Stworzeni (nie) dla siebie

Stworzeni (nie) dla siebieKochani oto kolejne moje opowiadanie:) Mam nadzieje, ze też Wam się spodoba:) Mile widziane komentarze czy pisać dalej, bo nie wiem co robić.To co podpowiecie mi?? Plis:)

Bohaterowie:
Dawid i Klara:Rodzeństwo, które przeprowadziło się do innego miasta wraz z rodzicami.
Klara-to piękna szesnastoletnia dziewczyna pewna siebie, ale nie szczęśliwie zakochana w koledze z klasy.Dawid -natomiast ma 17 lat i jest uczniem drugiej technikum, nieśmiały przystojny chłopak.Często pakujący się w kłopoty.Długo nie mógł pozbierać się po rozstaniu z Olą, ale przy koleżance z klasy po woli o niej zapomina.
- Henryk i Barbara -rodzice klary i Dawida.Pracują i za mało poświęcają czasu dzieciom
- Adriana-uczennica drugiej gimnazjum, koleżanka, a z czasem przyjaciółka Dawida. Była dziewczyna Sebastiana.Jej matka pije i nie zajmuje się córka.Dziewczyną zajmuje się ciotka, która chce dla niej jak najlepiej.Dziewczyna ma w szkole piekło i próbuje zapomnieć o wydarzeniach sprzed roku..
- Sebastian-Szkolny pleyboy. Nic nie robi sobie z miłości i myśli, że każda dziewczyna będzie jego.Nie potrafi się zdecydować i kręci z Klarą oraz z Adrianą jednocześnie. Kolega Klary z klasy.
- Ola-przyjaciółka Klary, oraz była dziewczyna Dawida.Przyjeżdża do nich na weekend, nadal zakochana w chłopaku.
- Julia-ciotka Adriany
Inni bohaterowie:
- uczniowie ze szkoły.
-Joanna- Młoda polonistka, obiekt westchnień wszystkich chłopaków ze szkoły, w tym też Dawida
Część.1
***
( Dawid)
Zadzwonił budzik, wyłączyłem go i schowałem głowę pod poduszkę.Dziś było rozpoczęcie roku szkolnego a ja miałem iść do zawodówki w nowym, nie znanym mi jeszcze mieście.Nie znałem tu nikogo dlatego, że jestem w Warszawie dopiero nie cały tydzień.Tata dostał świetną propozycję pracy i przyjechaliśmy tutaj.Usłyszałem stukot obcasów na schodach i domyśliłem się, że mama idzie obudzić mnie do szkoły.
- Dawid czas wstawać!-krzyczała mama wchodząc do pokoju siostry
- Klara szkoła!-usłyszałem jej głos za ścianą.Poczułem ból brzucha, tak mimo tego, że jestem chłopakiem bardzo się stresowałem. Nie znałem nikogo a wiem z wcześniejszych doświadczeń, że nie za szybko nawiązuje znajomości.Tym bardziej po ostatnich wydarzeniach, ale o tym później.Zszedłem do kuchni nie śmiało uśmiechając się do Klary.Doskonale wiedziałem, że ona stresuje się tak samo jak ja.Pozwoliłem jej zająć łazienkę pierwsza a ja w tym czasie zjadłem śniadanie i ubrałem się.Z tego co mówiły mi dziewczyny jestem dość przystojnym chłopakiem, zapewne po rodzicach.W poprzedniej szkole grałem w koszykówkę i biegałem, od małego kochałem sport.Basen, piłka nożna, siatkówka, biegi to był mój żywioł.Łazienka zwolniła się i wyszła uśmiechnięta Klara.
- Ślicznie wyglądasz siostrzyczko-powiedziałem szczerze.Tak z pewnością złamie w tej szkole serce nie jednemu chłopakowi.Wszedłem do wolnej łazienki i wtarłem żel we włosy.Spojrzałem w lustro i zobaczyłem smutne błękitne oczy.Zastanawiałem się czy ja kiedykolwiek się z niej wyleczę?
-Pospiesz się! bo się spóźnimy? -zawołała Klara.Już chciałem jej coś dowalić, ale powstrzymałem się.Postanowiłem, że chociaż dziś nie będę dla siostry nie miły.Wyszedłem z łazienki i pożegnałem się z mamą. Wyszliśmy z domu.Przystanek znajdował się dwa metry od domu, więc nie musieliśmy iść daleko...
      ***
( Klara)
Spojrzałam na brata i uśmiechnęłam się.Od dawna przestał być dla mnie tylko bratem, lecz także najlepszym przyjacielem i powiernikiem moich najskrytszych sekretów i marzeń.Autokar podjechał i z bratem weszliśmy do środka.Oczy wszystkich pasażerów skierowały się w naszą stronę.No tak, oboje byliśmy niczego sobie.No dobrze, może i więcej niż niczego sobie, ale nie lubiłam się tym przechwalać. Usiedliśmy na wolnym miejscu i pojechaliśmy do szkoły.Ja miałam zacząć zawodówkę a mój brat był już w drugiej klasie.
- Masz pietra?-zapytałam patrząc jak obserwuje krajobraz za oknem
- No trochę a ty siostrzyczko?-zapytał Dawid.Przez chwile milczałam.Nie, nie o to chodziło, że się bałam, bo nie.Ja w porównaniu do mojego brata, byłam bardzo bezpośrednią i otwartą osobą, więc beż żadnego problemu nawiązywałam nowe znajomości.  
- Nie, tylko tęsknie za Olą-szepnęłam patrząc na zdjęcie przyjaciółki.Oczy brata posmutniały.Oboje doskonale wiedzieliśmy, że on o niej jeszcze nie zapomniał a był w niej do szaleństwa zakochany.Autokar zatrzymał się i w pośpiechu opuściliśmy go, kierując się w stronę szkoły.Zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem nie wiedząc którędy iść.Akurat obok nas przechodziło dwóch chłopaków, pochłoniętych ciekawą rozmową.
- Przepraszam gdzie tu odbywa się rozpoczęcie roku? -zapytałam bruneta.Jego czarne oczy wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem.Czułam, że mu się spodobałam.
- Ty jesteś nowa prawda?-zapytał Sebastian
- No tak, to wiesz?-zapytałam lekko zniecierpliwiona  
- Tak w sali gimnastycznej.Gdy wejdziesz do szkoły, to korytarzem prosto a później w prawo-powiedział brunet uśmiechąjąc się
- Dzięki-szepnęłam i odeszłam.Czułam na sobie jego wzrok.
- Wpadłaś mu w oko-usłyszałam rozbawiony głos brata.Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.Nie miałam zamiaru mu na to nic odpowiadać. Weszliśmy do szkoły.
***
( Sebastian)
Szedłem z kolega do tej głupiej szkoły rozmawiając o piłce nożnej, gdy nagle zaczepiła mnie nieznajoma dziewczyna.Spojrzałem na nią i oniemiałem.Wyglądała jak zjawa.Jej kręcone blond włosy leciutko falowały na wietrze a jej uśmiech był jak nie prawdziwy. - Przepraszam gdzie tu odbywa się rozpoczęcie roku?-zapytała cieniutkim, seksownym głosem.Spojrzałem w jej błękitne oczy i zaniemówiłem.Po chwili, dopiero mogłem jej odpowiedzieć.Zadałem jakieś pytanie, nie myśląc o tym co do niej mówię i wytłumaczyłem drogę do sali.Podziękowała i odeszła.Stałem jak wryty patrząc jak znika mi z oczu.
- Ale sztuka!-usłyszałem głos kolegi.Spojrzałem na niego, chcąc mu przywalić za to, że ją obraził.Poszliśmy do szkoły.
***
( Adrianna)
Jak zawsze się spóźniłam.Na korytarzu błąkały się jeszcze pojedyncze osoby, kierujące się w stronę sali.Ja też musiałam już do niej iść.Przed sala zadzwonił mój telefon, to była ciocia.
- Stan mamy się pogorszył-powiedziała smutnym głosem
- Ciociu nie mogę rozmawiać-powiedziałam przepraszająco.Owszem martwiłam się o mamę, ale musiałam iść do szkoły.Już w tamtym roku o mało co nie zdałam a nie chciałam na samym początku roku zdenerwować nauczycieli.Weszłam do sali, oczywiście ostatnia.Dyrektor rozpoczął już część oficjalną i zaraz mieliśmy się rozejść do sali, innym słowem zdążyłam w ostatniej chwili.Dyrektor skończył rozmowę i wszyscy zaczęli rozchodzić się do klas.
***
( Dawid)
Moja klasa znajdowała się w sali pod dwunastką.Tylko jedno małe pytanie, gdzie jest ta dwunastka?? Nie wiedziałem co zrobić, w sumie mógłbym kogoś się zapytać, ale oczywiście byłem na to zbyt nieśmiały.Wziąłem głęboki oddech i podszedłem do stojącej samotnie dziewczyny..  
- Przepraszam gdzie tu jest dwunastka?-zapytałem unikając jej wzroku
- To tam-powiedziała Adrianna pokazując mi ręką.Podziękowałem i poszedłem do klasy.W Klasie oczywiście wszyscy już byli i zajęli miejsca, ja usiadłem w wolnej ławce w pierwszym rzędzie.Do sali weszła znajoma już mi dziewczyna.
- Przepraszam za spóźnienie-powiedziała spuszczając wzrok.Wzrokiem szukała wolnej ławki a nauczyciel zaczął już się niecierpliwić.
- Adriano tu masz wolną ławkę-powiedział nauczyciel, pokazując jej miejsce obok mnie  
- Można?-zapytała nieśmiało się uśmiechając
Kiwnąłem głowa i zrobiłem jej miejsce w ławce.Usiadła obok mnie, ale nie odezwała się, nawet się na mnie nie spojrzała.Nauczyciel podał nam plan i klasa wyszła z sali.Ja wyszedłem ostatni.
***
( Klara)
Miałam salę w dziesiątce, zapytałam się jakiejś dziewczyny i od razu mi ją pokazała. Przez moment zastanawiałam się jak poradzi sobie Dawid, ale nie mogłam wiecznie wszystkiego za niego robić, musiał radzić sobie sam.Usiadłam w ostatniej ławce a obok mnie usiadł chłopak, którego się pytałam o drogę tutaj.
- Sebastian jestem-przedstawił się podając mi rękę
- Klara-odpowiedziałam.
Nauczyciel podał nam plan i wyszliśmy z sali.Oczywiście Sebastian wyszedł za mną.
- Zaczekaj!-zawołał Seba ledwo mnie doganiając..Posłusznie zatrzymałam się i zaczęłam, rozglądać się po korytarzu za bratem, ale nigdzie go nie było.Zadzwonił telefon, dzwonił on.
- Gdzie jesteś?-zapytałam
- Przed szkołą-odpowiedział brat.Rozłączyłam się, przyglądając się nowemu koledze z klasy.
- Dasz się zaprosić z kina?-zapytał Seba uśmiechając się
- Może-szepnęłam odchodząc.Wyszłam ze szkoły rzucając się bratu w ramiona.
- Co ty robisz?-zapytał Dawid
Nic nie dopowiedziałam, głową pokazałam mu, kolesia obserwującego nas przez okno.Brat uśmiechnął się. - Pamiętaj wystarczy słowo a mogę udawać twojego chłopaka-usłyszałam jego śmiech  
*** Następnego dnia  
(Dawid)  
Drr zadzwonił budzik, wyłączyłem go i przykryłem się kocem, nie chciało mi się wstawać.Dziś był pierwszy dzień szkoły.Pierwszy normalny, lekcyjny.Mama wchodziła już po schodach, ale ja wyjątkowo postanowiłem ją wyręczyć.Wstałem z łózka i poszedłem pod prysznic.Wykąpałem się, nałożyłem żel we włosy i zszedłem na śniadanie.Klara dołączyła piętnaście minut później.Spojrzałem na zegarek piętnaście po siódmej, mieliśmy jeszcze czas.Lekcje! jestem jeszcze nie spakowany! Pobiegłem na górę oczywiście omijając co drugi schodek i mało się nie wywalając i szybko spakowałem potrzebne zeszyty.Dziesięć minut później czekałem na dole za siostrą.
No nareszcie mogliśmy wychodzić.
- Co tak długo siostrzyczko?-jak zawsze się z nią drażniłem  
- Ten co lekcji nie spakował, ha ha-odpłaciła mi Klara.Dobra odpuściłem.Był remis jeden;jeden.Postanowiłem, że dziś jej odpuszczę bo przecież może mi się jeszcze przydać.Wsiedliśmy do autokaru i ruszyliśmy w stronę szkoły.W głowie zastanawiałem się jakie mam lekcje i w jakich salach.No tak pierwszy polski.Autokar zatrzymał się i wyszliśmy z niego kierując się w stronę szkoły.
- Co masz pierwsze?-zapytałem siostry wchodząc do szkoły
- Ja język angielski a ty?-zapytała Klara
- Polski-odpowiedziałem.Pożegnała się i poszła do swojej klasy, zostawiając mnie samego.Ogarnęła mnie wielka panika i miałem ochotę uciekać ze szkoły jak najprędzej, ale uspokoiłem się i wziąłem głęboki oddech.  
- To podobno pomaga-usłyszałem za sobą nie znany głos.Odwróciłem się i wstrzymałem oddech wybuchając przy tym gwałtownym kaszlem. - Cześć jestem Marysia-powiedziała dziewczyna podając mi dłoń
- Dawid-odpowiedziałem
Patrzyłem w jej brązowe oczy i czułem miękkie nogi.  
- Cześć Dawid-usłyszałem głos Adrianny
Dziewczyny spojrzały na siebie jakby chciały się pozabijać a ja postanowiłem opuścić to towarzystwo.
- Cześć stary, Piotrek jestem-przedstawił się jakiś chłopak
- Dawid-podałem mu dłoń
Wyglądało na to, że pomału poznaje klasę.No i nie powiem wydają mi się na razie w porządku a może się mylę?? Z rozmyśleń wyrwał mnie głos koleżanki.
- Zgubiłeś się?-zapytała Adrianna
Kiwnąłem potwierdzająco głową i po chwili już byłem w klasie.
- Może usiądziesz ze mną?-zapytałem dziewczyny zajmując przedostatnią ławkę w lewym rzędzie.Nauczycielka weszła do klasy a ja poczułem się jakby cały świat stanął mi na głowie. Była cudowna i te jej oczy.Nie mogłem oderwać od niej wzroku.
- Nazywam się Joanna i będę waszym nauczycielem od polskiego oraz waszym wychowawca-powiedziała nauczycielka uśmiechając się.Tak nauczycielkę mieliśmy atrakcyjną i bardzo młodą bo miała zaledwie dwadzieścia sześć lat.Długie zadbane blond włosy i te jej czarne jak węgiel oczy.Klasę mieliśmy liczną bo było nas trzydzieścioro paru uczniów.Czułem, że będzie problem zapamiętać ich wszystkich imiona.  
- Ładna co?-szturchnął mnie Piotr
- Tak-odpowiedziałem wychodząc na przerwę.
- Dawid poczekaj!-usłyszałem głos nauczycielki.Zatrzymałem się i spojrzeliśmy sobie w oczy.
***
( Klara)
Czas w łazience zajął mi więcej niż myślałam dlatego musiałam się pospieszyć z ubieraniem się.Moje piękne puszyste włosy miały swoją wadę, długo zajmowało mi dbanie o nie.Nałożyłam leciutki makijaż i razem z bratem wyszliśmy z domu. Weszliśmy do nadjeżdżającego autokaru i pojechaliśmy do szkoły.Oczywiście po drodze zamieniłam parę zdań z moim kochanym braciszkiem i nim się zorientowałam byłam już pod szkołą.Wyszliśmy i poszliśmy na lekcje.Na korytarzu zostawiłam go samego i poszłam szukać mojej klasy.Angielski zaczynałam w piwnicy w piątce.Ale gdzie tu do cholerki jest piwnica?? Stałam pośrodku wielkiego korytarza i starałam się znaleźć jakieś schody prowadzące na dół, ale nigdzie ich nie było.Eh znów musiałam się kogoś zapytać.Obok mnie stanął Sebastian. - Nie ma dziś twojego chłopaka?-zapytał Seba uśmiechając się
- A gdzie cześć?-zapytałam lekko zirytowana  
- No dobra to cześć a ty nie idziesz na lekcję?-zapytał kolega z klasy  
- No idę, ale nie wiem gdzie mam-zapytałam zawstydzona
- To chodź pokaże Ci-zaproponował Seba.Poszliśmy do piwnicy na lekcje angielskiego.Klasa była dość liczna, bo miało być podobno dwadzieścia pięć osób.Ha miało być a to dobre! Nie było nawet połowy. Usiadłam w ostatniej ławce a ze mną oczywiście usiadł Seba.
- Nie zapytałeś się czy można-szepnęłam obojętnym głosem
- Mi się nie da odmówić-powiedział z pewnością siebie.Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.Może i jestem złośliwa, ale nie lubiłam zarozumialców i postanowiłam dać mu nauczkę.Obiecałam sama sobie, że w ciągu tygodnia rozkocham go i złamie mu serce.  
- Przekonamy się-powiedziałam z tajemniczym uśmiechem
Nagle w klasie zapadła cisza i weszła nasza nauczycielka.
- Witam jestem pani Szulc i będę was uczyć angielskiego przez trzy lata-powiedziała.Gdy skoczyła mówić w klasie znów panował hałas. - Spokój!-krzyknęła zdenerwowana - No to ona nas nie polubi-szepnął Seba mi na ucho.
Na angielskim wynudziłam się na śmierć i czekałam za dzwonkiem jak na zmiłowanie. Postanowiłam więcej nie siedzieć z Sebastianem, bo i tak mało co zrozumiałam z lekcji za to z jego życia dowiedziałam się parę ważnych szczegółów.
***
( Dawid)
Spojrzeliśmy sobie w oczy.  
- Z tego co wiem, to w poprzedniej szkole dużo uprawiałeś sportu?-zapytała nauczycielka.Kiwnąłem głową, bo nie mogłem powiedzieć ani słowa.Ona była zjawiskowa i była moja nauczycielką. - Bo u nas w szkole organizowane są zawody i szukamy paru uczniów którzy zechcą wziąć w nich udział-poinformowała mnie pani Joanna  
- Dobrze zastanowię się-szepnąłem odchodząc.  
- Stary czego chciała?-zapytał Piotr  
- Żebym zgłosił się do konkursu-odpowiedziałem
- I co zgłosisz się?-zapytał kolega wychodząc ze szkoły  
- Nie wiem-szepnąłem zastanawiając się
- Dobra stary ja idę zajarać na razie-szepnął odchodząc.Zostałem przed szkołą sam.Właśnie skończyliśmy lekcję i miałem iść do domu, gdy zauważyłem coś niepokojącego.Adrianę zaczepiało dwóch chłopaków, ze starszej klasy.
- Zostawcie ją!-rozkazałem
- No, nowy nie wtrącaj się!-warknął jeden z nich  
- Zostawcie powiedziałem!-krzyknąłem.Adrianna stała pomiędzy nami, nie wiedząc co ma zrobić.Ze szkoły wyszedł Dyrektor.
- Co tu się dzieje?-zawołał podchodząc do nas
- Tych dwóch zaczepiało moja koleżankę a ja stanąłem w jej obronie-powiedziałem patrząc na zdenerwowaną twarz dyrektora
- Adrian Paweł do mnie i to już!! Ostrzegałem Was, teraz poniesiecie konsekwencje-krzyknął wchodząc do budynku.Z oczu Adrianny poleciały łzy.
***
( Adrianna)
Płakałam nie mogąc się uspokoić, tak bardzo się bałam tego co teraz znów wymyślą.I po co on miesza się w nie swoje sprawy?Przyjechał tu i myśli, że mu wszystko wolno? Bez słowa odeszłam.
- W porządku? -usłyszałam z daleka głos Dawida
Nie odwróciłam się, nie odpowiedziałam.Po prostu poszłam dalej przed siebie
- Nic ci nie jest?-znów usłyszałam jego głos.Miałam go serdecznie dość.Chciałam powiedzieć mu by spadał i dał mi spokój i nie mieszał się więcej w moje sprawy.Poczułam czyjś dotyk.To był on.
- Zadałem pytanie.Wszystko w porządku?-zapytał czułym głosem a ja nie miałam już dłużej siły się przed nim bronić
- Czego ty chcesz? zamieniłeś moje życie w piekło i myślisz, że teraz jest w porządku?-naskoczyłam na niego zdenerwowanym głosem.Spojrzał na mnie, nie wiedząc o co chodzi.W jego oczach dostrzegłam troskę i zakłopotanie.
- Chciałem tylko pomóc-powiedział nieśmiało Dawid
- Pomóc? człowieku nie znasz warunków tej szkoły! Tu się nie pomaga!-krzyknęłam zanosząc się płaczem
- Odprowadzę cię-powiedział łapiąc mnie za rękę.Czego on ode mnie chciał?? Lubiłam go i dlatego chciałam, by zostawił mnie w spokoju.On nic nie rozumiał.Nie znał reguły, jaka panowała w tej przeklętej szkole.
- Nigdzie z Tobą nie idę!-powiedziałam wyrywając mu się.
- Nie bądź taka uparta!-szepnął Dawid ponownie łapiąc mnie za rękę
- Czego ode mnie do cholery chcesz!-warknęłam powodując sensację dla uczniów
- No mała cicho tam!! Jak chce Ci pomagać to się idiotko ciesz! Bo Czarny ci nie odpuści i będzie tak jak w tamtym roku!-usłyszałam z daleka czyjś głos.Z moich oczów kapały pojedyncze krople łez.Spojrzałam na Dawida, jego twarz zrobiła się czerwona ze złości.Chciał iść do tego kolesia, ale go powstrzymałam.
- Dawid proszę odpuść-szepnęłam łapiąc go mocniej za rękę.
***
( Dawid)
Powoli opuszczaliśmy teren szkoły.Adriana nadal trzymała mnie za rękę, bo ja najchętniej, dorwał bym tego gnoja.Ciekawiło mnie, co stało się w tamtym roku.Teraz jednego byłem pewny, zawsze będę bronił Adrianny.Postanowiłem robić, za jej prywatnego ochroniarza.
- Dawid zaczekaj!-usłyszałem głos siostry.Zatrzymałem się i spojrzałem na Adriannę
- Idź, poradzę sobie.Dziewczyna Cię woła-usłyszałem smutek w głosie Adrianny
Złapałem ją mocniej za rękę, nie pozwalając na odejście.
- Co tam siostrzyczko??-powiedziałem, widząc zdziwioną minę Adriany.- Poznajcie się.To moja siostra Klara a to moja koleżanka z klasy, Adriana
- Miło mi-szepnęła Klara podając jej rękę
- No co się stało?-zapytałem
- Seba nie daje mi spokoju-usłyszałem jej głos
- Szulc?-zapytała Adriana a w jej oczach dostrzegłem coś dziwnego
- Tak-odpowiedziała Klara.Klara poszła na autobus a ja poszedłem odprowadzić koleżankę.
***
(Adrianna)
Seba Szulc.Nie mogłam uwierzyć, że tak szybko zmienił sobie obiekt zainteresowania. Tak bardzo żałowałam, że ja nie mogę tak szybko odkochać się w nim, jak on to zrobił. Spojrzałam na Dawida i dziękowałam w duchu Bogu, że nie idę sama, bo z pewnością bym się rozryczała.Przecież go kochałam.Tuż przy moim domu, zatrzymaliśmy się.
- To jutro rano po Ciebie przyjdę-obiecał Dawid.Bez słowa weszłam do domu.
- Ciociu jestem!-krzyknęłam.Spojrzałam na chrzestną i poszłam umyć ręce, byłam strasznie głodna.
- Dzwonił do mnie dyrektor.Czego od Ciebie chcieli??-zapytała ciocia z troską
- Pewnie tego co zawsze, mnie!-odpowiedziałam .Zamknęłam oczy, próbując wyrzucić z głowy złe wspomnienia.
- Powinnaś zmienić szkołę-powiedziała ciocia.Spojrzałam na nią i gwałtownie wstałam, zrzucając przy tym talerz, który rozbił się na drobne części.
- Nie wyjadę!-powiedziałam uciekając do swojego pokoju.
***
(Klara)
Ciekawiło mnie zachowanie brata i reakcja tej dziewczyny, na imię Sebastian.Czyżby go znała? zastanawiałam się.Weszłam do domu, ale dom był pusty.Rodzice jeszcze byli w pracy.Weszłam do pokoju i zastanawiałam się, jak mogę zemścić się na Sebastianie.Odpaliłam komputer i weszłam na Fb a tam zaproszenie od Dawida.No ładnie pomyślałam.Zadzwoniłam do Oli.
- Cześć mała.Co tam?-usłyszałam jej głos
- A jako tako.Kiedy nas odwiedzisz?-zapytałam, bo bardzo za nią tęskniłam.
- W weekend-powiedziała Ola piszcząc ze szczęścia
- To super-skłamałam.Owszem cieszyłam się, że odwiedzi mnie przyjaciółka, ale bałam się o brata.
- A jak Dawid?-zapytała Ola
- Czemu pytasz? czy ty go kochasz?-zadałam pytanie, chcąc dostać od niej odpowiedź
- Nie ważne-szepnęła przyjaciółka.Pogadaliśmy chwile i rozłączyła się. Do domu wrócił brat.
- Dawid muszę ci coś powiedzieć-przyznałam
- Ja tobie pierwszy-usłyszałam jego zdenerwowany głos...Patrzyłam na zdenerwowaną twarz brata i nie miałam pojęcia co się stało.Nigdy nie widziałam go tak zdenerwowanego.
- Dawid co się dzieje?-zapytałam bo zaczęłam się niepokoić
- Pamiętasz tą dziewczynę?-zapytał Dawid.Kiwnęłam głową na znak potwierdzenia
- Dziś po szkole zaczepiało ją dwóch chłopaków.Stanąłem w jej obronie-powiedział roztrzęsionym głosem
- I to cię tak zdenerwowało?-zapytałam nie wiedząc o co chodzi
- Tak, bo nie rozumiem jak można tak traktować innych!!!-powiedział brat wybuchając gniewem
- Oj Dawid, Dawid zostaw to-powiedziałam kładąc mu dłoń na ramieniu, by się uspokoił
Nic nie odpowiedział.Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.Przez chwile spojrzałam na niego i zastanawiałam się czy powinnam mu powiedzieć o przyjeździe Oli.
- Siostrzyczko a ty chciałaś ze mną o czymś porozmawiać?-spojrzał na mnie i uśmiechnął się.Odwróciłam wzrok i zapadła kłopotliwa cisza,  
- Klara! Dawid! chodźcie tu!!!-zawołała mama.Zeszliśmy na dół.Cieszyło mnie to, bo nie musiałam powiedzieć Dawidowi o Oli.
***
(Adrianna)
Siedziałam w pokoju, nie chcąc rozmawiać ani z mamą, ani z ciocią.Nie chciałam zmieniać szkoły i znów uciekać.Przez najbliższe lata, przeprowadzaliśmy się przynajmniej trzy razy.Obiecałam sobie, że teraz tak nie będzie.Zamknęłam oczy, ale wciąż przed oczami miałam tamtych chłopaków.I to co wydarzyło się w tamtym roku. To nie twoja wina, wciąż powtarzał mi wewnętrzny głos, ale mimo tego czułam się winna.Mimo tego miałam wrażenie, jakbym to ja ich wtedy sprowokowała.Do pokoju weszła ciocia.

