Milczał nadal, kiwnął głową w ciszy.
. Zasady są takie, o jakich wspominała (bądź nie wspominała) xnobody. Wprowadzamy życie w ten opustoszały post, jakoś sobie radzimy! ~
Hans przejeżdżał przez jeden ze szkolnych korytarzy. W dłoni trzymał książkę, głęboko nią pochłonięty nie dostrzegał uczniów, stojących mu na drodze. Co chwila ktoś go upominał, chłopak skwapliwie jednak przepraszał, tłumacząc się najkrócej, jak tylko mógł. Wyciągnął z torby przygotowaną uprzednio w internacie kanapkę i zaczął ją pochłaniać prawie że z pasją. Wydobył szkicownik, wstępnie machnął kilka kresek, przyglądając się im krytycznym okiem.
Milczał nadal, kiwnął głową w ciszy.
Kucnęła obok niego. Wyjęła zdjęcie z kieszeni i podała mu wpatrując się w groby.
Do jego oczu powoli napłynęły łzy. Zatkał dłonią usta, szlochając głucho. Spuścił wzrok, padający deszcz zmoczył jego włosy, łzy kapały na podłoże.
Oparła głowę o jego nogę i przymknęła powieki.
Załkał głośno, wrzasnął, chowając twarz w dłoniach.
- Mamo... Tato...
Niepewnie próbowała go objąć. Wyciągała w jego kierunku ręce by po chwili je opuścić. Zagryzła wargę i przyciągnęła jego głowę do swojej klatki piersiowej tuląc go.
Załkał, przytulił ją.
- Tęsknię.
- Ja też... Ja też...- wyszeptała i pociągnęła nosem.
Zamilkł.
- Idź już. Jest noc.
- I co z tego?- odsunęła się od niego.- A może nie chcesz mojego towarzystwa?- spytała z bolesnym uśmiechem.
Odwróciła się, z jej pleców wyrosły wielkie czarne skrzydła.
- Odwiedź Maxa.- spoglądnęła na niego zza ramienia okiem z pentagramem.
- A czy jest taka potrzeba? - podniósł wzrok. - Niedługo umrę, i co? Kto mnie pożałuje? Połowa ludzi których podziwiam nawet nie wie o moimnistnieniu, druga połowa ma mnie za inwalidę kujona. Czego mm oczekiwać od mojego życia? Cxy nie wymagacie zbyt wiele? Max potrzebuje kogoś, kto go pocieszy, a fakt mojej śmierci jeszcze bardziej go zdołuje.
Nakreślił krzyż na nagrobku.
- W dodatku... Mogłem go nigdy nie spotkać. A teraz złamię obietnicę... Co ze mnie za przyjaciel? Jeateśmy wyjątkowi, a zdychami tak samo jak ludzie i zwierzęta. Uciekają, boją się nas. Czy to ma jakiś sens?
Złapała go za kołnierz i przyciągnęła do swojej twarzy. Oko z pentagramem groźnie na niego spoglądało.
- Przestań pieprzyć!- warknęła.- Skoro tak ci śpieszno do śmierci to czemu się nie zaćpasz?! Ty chcesz umrzeć.- rzuciła oschle i spojrzała na niego z obrzydzeniem.- Max cie lubi.
Kaszlnął głośno, wciągnął głęboko powietrze.
- Samobójstwo to idiotyzm. Jak myßlisz, dlaczego więkoszość czasu przesypiam? - spojrzał jej w oczy. - Żeby ten świat choć na chwilę zniknął mi sprzed oczu. Zbyt długa aktywność tego ciała przyprawia mnie prawie o szaleństwo. Tobie i Maxowi łatwo ikryć się w tłumie... Ćpanie? Nie działa.
- I po prostu nas tak zostawisz?! Hans lubie cie, ale widocznie się co do ciebie pomyliłam.- powiedziała cicho i wypuściła materiał z dłoni.
- Nie tylko ty. - opadł na wózek bezwładnie. - Też cię lubię. - podniósł wzrok, uśmiechnął się nieznacznei. - Ja nie pomyliłem się, wybierając sobie przyjaciół, Alison Lövgeer
Kaszlnął kilka razy, strużka śliny spłynęła po podbródku, osunął się. Zasnął.
- Jezu. Wkurzasz mnie!- warknęła.
Dźwignęła go na ręce i wzniosła się w powietrze. Leciała nad rozświetlonymi ulicami skąd dochodził gwar pijanej młodzieży. Wślizgnęła się przez otworzone okno w akademiku. Położyła go na łóżku i przykryła.
- Żegnaj...- wyszeptała.
Chrapią, zwinął się w kłębek, otworzył w połowie jedno oko.
- Dzięki za transtport. - powiedział z nikłym uśmiechem.
Ciepło się uśmiechnęła i schowała kosmyk za ucho.
- Nie poddawaj się, dobrze...?- wyszeptała i wyskoczyła przez okno.
- Um.. Jasne. - pokiwał głową z uśmiecjem.
Opadła na mokrą trawe. Była zmęczona. Łyknęła trzy tabletki i piechotą wróciła do domu.
Zaloguj się aby dodać post. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.