Źróło: newsweek.plLepiej zrobić sobie bunga-bunga, niż chlać alkohol - twierdzi selekcjoner polskiej reprezentacji Franciszek Smuda.
- Wiem jedno, mówi trener polskiej kady w wywiadzie dla "Polska The Times".. - Gdyby nie moje podejście, moglibyśmy zapakować się w walizkę i popłynąć z Wisłą w siną dal. Mam przymykać oko na to, że mi się piłkarz chwieje na nogach? Nigdy. Nigdy do niczego nie dojdziemy, jeśli wszyscy nie zmienimy mentalności.(...) Mówię im na każdej odprawie: bierzcie przykład z tych, którzy tylko trochę grali w polskiej lidze, a już są gwiazdami w Europie i osiągają ogromne sukcesy. Mamy takie przykłady i do nich trzeba równać. Im się tę mentalność udało zmienić. Nie jest tak, że alkohol i zabawa są ważniejsze od piłki. Oni wiedzą, że kariera piłkarza jest krótka i to jest ten czas, aby na lata zabezpieczyć sobie życie i jeszcze coś więcej.
- I niech mi nikt nie mówi, jak to się jeden z piłkarzy odezwał, że Smuda też nie jest święty. Co wolno wojewodzie... Ja jestem trenerem, ja mam ponad 60 lat i ja sobie mogę wypić wino czy piwo. Wiem, ile mogę. Ale nigdy się nie będę zataczał czy bił z policjantami. To jest ta różnica. Nie jestem święty. (...) Tyle że to wszystko ma mieć klasę. A jak się zachowuje polski piłkarz po alkoholu, to pan sam wie.
źródło: newsweek.pl
Dodaj komentarz