-Adrianno jak się czujesz?-zapytała siadając na łóżku

-a jak mam się czuć? wciąż widzę ich przed oczami ciociu-powiedziałam hamując łzy

-zgódź się na tego psychologa-powiedziała ciocia a w jej oczach zobaczyłam troskę

-to nic nie da-odpowiedziałam zamykając oczy

Ciocia zostawiał mnie i bez słowa wyszła.Przytuliłam się do poduszki i dałam upust emocjom.Rozpłakałam się.Przed oczami przeleciał mi obraz ostatnich wydarzeń. Zamknęłam oczy i zobaczyłam twarz Kamila.Poczułam strach tak gwałtowny, że w sercu poczułam ból.

-ja nie chcę! ja nie chcę! zostaw mnie!-krzyknęłam kucając przy ścianie
Drzwi otworzyły się i wbiegła ciocia.

-Adrianno już dobrze.Cii dobrze-powiedziała głaskając mnie po włosach  
***
(Dawid)
-nie możecie tego zrobić!!-krzyknąłem zły na rodziców
Spojrzałem na siostrę i nie chciałem z nią rozmawiać.Minąłem rodzinę bez słowa i ruszyłem przed siebie.Założyłem buty i wyszedłem z domu.

-Dawid zaczekaj!!-zawołała Klara

Nie zatrzymałem się.Nie mogłem, nie chciałem im tego wybaczyć.Poczułem się jakby mnie zdradzili.Jakby stanęli po jej stronie i odwrócili się od syna.Ola przyjeżdża i jeszcze ma zamiar u nas mieszkać?? A pomyśleli o mnie?? czy ktoś w tym domu pomyślał o mnie?? o tym jak ja będę się czuł?? nie, no bo po co!! Szedłem przed siebie, nie zważając na wieczór.Szedłem obserwując gwiaździste niebo i nie uważając jak idę, na kogoś wpadłem.

-uważaj!-usłyszałem znajomy głos

-Adriano co ty tu robisz o tej porze sama?-zapytałem lekko zdenerwowany

-musiałam się przejść pomyśleć-powiedziała Adrianna cichym głosem

-to może pomyślimy razem?-zapytałem obejmując ja ramieniem
Poszliśmy nad jezioro i usiedliśmy na ławce obserwując gwiazdy.

-kiedyś kochałam noc.Lubiłam patrzeć na gwiazdy i szukać wielkiego wozu - powiedziała łamiącym głosem

-a teraz?-zapytałem próbując dostrzec coś w jej oczach

-teraz zapomniałam jaka noc jest piękna.Teraz się boję-szepnęła Adrianna patrząc w dal
-ze mną nic ci nie grozi-powiedziałem uśmiechając się do niej

Siedzieliśmy na tej ławeczce do późnego wieczora.I było mi wspaniale.Nie chciałem wracać do domu, do tych oszustów i zdrajców, nie chciałem myśleć o Oli.Tego wieczora poczułem do Adriany coś więcej niż koleżeństwo.Zaufałem jej i zwierzyłem. Zwierzyłem pierwszej osobie w tym mieście.Opowiedziałem jej o swoim związku z Olą i o problemie zaufania komukolwiek.

-co teraz zrobisz? może warto dać jej szanse i wysłuchać-powiedziała łapiąc mnie za rękę

-nie wiem, może-odpowiedziałem  

Pomału wracaliśmy.Rozmawialiśmy o wszystkim o filmach, książkach, szkole, muzyce. Ku naszemu zaskoczeniu, bardzo dużo nas łączyło.

-w tamtym roku te gnoje mnie-zawiesiła głos chowając twarz w dłoniach

-cii nic już nie mów.Będzie dobrze, jestem tu-szeptałem głaszcząc ją po włosach
Nie pytałem o nic, bo nie chciałem ją jeszcze bardziej ranić.Doszliśmy do jej domu.

-ja nie chce wracać-szepnęła Adrianna patrząc mi prosto w oczy

-możemy się jeszcze chwile przejść-powiedziałem łapiąc ją za rękę.Poszliśmy wzdłuż ulicy.
***
(Sebastian)
-masz jeszcze pięć dni i przegrywasz zakład-powiedział kumpel

Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się.Jeszcze nigdy nie przegrałem żadnego zakładu.I teraz też nie zamierzałem tego zrobić.

-mam czas-powiedziałem uśmiechając się

Prawda jest taka, że dziewczyna już teraz je mi z ręki i jeszcze parę dni i będzie moja. A ja znów wygram zakład, tak jak zawsze.

-ej to nie Adrianna?-usłyszałem głos kolegi

Spojrzałem w lewo i zobaczyłem Adriannę z jakimś chłopakiem.Gdy podszedłem bliżej wydawało mi się, że już gdzieś go widziałem.

-ty to nie chłopak Klary?-zapytał Paweł
-a co on robi z Adrianą?-zapytał Kacper
Poczułem dziwne ukłucie w sercu.Chyba byłem o nią zazdrosny.Ruszyłem w ich stronę.

( Dawid)  
Patrzyłem na spojrzenie Sebastiana i poczułem lekkie przerażenie.Z uwagą obserwowałem trzech chłopków, zbliżających się w naszą stronę.  

-cześć-usłyszeliśmy głos Sebastiana  

-cześć-powiedziała Adrianna drżącym głosem  

-co wy tu robicie?-zapytał Seba  

Postanowiłem mu nie odpowiadać.Z jego zachowania i opowiadania Adriany domyśliłem się, że ich coś łączyło a więc możliwe, że podszedł do nas bo był zazdrosny. Nie chciałem go prowokować.  

-Adriano możemy porozmawiać?-zapytał Sebastian  

Dziewczyna kiwnęła głową i poszła z nim, na pobliską ławkę.Ja stałem na przeciwko jego dwóch kolegów i obserwowałem Adrianę.Zdawałem sobie sprawę, że sytuacja dla nas nie jest najkorzystniejsza, ale jakby co postanowiłem ją bronić.  
***  
(Adrianna)  
Siedziałam na przeciwko chłopaka z którymś, kiedyś byłam i serce waliło mi jak szalone.Nie wiedziałam czego ode mnie chce i o czym mam jeszcze z nim rozmawiać.  

-jesteś z nim?-usłyszałam głos Sebastiana  
Spojrzałam na niego i w moich oczach, pojawiły się łzy.  

-co cię to interesuje??-zapytałam a w moim głosie było pełno gniewu  

-a może nadal coś do ciebie czuje?-zapytał a mnie zamurowało  

-Pff nie wierzę ci.Nigdy Ci nie uwierzę-odpowiedziałam  

Wstałam z ławki i spokojnym krokiem, odeszłam od niego.Odwróciłam się i spojrzałam na Sebastiana.Stał na środku patrząc jak odchodzę.  

-idziesz?-zawołałam do Dawida  
Spojrzałam na Sebastiana a on kiwnął kolegą głową i Dawid ruszył w moją stronę.  

-w porządku?-zapytał Dawid biorąc mnie za rękę  

-odprowadź mnie-poprosiłam hamując łzy  

-już w porządku, jestem tu-powiedział Dawid przytulając mnie  
***  
( Klara)  
Po raz kolejny, próbowałam się do niego dodzwonić, jednak nadal nic.Jego telefon wciąż milczał a ja coraz bardziej się o niego bałam.Był roztrzęsiony i mógł zrobić jakieś głupstwo.A tego bym nie zniosła.Nie był dla mnie tylko bratem, był znacznie więcej.Więcej nawet niż przyjaciel, czy chłopak.Był moją epoką, schronieniem i zrozumieniem. Był dla mnie wszystkim tym co miałam.Czasami gdy byłam młodsza wydawało mi się, że jestem w nim zakochana.Denerwowałam się na jego dziewczyny i robiłam wszystko by ich ze sobą rozdzielić.Chciałam mieć go tylko dla siebie.Bałam się, że jak kogoś pozna i się zakocha, ja przestane się dla niego liczyć.To było egoistyczne, teraz to wiem.Po raz kolejny próbowałam do niego zadzwonić, ale nadal nic.Byłam zła na rodziców, za ich zachowanie.Postanowiłam się przejść i go poszukać.  
***  
( Sebastian)  
Stałem przyglądając się kolegą.Poczułem się jak głupek i ogarnęła mnie złość.  
-chyba dostałeś kosza-zaśmiał się kumpel  

-spadaj!-krzyknąłem wściekły  

-stary zobacz kto idzie!-zawołał  
Spojrzałem przed siebie i zobaczyłem Adriannę  

-nie potrafiłam tak odejść bez pożegnania-szepnęła Adriana  
Podszedłem i pocałowałem ją.  

-spróbujmy jeszcze raz-szepnąłem mając nadzieje, że się zgodzi.  
***  
( Dawid)  
Zastanawiałem się czy Adrianna coś jeszcze czuje do Sebastiana, bo przecież jak inaczej wytłumaczyć to, że do niego poszła zostawiając mnie samego?? Rozumiałem ją, ale nie podobał mi się ten chłopak a nie chciałbym, żeby ona później cierpiała. Kurcze czy ja się w niej zakochałem??Nie chyba nie!! A może?? Nie chciałem wracać do domu, domu w którym, nie mam wsparcia rodziców.Też mi pomysł wymyślili!! Nie mogłem tego zrozumieć, ani znieść.Zatrzymałem się nad małym stawem w środku parku i usiadłem na ławce.Podziwiałem piękny wieczór.  

-można??-zapytała jakaś dziewczyna  

Kiwnąłem głową i posunąłem się, robiąc jej miejsce.Ciekawiło mnie czemu akurat usiadła obok mnie, jak tyle naokoło było pustych ławek.  

-może chcesz porozmawiać?-zapytała uważnie mi się przyglądając  

-nie, wole nie-powiedziałem spuszczając głowę  

-Kinga jestem-szepnęła podając mi dłoń  

-Dawid-odpowiedziałem  
Nie miałem ochoty na zawieranie nowych znajomości, czy flirtowanie, ale ona miała w sobie coś dziwnego co sprawiało, że aż chciało się jej ufać.  

-przejdziemy się?-zaproponowała Kinga  

Poszliśmy w głąb parku, nic się do siebie nie odzywając.Ona nie naciskała a ja nie miałem ochoty się jej zwierzać, tego mi było potrzeba milczenia i czyjeś obecności. Wróciliśmy nad staw.Noc była przepiękna, jakby nie zwykła, tajemnicza.Spojrzałem na Kingę, ale jej nie było.Stałem sam.Rozejrzałem się naokoło, ale po dziewczynie nie było ani śladu.Postanowiłem skierować się w stronę domu.  
***  
(Adrianna)  
Nie wiedziałam co odpowiedzieć Sebastianowi.Z jednej strony chciałam, ale z drugiej się tak strasznie bałam, że znów mnie zrani, że znów nam nie wyjdzie.Chyba coś do niego czułam, ale mu nie ufałam.Miałam mętlik w głowie.  

-daj mi czas-poprosiłam  

Spojrzeliśmy sobie w oczy i nikt z nas nic nie mówił.  
-powinnam już iść-odezwałam się w końcu  

-zostań, błagam nie odchodź-szepnął Sebastian, łapiąc mnie za nadgarstek  

-puść-szepnęłam  
Jednak mnie nie posłuchał.Nadal trzymał mnie tak mocno, że poczułam jak nie dopływa mi krew a wszystkie złe wspomnienia powróciły.  

-puść proszę cię-błagałam czując napływające łzy  

Staliśmy w milczeniu patrząc sobie głęboko w oczy a jedyne uczucie jakie do niego czułam to była nienawiść.  

-puść ją!-usłyszałam kobiecy głos  

Odwróciłam się i zobaczyłam Klarę.Ale nie to mnie przeraziło, w naszą stronę szedł Kamil.  

-puść ją i to natychmiast!!-usłyszałam nie przyjemny głos Kamila  

Kamil podszedł do nas i wyrwał mój nadgarstek z uścisku Sebastiana.  
-co ty tu robisz??-zapytałam drżącym głosem  
***  
(Klara)  
Akurat wracałam z parku, gdy usłyszałam czyjś krzyk, podeszłam i zobaczyłam Sebastiana z Adrianą.Dziewczyna wyglądała na przerażoną a on trzymał ją mocno za rękę i nie chciał puścić.  

-puść ją!-krzyknęłam próbując ją ratować  

Oboje spojrzeli na mnie a w oczach dziewczyny pojawiły się łzy.W naszą stronę szedł chłopak w kapturze a ja zastanawiałam się, czy nie zbliżają się kłopoty.  

-puść ją natychmiast!-usłyszałam rozkaz i po chwili dziewczyna została ocalona.  

Chłopak wyglądał na starszego od nas i w ustach trzymał papierosa.Zdjął kaptur i podszedł do mnie z uwagą mi się przyglądając.Zastanawiałam się, czego on ode mnie chce.  

-dziękujemy za pomoc-odezwałam się w końcu  

-do usług-powiedział nie znajomy nie spuszczając wzroku z Adrianny  

Zastanawiałam się, czy oni się znają, czy nie.Nie wiedziałam co mam zrobić i czy powinnam zostawić ją z tym chłopakiem samą.  

-odprowadzić Cię?-zapytałam  

-ja to zrobię-usłyszałam głos brata  
Spojrzałam na Dawida i rzuciłam mu się w ramiona  

-gdzie ty byłeś!! Martwiłam się!-krzyknęłam a wzrok Adriany skierowała się w moją stronę  
***  
( Sebastian)  
Patrzyłem na przestraszone oczy Adriany i nie wiedziałem co mam robić.Nie chciałem zrobić jej krzywdy a wyszło na to, że ją przestraszyłem.W jej spojrzeniu nie było nic, oprócz strachu i pustki.  

-pójdę już powiedziałem  

Oddaliłem się, patrząc na przerażoną dziewczynę i Klarę.Zastanawiałem się, jak mam po czymś takim ją zdobyć.Teraz byłem niemal pewny, przegrałem ten zakład, ale nie o to chodziło.Klara mi się podobała a Adriana była dla mnie ważna.Wróciłem do domu.  
***  
( Dawid)  
-W parku-odpowiedziałem patrząc na oddalającego się Sebastiana  
No to jeden chłopak z głowy-pomyślałem  

-a ty co ty tu robisz sama?-zapytałem patrząc na Klarę  

-szukałam Cię-szepnęła Klara  

-za grosz prywatności-powiedziałem oburzony na siostrę  
Klara zrobił tą swoją nie winną minę i całą złość w jednej chwili mi przeszła.  

-odprowadzimy Cię-zwróciłem się do Adriany  

Nie znajomy chłopak, nadal się nie odezwał, tylko cały czas nie spuszczał wzroku z dziewczyny.  
-wybacz, ale czas nas goni-powiedziałem do niego  
***  
( Adrianna)  
-wczoraj wróciłem-usłyszałam jego głos  

Nogi mi się ugięły a w moim sercu, znów zapanował strach.Tak kiedyś go kochałam i to do szaleństwa, ale po tym co mi zrobił cała moja miłość przerodziła się w nienawiść do tego faceta.  

-daj mi się wytłumaczyć!-powiedział Kamil łapiąc mnie za rękę  
Zamknęłam oczy, wszystkie złe wspomnienia wróciły.  

-puść mnie! puść mnie do cholery!! Już raz mnie-nie dokończyłam bo załamał mi się głos  

-przepraszam za tamto, ja naprawdę nie chciałem.Nie wiem czemu to zrobiłem, nie wiem co mnie opętało.Wybacz mi.Kocham cię.Nawet przez chwile nie przestałem  
o Tobie myśleć, nie przestałem Cię kochać-mówił a ja zaczęłam mu wierzyć  

-nie potrafię.Zapomnij o mnie Kamil.Zapomnij-powiedziałam odchodząc  

-w porządku?-usłyszałam głos Dawida  

Spojrzałam na niego z trudem hamując łzy.Nic nie było w porządku.Nie sądziłam, że widok Kamila tak mnie poruszy.Nie sądziłam, że na jego widok, wszystkie moje uśpione uczucia się tak nagle obudza.Nie wiedziałam już co czuje.Miłość połączona z nienawiścią, strach połączony z tęsknotą.Pożądanie połączone ze złością, Zaraz zaraz ja pomyślałam o pożądaniu?? Z rozmyśleń wytrwał mnie głos Klary  

-znasz go? kto to jest?-dopytywała się Klara  

Razem z Dawidem spojrzeliśmy na nią a ona zamilkła.Nie miałam już sił, by dłużej hamować łzy.Rozpłakałam się.  

-kto to jest? co on ci zrobił?-pytali  

Wszystko wróciło z podwójną siłą.Las, jego dłonie na moich, szyderczy śmiech jego kumpla, zapach alkoholu.obraz przeleciał przez moją głowę a ja już nie chciałam dłużej o tym myśleć, chciałam zapomnieć o nim.Chciałam, ale nie umiałam.  
-odprowadźcie mnie proszę-nie panowałam już nad swoim głosem  

***  
(Dawid)  
Patrzyłem na jej przestraszone oczy i pomału domyślałem się, kto to był.Jej oczy były takie same, gdy mi o tym mówiła.Ale jak to w ogóle jest możliwe? jak mogli go tak po prostu wypuścić? postanowiłem przy najbliższej okazji z nią o tym porozmawiać.Sam na sam, bez żadnych świadków.Zatrzymaliśmy się przed jej domem i bez słowa otworzyła bramę.Spojrzeliśmy sobie w oczy a jej wzrok był coraz bardziej zapłakany.  

-dobranoc-szepnąłem  

Nie odpowiedziała.Stałem jeszcze przez chwile, obserwując jak znika mi z oczu.Drzwi od mieszkania zamknęły się i już jej nie widziałem.Skierowaliśmy się w stronę domu.  

-nie chodź sama o tej porze-powiedziałem do siostry  
Klara spojrzała na mnie a jej piękne duże oczy zrobiły się jeszcze większe  

-czemu?-zapytała Klara  
-bo nie.Zrób to dla mnie-powiedziałem unikając odpowiedzi.  
***  
( Klara)  
Weszliśmy do domu.W mieszkaniu panował zmrok, rodzice zapewne już spali.  
-dobranoc-szepnęłam wchodząc do swojego pokoju  

-możemy porozmawiać?-zapytał brat  

Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy po turecku na dywanie.Zapowiadała się długa rozmowa.  

-stało się coś?-zapytałam  

Brat spojrzał na mnie, zastanawiając się czy mi o czymś powiedzieć.Po chwili jednak wstał i bez słowa wyszedł.  

