Źróło: wydarzenia.interia.plDo eksplozji w mieszkaniu doprowadził 54-letni Japończyk, który chciał pozbyć się ze swojego lokum jednego karalucha. Mężczyzna odniósł lekkie obrażenia, a zniszczeniu uległo okno balkonowe. Śledczy ustalili, dlaczego doszło do wybuchu. Wnioski są zaskakujące.
O sytuacji piszą zarówno japońskie, jak i międzynarodowe media, bo ta wydaje się naprawdę nietypowa. Jak czytamy, pewien Japończyk zdecydował się sięgnąć po specjalny aerozol, by pozbyć się z mieszkania jednego karalucha.
Gazeta "Mainichi Shimbun", cytując japońskie Centrum Spraw Konsumenckich, poinformowała o kilka podobnych zgłoszeniach - do wybuchów dochodziło po rozpyleniu aerozolu w pobliżu gniazdek elektrycznych.
I w tym przypadku mogło dojść do podpalenia łatwopalnych pestycydów. Zagrożenie stanowić mogą odsłonięte przewody, gniazdka elektryczne, czy płomienie, np. z kuchenki gazowej. W mieszkaniu poszkodowanego mężczyzny ujawniono ślady po wybuchu w pobliżu stołu grzewczego.
Jak zauważa portal The Straits Times Asia, wiele sprayów zawiera łatwopalne składniki, w tym alkohol, propan, czy butan. "Jeśli w pomieszczeniu znajduje się odpowiednia mieszanina gazów pędnych i tlenu, może nastąpić eksplozja" - wskazano.
Źródła: "Mainichi Shimbun", "The New York Post", The Straits Times Asia
źródło: wydarzenia.interia.pl/
Dodaj komentarz