- Spokojnie. Weź leki i wszystko będzie dobrze. To nie twoja wina. - podparł ją na sobie, powlókł się w stronę szpitala. - Jak bardzo źle się czujesz? - zapytał zdenerwowany.
. Zasady są takie, o jakich wspominała (bądź nie wspominała) xnobody. Wprowadzamy życie w ten opustoszały post, jakoś sobie radzimy! ~
Hans przejeżdżał przez jeden ze szkolnych korytarzy. W dłoni trzymał książkę, głęboko nią pochłonięty nie dostrzegał uczniów, stojących mu na drodze. Co chwila ktoś go upominał, chłopak skwapliwie jednak przepraszał, tłumacząc się najkrócej, jak tylko mógł. Wyciągnął z torby przygotowaną uprzednio w internacie kanapkę i zaczął ją pochłaniać prawie że z pasją. Wydobył szkicownik, wstępnie machnął kilka kresek, przyglądając się im krytycznym okiem.
- Spokojnie. Weź leki i wszystko będzie dobrze. To nie twoja wina. - podparł ją na sobie, powlókł się w stronę szpitala. - Jak bardzo źle się czujesz? - zapytał zdenerwowany.
- Nic mi nie jest.- odparła i się kawałek oddaliła.
Dłoń oparła na korze drzewa. Poczuła, że dłużej już nie wytrzyma. Rzygała.
Spojrzał na nią przerażony.
- Alison, wracaj! - próbował się poruszyć, jednak coś w pojeździe zacięło się. Utknął.
Odetchnęła. Oparła się o drzewo i zsunęła się na ziemie. Zaczęła łkać.
- Powiedz... Powooli i spokojnie... - uspokajał ją, chociaż sam drżał ze strachu. - Co się stało?
Wzięła głęboki wdech.
- Wiesz, że nie jesteś człowiekiem?- jej głos delikatnie drżał.
- Teraz tak.. - spuścił wzrok. Oddychał nerwowo.
- Ja też nie jestem, zresztą Max również.- spoglądała w niebo.
- O tobie wiem. Ojciec zostawił list pożegnalny... Wiem o Maxie także... - spojrzał w niebo. - To chyba była tak zwana Trójca. Kosiarz, Demon i... Kim był jeden z twoich rodziców?
- Aniołem...- wyszeptała.
- A więc Kosiarz, Demon i Anioł
- Ciekawe połączenie...- prychnęła pod nosem.
Wstała i zbliżyła się do niego.
- Jeszcze raz za siebie przepraszam.- uśmiechnęła się słabo i go minęła.
- To nic takiego. - uśmiechnął się do niej pojechał dalej. - Trzymaj się Alison. Odwiedź mnie czasem na cmentarzu. Towarzystwo się przyda.
Zniknął za rogiem.
- Czekaj!- krzyknęła za nim.- I tak miałam tam iść.- wcisnęła ręce w kieszenie bluzy i spojrzała w bok.
- Chodzi mi o przyszłość. - zerknął na nią. - Za kilka miesięcy tam wyląduję.
- Co masz na myśli...?- wyszeptała, jej głos słodko drżał.
Spojrzał nad nią podkrążonymi oczyma.
- Dowiesz się w swoim czasie, Alison. - wydukał, jechał dalej. - Słyszałaś o chorobie rdzenia kręgowego? Raku...
-Yhym...- mruknęła za nim podążając.- Masz raka...?- spytała niepewnie.
Milczał. Dotarłszy do cmentarza, zaczął szukać grobów rodziców. Wzrok miał pusty. Dojechawszy do jednego z grobów, położył na nich kwiaty, patrząc na zdjęcia.
- Hans...- wyszeptała.- Ja też niedługo stąd odejde.
Zaloguj się aby dodać post. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.