-Dawid!-krzyknęłam, ale drzwi od jego pokoju zamknęły się na klucz  

Wróciłam do siebie zastanawiając się, co takiego chciał mi powiedzieć i dlaczego tego nie zrobił.Odpaliłam laptopa i odczytałam wiadomość.  
Hej, przepraszam Cię za dziś.Ja naprawdę nie chciałem zrobić jej krzywdy.Możemy się spotkać?? Odpisałam mu, że tak.Wyłączyłam laptopa, napisałam kartkę bratu i położyłam ją na stole.Ubrałam kurtkę i wyszłam z domu.Szłam w umówione miejsce.  
***  
( Sebastian)  
Wyłączyłem komputer i poszedłem do parku.Miałem nadzieje, że chociaż Klara pomoże mi przekonać Adrianę do tego, że nie chciałem zrobić jej nic złego.Bo przecież chciałem z nią tylko porozmawiać, chciałem tylko by do mnie wróciła.Panował zmrok i było strasznie zimno, szedłem przez park i poczułem dziwne chłód a przede mną stała dziewczyna.  

-nie idź dalej-ostrzegła  
Po chwili jej nie było.  
***  
( Adrianna)  
Weszłam do domu, wciąż nie mogąc się uspokoić.W głowie miałam kompletny chaos. Tęskniłam za Kamilem i naprawdę zależało mi na nim i chyba, mimo tego co zrobił nadal zależy.Do mojego pokoju weszła ciocia.  

-czemu płaczesz?-zapytała  

-Kamil, on wyszedł-powiedziałam patrząc na kamienną twarz cioci  

-powinnaś wyjechać-szepnęła  

Usłyszałam sygnał telefonu i odczytałam wiadomość.Napisał Dawid:hej jak się czujesz?Odpisałam, że dobrze i odłożyłam telefon.Ciocia wyszła z pokoju a ja znów usłyszałam sygnał wiadomości.Tym razem to był Kamil.Długo zastanawiałam się, czy skasować, czy odczytać, ale ciekawość i tęsknota okazały się silniejsze:Przepraszam, błagam wysłuchaj mnie Nie opisałam.Po prostu wyłączyłam telefon i położyłam się spać.  
***  
( Kamil)  
Kamil siedział w parku popijając piwo, gdy nagle zobaczył jakąś dziewczynę.Nie był pewny, ale to była chyba koleżanka Adriany.Tak gdy podeszła bliżej, był nie mal pewny, dziś ja widział.  

-możemy porozmawiać?-zapytał łapiąc ją za rękę  

Wiedział, że nie powinien tego robić, ale był zdesperowany.Ona nawet nie odbierała jego telefonów, nie odpisywała.No tak czego on się spodziewał po tym co jej zrobił, miała by chcieć z nim rozmawiać??  
***  
( Dawid)  
Długo leżałem na łóżku zastanawiając się co i jak powiedzieć Klarze.Nie mogłem znieść tego jak ją potraktowałem.Wstałem z łózka i poszedłem do jej pokoju, chciałem ją przeprosić.Zapukałem, ale nie otworzyła.  

-Skarbie puść mnie!-krzyknąłem  

Złapałem za klamkę i drzwi otworzyły się, ale w pokoju nikogo nie było.Pokój był pusty. Na stoliku znalazłem kartkę.Niech to szlak! Ona wyszła! jak można być tak nie odpowiedzialnym i wyjść samej o tej porze? zastanawiałem się.Postanowiłem ją znaleźć i porządnie z nią porozmawiać.Gdyby coś jej się stało, nigdy bym sobie tego nie wybaczył.  

( Klara)  
Szłam przez pusty, ciemny park.Naokoło nie było prawie nikogo a na dworze był wielki zmrok.Gdy weszłam w głąb parku, na ławce dostrzegłam jakąś postać, to była sylwetka chłopaka.Zatrzymałam się, zastanawiając czy iść dalej, rozejrzałam się, ale Sebastiana nigdzie nie było.Nieśmiało ruszyłam dalej przed siebie.Chłopak odwrócił się w moją stronę i wydawało mi się, że gdzieś go już widziałam.Nie byłam pewna, ale to był chyba Kamil.  

-możemy porozmawiać?-zapytał chłopak łapiąc mnie za rękę.Nasze oczy się spotkały, ujrzałam w nich strach połączony z wahaniem.  

-nie znamy się, więc nie bardzo-odpowiedziałam  

Chłopak puścił mnie i zapalił papierosa.Wejrzałam na niego a on nieśmiało się uśmiechnął.Miał w sobie coś takiego, co sprawiło, że chciałam go poznać bliżej.Miał urodę dzieciaka a do tego był bardzo tajemniczy, mieszanka wybuchowa.  

-ja naprawdę nie chciałem-tłumaczył się Kamil  

Spojrzałam na niego, nie wiedząc o co chodzi.Z jednej strony bardzo chciałam się dowiedzieć o co im poszło, ale z drugiej sama nie wiem, to wszystko było bardziej skomplikowane niż się wydaje.  

-ale ja nie wiem o czym mówisz-szepnęłam  

-nie powiedziała Ci?-zapytał nie znajomy.Kiwnęłam głową i zapadła nie zręczna cisza  
.  
-ja już nie wiem jak mam ją odzyskać-powiedział to bardziej do siebie niż do mnie  

-walcz o nią-powiedziałam  

Spojrzał na mnie i wybuchnął śmiechem.Usiadł na ławce zapalając drugiego papierosa i wypił łyk piwa.  

-chcesz?-zapytał Kamil  

Odmówiłam i usiadłam obok niego.Sama nie wiem czemu, coś mnie do niego ciągnęło coś tajemniczego i dla mnie zupełnie nie zrozumiałego, zupełnie tak, jakby miał w sobie magnez i przyciągał mnie do siebie.  

-skąd znasz Adriannę?-zapytał  

-ona chodzi z moim bratem do klasy-odpowiedziałam  

-są ze sobą?-usłyszałam smutek w jego pytaniu  

-z tego co wiem to się przyjaźnią-szepnęłam wstając z ławki  
-idziesz już?-zapytał łapiąc mnie za rękę  
-tak czas na mnie-odpowiedziałam  
Wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam przed siebie.  
***  
( Sebastian)  
Rozejrzałem się, ale nikogo nie było.Usiadłem na pustej ławce i zastanawiałem się, czy to było możliwe?? nigdy nie wierzyłem w duchy, nigdy nie wierzyłem w takie rzeczy, ale z całą pewnością, na pewno mi się ona nie przewidziała.Była jak żywa i ten głos nie idź tam.Ciekawy byłem, przed kim mnie chciała ostrzec.  

-hej-usłyszałem za sobą głos Klary  

-a jednak przyszłaś?-zapytałem  

Próbowałem wyrównać i uspokoić oddech, ale nie mogłem.Wciąż miałem wrażenie jakby ktoś, albo coś mnie obserwowało.Nie, to tylko moja wyobraźnia.A co jeżeli nie??  

-słuchasz mnie?-usłyszałem zdenerwowany głos Klary  

-przepraszam zamyśliłem się-powiedziałem tłumacząc się  

Klara się uśmiechnęła a mi zmiękły kolana.Ona od pierwszego dnia w szkole, wpadła mi w oko, ale bałem się, że przez to wszystko z Adriana, nie będę miał u niej szans.No i do tego ten zakład, za wszelką cenę chciałem go wygrać, musiałem.  

-naprawdę wiem jak to wyglądało, ale uwierz mi, nie chciałem zrobić jej krzywdy-powiedziałem siadając na ławce  

-no nie wiem, szarpałeś ją-powiedziała dziewczyna z wyrzutem  

-owszem i bardzo tego żałuje-przyznałem  

-wyjaśnijcie sobie to sami-usłyszałem  

-to nie pomożesz mi?-zapytałem  

-a co ja do cholery matka Teresa jestem?-powiedziała podniesionym głosem. Spojrzeliśmy sobie w oczy a w jej spojrzeniu dostrzegłem ból.  

-o co chodzi?-zapytałem łapiąc ją za rękę  

-podobasz mi się dupku o to-odpowiedziała i odeszła  

Zostałem sam i nie wiedziałem co mam zrobić.Po prostu tą wiadomością mnie porządnie zagięła.Zastanawiałem się co powinienem zrobić, iść za nią? może i powinienem a w tym czasie stałem jak debil, patrząc jak znika mi z oczu.  

-Klara!-krzyknąłem lecz nie zatrzymała się  
***  
( Dawid)  
Usłyszałem imię mojej siostry.Przyspieszyłem kroku, by jak najszybciej znaleźć się w miejscu skąd słychać echo.Krzyk był coraz wyraźniejszy i na ławce zobaczyłem Sebastiana.  

-widziałeś Klarę?-zapytałem  

Seba spojrzał na mnie, ale najwidoczniej nie miał najmniejszej ochoty na rozmowę ze mną.Podszedłem do niego i złapałem go za rękę.  

-gdzie ona jest?-zapytałem ponownie  

-ty to powinieneś wiedzieć, to twoja dziewczyna-powiedział Sebastian z sarkazmem  

-siostra ośle!! Gdzie ona jest?-zapytałem tracąc cierpliwość.Spojrzał na mnie i głupio się uśmiechnął.  

-poszła tam!-powiedział pokazując mi palcem w którą stronę poszła.Spojrzałem na niego i odwzajemniłem uśmiech.  

-znasz Kamila?-zapytałem  

-czarnego??-spytał otwierając ze zdziwienia buzie  

-chyba tak., wyszedł-odpowiedziałem  

-musimy znaleźć Klarę-powiedział łapiąc mnie za ramię  

Zastanawiałem się, czemu tak nagle zmienił nastawienie do mnie i chce mi pomóc, odnaleźć siostrę i co z tym wszystkim ma wspólnego Kamil.No tak, chyba już wiem, a jednak to musiała być prawda.Kamil...Nie nawet nie chciałem myśleć o tym, że on mógłby coś zrobić mojej siostrze.  

-czy on zgwałcił Adrianę?-zapytałem połykając ślinę  

-a jak myślisz?-szepnął Sebastian patrząc mi w oczy  

-myślę, że tak-odpowiedziałem.Zapadła kłopotliwa cisza.Szliśmy szukając Klary, ale nigdzie jej nie było.  

-rozdzielmy się-powiedziałem do Sebastiana  
  
Ja poszedłem w prawo a on w lewo.Mieliśmy spotkać się za godzinę przy wejściu. Szedłem już dobre kilka minut, gdy nagle przede mną zobaczyłem znajomą mi twarz.  

-witaj-powiedziała Kinga z uśmiechem  

-witaj-odpowiedziałem  

Chciałem zapytać, czemu ostatnio tak nagle znikła i jak to było możliwe, że w jednej chwili już jej nie było, ale nie miałem na to czasu.  

-znajdź siostrę!-powiedziała, pokazując mi ręką w którą stronę mam iść.  

Chciałem zapytać się jej skąd wie o mojej siostrze i skąd ma pewność, że ona tam jest, ale nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć jej już nie było.Rozmyła się, jak chmury w czasie wiatru.W kilka sekund znikła i nie było po niej jakiegokolwiek śladu.Pobiegłem w skazane przez nieznajomą miejsce i zobaczyłem moją siostrę.Leżała z skręconą kostką.  

-w porządku?-zapytałem tuląc ją do siebie  

-tak braciszku, przewróciłam się-odpowiedziała Klara  

Cała złość na jej nie odpowiedzialność w jednej chwili znikła.Teraz liczyło się tylko to, że się odnalazła i jest cała i zdrowa.Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do domu.  
***  
( Adrianna)  
Usłyszałam natarczywe pukanie do drzwi.Ciocia pojechała do pracy, mama jak zawsze leżała pijana, więc to ja musiałam je otworzyć.Wiem powinnam najpierw sprawdzić kto to jest, ale byłam tak zaspana, że nie myślałam o tym co robię.Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Kamila  
.  
-cześć-powiedział Kamil wchodząc do środka  

-co ty tu robisz i jakim prawem wchodzisz do mojego domu?-zapytałam wystraszona  

-po pierwsze sama mnie wpuściłaś a po drugie nie odbierałaś a nie dokończyliśmy naszej rozmowy-powiedział podchodząc bliżej mnie  

-i nie dokończymy.Wyjdź!-krzyknęłam  

-nie wyjdę dopóki mnie nie wysłuchasz-powiedział Kamil  

-wyjdź! albo wezwę policję-powtórzyłam  

-to wzywaj! wolę żyć za kratkami, niż bez Ciebie.Zrozum Kocham Cię-powiedział a mnie zmiękły kolana  

-Kamil błagam Cię wyjdź-szepnęłam łamiącym się głosem  

Podszedł i pocałował mnie a ja się nie broniłam.Zapomniałam o tym, co się stało i o wszystkich nie porozumieniach między nami.W pewnej chwili, się opamiętałam.  

-wyjdź jeżeli mnie kochasz, to wyjdź-błagałam go  

-dobrze teraz wyjdę, ale i tak ta rozmowa nas nie minię-powiedział zamykając za sobą drzwi.Stałam na środku salonu kompletnie wyprowadzona z równowagi  
*** Następnego dnia  
(Dawid)  
Zatrzymaliśmy się przed szkołą.Ani ja, ani Adriana nic się do siebie nie odzywaliśmy.Z Klarą też, od wczoraj nie rozmawiałem.Do szkoły rodzice pozwolili jej nie iść, bo ma zwichniętą nogę.Na korytarzu zauważyłem swoją nauczycielkę  

-no dobrze niech mnie pani zapisze-powiedziałem z uśmiechem.Nauczycielka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.  

-dobry wybór-szepnęła Joanna odchodząc  

Tak, tego byłem pewny dobry wybór.W poprzedniej szkole, sport był moich hobby pływałem, grałem w siatkówkę, w piłkę nożną i wiele innych, teraz też postanowiłem spróbować swoich umiejętności.  

-zapisałeś się?-zapytał Piotr  

Nie odpowiedziałem, tylko bez słowa udałem się do klasy na lekcje.Usłyszeliśmy dzwonek i cała klasa, wbiegła do sali na polski.Na końcu za nami szła nasza nauczycielka.  

-przepraszam-usłyszałem głos Sebastiana.Nauczycielka odwróciła się i spojrzała uważnie na niego.  

-mógłbym zapisać się na pływanie?-zapytał Seba jąkając się.Spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się.  

-oczywiście, że tak, proszę za godzinę, przyjść do mnie do pokoju nauczycielskiego-odpowiedziała nauczycielka.Sebastian odszedł a nauczycielka weszła do sali.  

Ja usiadłem z Adrianną, ale ona była jakaś dziwnie, nie obecna.  

-w porządku?-zapytałem delikatnie dotykając jej ramienia  

-cisza!!-usłyszeliśmy wkurzony głos pani Joanny  

Adrianna nic nie odpowiedziała.Spuściła wzrok i z badawczo się mi przyglądała. Czterdzieści minut później, wyszliśmy na przerwę.  

-masz ochotę na małe wagary?-zapytałem a ona kiwnęła twierdząco głową  

Pospiesznie wyszliśmy z terenu szkoły i skierowaliśmy się w stronę pobliskiego lasku.Usiedliśmy na przewróconym drzewie i milczeliśmy.Chciałem zapytać się o Kamila, ale bałem się, że ją zranię.Nie umiałem być w te sprawy delikatny.  

-jak z Olą?-pierwsza odezwała się Adrianna  

-nie wiem-szepnąłem spuszczając głowę.Właśnie Ola, całkowicie o tej sprawie zapomniałem.  

-kochasz ją?-usłyszałem pytanie które zdała Adrianna  

Zamknąłem oczy i zobaczyłem ją, całującą się z moim najlepszym przyjacielem.Teraz już byłym przyjacielem.Nie wiem co zabolało mnie bardziej, jej czy, jego zdrada a może ich obu??  

-nie jestem pewny-odpowiedziałem  

-to tak jak ja-szepnęła dziewczyna.Spojrzałem na nią a w jej oczach zagościły łzy.  

-mimo jego gwałtu ja nie umiem o nim zapomnieć-powiedziała Adrianna wybuchając płaczem  

Podszedłem i przytuliłem ją.A jednak to prawda.Teraz byłem tego pewny, ten drań ją zranił w najbardziej ohydny sposób.Teraz wiedziałem, że muszę być, bardzo cierpliwy i opiekuńczy w stosunku do Adriany i co najważniejsze nie mogę pozwolić, by się on do niej zbliżał i do mojej siostry.  

-nie pozwolę cię skrzywdzić-szeptałem próbując ją uspokoić  

-będziesz przy mnie?-zapytała patrząc mi w oczy  

-tak będę-odpowiedziałem  
***  
( Klara)  
Leżałam na łóżku z bolącą kostką i zastanawiałam się, co takiego stało się między Adrianą i Kamilem.Chciałabym iść do szkoły i z nią o tym porozmawiać, ale nie mogłam. Co najmniej dwa, trzy dni muszę zostać w domu.Włączyłam laptopa i zaczęłam z nudów grać.Po poru minutach, gra okazała się jak dla mnie za łatwa i włączyłam gg. Przyszła wiadomość od Oli:Pytałaś się, czy nadal coś czuje do Dawida.Moja odpowiedź brzmi tak.Kocham go, ale nie mów mu o tym proszę cię.Nie wiedziałam co mam jej odpisać.Z jednej strony chciałam, dla nich jak najlepiej, ale z drugiej jeżeli chodzi o mojego brata to dość, przez nią cierpiał częściowo z mojej winy i nie chciałabym, żeby znowu przez to przechodził a z resztą on chyba zakochał się w Adrianie i ja chyba też ją polubiłam.Ale, czy to nie będzie zdrada przyjaciółki?? Postanowiłam na razie, jej nic nie odpowiadać.Wyłączyłam gg i zamknęłam laptopa.Położyłam się na łóżku i zaczęłam rozmyślać.  

Usłyszałam sygnał wiadomości.Wiadomość od Sebastiana: Cześć przepraszam za wczoraj.Mam nadzieje, że wszystko w porządku i, że lepiej się czujesz?? proszę odezwij się, jak chcesz dziś po szkole do Ciebie przyjdę to porozmawiamy co ty na to? odpisz. Miał rację, powinniśmy porozmawiać a nie zachowywać się jak dzieci bojąc się szczerej rozmowy.Powinniśmy ze względu, na dobre stosunki w szkole.Codzienne unikanie się było by co najmniej męczące i dziecinne.Odpisałam, że się zgadzam i zasnęłam.  
***  
( Adrianna)  
-tak będę-odpowiedział Dawid  

Staliśmy patrząc sobie głęboko w oczy.W pewnej chwili, Dawid podszedł jeszcze bliżej mnie, dzieliły nas może milimetry od siebie.Jego usta przywarły do moich.Byłam zaskoczona jego reakcją i nie wiedziałam co mam zrobić.Zamknęłam oczy i oddałam się chwili.Czułam jego miękkie, ciepłe wargi na swoich ustach.Po chwili oprzytomniałam, ale nie chciałam przerywać, pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie. Wiem, trwało to zaledwie kilka minut, ale dla mnie, były to najlepsze minuty w moim życiu.  

-ja nie chciałem, przepraszam-powiedział Dawid próbując się bronić  

-ci-uciszyłam go kolejnym pocałunkiem  

Ten był inny, niż poprzedni.Bardziej czuły, namiętny odkrywający wszystkie moje sekrety, wszystkie obawy.  

-my naprawdę nie powinniśmy-usłyszałam jego drżący głos  

Spuściłam głowę by ukryć łzy.Delikatnie, ale stanowczo wyrwałam się z jego ciepłych, opiekuńczych ramion i stanęłam na przeciwko niego, próbując utrzymać dzielący, bezpieczny dystans.  

-wydaje mi się, że się w tobie zakochałam-powiedziałam kompletnie zagubiona swoimi uczuciami  

W mojej głowie panował taki mętlik, że nie słyszałam własnych myśli.Rozum podpowiadał mi bym poszła do domu i nie stała jak ta kretynka, czekając na jego reakcję, ale serce podpowiadało, żebym poczekała.  

-jesteś pewna?-zapytał Dawid po krótkiej chwili  

-nie-odpowiedziałam.Usiadł na drzewie, nie spuszczając ze mnie wzroku.  

-nie jestem chyba gotowy, na nowy związek-powiedział.Odwróciłam się i chciałam już odejść, ale on złapał mnie za rękę i mocno przetrzymał.  

-nie chcę cię stracić-powiedział Dawid wtulając twarz w moje włosy  

-ja rozumiem, Ola, to całe zamieszanie-powiedziałam okłamując sama siebie  

Nie, nie rozumiałam.Otworzyłam się przed nim, zaufałam, otworzyłam przed nim serce a on mnie w tej chwili odtrąca? chciało mi się wyć.Chciałam skryć się w domu i już nigdy go nie zobaczyć.Ciocia miała rację czas na przeprowadzkę.  

-jesteś dla mnie zbyt bliska, bym mógł cię zranić lub stracić.Wiesz jak było z Olą, nie wiem czy potrafię znów komuś zaufać, nie wiem czy jeszcze potrafię kochać-powiedział puszczając moją rękę  

-pozwól, że Cię nauczę-powiedziałam patrząc błagalnym wzrokiem na niego  

-chciałbym bo jesteś wyjątkowa, ale-przerwałam mu  

-ale co? nie jestem wystarczająco dobra dla ciebie?-zapytałam czując ból w sercu  

-Adriano to nie tak! Chciałbym powiedzieć, że Cię kocham, ale sam nie wiem czy tak jest-powiedział patrząc mi w oczy  

-odprowadź mnie, powinniśmy wracać-powiedziałam łamiącym się głosem  

Nie wytrzymałam i wybuchnęłam płaczem.Podszedł i objął mnie a ja z tym nie walczyłam.Pozwoliłam mu się sobą zaopiekować, pozwoliłam  
mu odprowadzić się do domu, ale już się do niego nie odezwałam..  
***  
( Sebastian)  
Szedłem do domu Klary, pełny obaw.A co, jeżeli mnie nie wysłucha? otworzyła się, wyznała mi miłość a ja, jak ten ostatni drań zamiast zatrzymać ją, po prostu pozwoliłem jej odejść.Ale nie wiedziałem co do niej czuje.Przecież od początku była dla mnie, tylko zakładem, niczym więcej.A teraz? podobała mi się, ale nie wiem czy powinienem pozwolić jej, by się we mnie zakochała.Nie chciałbym jej zranić. Zadzwoniłem dzwonkiem i poczekałem, aż mi otworzy.Drzwi otworzyły się i zobaczyłem jej uśmiechniętą twarz.  

-witaj, dziękuje, że zgodziłaś się na spotkanie-szepnąłem wchodząc do mieszkania  

-nie ma za co.Czego się napijesz?-zapytała Klara  

-niczego.Słuchaj przepraszam za wczoraj, wiem, że zachowałem się jak palant-powiedziałem podchodząc bliżej niej  

-no nie mogę zaprzeczyć, ale cóż nie mogę zmusić cię do miłości-usłyszałem głos Klary  

-ja chyba do niej nie dorosłem, nie dorosłem do ciebie-powiedziałem  

-możliwe-usłyszałem jej smutny głos  

-lepiej już pójdę, do jutra-szepnąłem wychodząc z mieszkania.  

