Ta miłość to przeznaczenie cz.5

Dni mijały bardzo szybko. Codzienność zżerała mnie nie miłosiernie. Nawet nie wiem kiedy minęły 3 tygodnie odkąd Tomasz był u mnie. Monotonność nas dobijała. Ja żyłam pracą i hobby. Prawie wcale nie bywałam w domu, a gdy już byłam to starałam się unikać mężczyzny, Wiedziałam, że znów będzie namawiał mnie do zakończenia mojej drugiej "pracy". Odkąd zaczęłam znów pamiętać i mieć go przy sobie przyzwyczajałam się. To nie było zauroczenie. Od zawsze go kochałam. Przestawało być ważne dla mnie to, co było kiedyś. Serce wybaczyło złe chwile, chwile złości, prób samobójczych i wszystkiego innego. Rozum był innego zdania. Chciał abym zapomniała ale się nie dało.  
   Nadszedł weekend. Ten czas był tylko mój. W południe zajadałam spokojnie obiad, gdy wyszedł mój współlokator.  
-Dzień dobry- przywitał się.
-Hej.- odparłam. Przyglądałam mu się chwilę i zauważyłam białą kopertę w jego prawej dłoni.- Siadaj, nałożę ci obiad.
-Wiesz, z przyjemnością, dziękuję- wstałam i zabrałam się za nakładanie makaronu w sosie śmietanowo-koperkowym.- mam coś dla ciebie.
-O, a cóż takiego masz?- odwróciłam się z talerzem jedzenia i zapytałam wiedząc, że pewnie mnie czymś zaskoczy.
-Proszę- powiedział, wręczając mi tą kopertę- chciałem ci podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłaś. Nie spodziewałem się takiej reakcji z twojej strony. Sądziłem, że po paru dniach mnie wyrzucisz, jednak się myliłem.
Uśmiechnęłam się śmiało. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wziąć tą kopertę? Po co? Domyślałam się co tam jest.
-Zabierz to- odfuknęłam lekko niezadowolona.- nie chcę od ciebie takich rzeczy.
-To zapłata za ten czas. Gdy ty spędzałaś czas w pracy no i tej drugiej pracy też, ja załapałem się do roboty i znalazłem mieszkanie. Nie będę już zawracał ci głowy i przeszkadzał. Wystarczy, że namieszałem kiedyś i znów to robię.
No nie wytrzymałam. Łzy zaczęły cisnąć mi się na zewnątrz, ale nie płakałam. Nie przy nim. Odłożyłam kopertę na stół i podsunęłam mu pod nos. Patrząc na niego wiedziałam, że będę tęsknić i nie pozwolę aby odszedł. Nie teraz. Nie, gdy znów chcę być z nim. Potrzebuję czasu.
-Zostań...-szepnęłam cicho. Widziałam jak na mnie patrzy, jak chce zostać ale nie może.- proszę nie zostawiaj mnie. Chce abyś został.- W tej chwili byłam taka pewna tego co mówię jak nigdy.
-Wybacz, nie mogę. Nie mogę cię ranić, nie mogę zabraniać ci życia. Nie mogę już nawet znieść tego co robisz w weekendy.
-Zrezygnuję. Nie muszę tego robić.- Jedna malutka łza pociekła po moim policzku. Sięgnął ręką w moją stronę i wytarł ją delikatnie.- ale zostań.
-Potem porozmawiamy. Daj zmyję naczynia.
-Chcę rozmawiać teraz- Nim się obejrzałam stał i je zmywał. Stanęłam parę centymetrów za nim. Czułam w nozdrzach zapach jego perfum. Zapach, który bardzo dobrze pamiętałam. Odchrząknęłam a on się odwrócił. Nasze twarze dzieliła minimalna odległość.
-Nie rób mi tego- sięgnął ręką na moją talię i położył ją subtelnie i tak jakby się bał dotyku. przysunęłam się do niego bardziej, tak że nasze ciała dotykały siebie a usta były coraz bliżej pocałunku.
-Bo co?- kusząco odparłam i przeczesałam swoją ręką jego włosy.
-Przestań- cicho powiedział- wiesz, że za bardzo na mnie działasz.
Byliśmy tak blisko, bardzo blisko. Głaskałam jego włosy tak namiętnie a on błądził rękoma po moich plecach. Sprawiało mi to dużą przyjemność. Nie wytrzymałam. Patrząc sobie w oczy przycisnęłam go swym ciałem do blatu i zbliżyłam usta do jego szyi. Nawet go nie pocałowałam a on już jęknął. Objęłam jego ramię drugą ręką i zaczęłam całować jego podbródek, zbliżając się do ust.
Musnęłam go delikatnie a on przycisnął mnie do siebie. Wiedziałam, jak to się skończy. Przybliżył usta i już miał złożyć pocałunek na moich, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Cholera- jęknęłam. Cała rozpalona przeczesałam palcami włosy i jak gdyby nigdy nic podeszłam otworzyć. Był to Adi. No kurde, on to ma wyczucie, podły wieśniak.  
-Cześć Madziuś- uradowany zaczął od tych słów swoją paplaninę.- co dzisiaj porabiasz? Może jakieś winko? Albo kino? A może do maka się wybierzemy? A może...
-Cześć.- przerwałam mu.- Nie mam ochoty dzisiaj na nic.  
-Coo? A idziesz do klubu?- zapytał zaciekawiony i spojrzał mi za plecy.  
-Nie idę. Nie czaj się tak wchodź.- powiedziałam śmielej.- Przedstawię was. To jest Tomek a to Adrian, mój przyjaciel. Chłopcy się przywitali i ciętym wzrokiem spoglądali na siebie  przez cały czas pobytu Adiego. W końcu dałam się namówić na film i winko.
We troje siedzieliśmy i śmialiśmy się z różnych sytuacji z filmu. Nie wypiliśmy za dużo.  
Wieczór był wspaniały. Co jakiś czas Tomek dotykał moich pleców, nóg. Tak aby Adi nie zauważył. To mnie podniecało. Chciałam się z nim kochać, wiedziałam że zrobię to dzisiaj.  
   Adi wyszedł a ja byłam taka głodna, że Tomuś poszedł zrobić mi kolację. Gdy wrócił dopiliśmy wino. Objął mnie delikatnie. Pragnęłam go, tak bardzo, że już nie mogłam wytrzymać. Jednak on całkiem poważnie odparł
-Madziu, nie dzisiaj, Nie teraz gdy piłaś. -nosz cholera. Jestem trzeźwa- zaczekajmy trochę.
-No dobrze- zmieszana całą ta sytuacją oparłam głowę o jego ramię i włączyłam kolejny film, głaskając przy tym jego rękę.

MadzikLove

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1056 słów i 5562 znaków.

2 komentarze

 
  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam już na kolejną :*

    23 cze 2016

  • Jolcia223

    Baaardzo faajna część ;* cieszę się, że Tomek został. A Adrian to chyba jest o nią zazrdosny. ;) czekam na kolejną ;)

    23 cze 2016

  • MadzikLove

    @Jolcia223 cieszę się, że się podoba :*

    23 cze 2016