jedźcie stąd, bo nie chcę żeby mnie widzieli z wami – kończy tirówka.
Największe zagęszczenie policyjnych patroli, raczej nie przypadkowe, znajduje się teraz w okolicach miejsca, gdzie stoją prostytutki. Kilkanaście kobiet „pracuje” pomiędzy węzłami drogowymi pod Bydgoszczą na trasie numer 10. – Przyjeżdżają tu do nas zarówno tajniacy, jak i ci w oznakowanych radiowozach. Teraz przez dziennikarzy, na jakiś czas jest ich mniej – mówi nam inna tirówka, 22-latka przedstawiająca się jako Dominika. Przed rozmową prosi o zostawienie w aucie telefonów, aparatu i kamery.
– To zdjęcie w radiowozie jest autentyczne – mówi dziewczyna. Widocznie dobrze się postarała, że ten pozwolił jej przebrać się w swój mundur i wsiąść do radiowozu. - Panowie policjanci zachowują się niczym kiedyś sutenerzy, za spokój trzeba coś dać, bo jeżeli nie, to będą podjeżdżać, wystawać koło dziewczyn i dawać mandaty po 500 złotych. Wiedzą, że nie poskarżymy się, bo policja to oni! - dodaje dziewczyna.
Słowa prostytutek potwierdzają kierowcy. – Często jadę tą trasą i nie raz widziałem jak policjanci zabierają tirówki do radiowozu i jadą w las, albo wyjeżdżają z nimi z lasu i wysadzają na drogę – mówi kierowca z Torunia.
źródło: fakt.pl
Dodaj komentarz