Zamknąłem za sobą drzwi i poczułem dziwną pustkę.Sam już nie wiedziałem co do niej czuje.  
***  
(Dawid)  
Odprowadziłem Adrianę i bez słowa weszła do mieszkania.Nie powiedziała do mnie ani słowa, nie pożegnała się, zupełnie tak jakbyśmy, byli sobie dwójką obcych ludzi. Bałem się, że zraniłem ją na tyle mocno, że już nie będzie chciała mnie znać a ja nie chciałem ją stracić, potrzebowałem ją.Szedłem ulicą zamyślony i przez przypadek na kogoś wpadłem.Spojrzałem na ta osobę i nie mogłem wyjść z podziwu.Nigdy bym nie przepuszczał, że dziś na siebie wpadniemy...

(Dawid)  
Patrzyłem na tak bardzo znajomą mi postać i nie wierzyłem, że to ona.Ta która tak bardzo mnie zraniła, ta o której próbowałem zapomnieć.Stałem naprzeciwko niej i nie wiedziałem, co mam powiedzieć.Zwykłe cześć to za mało, chociaż czy ona po tym wszystkim na więcej zasługiwała??  

-kiedy przyjechałaś?-zapytałem połykając ślinę  

-miłe przywitanie-powiedziała Ola czule na mnie patrząc  

Chciałem jak najszybciej stąd iść, nie mogłem pozwolić by Adrianna zobaczyła nas razem.Nie wiem czemu, było to dla mnie takie ważne, ale nie chciałem, jej jeszcze bardziej zranić.  

-kim była ta dziewczyna?-zapytała  

Nie odpowiedziałem.Po tym co mi zrobiła, nie zasłużyła na jakiekolwiek wyjaśnienia.  

-to miło, że twoi rodzice pozwolili mi u was zamieszkać-powiedziała zmieniając temat  

Na te słowa, po plecach przeszły mi ciarki.Miałem codziennie widywać tą, która mnie tak bardzo zraniła, miałem być z nią w szkole i w domu.Jedno wiedziałem na pewno nie wrócę do niej, nie po tym co się stało.  

-chodźmy-powiedziałem zabierając od niej bagaże  

Ruszyliśmy do domu nie odzywając się.Tylko od czasu do czasu, jej kręcone włosy falowały na wietrze.Kiedyś kochałem ten widok a teraz działał mi na nerwy.  

-weź zwiąż te włosy-powiedziałem naburmuszony  

Ola spojrzała na mnie, ale ja nie odwzajemniłem jej spojrzenia.Nie chciałem, bałem się, że znowu jej ulegnę a tego naprawdę nie chciałem.Czy ją kochałem? nie byłem tego pewny, na pewno nie była mi obojętna, ale zanim jej wybaczę upłynie bardzo dużo czasu.  

-co u Damiana?-zapytałem udawaną obojętnością  

Damian na samo to imię dostawałem gęsiej skórki.Nie rozumiałem tylko jednego, jak prawdziwa męska przyjaźń może rozpaść się przez kobietę?? nie pojmowałem tego. Pamiętam dzieciństwo spędzone z Damianem i Olą.Tak nasza czwórka znała się od zawsze.Bawiliśmy się w piaskownicy, kąpaliśmy w jeziorach a później ten którego nazywałem swoim bratem, zaciągnął do łóżka moją dziewczynę.Straciłem dwie tak bardzo ważne mi osoby, w jeden dzień.A teraz ta która, tak bardzo mnie zraniła stoi przede mną i ma razem ze mną mieszkać, no po prostu cudownie!  

-hallo słuchasz mnie??-zapytała Ola zniecierpliwiona  

Spojrzałem na nią, ale nic się nie odzywałem.Do domu mieliśmy na szczęście jeszcze tylko kilka kroków.  

-Dawid!!-usłyszałem za sobą czyjś głos  

-co ty tu robisz?? czego chcesz?-zapytałem  

-porozmawiać-odpowiedział Kamil  

-nie mamy o czym, daj je spokój i mojej siostrze-powiedziałem wyprowadzony z równowagi  

-ale ja ją kocham-odparł Kamil  

-świetny sposób to pokazałeś.Co nie chciała Ci dać to wziąłeś na siłę tak?? -zapytałem nie zwracając uwagi na Olę  

-nie wtrącaj się bo oberwiesz-zagroził Kamil  

Staliśmy na chodniku i patrzyliśmy na siebie wrogo.Z całą pewnością, gdyby nie ludzie którzy nas mijają, pobilibyśmy się.  
***  
( Klara)  
Siedziałam na krześle przy stole, nadal w ręku trzymając szklankę z wodą.Naszych rodziców jak zawsze nie było i powinnam się już, do tego przyzwyczaić.Siedziałam sama nie mogąc uwierzyć w słowa Sebastiana.Dał mi kosza, to jedno było pewne, nie chciał mnie.No cóż postanowiłam, że jeszcze zobaczy co stracił.Drzwi otworzyły się i do mieszkania weszła Ola  

-cześć kochana-zapiszczała Ola  

-cześć Oluś-powiedziałam padając jej w ramiona  

Spojrzałam na brata, stał na środku mieszkania z nie zadowoloną miną.Nie dziwiłam mu się, po tym co mu zrobiła, on jeszcze musiał ją znosić.  

-zgadnij kogo widziałem nie daleko naszego domu-powiedział Dawid  

-kogo?-zapytałam  

-Kamila-odpowiedział  

Ciekawiło mnie, co Kamil robił nie daleko naszego domu.Dawid poszedł do siebie do pokoju, bez słowa nas omijając.  

-dobranoc-szepnął zamykając drzwi od pokoju.  

Zostałam z Olą sama.  

-zjesz coś?-zapytałam  

Ola nie odpowiedziała.Nie spuszczała wzroku z brata.Dopiero jak znikł z pola widzenia spojrzała w moją stronę.  

-czy tak zawsze będzie między nami?-zapytała Ola  

-nie wiem-odpowiedziałam przytulając ją  

-ja rozumiem, że zrobiłam źle, ale go kocham-powiedziała Ola  

Nic nie odpowiedziałam.Nie chciałam stać po żadnej ze stron.Olę znałam od zawsze, była moją przyjaciółką kilkanaście lat, ale po tym, jak ostatnio przez nią zachowywał się Dawid nabrałam do niej dystansu.Bałam się o niego, kolejnej dawki mógłby nie znieść a ja nie chciałam stracić jedynej osoby jaka mi jeszcze została, bo na rodziców już dawno przestałam liczyć.  

-chodźmy spać, jutro szkoła-powiedziałam prowadząc ją do pokoju  
***  
(Adrianna)  
-ciociu masz rację, chyba powinnam się stąd wyprowadzić-powiedziałam przytulając się mocniej do poduszki  

-chodzi o Kamila?-zapytała ciocia  

-nie o Dawida-odpowiedziałam i zaniosłam się płaczem  

Ciocia podeszła i pogłaskała mnie po włosach, próbując uspokoić.Parę minut później opuściła mój pokój i zostałam sama.Nie mogłam zasnąć, patrzyłam za okno wspominając nasz pocałunek.Tak zdecydowanie czas na kolejną ucieczkę, ale czy jak ucieknę teraz nie zacznę uciekać zawsze?? i czy uda mi się uciec od miłości?? od nie odwzajemnionej miłości.Czy ja zawsze musiałam mieć takiego pecha?? chyba tak.Zamknęłam oczy i przypominałam sobie całą naszą rozmowę, jego dotyk, pocałunek, jego łzy gdy mówił, że nie chce nie stracić.Może i z tym jednym miał racje, ale co to da? ja nie umiem iść obok niego obojętnie i udawać, że wszystko gra,  
nie umiem. Położyłam się na łóżku i rozpłakałam się jak mała dziewczynka.Tak bardzo bolały mnie jego słowa, bolało mnie to, że nie tylko straciłam miłość swojego życia jak i jeszcze najlepszego przyjaciela.  

-płacz kochanie płacz.Płacz jest najlepszym lekarstwem-usłyszałam słowa cioci  

-co ja mam teraz zrobić ciociu?-pytałam przez łzy  

-pokaż mu co stracił-powiedziała ciocia  

Ale ja nie miałam zamiaru grać w żadne gry z nim.Postanowiłam z nim porozmawiać a później zniknąć z jego życia.  
***  
( Sebastian)  
Wszedłem do domu strasznie skołowany.Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Walczyć o Adriannę czy o Klarę? a może o żadną z nich.  

-gdzie byłeś tak długo?-zapytała mama  

-tu i tam-odpowiedziałem i jak zawsze udałem się do pokoju.  

Włączyłem komputer i próbowałem grać w grę, ale nie mogłem się skupić.Włożyłem lekcję( strój na basen) i poszedłem spać.  
*** Następnego dnia  
( Adrianna)  
Obudziłam się z strasznym bólem głowy, zjadłam śniadanie, ubrałam się i wyszłam z domu, dziś postanowiłam porozmawiać z Dawidem.  

-zaczekaj!-usłyszałam głos Kamila  

-zostaw ją!-warknął Dawid  

Spojrzałam na niego i spuściłam wzrok, nie panowałam nad emocjami, nie panowałam nad łzami.  

-w porządku?-zapytał Dawid olewając Kamila  

-nie, nic nie jest w porządku-powiedziałam przytulając się do niego  

-nic ci Kamil nie zrobi, nie pozwolę na to-powiedział obejmując mnie ramieniem  

-nie o to chodzi-szepnęłam  

-a o co?-zapytał  

-wyjeżdżam-powiedziałam nie patrząc na niego  

Spojrzał mi w oczy i pociągnął za rękę.Poszliśmy do tak bardzo znajomego nam już lasu.  
***  
( Dawid)  
Staliśmy na przeciwko siebie i nie mogłem uwierzyć, w to co słyszę.Nie, nie zgadzałem się na to i nie mogłem dopuścić by wyjechała,  

-dlaczego chcesz to zrobić?-zapytałem łapiąc ją za rękę  

Nic nie powiedziała.Stała na przeciwko mnie, chowając twarz w dłoniach.  

-nie płacz błagam cię nie płacz-szeptałem  

-kocham cię i nie umiem żyć blisko ciebie-powiedziała Adrianna  

-a ja nie umiem bez ciebie-szepnąłem  

Podszedłem bliżej niej i pocałowałem ją.Nie wiem czemu to zrobiłem.Nie wiem czy coś do niej czułem, po prostu wiedziałem, że tylko tak uda mi się, ją zatrzymać.  

-nie wyjeżdżaj, nie zostawiaj mnie samego-błagałem  

Staliśmy na przeciwko siebie patrząc sobie głęboko w oczy i w pewnej chwili dostałem olśnienia.Zdałem sobie sprawę, że ja jednak coś do niej czuje, że nie umiem bez niej żyć.  

-bo widzisz ja Cię chyba też pokochałem-powiedziałem  

Adrianna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.Staliśmy tak w środku lasu przytuleni do siebie a dla nas czas się zatrzymał.  

-musimy wracać, mam trening-powiedziałem łapiąc ją z a rękę  

Przytuleni wróciliśmy do szkoły.  

Tuż przed szkołą Ola flirtowała z jakimś chłopakiem  
.  
-cześć Dawidku, nie przedstawisz nas?-zapytała Ola uśmiechając się  

Patrzyłem na Olę i przeczuwałem ogromne kłopoty  
.  
-to jest moja była dziewczyna Ola a to moja obecna dziewczyna Adrianna-powiedziałem uśmiechając się  

Adrianna spojrzała na mnie, nie wiedząc o co chodzi.  

-dziewczyna?-zapytała zaskoczona  

-a co skarbie nie chcesz?-zapytałem nie zważając na otaczających nas ludzi  

-chcę-powiedziała padając mi w ramiona  
***  
(Adrianna)  
Nie mogłam uwierzyć w to, o co zapytał mnie Dawid.Ja jego dziewczyną? Z jednej strony było to moim marzeniem, ale z drugiej bałam się.Miałam przeczucie, że coś wydarzy się złego.  

-kochanie ja uciekam na trening, później się spotkamy-usłyszałam głos Dawida. Kiwnęłam głową i zostałam sama.Sam na sam z Olą.  

-heh myślisz, że on cię kocha??-zakpiła Ola  

Nie odezwałam się.Nie szukałam zaczepek, nie chciałam narobić sobie i jej problemów.  

-daj mi dziewczyno spokój-szepnęłam i ruszyłam do klasy.  

W wejściu do szkoły stał z kolegami pijany Kamil  

-co ty tu robisz?-zapytałam  

-a jak myślisz? musimy porozmawiać-odrzekł Kamil  

-nie mamy o czym-szepnęłam mijając go  

-Ja tu będę czekać-krzyknął Kamil  

Nie odwróciłam się.Ruszyłam schodami na górę, prosto do klasy.Nie chciałam go znać, nie chciałam go widzieć.Nie po tym co mi zrobił, nienawidziłam go.  
***  
(Dawid)  
Szedłem do szatni się przebrać.Tego mi było trzeba sportu i basenu.Przez całą drogę zastanawiałem się, czy dobrze zrobiłem pytając ją o chodzenie.Nie byłem już niczego pewny, jedyne czego byłem pewny, to to, że nie chcę jej stracić, ale czy to w miłość nie za mało?  

-witaj Dawidzie cieszę się, że przyszedłeś, przebierz się i zaraz zaczynamy-powiedziała pani Joasia  

-dzień dobry pani-przywitałem się i poszedłem do szatni przebrać się.  

Piętnaście minut później wyszedłem przebrany i wskoczyłem do wody.Tego mi było trzeba, woda chłodziła moje ciało, zmywając z niego całe wahanie i wszystkie obawy.

-pokaż na co cię stać-szepnęła nauczycielka  

W pięć minut przepłynąłem cały basen.  

-no dobrze, ale jeszcze za wolno-powiedziała pani Joasia.Wyszedłem z wody cały spocony i zmęczony.Napiłem się i wróciłem do szatni.  

-popracuj jeszcze nad stylem pływania-poradziła mi  

Byłem strasznie wkurzony i rozczarowany.Zdecydowanie wyszedłem z formy a to mi się nie podobało.Postanowiłem zapisać się tu na basen i dużo trenować.  

-co ty tu robisz?-zapytałem patrząc na Olę  

-musimy porozmawiać-powiedziała stanowczym głosem  

-porozmawiamy w domu-szepnąłem odchodząc  

Nie miałem zamiaru przyznawać się w szkole, że ją znam.Nie chciałem by cała szkoła o niej wiedziała.I zastanawiałem się co by pomyślała Adrianna, gdyby zobaczyła nas razem.Nie mogłem na to pozwolić.  

Akurat szedłem korytarzem, gdy Adrianna wyszła z klasy.  
-jak trening?-zapytała  

-nie najlepiej-odpowiedziałem przybity  

-wiem czego ci trzeba-powiedziała ciągnąc mnie za rękę  

Znów wyszliśmy ze szkoły.Przez tą zwariowaną dziewczynę, kiedyś nas wywalą pomyślałem uśmiechając się.Zatrzymaliśmy się przed wielkim basenem.  

-podobno nie jest za drogo-odezwała się Adrianna.Wchodząc do olbrzymiego budynku, mocniej złapałem ją za rękę.Tego mi było trzeba.  

-dziękuje-powiedziałem uśmiechając się do niej.Faktycznie okazało się, bardzo tanio i już wiedziałem gdzie będziemy przychodzić po szkole.  

-to co idziemy jutro na basen?-zapytałem nie puszczając jej ręki  

-ja pasuje, nie stać mnie a zresztą nie umiem pływać-powiedziała smutnym głosem  

-nic się nie martw.Zapłacę za nas obu i nauczę cię-obiecałem mocniej ją przytulając.

-no nie wiem-zawahała się.Spojrzałem na nią a ona uśmiechnęła się.Wiedziałem, że już ją namówiłem.  
***  
(Klara)  
Siedziałam na łóżku zastanawiając się jak poszło Oli w pierwszy dzień w nowej szkole.Chciałam iść z nią, ale rodzice i Dawid stanowczo mi zabronili, może i mieli rację.Noga bolała już mniej, ale bolała nadal a nikt nie chciał bym sobie zaszkodziła jeszcze bardziej.Na szczęście jutro, albo pojutrze mogłam już wrócić do szkoły.Dom był pusty, rodzice od samego rana wyszli do pracy a mi znowu zapowiadał się kolejny samotny dzień.Włączyłam laptopa, ale nie było w nim nic ciekawego, filmy oglądałam już po kilkanaście razy a na portalach, nikogo nie było, bo każdy był w szkole.Innym słowem Nuda.Położyłam się na łóżku i rozmyślałam o Sebastianie.Od naszej ostatniej rozmowy, nie napisał do mnie, ani się nie odezwał.Powinnam pogodzić się z tym, że postawił na mnie krzyżyk i już nie chce mieć ze mną nic wspólnego.Powinnam, ale nie umiałam.Wstałam i zeszłam na dół, postanowiłam zrobić obiad.  
***  
(Sebastian)  
Trzymałem w ręku termometr i nie mogłem uwierzyć, trzydzieści osiem stopni.Nie miałem pojęcia, gdzie się tak załatwiłem, ale jedno było pewne, o szkole dzisiaj to ja mogę sobie pomarzyć, cholera a miałem mieć trening.Nie miałem sił wstać z łózka, bolało mnie gardło, głowa, ucho dosłownie wszystko.Wziąłem coś przeciwgorączkowego i bólowego i położyłem się z powrotem do ciepłego łózka, no  
tak, ale mimo to nadal było mi zimno.Zamknąłem oczy i zasnąłem.(...)  

Biegłem przez las trzymając Klarę za rękę.Poczułem jej ciepłe wargi i słodki smak jej ust.Nagle do nas podszedł Kamil a Klara poszła z nim, zostawiając mnie samego w lesie(...) Obudził mnie silny kaszel, spojrzałem na zegarek była czternasta trzydzieści,  
to tylko sen.Wziąłem telefon do ręki i wybrałem Klary numer, zadzwoniłem, ale nikt nie odebrał.

( Dawid)
Wyszliśmy z basenu zrelaksowani i w dobrych nastrojach.Poszliśmy na lody i postanowiłem, odprowadzić Adriannę pod sam dom.Zastanawiałem się, czy nie zaproponować jej wieczornego spaceru, ale jakoś nie miałem na to ochoty, czekała mnie jeszcze rozmowa Z Olą a tego chciałem uniknąć.Gdyby zależało to ode mnie, to bym nie wracał dziś do domu.Szliśmy skrótami przez park, po drodze mijając dzieci.  
Adrianna przyglądała się im uśmiechając.

-myślałeś kiedyś o dzieciach?-zapytała patrząc mi w oczy

-tak, wiele razy-skłamałem

To nie tak, że ich nie lubiłem, kochałem dzieci.Ale teraz liczył się dla mnie sport i nie myślałem o założeniu rodziny

-chciałabym mieć parkę-zamyśliła się Adrianna

Spojrzałem na nią przerażony i nie wiedziałem co mam powiedzieć, bałem się, że za chwile zaproponuje mi ślub i dziecko a na to, nie byłem jeszcze gotowy.Zatrzymaliśmy się na placu zabaw i obserwowaliśmy dzieciaki.

-mamo mamo!!-krzyczała jakaś dziewczynka

-chodźmy-szepnąłem łapiąc ją za rękę

Z jej oczu kapały pojedyncze krople łez.Udawałem, że ich nie widzę, bo nie wiedziałem jak mam się w tej sytuacji zachować, co mam robić, co jej powiedzieć.W końcu spojrzałem na nią i przytuliłem ją.

-Adrianno możemy porozmawiać?-zapytał Kamil

Spojrzałem na niego i już miałem dać mu w mordę, gdy poczułem jej silny uścisk.

-nie warto- Adrianna wyszeptała mi do ucha uśmiechając się do mnie

-nie mamy o czym!-warknęła Adrianna odchodząc

Nie zwracając na Kamila, ruszyliśmy w stronę jej domu.Po paru minutach byliśmy już na miejscu.Zatrzymaliśmy się pod jej domem i spojrzeliśmy sobie w oczy.Tak bardzo chciałem ją pokochać, chciałem zapomnieć o Oli a może już ją kochałem? nie byłem niczego pewny, miałem mętlik w głowie.Pocałowałem ją i poczekałem aż bezpiecznie wejdzie do domu.

-zaczekaj!-krzyknąłem w ostatniej chwili.Adrianna odwróciła się i spojrzała w moją stronę

-masz ochotę na wieczorny spacer?-zaproponowałem podbiegając do niej

-jasne-odpowiedziała Adrianna wchodząc do domu.Drzwi zamknęły się a ja ruszyłem w stronę domu.
***
(Adrianna)
Dlaczego nie potrafię o tym zapomnieć? dlaczego nie mogę być taka, jak inne dziewczyny? może to kara, za błędy z przeszłości?-rozmyślałam w duchu.Zamknęłam drzwi i poszłam do swojego pokoju, nic nie jadłam, nie piłam teraz zapewne i tak nic bym nie była w stanie przełknąć.Wciąż miałam przed oczami, widok bawiących się dzieci i zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam.Czy podjęłam słuszną decyzję.
Do pokoju weszła mama

-idź przynieś mi flaszkę-poprosiła

Spojrzałam na kobietę i wypchnęłam ja z pokoju.Nie mogłam znieść jej widoku, tak bardzo mi o niej przypominała.Ile by teraz miała?cztery, pięć miesięcy?? a może pół roku?? co robi i jak jej tam jest? czy ją kochają? i czy Kamil się o tym nigdy nie dowie?W mojej głowie panował strach, nie tyle przed Kamilem ile przed tym, że ktoś się o tym dowie.Zadzwonił telefon.

-muszę zostać dłużej w pracy poradzisz sobie?-zapytała ciocia

-jasne ciociu, poradzę-zapewniłam

Telefon rozłączył się i go odłożyłam.Włączyłam muzykę, próbując się zrelaksować. Wciąż przed oczami miałam twarz tych dzieci.A co jeżeli Dawid się dowie?? i czego ode mnie chciał Kamil?? Czułam na sobie smak pocałunku Dawida, ale nie potrafiłam zapomnieć o tym dupku.Mimo tego co zrobił, był dla mnie bardzo ważny.Ktoś zapukał do drzwi, ruszyłam się by otworzyć a za nimi stał nie kto inny jak Kamil

-musimy porozmawiać-powiedział stanowczym głosem.
***
(Dawid)
-czego ode mnie chcesz?-zapytałem, gdy tylko wszedłem do Oli pokoju.Klara spojrzała na nas, nie wiedząc o co chodzi.Po chwili zostawiła nas samych.

-rozmowy-krzyknęła Ola

-to słucham! Masz pięć minut-powiedziałem siadając na fotelu

-wiem, że popełniłam błąd, ale błagam cię daj nam szansę.Kocham cię i wiem, że ty mnie też kochasz-powiedziała siadając mi na kolanach

-co ty wyprawiasz?? ja mam dziewczynę!-krzyknąłem zły

-dziewczynę? nie rozśmieszaj mnie!! Co to za dziewczyna!! jakieś zero! zasługujesz na znaczne więcej!-Ola nie odpuszczała

Spojrzałem na Ole i zmiękły mi kolana.Nie sądziłem, że ona tak jeszcze na mnie zadziała.

-ja mam dziewczynę-powiedziałem drżącym głosem stojąc obok okna.Ola spojrzała mi w oczy i podeszła bliżej mnie.

