W wakacje 29 lipca 2007 roku

W wakacje 29 lipca 2007 roku (3 rocznica śmierci mojego
brata) przyjechałam skuterem do mojego brata ciotecznego na wieś. Jeżdżę
tam od dzieciństwa. Koło tego mojego brata mieszka również taki Damian, z
którym znam się od zawsze.
Właśnie tego dnia przyszedł do mojego brata Tomka. We trójkę
gadaliśmy sobie na podwórku. W końcu wpadłam na pomysł, że może byśmy sobie
pojechali we trójkę do sklepu po piwo i je gdzieś wypili. Odpowiedzieli,
że to niezły pomysł. Tomek poszedł do domu zmienić ubranie, a my z
Damianem zostaliśmy sami... Po 20 min z powrotem przyszedł Tomek. No i
pojechaliśmy...  
Pół kilometra od sklepu stanęliśmy. Ja z Damianem wysiadaliśmy, a
Tomek sam pojechał po piwo. My w tym czasie powolnym spacerkiem szliśmy w
stronę tego sklepu. Gdy Tomek przyjechał po nas, pojechaliśmy do takiego
lasku, gdzie zawsze się odbywają ogniska. Tam zaczęliśmy pić (tylko ja i
Damian, bo Tomek nie chciał).  
Nigdy nie byłam w życiu pijana do upadłego, bo zawsze jak już co to
piłam tylko góra jedno piwo (a Tomek wtedy kupił 5). Z Damianem
zaczęliśmy pić... Nie wiem czemu, ale zaczęłam dość szybko pić te piwo. Nie
wiedziałam, że od szybkiego picia można było się upić. Damian mówił mi,
żebym szybko nie piła, bo mogę się upić, ale ja myślałam, że on tylko
tak dla żartów to mówi.  
Gdy wypiłam jedno piwo trochę kręciło mi się w głowie. Jednak
wzięłam drugie... i trzecie... Damian wypił resztę, czyli dwa. Gdy wstałam,
omało co się nie przewaliłam. Było mi nie dobrze. Ten smak piwa ciągle
czułam w gardle. Tomek wsiadł na przodzie, ja w środku, a Damian z tyłu.
Przytulił mnie i trzymał mnie mocno. Tomek zapalił skuter i jechał w
kierunku takiego gaiku, bo nie chciał pokazać się ze mną (z pijaną) w domu. W
tym właśnie gaiku było bardzo mało komarów i dlatego też zmieniliśmy
miejsce. W czasie tej całej drogi Damian ciągle dawał mi cmoki w policzek,
we włosy i był przytulony głową do mojego ramienia.  
Gdy dotarliśmy do tego gaiku, Damian zdjął swoją bluzę z kapturem i
położył ją na trawie. Tam wraz z Tomkiem położyli mnie. Gdy już mnie
właśnie położyli, Tomek usiadł na skuter, a Damian usiadł koło mnie.
Rozmawiali sobie, ale o czym to już mało istotne. Nagle Tomek powiedział,
że idzie się przejść. I poszedł. Zostaliśmy sami: ja i Damian. Zaczł
mnie głaskać po włosach, dawać mi buziaki. Ja wtedy nie dałam rady prawie
mówić, poruszać się. Ledwo nawet co oczy otwierałam (więc cały czas
miałam je zamknięte). W końcu poczułam coś na moich ustach... To były jego
usta... Zaczęły mnie całować... Całował mnie i jednocześnie ręką
dotykał mój brzuch...  
Nigdy w życiu się nie całowałam... I to było dla mnie coś nowego,
coś wspaniałego...  
Jednak... Ta ręka... Ta ręka była coraz niżej... Niżej... I...
Dotykał mnie "tam", chociaż akurat właśnie tego nie chciałam.
Przekręcałam się  na wszystkie boki jak tylko mogłam i dałam rady. Ale... To nie
pomagało... Gdy usłyszał Tomka kroki, przestał.  
Potem często chodzili ze mną na takie krótkie spacerki żebym szybciej
trochę otrzeźwiała. Przy okazji wymiotowałam.  
Gdy znów wsiedliśmy na skuter, żeby pojechać już do domu (chociaż i
tak jeszcze nie otrzeźwiałam), Damian znów mnie objął, całował mnie
po policzku, po włosach... Gdy dojechaliśmy do domu, Tomek poszedł po cichu
(żeby nie obudzić wujka i cioci) pościelić mi łóżko. W tym czasie ja
stałam kilka kroków od Damiana. Nie dałam rady zbytnio stać. Powolnymi
krokami zbliżałam się do niego i w Końcu wpadłam mu w ramiona. Objęłam
go i położyłam głowę na jego ramię. On też mnie przytulił. Po kilku
minutach przyszedł Tomek i razem po cichu zaprowadzili mnie na górę, a tam
położyli do łóżka. Zgasili światło i Tomek poszedł odprowadzić
Damiana do drzwi. A ja... Zasnęłam...
Rano... Wszystko pamiętałam i to było dla mnie dziwne, bo przecież
pijany nie pamięta nic co się działo gdy był pijany. Cały dzień
wymiotowałam i byłam zamyślona... Zamyślona wczorajszym... Nie wiedziałam czy
się cieszyć czy płakać... Cieszyć, bo te pocałunki, przytulania... mmm...
I płakać, bo... No wiecie już sami...
Za dwa dni po tym zdarzeniu, pojechałam od razu do mojej kochanej
przyjaciółki. Wtedy jej wszystko opowiedziałam...

~Marta014

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 842 słów i 4435 znaków.

2 komentarze

 
  • fermirth

    fajne opowiadanie ale ten koles to ****k ;d

    8 sie 2013

  • astronautka

    nie da się na telefonie czytać

    3 kwi 2013