-To powiedz, że mnie nie kochasz-szepnęła gryząc mnie w ucho

Nie potrafiłem tego zrobić.Chociaż rozum podpowiadał mi, że powinienem to powiedzieć, serce nie potrafiło.

-daj mi spokój!! Co ty sobie wyobrażasz?? zdradziłaś mnie!! i to z moim przyjacielem a teraz chcesz ze mną być?-krzyknąłem nie panując nad złością.

Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.
***
(Klara)
Patrzyłam na zmarszczki brata i rozumiałam jego gniew.Nie miałam pojęcia, w co ona gra, ale igrała z uczuciami zbyt wielu osób.Brat wybiegł a w domu słychać było, tylko zamykające się drzwi.

-co ty wyprawiasz?-zapytałam patrząc na triumfującą Ole

-on będzie mój-powiedziała z uśmiechem

-ty go chociaż kochasz?-zapytałam

Nie dostałam odpowiedzi.Czułam, że ona się chce tylko na nim odegrać, że go nie kocha.I tak naprawdę nie znałam tej która przez te lata, uważała się za moją przyjaciółkę.

-idę go poszukać-powiedziała wychodząc z domu.
***
(Adrianna)
-co ty tu robisz?-zapytałam, gdy Kamil wszedł do środka

-czemu mi nie powiedziałaś? czemu mi do cholery nie powiedziałaś?-zapytał Kamil
Spojrzałam na niego i już wiedziałam, że on wie
.
-skąd wiesz?-zapytałam, mając dość ciągłego ukrywania  

-a więc to prawda?? powiedz, że się mylę-prosił Kamil

-nie mylisz się Kamil.Ja naprawdę urodziłam-powiedziałam spokojnym głosem

-to gdzie ona do cholery jest?? no gdzie jest moja córka??-zapytał łapiąc mnie za rękę

-twoja? a skąd ta pewność?? przecież było was dwóch!! Ona mogła być Adama!-krzyknęłam łamiącym głosem

-Adam nie miał z tym, nic wspólnego! To ja!To byłem tylko ja!!-krzyknął unikając mojego wzroku

-Ty?? powiedz mi dlaczego?? kochałam Cie! Sama bym ci dała! kochałam i nadal kocham!! Kamil Dlaczego??-zapytałam hamując łzy

-nie ma jej.Oddałam ją do adopcji-powiedziałam próbując się uspokoić

-której?? może, nie jest jeszcze za późno!-szeptał.Staliśmy kilka kroków od siebie.

-powiedz mi dlaczego??-zapytałam patrząc mu w oczy.Złapał mnie za rękę i mocno przytulił.Staliśmy tak w ciszy, patrząc sobie w oczy.

-ja przepraszam-odezwał się Kamil

Odwróciłam wzrok, bo nie mogłam znieść koloru jego oczu.Nagle Kamil złapał mnie za brodę i namiętnie pocałował a ja z tym nie walczyłam.Pocałunek był krótki, ale świadczący o naszej miłości do siebie.

-idź już-prosiłam otwierając drzwi..Kamil wyszedł zostawiając mnie samą.
***
(Dawid)
Szedłem przez park, zastanawiając się co się ze mną dzieje.Czemu nie potrafię zapomnieć o Oli i czemu nie powiedziałem tego, co oczekiwała.Zamiast z nią porozmawiać, po prostu uciekłem jak tchórz.

-Dawid!-usłyszałem za sobą czyjś głos

Bałem się spojrzeć jej w oczy.Bałem się cokolwiek powiedzieć.

-co ty tu robisz?-zapytałem patrząc na jej rozpuszczone włosy

-szukałam Cie-powiedziała Ola

-po co?-zapytałem chłodnym głosem

-przepraszam za tamto.Nie powinnam tak jej atakować, ale zrozum mnie.Boli mnie widok Ciebie z nią.Boli to, że już nie jesteś mój-usłyszałem jej smutny głos

-to nie takie łatwe-odpowiedziałem

-kochasz ją?-zapytała
  
-nie wiem-odpowiedziałem

-a mnie?-zapytała drugi raz

-nie wiem-powiedziałem ponownie  

-bo ja Cię kocham-szepnęła

Nie chciałem tego słuchać, nie mogłem tego znieść.Gdyby mnie kochała, nie zdradziła by mnie, nie oszukała, nie zraniła.

-nie wierzę ci już-powiedziałem odchodząc

Nie szła za mną, nie zatrzymała mnie, pozwoliła mi odejść i za to byłem jej wdzięczny. Potrzebowałem czasu, by to wszystko sobie jakoś poukładać, by zastanowić się nad własnymi uczuciami.Postanowiłem iść do Adrianny, nie wiem czemu, ale zapragnąłem z nią porozmawiać, chciałem być z nią szczery.
***
(Sebastian)
Próbowałem dodzwonić się kolejny raz, ale znów odrzucił połączenie.Zastanawiałem się, czemu nie chce ze mną rozmawiać.Pomału żałowałem tego, że tak ją potraktowałem. Żałowałem, że jej wtedy nie zatrzymałem.Temperatura trochę spadła, ale jeszcze nie czułem się na siłach, by wyjść z domu.Rodzice wrócili z pracy.

-Seba chodź na kolacje!-zawołał tata

Ubrałem się i zszedłem na dół.Nie wyglądałem najlepiej, było mi zimno i kręciło mi się w głowie.

-dobrze się czujesz?-zapytała mama

-nie mamo!-powiedziałem siadając przy stole

Spojrzałem na kolację, ale nie miałem ochoty nic jeść.I tak nic bym nie przełknął, gardło bolało mnie nie miłosiernie.

-wygląda to na grypę-powiedziała mama

Machnąłem ręka i nic nie odpowiedziałem, nawet jeżeli była to grypa, było mi już wszystko jedno.Musiałem wyjaśnić wszystko z Klarą.Wyjąłem telefon i po raz kolejny chciałem zadzwonić do Klary, ale znów nic.Znów nie odebrała.Zjadłem i założyłem  
kurtkę.

-wychodzę-krzyknąłem  

Mama krzyknęła, ale nie zwracałem na to uwagi.Postanowiłem, że nic mnie nie zatrzyma, dopóki nie wyjaśnię tej sprawy.Ale co ja miałem jej powiedzieć? byłaś zakładem, ale teraz naprawdę mi na tobie zależy?? Nie to nie wchodziło w grę.
Chodziłem po parku, wciąż układając w głowie to, co powinienem jej powiedzieć.

-Sebastian!-usłyszałem swoje imię.Odwróciłem się i zobaczyłem Dawida.

-cześć stary co tu robisz??-zapytał Dawid

-akurat chciałem iść do ciebie-odpowiedziałem

-do mnie?-zapytał

-no dobra do Klary-powiedziałem uśmiechając się

Dawid spojrzał na mnie i odwzajemnił uśmiech.Chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się i poklepał mnie po plecach.

-uważaj na nią-szepnął

Chciałem zapytać się, co miał na myśli, ale powstrzymałem się.Robiło się mi coraz zimniej i wiedziałem, że najwyższy czas iść do niej dopóki mam jeszcze siłę. Ruszyłem w jej stronę.
***
(Kamil)
Kamil pomału opuścił dom Adrianny.Przez całą drogę rozmyślał.Bał się, że nie uda się mu odzyskać dziecka, zresztą nawet, gdyby chciał nie dostał by praw.Zdawał sobie sprawę, że pobyt w wiezieniu skreśla go na starcie.Zmarnował sobie całe życie, nie tylko sobie, ale przede wszystkim jej.Nadal nie rozumiał i nie mógł pojąc, jak do tego doszło.Mógłby zwalić winę na alkohol, ale w ten sposób, zachowałby się jeszcze gorzej a nie zmieniło by to faktu, że zranił tą którą kochał.Tą która też go kochała.Teraz nawet nie powinien prosić ją o jedną rozmowę, ale nie potrafił inaczej.Kochał ją i ona kochała jego, tego jednego był pewny, ale czy to nie za mało by mogli być razem szczęśliwi?? Szedł przez park, mijając znajome mu twarze, nie był pewny, ale to był chyba chłopak Adrianny z kolegą.Tego drugiego też już gdzieś widział, ale nie pamiętał gdzie.Miał na imię coś na S, ale nie był pewny nawet i tego.Seba? Sławek?? Sylwek? nie miał pojęcia jak.Chciał do nich podejść, ale zrezygnował.
***
(Dawid)
Patrzyłem jak Seba odchodzi i miałem cicha nadzieje, że im jednak wyjdzie.Nie chciałem, by moja kochana malutka siostrzyczka cierpiała tak jak ja.Nie chciałem by wahała się i zastanawiała, czy go kocha, bo to jest najgorsze nie wiedząc co się do kogo czuje.Ja nadal miałem mieszane uczucia, nie wiedziałem czy kocham Adriannę, czy Ole a może żadną z nich? albo obie?? nie miałem pojęcia.

-jak się czujesz?-usłyszałem głos Klary

-co ty tu robisz z tą nogą?-zapytałem patrząc na moją siostrzyczkę

-zastanawiałam się, czy u ciebie wszystko w porządku, bałam się o ciebie-powiedziała cichym głosem

-nie potrzebnie, potrzebowałem tylko trochę samotności-powiedziałem przytulając ją

-nie rozumiem jej zachowania-przyznała

-wracajmy, Sebastian Cię szukał-powiedziałem biorąc ją na barana
***
(Klara)
Uspokoiłam się widząc, że z Dawidem wszystko w porządku.Znałam go na tyle dobrze, by wiedzieć jak trudna dla niego jest ta całą sytuacja, jak bardzo się mota między obiema dziewczynami.Przed naszym domem, na ławce siedział Sebastian.

-co ty tu robisz?-zapytałam siadając obok niego

-mogę wejść?-zapytał dygocząc.Spojrzałam na Dawida, a on zostawił nas samych.

-jasne chodź-powiedziałam łapiąc go za rękę

Ledwo chwiał się na nogach.Nie wiedziałam co się z nim dzieje i dlaczego jest taki słaby, ale zaczęłam się naprawdę o niego niepokoić.Dotknęłam jego czoła a ono parzyło.

-boże ty masz gorączkę!-krzyknęłam sadzając go na fotelu

-to nic musiałem z Tobą porozmawiać-powiedział łapiąc mnie za rękę

-zwariowałeś!!przecież mogło ci się coś stać!-krzyczałam w panice

Razem z Dawidem, zaprowadziliśmy go do mojego pokoju.Postanowiłam, że w takim stanie, na pewno nie puszcze go do domu.Przykryłam go kocem i położyłam się obok niego, czuwając przy nim.Zmierzyłam mu gorączkę, miał trzydzieści dziewięć i pięć. Coraz bardziej się o niego bałam.
***
(Adrianna)
Usłyszałam otwierające drzwi.Ciocia wróciła z pracy, spojrzałam na zegarek, była dwudziesta druga o matko!! Siedziałam tu ze trzy godziny, rozmyślając nad słowami Kamila.

-wszystko w porządku? Wyglądasz jakoś nie wyraźnie-Zapytała ciocia

-Kamil był, ciociu on o wszystkim wie!-powiedziałam w panice.Ciocia spojrzała na mnie a jej twarz zrobiła się jeszcze bledsza.

-jesteś pewna??-zapytała próbując zachować kamienną twarz

-ciociu on mi o tym powiedział i najprawdopodobniej to jego dziecko!-krzyknęłam

Ciocia nic nie odpowiedziała.Co miała w tej sytuacji powiedzieć?? wszystko się ułoży?? nic się nie ułoży!! oddałam dziecko i będę z tym żyć do końca życia! Ale jakie ja miałam wyjście?? Nie miałam.Nie potrafiłam jej wychowywać, nie potrafiłam pokochać.Zadzwonił mój telefon, to był on.

(Adrianna)  
-wiem, że jest późno, ale możemy się spotkać??-zapytał Kamil  

Przez chwile się zawahałam, ale po chwili zgodziłam się.Spojrzałam na zegarek, była prawie północ.Wiem, że nie powinnam wychodzić, ale chciałam z nim porozmawiać, musiałam.  

-jestem pod twoim domem wyjdź-powiedział i rozłączył się.Wejrzałam przez okno i zobaczyłam Kamila.Zeszłam po schodach i wyszłam z domu.  

-cześć-rzuciłam na przywitanie  

-dziękuje, że zgodziłaś się wyjść-powiedział  

Nic nie odpowiedziałam.Stałam na przeciwko niego, czekając na to, co chciał mi powiedzieć.  

-Adrianno przepraszam.Ja naprawdę nie chciałem na ciebie zaskoczyć, ale zrozum zaskoczyłaś mnie.Nie sądziłem, że jestem ojcem.Wiem nie mam prawa, mieć do Ciebie pretensji, nie po tym co ci zrobiłem-powiedział  

-jak ja je miałam pokochać? jak miałam na nią patrzeć, skoro przypominała mi o tamtym cholernym dniu??-zapytałam  

-przepraszam ja Cię naprawdę przepraszam.Nie wiem jak do tego doszło.Nie wiem jak to mogło się stać, naprawdę nie wiem-szeptał  

-wciąż zastanawiałam się, dlaczego to spotkało akurat mnie.Prawda jest taka, że od tamtego wieczoru jestem zupełnie inna, zmieniłeś mnie-przyznałam  

-pozwól, że się Tobą zaopiekuje-poprosił.Spojrzeliśmy sobie w oczy a on mnie pocałował.  

-muszę wracać-przyznałam  

Pocałował mnie jeszcze raz i wróciłam do domu.  
*** Następnego dnia  
(Klara)  
Zrobiło mi się trochę zimno na plecach.Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Sebastiana.Dopiero po chwili, przypomniało mi się to co wczoraj się stało.Właściwie nic się nie stało!! oprócz tego, że ten idiota przyszedł do mnie z wielką gorączką tylko po to, byśmy porozmawiali.Spojrzałam na niego, miał nie spokojny sen.Przewracał się z boku na bok majacząc.Zmierzyłam mu gorączkę, trzydzieści dziewięć nie było dobrze.Zeszłam do kuchni zrobić mu śniadanie i przynieś coś na spadek temperatury.  

-cześć siostrzyczko-usłyszałam za sobą głos Dawida  

-no cześć-odpowiedziałam  

-jak tam chory?-zapytał  

-źle.Wciąż ma trzydzieści dziewięć-powiedziałam.Dawid spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się.  

-a jak z Ola?-zapytałam patrząc mu w oczy  

-bez zmian-odpowiedział wychodząc z kuchni  

Zostałam sama.Wciąż patrzyłam na wychodzącego brata i serce mi się krajało.Nie zasłużył na to, by tak cierpieć, tylko dlatego, że Ola jest nie normalna, poczułam gniew.Nie wiedziałam, czy znam swoją przyjaciółkę, czy tylko tak myślałam.Wlałam wodę do czajnika, wstawiając na kuchnie.Przy okazji sięgnęłam jajka z lodówki i usmażyłam nam jajecznice, wzięłam chleb i zaniosłam do jego pokoju.  

-śniadanie-powiedziałam  

Położyłam śniadanie przy stoliku nocnym i zeszłam do kuchni.Akurat gotowała się woda, więc ją wystawiałam i zalałam na herbatę.Z szufladki z lekarstwami, sięgnęłam Apap i wróciłam do niego.Spojrzałam na zegarek, dochodziła siódma.Brat siedział w swoim pokoju na przeciwko mojego, Zastanawiałam się, czy powinnam z nim porozmawiać, ale zrezygnowałam.Teraz najlepiej zrobi mu samotność.Położyłam się na łóżku, obok Sebastiana i nakryłam kocem.Poczułam otaczające mnie ciepło. Złapałam go za rękę i zamknęłam oczy, gdyby nie jego gorączka to ta chwila mogła by trwać wieki.Poczułam zapach jego perfum i zamyśliłam się.Żałowałam, że nie chce dać nam szansy.Wciąż zastanawiałam się, czemu wczoraj w takim stanie tu przyszedł i o czym chciał ze mną rozmawiać, narażając się na wielkie niebezpieczeństwo.Przez chwile przyszła przez głowę mi myśl, że może zrozumiał swój błąd i chce mnie przeprosić, że jest dla nas szansa, ale skarciłam się za te myśli.To była aż tak nie realne, że nawet nie myślałam o tym w marzeniach.A mimo to, co noc wracał do mnie w snach. Wmawiałam sobie, że to po po prostu przez to, że często o nim myślę.Często myślę o nas.Oczy robiły mi się coraz cięższe i pomału zapadałam w głęboki sen.  
***  
(Adrianna)  
Obudził mnie sygnał budzika, nie chciało mi się wstać, ale musiałam.Leniwie wyszłam z łózka i poszłam do łazienki.Weszłam pod prysznic i spuściłam ciepłą wodę. Zamknęłam oczy i zamyśliłam się.Wciąż w głowie miałam, słowa Kamila.Wyszłam z pod prysznica i wróciłam do swojego pokoju ubrać się.Założyłam niebieską bluzkę i na to seledynową bluzę, oczywiście moje ulubione spodnie i mogłam zejść na śniadanie. Ciocia kręciła się po kuchni, szykując mi kanapki.  

-dziękuje ciociu-powiedziałam całując ją w policzek  

Tak, traktowałam ją jak matkę, na którą nie mogłam liczyć.Moja matka jest chora, do tego typowa alkoholiczka.Pamiętam swoje dzieciństwo, gdy czasami nie miałam co jeść.Mama przepijała wszystkie pieniądze a ja nie raz, chodziłam spać głodna.Ciocia o tym nie wiedziała, poznała faceta i zamieszkała z nim za granicą.Tak, dla mnie zrezygnowała ze wszystkiego.Gdy miałam dziewięć lat, miałam wypadek i właśnie  
wtedy wróciła ciocia.Zostawiła faceta, własne życie i zajęła się mną.Znalazła tu prace, zamieszkała z nami.Jest moim aniołem stróżem, oazą spokoju i bezpieczeństwa.  

-nie ma za co.Musisz dużo jeść, bo ostatnio schudłaś-stwierdziła patrząc na mnie  

Może faktycznie ostatnio zrzuciłam, dwa albo trzy kilo, ale to przez to, że nie mam ostatnio wcale apetytu.Zmusiłam się do kanapek i wyszłam z domu.Czas iść do szkoły.Rozejrzałam się, ale Dawida nigdzie nie było.Zdziwiło mnie to bo zazwyczaj, ciągle po mnie przychodził, to już była nasz rytuał.No cóż, widocznie dziś nie idzie-pomyślałam.Uszłam kilka kroków gdy, usłyszałam czyjś bieg.Odwróciłam się i nasze oczy się spotkały.Zrobiłam krok w tył i prawie weszłam na ulice, usłyszałam trąbienie kierowców.  

-uważaj!-powiedział chłopak łapiąc mnie za rękę  

-co ty tu robisz?? co ty tu u diabła robisz??-zapytałam w panice  

-już dawno chciałem przyjść, ale jakoś nigdy nie miałem odwagi-powiedział unikając mojego wzroku  

-teraz będziesz mnie nachodził tak?? znów zaczaisz się w krzakach??-ogarnęła mnie złość  

-Kamil ci nie wytłumaczył??-zapytał Adam  

-byłeś przy tym Adam!! widziałeś i nie zareagowałeś!! nie obroniłeś mnie! A ja ci ufałam! Traktowałam jak najlepszego przyjaciela-szepnęłam  

Adam podszedł i złapał mnie za rękę.Wyrwałam mu się i szybkim krokiem ruszyłam w stronę szkoły.  
***  
(Dawid)  
Zjadłem śniadanie i wróciłem do pokoju ubrać się.Spojrzałem na zegarek było po siódmej, wyszedłem z pokoju bez słowa omijając Olę, czas iść do szkoły.Spojrzałem na zegarek dochodziła siódma trzydzieści, zadzwoniłem do Adrianny, ale nie odebrała. Rano miałem trening, więc postanowiłem nie iść po Adrianę tylko prosto do szkoły.Na miejscu byłem gdzieś za dziesięć ósma.Tuz przed szkołą, wpadłem na roztrzęsioną Adriannę.  

-co się stało?-zapytałem łapiąc ją za rękę  

-miałeś po mnie przyjść! obiecałeś!-krzyknęła uciekając  

Pobiegłem za nią.Zatrzymaliśmy się na dziedzińcu szkoły.Usiedliśmy pod starym drzewem, nic się nie odzywając  
.  
-co się stało?-zapytałem ponownie  

Nie dostałem odpowiedzi.Jej wzrok był pusty a oczy zapłakane.Cała się trzęsła i nie potrafiła się uspokoić.Na zegarku było pięć po ósmej.Postanowiłem iść do nauczycielki i przełożyć trening.  

-zaraz wracam-szepnąłem całując ją  

Wstałem i ruszyłem do sali gimnastycznej.Tam zastałem moją nauczycielkę.  

-no jesteś, spóźniłeś się-powiedziała pisząc coś po dzienniku  

-jest taka sprawa.Czy mógłbym przełożyć trening na inny dzień?-zapytałem  

-a co się stało?-zmartwiła się nauczycielka  

-chodzi o Adriannę-powiedziałem  

Opowiedziałem pani Joannie wszystko i razem ze mną poszła do dziewczyny.Gdy zaszliśmy na miejsce nikogo tam nie było.  

-poszukaj jej!-rozkazała nauczycielka  

Dostrzegliśmy jakieś zamieszanie pod szkołą.Wszyscy patrzyli na dach budynku. Spojrzałem na górę a na dachu stała jakaś postać, nie byłem pewny, ale to była chyba Adrianna..  
***  
(Sebastian)  
Pomału otworzyłem oczy, obok mnie spała Klara.Czułem zakłopotanie, bo przez chwile nie wiedziałem co ja tu robię, dopiero po krótkiej chwili wszystko mi się przypomniało. Na stole leżała zimna już herbata i zimna jajecznica, tak bardzo się starała a ja to olewałem.Dotknąłem jej policzka a ona otworzyła oczy.  

-obudziłeś się już?? lepiej się czujesz??-zadawała mnóstwo pytań  

Spojrzałem w jej przepiękne oczy i ogarnął mnie strach.Tak przyszedłem tu by z nią porozmawiać a w tym czasie, ja po prostu spałem u niej w najlepsze.Gardło bolało już mniej a gorączka jakby spadła.Nadal miałem zawroty głowy, ale już nie takie silne jak  
wcześniej.No cóż przydał by się prysznic, Wstałem z łózka i skierowałem się w stronę łazienki.  

-gdzie idziesz?? jesteś jeszcze za słaby!-zaprotestowała Klara  

Nic nie odpowiedziałem.Otworzyłem drzwi i wyszedłem na korytarz, zakołowało mi się w głowie i upadłem na podłogę.  

-nic ci nie jest?? chodź pomogę Ci-zaproponowała dziewczyna  

Spojrzałem na nią i nie był to dobry pomysł, by weszła ze mną pod prysznic, co jeżeli nakryją nas jej rodzice?-zastanawiałem się.  

-a twoi rodzice?-zapytałem  

-w pracy, jak zawsze-odpowiedziała  

Weszliśmy pod prysznic, Klara odkręciła wodę i rozebrała się.Staliśmy nadzy pod prysznicem a ja nie mogłem oderwać oczu, od jej pięknego, opalonego ciała.  

-jesteś cudowna-wyszeptałem patrząc jej w oczy  

Nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się do mnie.Wytarliśmy się ręcznikiem i wyszliśmy z łazienki.Klara poszła do pokoju Dawida by poszukać mi jakiś czystych ubrań a ja poszedłem do jej pokoju.Po chwili wróciła z ubraniami i uśmiechnęła się do mnie.  

-nie powinnaś być w szkole?-zapytałem  

-nie.Nie mogłabym zostawić cię samego w tym stanie-powiedziała  

Ubrałem zieloną sportowa bluzkę i czarne dresowe spodnie.Usiadłem na jej łóżku i pociągnąłem ją za rękę.  

-my chyba powinniśmy porozmawiać-powiedziałem przełykając ślinę  

-no podobno po to tu przyszedłeś-powiedziała  

Spojrzałem jej w oczy i pocałowałem ją.Nie czekałem na jej reakcję, ani na to co powie lub zrobi, wiedziałem, że teraz albo nigdy  
.  
-przepraszam byłem głupcem.Kocham Cię, ale bałem się do tego przyznać, nie powinienem wtedy dać ci odejść-szepnąłem trzymając ją za rękę  

Podeszła i pocałowała mnie, tym razem nasz pocałunek był bardziej odważny.Nasze złączone języki tańczyły szalony taniec miłości a serca biły, jakby za chwile chciały wyskoczyć.Nasze ubrania po kolei lądowały na podłodze a my, nie potrafiliśmy się uspokoić.Oderwałem ją od siebie, by móc uspokoić oddech.  

-jesteś tego pewna?-zapytałem  

-tak-odpowiedziała  
***  
(Kamil)  
Kamil chodził po domu, nie mogąc sobie znaleźć miejsca.Wciąż zastanawiał się, nad rozmową z Adrianą i rozmyślał o tym, jak ją do siebie przekonać.Walczyć a może dać jej spokój?? Po tym co jej zrobił, zasłużyła na szczęśliwe życie u boku nowego chłopaka.Zasłużyła na wszystko to co najlepsze.Ona zapewne mu już nie uwierzy, ale on nadal kochał ją tak jak na początku, albo i mocniej.Odkąd dowiedział się o dziecku jakoś, nie mógł nawet na chwile przestać o niej myśleć.Usłyszał sygnał dzwonka, ruszył do drzwi by je otworzyć.Za drzwiami stał, jego dawny kolega Adam.  

-Cześć stary-rzucił Adam wchodząc do jego mieszkania  

-co ty tu robisz?-zapytał Kamil  

-widziałem się z Adrianną i wciąż zastanawiam się, jak to mogło się stać-powiedział Adam  

-ja też się zastanawiam.Nigdy nie wiedziałem ją w takim stanie, ona się mnie boi- powiedział Kamil  

-ale nie po to tu przyszedłem-szepnął Adam  

-a po co?-zaciekawił się Kamil  

-mam załatwioną pracę za granicą, może pojechałbyś ze mną??-zapytał Adam  

-czemu nie.Tylko muszę załatwić tą sprawę z Adrianą-powiedział Kamil  

-daj już jej spokój! Mało ją zraniliśmy?? odpuść ją! Wyjeżdżam za dwa dni wybór należy do ciebie-poinformował Adam, wychodząc z jego mieszkania  

Chłopak stał w salonie zastanawiając się, nad propozycją kolegi.Może to było by najlepsze rozwiązanie?? zastanawiał się.  
***  
(Adrianna)  
Spacerowałam po lesie, zastanawiając się nad słowami Adama.Chciałabym móc o tym wszystkim zapomnieć, ale nie umiałam.Bałam się wychodzić wieczorami, bałam się Kamila i nie znanych mi chłopaków.Bałam się wszystkiego.A wszystko to przez jedną noc.Dlaczego on nie może dać mi spokoju?? dlaczego wciąż, wydzwania i nie daje o sobie zapomnieć?? Jakim prawem nęka mnie i nachodzi po tym, co mi zrobił?? Poczułam silny gniew i z nerwów kopnęłam kamień.Postanowiłam wrócić na teren szkoły, w końcu na pewno Dawid już mnie szuka.Wracałam pomału, nie spiesząc się,  
gdy zadzwonił mój telefon, wyjęłam go, ale nie odebrałam.Nie czułam się na siłach po naszym pocałunku rozmawiać z Kamilem.Po paru minutach, byłam na terenie szkoły i spojrzałam na dach budynku, wszyscy obserwowali stojącą tak wysoko dziewczynę a Dawid płakał.Nie miałam pojęcia dlaczego płacze i skąd zna tę pannę.  

-dlaczego płaczesz-zapytałam  

-bo Adrianna chce się zabić a ja zrozumiałem, że ją kocham-usłyszałam.Dawid gwałtownie się obrócił i rzucił mi w ramiona.  

-ty żyjesz-powiedział z ulgą  

Spojrzałam na niego i na dach szkoły, ale po dziewczynie nie było śladu.Nauczyciele obszukali naokoło teren szkoły, ale nikt nie leżał.Ochrona przeszukała szkołę, ale nikt nie zaginął.Postać z dachu rozpłynęła się jak duch.Nikt nic nie mówił, zapewne się bali, ale wyglądało na to, że to nie była dziewczyna.Nie interesowało mnie kto to był, miałam dość swoich problemów, by zajmować się jeszcze czymś takim.Chciałabym by nasze życie, wreszcie było stabilne i bez problemów.Chciałabym móc zapomnieć o oddanym dziecku i o Kamilu.  

-dlaczego myślałeś, że to ja?-zapytałam patrząc w oczy Dawidowi  

-nie wiem.Byłaś taka roztrzęsiona.A jak wróciłem to ciebie nie było no i zobaczyłem ta dziewczynę.bałem się, że Cię straciłem-powiedział przytulając mnie.  

-nie straciłeś, jestem tu-wyszeptałam łapiąc go za rękę  

Opuściliśmy terem szkoły.Szliśmy przez park, patrząc na małe dzieci a mi znowu wszystko się przypomniało.Miałam przed oczami widok własnego dziecka i tą kobietę, która z nią wychodziła z sali.Tylko jeden, jedyny raz miałam ją na rękach a do tej pory pamiętam jej zapach, kolor oczu i rysy twarzy.Pamiętam wszystko jakby to było wczoraj.  

-mam dla Ciebie niespodziankę-powiedział Dawid mocniej mnie przytulając  
***  
(Dawid)  
Szliśmy w ciszy, do wynajętego przeze mnie miejsca.Trzymałem ją za rękę i dziękowałem Bogu, że to nie ona była na tym dachu.Wtedy uświadomiłem sobie, że nie Ola a Adrianna jest miłością mojego życia.Nie wyobrażałem sobie, ani jednego dnia bez niej, ani jednej nocy.Ryzykowałem wszystko stawiając na jedna kartę.Ile my się znaliśmy kilka dni?? tydzień? a ja już planowałem dla niej coś takiego, ale nie wiem czułem, że tak powinienem.Wewnętrzny głos podpowiadał mi, że mogę ją stracić i dlatego powinienem się spieszyć.A może to, po prostu moje obawy przed utratą kogoś bliskiego?? nie wiedziałem.Milczeliśmy, ale akurat tego było nam potrzeba.Z nią jak z nikim innym, rozumiałem się bez słów.Potrafiliśmy godzinami gadać o wszystkim, albo milcząc patrzyć sobie w oczy.Czasami wydawało mi się, że jesteśmy jak połówki jabłka, jak dwa złamane serca idealnie układające się w całość.Jak tlen bez którego, nie da się oddychać.Ona była dla mnie jak brakujący fragment puzzli do mojej układanki.Nigdy nie sądziłem, że kogoś jeszcze uda mi się pokochać, po tym, co zrobiła mi Ola a jednak udało.oboje byliśmy po przejściach i może dlatego, tak dobrze się razem czuliśmy.  

-daleko jeszcze?-dopytywała się Adrianna  

'-już nie daleko kochanie-powiedziałem jej trzeci raz  

-już to słyszałam godzinę temu-powiedziała  

Pomału dochodziliśmy na miejsce.Słychać już było, szum wodospadu, mojego ulubionego wodospadu.Weszliśmy do małej opuszczonej chatki i zostawiliśmy bagaże.  

-dzień dobry panu-powiedziałem do mężczyzny  

-o już państwo są, czekaliśmy-powiedział uśmiechając się  

-jest wszystko?-zapytałem  

-tak.Wszystko o co pan prosił-odrzekł  

-dobrze dziękuje panu-powiedziałem gdy odchodził  

złapałem ja za rękę i poszliśmy w stronę wodospadu.


(Klara)  
Leżałam wtulona w Sebastiana i zastanawiałam się, czy dobrze zrobiliśmy.Nie to nie to, że żałowałam, po prostu nie byłam pewna, czy dla niego to nie tylko zabawa. Kochałam go i mimo jego deklaracji, nie byłam pewna czy on mnie też.Spojrzałam na zegarek, dochodziła piętnasta.Mimo, że nam się nie chciało, musieliśmy wstać z łóżka i zrobić obiad, rodzice za kilka godzin wrócą a nie mogą nastać nas razem, bo rozpętało by się piekło.Moi rodzice są strasznie staromodni.Po przyłapaniu nas razem, zmusili by Sebastiana by się ze mną ożenił.  

-coś nie tak?-zapytał Seba mocniej mnie przytulając  

-nie wszystko gra, po prostu -przerwał mi  

-po prostu co?-zapytał patrząc mi w oczy  

-nie wiem czy traktujesz mnie poważnie-wypaliłam hamując łzy  

Sebastian spojrzał na mnie i uśmiechnął się.Nie rozumiałam jego tej reakcji.Zamiast mnie zapewnić kolejny raz, powiedzieć, że mnie kocha on po prostu się uśmiecha. Wściekła stałam z łózka i zeszłam na dół.  

-powinienem już iść-odezwał się Sebastian  

-w takim stanie Cię nie puszcze-zaprotestowałam  

Sebastian objął mnie w tali i zachwiał się na nogach.  

-sam widzisz! nigdzie nie idziesz!-zawołałam  

-zostanę pod jednym warunkiem-powiedział mocno mnie przytulając  

-jakim??-zapytałam  

-powiesz mi czemu jesteś na mnie zła.Bo widzę, że jesteś i nie zaprzeczaj Klaro-powiedział czułym głosem  

-owszem jestem.Potrzebowałam deklaracji a ty się tylko uśmiechnąłeś-powiedziałam z pretensją  

-ach te baby!-zaśmiał się Seba  

Wyrwałam się z jego uścisku i wstawiłam ziemniaki.  

-głuptasie!! Czy myślisz, że gdyby mi na Tobie nie zależało, to bym w takim stanie przyszedł tylko po to by porozmawiać i cię przeprosić?? Ile razy mam Ci mówić, że cię kocham?? Owszem wtedy zachowałem się, jak ostatni idiota, ale teraz naprawdę proszę Cię o wybaczenie.Chciałbym z Tobą być!-powiedział przytulając mnie  

-wow to teraz kochanie idź spać.Zawołam Cię na obiad-powiedziałam  

-może Ci pomóc?-zaproponował  

-w tym stanie?? Zwariowałeś??-szepnęłam wypychając go z kuchni  

Sebastian poszedł do pokoju a ja zajęłam się gotowaniem obiadu.Godzinę później obiad był już gotowy i na stole stał talerz dla Sebastiana.Weszłam do pokoju i uśmiechnęłam się, zasnął.Przez chwile zastanawiałam się, czy go obudzić, ale musiał przecież coś zjeść.  

-kochanie wstawaj!-szepnęłam delikatnie go budząc.Pomału otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie.  

-obiad gotowy wstawaj!-szepnęłam.  
***  
Kamil siedział wciąż zastanawiając się, nad propozycją Adama.Po raz kolejny próbował się do niej dodzwonić, ale znów nie odebrała, no cóż może po prostu powinien wyjechać i dać jej już święty spokój?? Może i tak, ale czy tak umiał?? Obawiał się, że nie.Wstał z fotela i wyszedł na dwór.Postanowił się trochę przejść.Spacerował wciąż rozmyślając o słowach Adama.Miał rację dla nich z ich problemami prawem, nie mieli szans na znalezienie tu pracy, za to za granicą mieli już ją załatwioną no i może dla niego i Adrianny była to szansa.Może dzieląca ich odległość, pozwoli im o nich zapomnieć.Zadzwonił do kolegi.  

-cześć stary podjąłem już decyzję.jadę z Tobą-powiedział spokojnym głosem  

-to super! świetna decyzja!-powiedział Adam  

Kamil rozłączył się i szedł dalej.Nie wiedział czemu tam idzie, ale kierował się prosto pod jej szkołę.Nagle zauważył znajomą mu dziewczynę.Nie był pewny gdzie, ale gdzieś ją widział.  

-Ola o której jutro kończysz?-usłyszał głos jej koleżanki  

-o czternastej piętnaście a co?-zapytała dziewczyna  

Ola.To imię coś mu mówiło, ale nie był pewny co.Wziął głęboki wdech i ruszył w jej stronę.  
***  
(Adrianna)  
Staliśmy przy pięknym wodospadzie i nie wiedziałam, co mam powiedzieć.Zaskoczył mnie do tego stopnia, że nie wiedziałam czy to jawa czy sen.Wszystko było tak piękne, że wydawało się wręcz nie realne.  

-pięknie tu-powiedziałam próbując uspokoić serce  

-to wszystko dla ciebie bo jesteś warta o wiele więcej-powiedział patrząc mi w oczy  

Podeszłam bliżej niego i pocałowałam go.Jego ręce błądziły po moim ciele, próbując znaleźć guzik.Wiedziałam do czego on zmierza, ale nie byłam pewna, czy akurat tego chcę.Nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne a jego ręce coraz odważniejsze.Wziął mnie na ręce i zaniósł do chatki.Z radia słychać było wolna melodie. Postawił mnie na podłodze i pocałował w rękę..  

-można prosić do tańca?-zapytał z uśmiechem.Wtuliłam się w niego zamykając oczy..  
***  
(Sebastian)  
Siedzieliśmy przy stole, nic się do siebie nie odzywając.Zjadłem obiad i zaproponowałem, że pomogę jej posprzątać, lecz ona stanowczo odmówiła.Jak zawsze twierdziła, że jestem na to za słaby a przecież musiałem w końcu wrócić do siebie.  

-chyba powinienem dziś wrócić-odezwałem się w końcu  

-jak chcesz-odpowiedziała unikając mojego wzroku.  

Nie wiedziałem co się jej stało i za co, traktuje mnie w ten sposób.Czyżby ten seks tak ją zmienił??? Nie rozumiałem jej.Usłyszeliśmy otwierające się drzwi.Z pracy wrócili jej rodzice.  

-o gość się już lepiej czuje?-zapytała jej mama uśmiechając się  

-tak dziękuje za gościnę.Chyba powinienem już wracać-powiedziałem  

-w żadnym wypadku! Tą jeszcze jedną noc spędzisz z nami a jutro jak już będziesz chciał, to wrócisz-zaprotestowała jej mama  

Nie chciałem się kłócić, więc zgodziłem się.Klara uśmiechnęła się do mnie i puściła mi oczko.  

-to co mamy na obiad?-zapytał pan domu  

-schabowe z surówką-odpowiedziała zadowolona Klara.Rodzice usiedli przy stole i zjedli obiad a my poszliśmy do jej pokoju.  

-a więc zostajesz-powiedziała zadowolona Klara  

-na to wychodzi-odpowiedziałem  

-boję się, że dla Ciebie, nie było to nic ważnego-powiedziała  

Spojrzałem na nią i zaniemówiłem.Jak mogła sobie coś takiego pomyśleć?? za kogo ona mnie miała?? zastanawiałem się.Spojrzałem jej w oczy i po raz kolejny zapewniłem o swojej miłości.Może kiedyś liczył by się, dla mnie tylko seks, ale ona mnie zmieniła.Po raz pierwszy, się tak naprawdę zakochałem i to mnie bardzo przerażało.Zanim wprowadziła się do tego miasta, byłem typowym podrywaczem, dziewczyna na jedną noc, zakłady typowy dupek.Tak potraktowałem też Adriannę a teraz, naprawdę tego żałowałem.Po tym co ją spotkało przez tego chłopaka, ja ją potraktowałem w podobny sposób.  

-o czym myślisz?-zapytała Adrianna  

-o tym jakim kiedyś byłem dupkiem-odpowiedziałem, przypominając sobie łzy w oczach Adrianny  

-nie rozumiem-powiedziała z uwagą mi się przyglądając  

-wiesz dziękuje Ci.Zmieniłaś mnie-powiedziałem przytulając ją  

Klara patrzyła na mnie, nie wiedząc o co chodzi, ani co powiedzieć.Usiadła na łóżku i spojrzała na mnie pytającym wzrokiem.Znałem ją, już na tyle dobrze, by wiedzieć, że nie odpuści.  

-dlaczego mi nie powiedziałeś??-krzyknęła, gdy już skończyłem opowiadać o moich podbojach  

-myślałem, że wiesz-powiedziałem  

-jak ja mam teraz traktować Cię poważnie?? po tym co zrobiłeś tamtym dziewczyną? Adriannie? biedna dziewczyna, po tym co ją spotkało, nie zasłużyła na to co jej zrobiłeś!-krzyknęła wyprowadzona z równowagi  

-twój brat wie??-zapytałem  

-nie, ja też nie wiedziałem, aż do dziś-powiedziała  

-Nikt w szkole o tym nie mówi.Nie wiedzą, albo nie chcą wiedzieć-powiedziałem smutnym głosem  

-jak ona to zniosła?-zapytała Klara  

-ciężko, ale jest silna, dlatego doszła do siebie.Powiesz bratu??-zapytałem.Klara spojrzała na mnie i posmutniała.Zapewne nie wiedziała, co powinna zrobić.  

-najpierw z nią porozmawiam.Muszę się dowiedzieć, czemu to zrobiła-powiedziała Klara wstając z łóżka  

Podeszła do drzwi i bez słowa wyszła, zostawiając mnie samego.Nie wiedziałem co teraz z nami będzie.Może nie powinienem jej tego wszystkiego mówić?? No i po co opowiedziałem jej o Adriannie?? No po co?? A jak Klara teraz powie o wszystkim bratu i Dawid ja znienawidzi?? zastanawiałem się.Nie, musiałem ją powstrzymać. Wyszedłem z pokoju i ruszyłem ja poszukać.Siedziała w salonie, o czymś rozmyślając.  

-o czym myślisz?-zapytałem, patrząc jej w oczy  

-a jak myślisz?? o nas, o Adriannie-powiedziała smutnym głosem  

-nie możesz Dawidowi o tym powiedzieć.Klaro proszę Cię nie wtrącajmy się do tego. Niech to załatwiają sami-powiedziałem spokojnym głosem  

-Ale Sebastianie! Dawid jest moim bratem!! Nie mogę tego przed nim ukrywać!- zaprotestowała  

-chcesz zniszczyć im życie?? Twój brat ją kocha, jak zareaguje, gdy się o tym dowie no jak??-zapytałem łapiąc ją za rękę  

-nie wiem-powiedziała cichym głosem  

-błagam cię nie mów mu-prosiłem.  
Rozmowę przerwał nam dzwonek mojego telefonu.  
***  
(Kamil)  
Kamil patrzył na nie znajomą i zastanawiał się, czy do niej podejść.Co ma jej powiedzieć?? czuje się zagubiony i szuka kogoś z kim, mógł by pogadać?? wyśmiał się za te myśli.Zawrócił i poszedł prosto do monopolowego.W sklepie był tylko młody chłopak kupujący papierosy, jego wygląd wskazywał, że wiek ma podobny do niego.  

-dzień dobry! papierosy i piwo poproszę-powiedział do młodej sprzedawczyni.  

Kobieta podała mu najtańsze papierosy i piwo.Zapłacił i wyszedł ze sklepu.Nie odezwał się na do widzenia, bo był pewny, że jeszcze tu wróci.Usiadł na ławce, nie daleko szkoły i napoczął piwo.  

-możesz mi też postawić??-zapytała nie znajoma  

Kamil spojrzał na nią i zastanawiał się, czego ona od niego chce.No tak, tak długo się jej przyglądał, że w końcu musiała go zauważyć.  

-a ile masz lat dziewczyno?-zapytał drażniąc się z nią  

Ola spojrzała na niego i odeszła.Długo zastanawiał się nad tym, czemu to zrobił, ale nie poszedł za nią.Otworzył piwo i zapalił papierosa.Tak jak się domyślił, po paru minutach ponownie odwiedził znajomy już mu sklep.Po zakupie dwóch kolejnych piw, wstał z ławki i ruszył w stronę swojego bloku.Na ławce siedziała Ola.  

-masz-bez słowa podał jej piwo  

-Ola jestem-dziewczyna podała mu dłoń  

-Kamil-przedstawił się, siadając obok niej na ławce.  

Nie odzywali się, za wiele do siebie.W milczeniu pili piwo i od czasu do czasu, się do siebie uśmiechali.  

-to co idziemy do Ciebie czy do mnie?-odezwała się w końcu dziewczyna  

Kamil spojrzał na nią i zaniemówił.Nie szukał dziewczyny na jedną noc, ale skoro sama mu proponowała??  

-nie, dzięki może innym razem-powiedział speszony.Ola wstała i obrzuciła go krzywym spojrzeniem.  

-twoja strata frajerze-powiedziała odchodząc.  

Kamil siedział na ławce zastanawiając się, nad tym co właśnie zrobił.Od kiedy on odmawiał pannie?? musiał dziś jakąś mieć, musiał.Wstał z ławki i ruszył na miasto, w poszukiwaniu swojej ofiary.  
***  
(Dawid)  
Bujaliśmy się w rytm muzyki, nic się nie odzywając.Chciałem by ten wieczór, był dla niej magiczny.Chciałem udowodnić jej, że jest dla mnie ważna, bardziej niż sądzi. Delikatnie oswobodziłem się z jej ramion i nalałem nam, po lampce wina.  

-pięknie tu-powiedziała podchodząc do okna  

-mi też się podoba-powiedziałem uśmiechając się.Podałem jej kieliszek z winem i mocno przytuliłem.  

-za nas-powiedziałem znosząc toast  

Wypiliśmy lampkę wina i zaczęliśmy się całować.Już miałem ją rozbierać, gdy usłyszeliśmy burczenie w brzuchach.Zaśmialiśmy się i poszedłem zrobić nam kolacje. Podgrzałem pizze i nalałem nam, kolejną lampkę wina.Gdy już zjedliśmy, podszedłem do niej i pocałowałem ją.  

-kocham cię-powiedziałem mocniej ją przytulając  

-ja Ciebie też-powiedziała uśmiechając się.Z jej oczu popłynęły łzy.  

-dlaczego płaczesz?-zapytałem siadając przy niej  

-nie sądziłam, że po tym wszystkim mogę być jeszcze szczęśliwa-powiedziała obejmując mnie  

Przytuliłem ją z całych sił i wyciągnąłem piękny naszyjnik.  

-mam coś dla ciebie-powiedziałem zakładając jej naszyjnik z naszymi inicjałami.  

-piękne dziękuje kochanie-powiedziała hamując łzy.  

Odwróciła się i pocałowała mnie.Masze ubrania lądowały na podłodze.Wziąłem ja na ręce i delikatnie jak porcelanę, położyłem ją na łóżku.Rozebrałem się i położyłem na niej.Przez cały czas całując.nagle odepchnęła mnie od siebie i rozpłakała się.  

-przepraszam ja nie mogę, nie chce! Zostaw mnie! nie rób mi krzywdy!-krzyczała kołysząc się, łapiąc za kolana  

-Jezu ja przepraszam!! Naprawdę Cię przepraszam! Co za dureń ze mnie!- powiedziałem czułym głosem  

Adrianna spojrzała na mnie, zapłakanym wzrokiem.  

-ja naprawdę cię przepraszam! nie mogę to za wcześnie-powiedziała ponownie wybuchając płaczem.Podszedłem do niej i przytuliłem ją.  

-Już dobrze, dobrze.jestem tu.Ci -pocieszałem ją.  

(Adrianna)  
Gdy Dawid położył się na mnie, coś we mnie pękło.przypomniało mi się wszystko to co wydarzyło się, ponad rok temu.Przypomniały mi się Kamila dłonie i mój krzyk, gdy błagałam by mnie nie krzywdził.Tak bardzo bałam się, że to się powtórzy.Nie mogłam, nie chciałam, by ktokolwiek mnie dotykał.Nie mogłam tego znieść.Kołysałam się próbując uspokoić, ale poczucie bezpieczeństwa nie chciało nadejść.Nawet przy Dawidzie nie czułam się bezpieczna.  

-napij się.To jest na uspokojenie-powiedział Dawid, podając mi szklankę z melisą  

-ty myślisz, że mi melisa coś da??-zapytałam upijając łyka melisy  

-musisz iść na terapię-powiedział spokojnym głosem  

-po co? by znów rozpamiętywać to co się wydarzyło?-zapytałam czując w ustach słone łzy  

Dawid podszedł i przytulił mnie do siebie.Siedzieliśmy w ciszy, mocno się tuląc.Tego mi było potrzeba, tylko w jego ramionach mogłam odnaleźć jeszcze odrobinę bezpieczeństwa.Wciąż zadawałam sobie pytanie dlaczego?? dlaczego to przytrafiło się właśnie mnie??za co mnie Bóg tak każe?? Może łatwiej było by mi to znieść, gdyby to był ktoś obcy, gdybym wracała sama z jakiejś impresy i zaatakowała mnie jakaś grupka chłopków, gdybym zakładała coś wyzywającego, ale ból był jeszcze większy, bo zrobił to Kamil.Chłopak z którym aktualnie byłam, którego kochałam.Mógł mi powiedzieć, przecież dałabym mu po dobroci, nie musiał niszczyć mojego imienia i  
godności, nie musiał niszczyć mnie.Poczułam jak oczy stają się coraz cięższe i nie wiem w którym momencie zapadłam w sen.  

Biegłam przez park słysząc szyderczy głos Kamila.Adam złapał mnie za ręce a Kamil uderzył w twarz.Upadłam na ziemie i zaczęłam prosić, by mi tego nie robili.Kopnęłam Kamila, broniłam się, ale on był silniejszy niż ja.Nie miałam szans, nie udało mi się obronić.Siłą zdarli mi ubranie i Kamil wszedł na mnie, poczułam mocny ból i krzyknęłam. Był bardzo brutalny i nie zważał na mój ból.  

-nieeeee!!!-obudziłam się z krzykiem  

Poczułam silne ramiona Dawida i rozpłakałam się.  

-cii to tylko sen-powiedział Dawid trzymając mnie w ramionach  

Płakałam jak małą zagubiona dziewczyna.Minęło tyle czasu a ja nie potrafiłam się jeszcze pozbierać.Byłam pewna, że już stanęłam na nogi, ale myliłam się.To tylko moja podświadomość, nie chciała przyjąć do świadomości, tego co się stało.Nie myślałam o tym, bo chciałam oszukać sama siebie, że nigdy nie miało to miejsca, że Kamil nic mi nie zrobił.Godzinę później uspokoiłam się i ponownie zasnęłam.  

*** Następnego dnia  
(Sebastian)  
Obudziłem się o siódmej i postanowiłem wracać do domu.Nie mogłem pozwolić, by Klara opuszczała z mojego powodu więcej dni w szkole.Sam powinienem iść tym bardziej, że powinienem chodzić na trening, ale wiedziałem, że nie było by to zbyt mądre.Wstałem z łóżka i poszedłem do Klary.Zapukałem i po chwili, byłem już w jej pokoju.  

-wstawaj! do szkoły musisz iść-powiedziałem.Jej rodziców jak zawsze już nie było.Byliśmy więc sami.  

-nie idę-powiedziała spokojnym głosem  

-czemu?-zapytałem  

Złapała mnie za rękę i upadłem obok niej na łóżko.  
-co ty robisz??-zapytałem zdziwiony  

-jak to co?? chcę się z Tobą kochać-powiedziała uśmiechając się  

Nie poznawałem jej.To nie była ta sama spokojna dziewczyna którą pokochałem. Objąłem ją ramieniem i uśmiechnąłem się.  

-jesteś tego pewna??-zapytałem  

-tak kochanie-odpowiedziała.Rozebrałem się i położyłem obok niej, przykrywając nas kocem.  

-kocham cię-szepnęła  

Usłyszeliśmy otwierające się drzwi.Ktoś był w domu.Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem.Szybko ubraliśmy się i wyszliśmy z łóżka.  

-to co nic dziś nie będzie?-zapytała Klara patrząc na mnie kokietując mnie wzrokiem  

-na to wychodzi-odpowiedziałem  
***  
( Dawid)  
Wracaliśmy do domu w ciszy.Nie chciałem po raz kolejny, przypominając jej o tamtym dniu, ale ona chyba już sama wiedziała, że nie zapomniała.Chciałem zaproponować jej terapie, ale powstrzymałem się.Sama musi do tego dojść, siłą nic z tego nie będzie.  

-przepraszam za wczoraj-odezwała się, patrząc na krajobraz za szybą  

-nie szkodzi.Przecież nic się nie stało.To ja Cię przepraszam.Nie sadziłem, że jeszcze się nie pozbierałaś-powiedziałem łapiąc ją za rękę  

-ja też nie-powiedziała to bardziej do siebie, niż do mnie  

Znów zapadła cisza.Włączyłem radio, bo nie mogłem znieść tej panującej między nami ciszy.  

-mógłbyś pójść ze mną? nie chce iść sama-powiedziała  

Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.Kiwnąłem głową na znak zgody i złapałem ja za rękę.Poczułem wielką ulgę, miałem wrażenie, jakby ktoś z serca zdjął mi wielki ciężar.  

-jasne, że pójdę.Podjęłaś dobrą decyzję-powiedziałem  

Postanowiłem, że cokolwiek się stanie, przejdziemy przez to razem.Dwie godziny później, byliśmy już pod jej domem.Zaniosłem jej bagaże, pożegnałem się i pojechałem do domu.Przez całą drogę zastanawiałem się, jak długo będzie ciągnął się za nami ten horror i czy Adrianna jest na tyle silna, by sobie z tym poradzić.Miałem nadzieje, że tak.  
***  
(Klara)  
-wróciłeś już?-zapytałam patrząc na brata  

-tak a w czymś przeszkodziłem?-zapytał Dawid, uśmiechając się  

- jak było?? Jak tam z Adrianną?-zapytałam  

Dawid nic nie odpowiedział.Minął nas i ruszył do siebie, do pokoju.Spojrzałam na Sebastiana a on posmutniał.Chciałam iść do niego i z nim porozmawiać, ale zamknął się w pokoju.Postanowiłam mu nie przeszkadzać.  

-to ja już będę leciał-powiedział Sebastian  

-odprowadzę Cie-zaproponowałam.  

Postanowiłam iść do Adrianny i szczerze z nią porozmawiać.Chciałam dowiedzieć się, czemu nie powiedziała mojemu bratu prawdy i czy ma zamiar mu powiedzieć.Co zdarzyło się tamtego dnia i czemu to zrobiła.Musiałam poznać prawdę, zanim podejmę decyzję czy powiedzieć o tym bratu.Znałam go jak nikt inny i widziałam, jak bardzo boli i jak bardzo ciężka jest dla niego ta sytuacja.Nie chciałam by dłużej cierpiał. Wyszliśmy z domu, zamykając za sobą drzwi.  

-idę porozmawiać z Adrianą-powiedziałam do Sebastiana  

-mądra decyzja-odezwał się uśmiechając  

Na skrzyżowaniu pocałowaliśmy się i każdy z nas poszedł w swoją stronę.Tego co zobaczyłam nigdy bym się nie spodziewała.  
***  
(Klara)  
Stałam na środku chodnika i patrzyłam na osobę, którą uważałam za przyjaciółkę.Ola stała z jakimś chłopakiem, całując go na środku chodnika.Zastanawiałam się, czy podejść czy nie.A jeżeli podejść to co jej powiedzieć? przecież w gruncie rzeczy, Ola była wolną dziewczyną i nic ją nie łączyło z moim batem.  

-cześć blondi-zaśmiała się Ola  

-cześć! Gdzie ty byłaś cała noc?-zapytałam  

-ze mną-odezwał się koleś  

Spojrzałam na niego i nie mogłam się nadziwić.Był tak bardzo podobny do Dawida.  
Nie miałam ochoty na dalszą rozmowę z nimi.Pożegnałam się i poszłam prosto, chciałam być jak najszybciej u Adrianny i raz na zawsze wyjaśnić między nami pewne sprawy.Pewne sprawy o których mój brat, nie koniecznie musiał wiedzieć.Szłam dalej prosto zastanawiając się, kim był ten chłopak z Olą i czy, to co dowiedziałam się o Adrianie może być prawdą?? miałam nadzieje, że nie, bo jeżeli tak to ja jej nie chciałam znać.Postanowiłam zrobić wszystko, by nie była z moim bratem.Zatrzymałam się przed mieszkaniem Adriany i wzięłam kilka głębokich wdechów.Teraz wszystko się wyjaśni pomyślałam naciskając dzwonek.  
***  
(Adrianna)  
Weszłam do mieszkania, ale w środku nikogo nie było.Ciocia zapewne byłą w pracy a mama?? właśnie gdzie jest mama?? zastanawiałam się.Poszłam do siebie na górę i położyłam się na łóżku.Wciąż rozmyślałam o tym, co się stało i o mojej reakcji wczoraj w nocy.Wydurniłam się, ale to było ode mnie silniejsze.Nie potrafiłam się z nim kochać, nie potrafiłam znieść jego dotyku.Tak bardzo nienawidziłam Kamila, za to co mi zrobił.Jeszcze parę dni temu, nadal coś do niego czułam, tęskniłam za nim a teraz nie chciałam go, po prostu znać.Nie chciałam, nie umiałam mu tego wybaczyć.Przytuliłam głowę do poduszki i upuściłam parę łez.W końcu po przegranej walce sama z sobą poddałam się i rozpłakałam.Oczy stawały mi się coraz cięższe i zasnęłam.  

Biegłam przez las, uciekając przed Kamilem.Odwróciłam się i zamiast Kamila za mną był Dawid.Złapał mnie i położył na ziemi mimo moich protestów nie przestawał....  


Obudził mnie dzwonek do drzwi.Podniosłam się z łóżka i rozejrzałam po pokoju, to tylko zły sen.Tylko zły sen.Usłyszałam ponowny dzwonek, zeszłam na dół i pomału kierowałam się do drzwi by je otworzyć.Miałam nadzieje, ze to mama, bo nie chciałam być dziś sama.Otworzyłam drzwi.  

-cześć mogę wejść?-zapytała Klara  

Spojrzałam na nią i wpuściłam do środka.Nie bardzo wiedziałam co ona tu robi.To nie tak, że jej nie lubiłam po prostu nie za bardzo się znaliśmy i nie miałam pojęcia, skąd wiedziała gdzie ja mieszkam.  

-Dawid cię przysłał?-zapytałam, trochę oszołomiona jej wizyta  

-nie.On nie wie i mam nadzieje, że się nie dowie-powiedziała cichym głosem  

-to co cię do mnie sprowadza?-zapytałam, siadając na przeciwko niej  

Klara przez parę minut, uważnie mi się przyglądała.Wyglądało na to, że zastanawiała się nad tym, co ma mi powiedzieć.  

-wiem, że to trudne, ale chciałabym wiedzieć, czy to prawda że zostałaś-zawiesiła głos  

-tak Klaro! zostałam zgwałcona przez Kamila-powiedziałam hamując łzy  

-Dawid wie?-zapytała  

-tak-odpowiedziałam, gwałtownie wstając z fotela  

-a z tym dzieckiem też prawda?-powiedziała w końcu  

-skąd wiesz?-zapytałam blada na twarzy  

-a wiec to prawda??-zapytała a w jej oczach zobaczyłam coś dziwnego  

-myślę, że powinnaś już iść-powiedziałam otwierając drzwi  

Jednak Klara nie miała zamiaru nigdzie wychodzić.Siedziała na fotelu i udawała, że mnie nie widzi.  

-czego chcesz?-zapytałam drżącym głosem  

-opowiedz mi o tym co się stało? czemu oddałaś dziecko?? czy Dawid o tym wie??-zasypała mnie pytaniami  

-nie wie-odpowiedziałam.Klara spojrzała na mnie i posmutniała.  

-i błagam Cię nie mów mu.Ja sama muszę to zrobić-powiedziałam  

Poszłam do kuchni i wstawiłam wodę na herbatę.  
-napijesz się czegoś?-zapytałam unikając jej spojrzenia.  
***  
(Dawid)  
Usłyszałem otwierające się drzwi.Byłem pewny, że to Klara wróciła do domu.  

-możemy porozmawiać?-zapytała Ola, wchodząc do mojego pokoju  

-a mamy o czym?-zapytałem patrząc jej w oczy.Ola zamknęła moje drzwi i zaczęła się rozbierać.  

-co ty do cholery robisz?-zapytałem zaskoczony jej zachowaniem  

Zaskoczony?? sam się dziwiłem dlaczego.Przecież ona od zawsze taka była i powinienem, to wiedzieć.Otworzyłem drzwi i wyprosiłem ją z pokoju.Położyłem się na łóżku i zasnąłem.Obudziło mnie pukanie do pokoju.Otworzyłem oczy i spojrzałem na zegarek, była dopiero szesnasta.Do pokoju ponownie weszła Ola.  

-czego chcesz?-zapytałem, mając jej serdecznie dość  

-przepraszam, możemy wypić na zgodę?-zapytała podając mi szklankę z szampanem  

Nie chciałem za bardzo pić, ale zrobiłem to dla świętego spokoju.Wziąłem od niej szklankę i wypiłem do dna.  

-teraz chciałbym się położyć-powiedziałem dając jej do zrozumienia, by zostawiła mnie samego  

Ola uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.Odłożyłem szklankę i zakręciło mi się w głowie.Zdziwiło mnie to, bo nie sadziłem, że mam tak słaba głowę, bym po pół szklanki szampana się spił.Położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy.Kołowało mi się w głosie i czułem się tak, jakbym wypił co najmniej połówkę, albo i więcej.Wstałem z łóżka i chciałem iść do kuchni bo zaczęło mnie suszyć.  

-gdzie idziesz?-zapytała Ola  
***  
(Klara)  
Adrianna opowiedziała mi, to co stało się ponad rok temu a ja z każdym jej następnym słowem, czułam większy ból.Nie sadziłam, że ta biedna dziewczyna, musiała przechodzić takie piekło.Teraz dobrze dowiedziałam, że nie potrzebnie ją z góry osądziłam.  

-pamiętaj, że jeżeli czegoś potrzebujesz, możesz na mnie liczyć-powiedziałam patrząc na jej zapłakane oczy  

-potrzebuje tylko jednego, byś mu o niczym nie mówiła-usłyszałam jej głos  

Pokiwałam na zgodę głową i dopiłam herbatę.Spojrzałam na zegarek była już osiemnasta.Czas na mnie-pomyślałam.  

-będę się zbierać-powiedziałam stając z fotela  

-odprowadzę cię-zaproponowała Adriana.Zgodziłam się.Szliśmy w stronę mojego domu i miło nam się rozmawiało.  

-może wejdziesz do nas?-zapytałam.Adrianna zawahała się i uśmiechnęła.Byłam pewna, że Dawid ucieszy się z jej wizyty. Parę minut później byliśmy już w naszym mieszkaniu.  

-jakoś tu cicho-uśmiechnęłam się do niej  

-może nikogo nie ma?-zapytała Adrianna  

-Dawid pewnie śpi, idź sprawdź a ja wstawię wodę.Bez picia Cię nie wypuszczę-uśmiechnęłam się  

Spojrzałam na Adrianę i ona odwzajemniał uśmiech.Poszła do pokoju Dawida.Po chwili usłyszałam tylko krzyk i zobaczyłam zbiegającą Adrianę.  

-co się stało?-zapytałam  

Adrianna nie odpowiedziała.Usiadła na podłodze i rozpłakała się.Wbiegłam na górę i zaniemówiłam.Dawid leżał w łóżku z Olą.

(Klara)
Wbiegłam na górę i zaniemówiłam.Dawid leżał w łóżku z Olą.Przez chwile zastanawiałam się, co teraz zrobić.Pocieszyć Adriannę, czy rozmówić się z Olą i tym dupkiem, moim bratem.Po kim jak po kim, ale po nim, na pewno bym się nie spodziewała zdrady.Stałam w drzwiach i zastanawiałam się, co teraz będzie.Chciałam jakoś ratować tą sytuację.Usłyszałam trzask wejściowych drzwi, to Adrianna zapewne wybiegła z domu.Postanowiłam pobiec za nią.Zbiegłam ze schodów i wybiegłam na dwór.

-zaczekaj!-krzyknęłam

Adrianna odwróciła się i spojrzała na mnie.Jej twarz niczego nie wyrażała, zapewne postanowiła udawać twarda, albo stwierdziła, że on nie jest wart jej łez. Z tym jednym się zgadzałam.Ten dupek nie był tego wart.Chciałam jej coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co.To nie jest tak jak myślisz?? nie przejdzie to, bo przecież widziałyśmy go w ramionach Oli.Nie było szans na pomyłkę.

-tak mi przykro-tylko to przyszło mi w tej sytuacji do głowy.

Adrianna nic nie odpowiedziała, wciąż udawała twardą.W pewnej chwili nie wytrzymała i wybuchła płaczem.Mocniej ją do siebie przytuliłam, próbując ją uspokoić.

-ja naprawdę nie wiem co powiedzieć.Przepraszam-powiedziałam wciąż trzymając ją w ramionach

-daj spokój to nie twoja wina.To moja.nie dałam mu, to poszedł do Oli.A wiesz co jest najgorsze?-zawiesiła głos

-co takiego?-zapytałam

-ja naprawdę myślałam, że on mnie kocha-powiedziała przez łzy

-co teraz zrobisz?-zapytałam

-wyjadę Klaro.Już dawno miałam to zrobić, ale zostałam dla niego a teraz już nic mnie tu nie trzyma.Wyjedziemy z ciocią i zaczniemy wszystko od nowa, jak zawsze-powiedziała ze łzami w oczach

-będzie mi cię brakować-przyznałam

Adrianna uśmiechnęła się przez łzy i odeszła.Nie żegnaliśmy się, bo miałam cichą nadzieje, że jej wyjazd trochę potrwa, albo zmieni zdanie.Jakoś nie wyobrażałam sobie, że jej już nie zobaczę.Dzisiejszego dnia, naprawdę poczułam wielką sympatię do tej dziewczyny.Wróciłam do domu i postanowiłam rozmówić się z moim bratem.
***
(Dawid)
Obudził mnie krzyk Klary.Nie wiedziałem co się stało, ani gdzie jestem.Głowa bolała mnie nie miłosiernie a cały pokój wirował.

-co ty najlepszego narobiłeś?? jak mogłeś?-wydzierała się Klara

Spojrzałem na łózko a obok mnie leżała Ola.Zerwałem się gwałtownie z łóżka i nie wiedziałem, co mam powiedzieć siostrze.

-co tu się dzieje?? co ja z Tobą robię, możesz mi to wytłumaczyć?-zapytałem Oli

-jak to co, spaliśmy razem a Adrianna nas widziała-powiedziała dumnie Ola

-jak to możliwe?? co ty mi wsypałaś do szklanki??-zapytałem

-a czy to ważne?? cel osiągnięty tylko o to chodziło-powiedziała wstając z łóżka
Spojrzałem na Klarę a jej twarz stała się purpurowa ze złości.

-jaki cel?? Jak możesz tak bawić się uczuciami innych??? zraniłaś nie winne osoby, bo miałaś taki cel?? kim ty się stałaś!-atakowała ją Klara

Wstałem z łóżka i razem z Klara, spakowaliśmy jej rzeczy.Wziąłem wszystkie bagaże i wywaliłem na dwór a ją siłą wygnałem z domu.Usiadłem przy stole i rozpłakałem się jak mały dzieciak.

-co teraz mam robić?-zapytałem Klary

Klara spojrzała na mnie i nie odezwała się.Zapewne sama nie wiedziała, jak mi pomóc. Postanowiłem do niej jechać.
***
(Adrianna)
Szłam spacerkiem, zatrzymując się co jakiś czas.Wciąż przed oczami miałam Dawida z Olą.Ona patrzyła na mnie i uśmiechała się.Doskonale wiedziała, że ja ich widzę, wygrała.Tylko, że dla mnie, nie była to gra a miłość i szczęście.Szczęście, które zostało mi tak gwałtownie odebrane.Zamyśliłam się i na kogoś wpadłam.

-cześć-usłyszałam głos Kamila

-cześć-odpowiedziałam unikając jego wzroku, nie chciałam by zobaczył, że płacze  

-co się stało?-zapytał

Nie odpowiedziałam.naprawdę ostatnie na co miałam teraz ochotę, to rozmowa z Kamilem.Mimo mojego starania, nie udało mi się ukryć moich łez.Kamil też nie chciał zostawić mnie samą i dalej drążył czemu płacze.

-co się stało?-zapytał

Nie odpowiedziałam.Nie chciałam mówić Kamilowi o zdradzie Dawida, nie chciałam z nim rozmawiać.Po tym co zrobił, nie chciałam go znać.

-daj mi spokój proszę-powiedziałam zapłakanym głosem

Kamil spojrzał na mnie i odszedł a ja byłam mu za to wdzięczna.Chociaż w jednej sytuacji, potrafił zachować się jak należy.Przyspieszyłam kroku i poszłam do domu.Po paru minutach, byłam już w mieszkaniu.W domu znowu nikogo nie było. Mama tak jak poprzednio znikła gdzieś a ciocia była w pracy.Poszłam do pokoju i zamknęłam się. Przepłakałam dobrą godzinę i płakałabym dalej, gdyby nie dzwonek do drzwi.Nie miałam pojęcia, kto to może być.Przez chwile zastanawiałam się, czy powinnam je w ogóle otwierać, ale zdecydowałam, że tak.Nie miałam tylko pojęcia, że za nimi stoi Dawid.Otworzyłam drzwi i wybuchnęłam płaczem.Dawid bez słowa wszedł i przytulił mnie do siebie.

-przepraszam-powiedział trzymając mnie w ramionach

Nie chciałam go wiedzieć, nie chciałam by mnie nawet dotykał, ale nie potrafiłam zaprotestować.Chociaż rozum podpowiadał bym go wywaliła z domu i jeszcze dziś wyjechała, to serce podpowiadało, bym nigdy już go nie wypuszczała.Serce krajało się na jego widok a mimo to, nadal tak bardzo go kochałam.

-nie chcę cię znać Dawid.Odejdź i daj mi o sobie zapomnieć-błagałam

Jednak on nawet na moment, nie zwolnił uścisku.Złapał mnie za rękę i zaprowadził pod ścianę.Staliśmy pod ścianą a on objął mnie tak, że nie miałam, gdzie uciec.Patrzył mi prosto w oczy a ja chciałam, by to się już skończyło, by odszedł zostawiając mnie samą.

-to boli-skłamałam

Nie, nie skłamałam.Na serio czułam ból, ale rozrywało mi serce a nie bolała ręka.Dawid zwolnił uścisk, ale nadal patrzył mi głęboko w oczy.

-przysięgam, że nie zdradziłem Cię umyślnie.Ona mi czegoś dosypała i zaufaj mi a ci to udowodnię-powiedział patrząc mi głęboko w oczy.

Nie miałam ku temu wątpliwości, on mówił prawdę, ale to nie spowodowało tego, że ból złagodniał.Zdrada zawsze pozostanie zdradą, obojętnie czy po pijaku czy po trzeźwemu. Zdrada jest zdradą.

-nie musisz mi niczego udowadniać.Zrozum nie wrócę do ciebie-powiedziałam unikając jego wzroku

-kochasz mnie??-zapytał zmuszając bym spojrzała na niego

-gdy nakryłam Cię z Ola, zabiłeś całą moją miłość-powiedziałam wciąż nie patrząc mu w oczy

-nie wierzę ci-powiedział wahając się

Nim się spostrzegłam nasze usta, już tańczyły w namiętnym pocałunku.I mimo, że byłam bardzo zraniona, nie potrafiłam go od siebie odepchnąć.Odwzajemniałam pocałunek i zamknęłam oczy, Dałam ponieść się chwili.Po paru minutach oprzytomniałam.Oderwałam się od niego i dałam mu w twarz.

-ty mnie nadal kochasz-powiedział z błyskiem w oku Dawid

Pokiwałam głową i rozpłakałam się.

-powiedz coś.Powiedz cokolwiek, jak bardzo cię zraniłem, jak bardzo cierpisz powiedz, że mnie nienawidzisz tylko nie zamykał się przede mną.Porozmawiajmy proszę cie- szeptał Dawid

-chcesz wiedzieć co czuje?? -powiedziałam w gniewie

Dawid złapał mnie za rękę i pokiwał głowa

-po pierwsze mnie puść! Masz rację kocha Cie, ale to nic nie zmieni.Gdy Cię dzisiaj z nią przyłapałam zabiłeś mnie.Może i jeszcze żyję, ale zabiłeś naszą wspólną przyszłość. Już nigdy Ci w pełni nie zaufam, nie chcę już z Tobą być.Tak masz rację nienawidzę Cię i mam do ciebie wielki żal, bo po tobie zdrady się nie spodziewałam. Wiedziałeś ile kiedyś przeszłam i jak bardzo cierpiałam.Obiecałeś mnie chronić a ty zraniłeś mnie, tak jak Kamil.Jesteście siebie warci!-wykrzyknęłam zdenerwowana
-ale-przerwałam mu

-no co ale? co ale?? Wyjdź Dawid! Wyjdź i już tu nie wracaj.Ja i tak wyjeżdżam i nawet gdybyś stał na głowie, nie powstrzymasz mnie ja już to postanowiłam.A teraz żegnaj, bo widzimy się ostatni raz-powiedziałam stanowczym głosem

Podeszłam bliżej niego i pocałowałam go.Chciałam pocałować go na pożegnanie, by nie żałować, że tak po prostu odszedł.A może dlatego, że wciąż go do szaleństwa kochałam?? Otworzyłam mu drzwi i poczekałam jak wyjdzie, ale on zamiast wyjść po prostu mnie pocałował.Ten pocałunek był inny niż pozostałe.Jakby błagał mnie bym dała mu szansę.Wiem, może nie powinnam, ale odwzajemniałam pocałunek.

-kocham Cię-powiedział opuszczając moje mieszkanie

Zostałam w domu sama.Gdy zamknęłam drzwi, upadłam na kolana i rozpłakałam się.Nagle usłyszałam otwierające drzwi.To znów był on.

Patrzyłam na zamykające się drzwi i zastanawiałam się, czy ona go wysłucha?? czy mu wybaczy?? obawiałam się, że nie.I chyba miałam racje, ja na jej miejscu po czymś takim, nie dałabym szansy nawet na rozmowę a co dopiero wybaczyła. Zastanawiałam się, co takiego kierowało Olą, że tak postępowała.Pamiętałam jaka była kiedyś i nie poznawałam jej.Z jednej strony chciałam się z nią spotkać i porozmawiać z nią, ale z drugiej, nie chciałam jej znać.Chociaż tak bardzo chciałam poznać przyczynę jej zachowania.Zadzwonił mój telefon.Rozejrzałam się po kuchni w poszukiwaniu i w końcu, gdy przestał dzwonić znalazłam go na stole.Wzięłam go do ręki i wybrałam dzwoniący wcześniej numer..  

-cześć kochanie-usłyszałam głos Sebastiana  

-możemy się spotkać?-zapytałam  

Umówiliśmy się za piętnaście minut, przed moim domem.Założyłam kurtkę i wyszłam z domu.W ogródku dostrzegłam jakiś zeszyt.Przez chwile zawahałam się, ale po namyśle podniosłam go i poznałam pismo Oli.To był jej pamiętnik.Uśmiechnęłam się sama do siebie i usiadłam na huśtawce.Zaczęłam czytać pamiętnik.  

-cześć kochanie-usłyszałam głos Sebastiana  

Byłam tak pochłonięta czytaniem, że nawet zapomniałam, że byłam z nim umówiona.  
-cześć-odpowiedziałam zamykając zeszyt  

-co tam masz?-zaciekawił się Sebastian  

-nic ważnego odpowiedziałam uśmiechając się do niego.  
***  
(Dawid)  
Wszedłem do mieszkania i spojrzałem na jej zapłakane oczy.Klękała na zimnej podłodze i patrzyła na mnie pustym wzrokiem.  

-wiem, że nie chcesz mnie znać, ale musisz mi uwierzyć ja kocham tylko ciebie-powiedziałem  

-jasne a sypiasz z inną?-zadrwiła podnosząc się z ziemi  

-mnie z nią nic nie łączy.Musisz mi uwierzyć-powiedziałem zdesperowanym głosem  

-muszę? niby czemu? bo ty tak chcesz?-zapytała Adrianna  

Wziąłem ja w ramiona i przytuliłem.Próbowała się wyrwać, ale mój uścisk był coraz mocniejszy aż wreszcie przestała z tym walczyć i przytuliła się.  

-powiedz, że mnie nie kochasz a odejdę-szepnąłem  

-nie-zawiesiła głos.kocham Cię i dobrze to wiesz, ale nie wrócę do ciebie-powiedziała wyrywając się z moich ramion  

-czego się boisz?? -zapytałem patrząc jej w oczy  

-powinieneś już iść-powiedziała stojąc przy drzwiach  

-nie pozwolę Ci wyjechać i popełnić największy błąd w naszym życiu-powiedziałem pomału ją wypuszczając z objęć.Chciałem sprawdzić, czy ucieknie, czy wysłucha to co mam jej do powiedzenia.  

-dlaczego mi to robisz? czemu, po prostu po tym jak mnie zdradziłeś nie zostawisz? mało mnie upokorzyłeś? zraniłeś? mało przez ciebie wycierpiałam?-zapytała ze łzami w oczach  

-jeżeli teraz bym cię zostawił, straciłbym Cię-powiedziałem spokojnym głosem  

-skąd ta pewność?? może ja potrzebuje czasu? może twoja obecność tutaj sprawia, że mnie tracisz-szepnęła Adrianna  

-a sprawia?-zapytałem  

-nie-odpowiedziała podchodząc do parapetu  

-pójdę już-szepnąłem otwierając drzwi  

-co z nami teraz będzie?-usłyszałem jej cichy, smutny głos  

-to od ciebie zależy-szepnąłem odwracając się do niej twarzą  

-boję się-przyznała unikając mojego wzroku  

-czy jeżeli udowodnię ci, że to jej spisek wybaczysz mi?-zapytałem  

-nie lepiej to zostawić i zacząć od nowa? nie chcę byś miał z nią coś wspólnego.Nie chcę byś się z nią spotykał i rozmawiał-powiedziała smutnym głosem  

-wybaczysz mi tak po prostu?-zapytałem ucieszony  

-spróbuje-odpowiedziała  
podszedłem do niej i wziąłem ją w ramiona.  

-kocham Cię-szepnąłem namiętnie ja całując  

-ja też-odpowiedziała.  
***  
(Kamil)  
Kamil chodził po parku zastanawiając się, czemu Adrianna płakała.Już trzeci raz próbował wykręcić jej numer, ale za każdym razem brakowało mu odwagi.Adam dzwonił do niego kolejny raz, ale nie odebrał.Nie mógł wyjechać, nie wiedząc co się z nią dzieje, nie mógł i nie chciał zostawiać ją z problemem.Mimo wszystko nadal nie potrafił o niej zapomnieć i wciąż zastanawiał się co się stało z ich dzieckiem.Chodził naokoło drzew zastanawiając się, co mogło się stać i co powinien teraz zrobić.Może do niej iść, albo dziś zostawić ją samą i dać jej czas?? postanowił zrobić to drugie.Było już późno, więc skierował się w stronę domu.Dziś nic dobrego by z tego nie było.Gdy już miał wychodzić z parku, zobaczył znajomą twarz.To była Ola.  

-nie gadaj, że z nim spałaś??-usłyszał szyderczy głos brunetki  

-no nie żartuj nawet!! dałam mu tabletkę i wmówiłam, że coś było między nami.Gdybyś widziała minę Adrianny, bezcenna- powiedziała Ola triumfalnym głosem  

Kamil stał znieruchomiały i patrzył w jeden punkt.Nie docierało do niego to co usłyszał.Nie mógł uwierzyć, że to wszystko może być prawda, jak można być tak podłym człowiekiem by posunąć się do takich intryg??. Nie wiedział co ma robić, ruszył przed siebie, wciąż nie wiedząc co o tym myśleć.  
***  
(Sebastian)  
Patrzyłem na Klarę i uśmiechnąłem się do niej.Dziś wyglądała wyjątkowo przepięknie, ale miała jakąś zatroskaną minę.  

-to co powiesz mi, co tam masz?-zapytałem.Uśmiechnęła się i schowała zeszyt za sobą.  

-nic takiego-powiedziała wchodząc do domu..Po paru minutach wyszła i pocałowała mnie na przywitanie.  

-wiesz kochanie muszę coś załatwić-powiedziała tajemniczym uśmiechem.Złapała mnie za rękę i pociągnęła do wyjścia.Opuściliśmy teren jej domu i ruszyliśmy w stronę parku.  

-gdzie idziemy?-zapytałem.Nie musiałem długo czekać za odpowiedzią bo akurat szła Ola z jakąś dziewczyną.  
***  
(Klara)  
-ty idiotko! Twój plan nie wypalił!-powiedziałam  

Ola spojrzała na nas i nie wiedziała o co chodzi.Chciała nas minąć, ale Sebastian zagrodziła jej drogę.Wyglądało to kosmicznie, ale przez chwile zawahał się.Bał się, że coś jej zrobię.  

-nie wiem o co ci chodzi-powiedziała Ola  

-mam twój pamiętnik, idiotko!!-krzyknęłam  

Ola spojrzała na mnie i zaniemówiła.Chciała coś powiedzieć, ale zamilkła w pół słowa. zapewne wiedziała, że jest już na pozycji przegranej i cokolwiek powie, nie wytłumaczy się.  

-oddaj mi go!-zażądała Ola  

-owszem oddam, ale najpierw kochana przeczyta go Adrianna-szepnełam  

-nie musi-usłyszeliśmy za sobą męski głos.Odwróciłam się i zobaczyłam twarz Dawida i Adrianny.  

-co wy tu robicie?? -pierwsza odezwała się Ola  

-co ty myślałaś, że twoja chora intryga nas rozdzieli??-zapytała Adrianna  

Ola spuściła wzrok i odwróciła się na pięcie.Spojrzała gniewnie w naszą stronę i odeszła. Spojrzałam na Adriannę i rzuciłam się jej w ramiona.  

-wierzyłam w to, że sobie wszystko wyjaśnicie-powiedziałam przytulając ją  

-ja nie do końca, ale życzę wam szczęścia-usłyszeliśmy głos Sebastiana  

Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem.  

-to co pizza i kręgle?-zaproponowałam  

Wszyscy zgodnie kiwnęliśmy głowami.Objęci ruszyliśmy do pizzerii.  

(Adrianna)  
Weszliśmy do pizzerii w dobrych nastrojach, nie mogłam uwierzyć, że wszystko tak dobrze się skończyło a jeszcze nie tak dawno płakałam w poduszkę po zdradzie Dawida.Nie mogłam uwierzyć jak można być tak podłym człowiekiem, by bawić się uczuciami innych i mimo, że dziś wygraliśmy to czułam, że to nie koniec intryg Oli.Dawid pomógł mi zdjąć kurtkę i usiedliśmy przy stoliku.Spojrzałam na Klarę i Sebastiana, siedzącą obok i uśmiechnęłam się, wreszcie miałam przyjaciół.  

-to co może po piwie?-zapytała Klara  

Dawid spojrzała na nią spod łba i wszyscy wybuchliśmy śmiechem.  

-tak niech będzie piwo-powiedziałam z rozbawieniem  

Dawid spojrzał na mnie a ja go pocałowałam.  

-może nie tak przy wszystkich, innym też jest szkoda-odezwał się Sebastian  

Klara spojrzała na niego i walnęła go w ramie, ten spojrzał na nią i udał obrażonego. Dalej nie wiem co było bo Dawid zabrał mnie na dwór, chciał coś ważnego mi powiedzieć.  

-a wy dokąd?-zaciekawiła się Klara  

-na schadzkę-zaśmiał się Sebastian  

Nie odpowiedzieliśmy bez słowa, jakbyśmy byli na nich źli wyszliśmy z lokalu.  

-zimno-szepnęłam  

Dawid zdjął bluzę i założył mi na plecy, szczelnie mnie nią przykrywając.Przytulił mnie i ruszyliśmy prosto przed siebie.  

-dokąd idziemy?-dopytywałam się  

Jednak nie dostałam odpowiedzi.Nie miałam pojęcia co takiego wymyślił, ale nie opuszczało mnie przeczucie, że wydarzy się coś złego.Sama nie wiem, nie umiem tego nazwać, ale miałam złe przeczucie.  

-kochanie wracajmy-powiedziałam patrząc mu w oczy  

Dawid spojrzał na mnie i uklęknął na kolano a ja już wiedziałam co się wydarzy.  

-wyjdziesz za mnie??-zapytał wyjmując piękny pierścionek  

Zdziwiło mnie skąd ma ten pierścionek, skoro jeszcze kilka godzin temu nie byliśmy razem a ja nie chciałam go znać.A może on planował to już od dawna a ja głupia chciałam zakończyć, cały ten związek i wyjechać.Dobrze on mówił zrobiłabym największy błąd w naszym życiu a wszystko to przez Olę.  
***  
(Dawid)  
Klękałem przy niej i zastanawiałem się jaka będzie jej odpowiedź.Planowałem zrobić to wcześniej ale straciłem ją i nie miałem kiedy.Chciałem najpierw załatwić nasze sprawy dopiero, gdy mi wybaczy oświadczyć się jej.Wiem nie znałem jej za długo, ale to nie przeszkadzało w podjęciu tej decyzji.Kochałem ja i byłem pewny, że chcę spędzić z nią resztę życia.Pierścionek pomogła mi wybrać Klara, kilka dni temu.Sama zdziwiła się moimi nagłymi oświadczynami, ale ja musiałem, chciałem bo nie wyobrażałem sobie bez niej życia.Postanowiłem być jej ochroniarzem i tym kim sobie zapragnie.Co tu kryć kochałem ją a uświadomiłem sobie to, gdy patrzyłem na dach budynku i zastanawiałem się, czy ją jeszcze zobaczę a gdy zobaczyłem ją obok mnie po prostu odetchnąłem z ulgą.Bałem się, czy mi nie odmówi bo może dla niej to  
za wcześnie, ale cokolwiek zrobi pierścionek wciąż będzie przy mnie a ja będę próbował do skutku.Jednego byłem pewny ta, albo żadna inna.  

-tak-powiedziała uśmiechając się  

Patrzyłem na nią nie wierząc w to, co słyszę.Nadal klękałem wciąż nie spuszczając z niej wzroku.Adrianna podeszła do mnie i pocałowała mnie a ja dopiero w tym momencie oprzytomniałem.Wziąłem ją na ręce i zakręciliśmy się z radości.  

-jesteś tego pewna?wiesz, że to decyzja na całe życie-powiedziałem  

-tak jestem-odpowiedziała ponownie mnie całując  

Czułem się jak w raju i nie mógłbym sobie wyobrazić dla mnie piękniejszego momentu.Prawie zapomniałem o fajerwerkach w kieszeni.Odpaliłem i złapałem  
ją za rękę  
.  
-to dla ciebie-powiedziałem obejmując ją w tali  

Na niebie rozbłysły się kolorowe fajerwerki.Adrianna patrzyła na nie i płakała.Chyba to wszystko było dla niej zbyt idealne i dla mnie też.Było tak pięknie, że aż trudno było uwierzyć, że realne.Bałem się, że wydarzy się coś złego.  
***  
(Klara)  
Spojrzałam na kelnerkę która przyniosła nam pizze.Rozejrzałam się dookoła, ale ich nadal nie było.Ciekawa byłam czy Dawid zrobił to o czym myślałam, czy miał dla niej jeszcze jakąś inną niespodziankę.  

-ciekawe gdzie nasze gołąbki-odezwał się zamyślony Sebastian  

-pewnie gruchają-zaśmiałam się dopijając piwo  

Spojrzeliśmy za okno i dostrzegliśmy fajerwerki.Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo już wiedziałam, że Dawid się jej oświadczył.No to będziemy mieli wesele-pomyślałam.  

-nie ma na co czekać, głodna jestem-powiedziałam nakładając kawałek pizzy.  

Seba poszedł moim śladem, ale nic się nie odezwał.Czasami miałam wrażenie, jakby się nad czymś zastanawiał.Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy i zajadaliśmy pizze a ja zastanawiałam się, czy Sebastian chcę spędzić ze mną resztę życia, czy dla niego to po prostu gra.Zawsze był uważany za podrywaczy a tacy ludzie, rzadko kiedy się zmieniają i stabilizują.Kurczę chyba wybrałam złego chłopaka na obiekt miłości, bo  
on romantykiem nie będzie.Zupełne przeciwieństwo mnie-pomyślałam.Z rozmyśleń wyrwał mnie sygnał telefonu.  

-słucham-odebrałam  

Z uwagą słuchałam słów i czułam jak robi mi się słabo.Telefon wypadł mi z ręki i rozłączył się.Musiałam być mocno blada, bo Sebastian nie spuszczał ze mnie wzroku.  

-stało się coś?-zapytał podchodząc do mnie  

-trzeba zawiadomić Dawida-powiedziałam nie panując nad łzami.  

Sebastian wykręcił numer mojego brata bo ja nie byłam w stanie.(Dawid)  
Usłyszałem sygnał telefonu, przez chwile zawahałem się czy powinienem go odebrać, ale dzwoniła Klara.  

-słucham siostrzyczko?-powiedziałem, wciąż trzymając Adriannę za rękę  

Nawet na chwile nie puściłem jej dłoni.Wciąż patrzyłem na pierścionek i nie mogłem uwierzyć, że zgodziła się za mnie wyjść.Byłem bardzo szczęśliwy.Z uwagą słuchałem słów Sebastiana i cała moja radość prysła.Patrzyłem na Adrianę i poczułem łzy spływające po policzku.  

-jak to się stało?? gdzie oni są? w którym szpitalu??-zadawałem pytania, wciąż od nowa czując kolejne krople łez  

Nie wierzyłem a raczej nie docierało do mnie to, co powiedział mi Sebastian.Jak to w ogóle jest możliwe?? dlaczego akurat oni?? co z nimi? W mojej głowie co chwila rodziły się nowe pytania, na które nie znałem odpowiedzi.W końcu telefon rozłączył się a ja upadłem na zimy chodnik i siedziałem tak parę minut.Adrianna nic się nie odzywała, nie zadawała pytań, nie mówiła tych banalnych słów, że wszystko będzie dobrze, po prostu usiadła obok mnie i milczeliśmy tak parę minut.Tak bardzo chciałem być silny, tak bardzo chciałem udawać twardego a Adrianna doskonale o tym wiedziała.Nie wiem ile tak siedzieliśmy i jak długo byśmy siedzieli, gdyby nie kolejny telefon od Klary.Nie odebrałem, ale wiedziałem, że ona jest już w szpitalu i na nas też był czas.Wstałem z chodnika i pomogłem podnieść się Adrianie i bez słowa w milczeniu, poszliśmy na taksi.  

-rodzice mieli wypadek-odezwałem się w końcu  

Nie miałem już sił udawać twardego i rozpłakałem się.Chociaż sam nie wiedziałem dlaczego.Poczułem nie smutek a ogarniającą mnie złość.Zastanawiałem się, po co ja płacze, skoro tak naprawdę i tak nigdy nie było ich w domu.Zawsze coś było ważniejsze niż my.A to praca a to kolacja z przyjaciółmi a my ze swoimi problemami, nigdy nie mogliśmy na nich liczyć i tak było przez kilkanaście lat.Na wakacje najczęściej wyjeżdżaliśmy na różne obozy, albo do dziadków zamiast z rodzicami w góry, czy nad morze.  

- czym myślisz?-z rozmyśleń wyrwał mnie głos Adrianny  

-o niczym ważnym-powiedziałem, mocniej ściskając jej dłoń  

Weszliśmy do taksówki i pojechaliśmy przed szpital.Nie rozumiałem do końca, swoich uczuć.Z jednej strony martwiłem się o nich, co było nawet zrozumiałe, ale z drugiej nie byłem pewny, czy ja ich kocham.Jak można kochać, zupełnie obcych sobie ludzi?? Owszem mama mnie urodziła i wychowała do piątego roku życia i dalej koniec.Później wychowywali nas dziadkowie, albo niańki a mama z ojcem pracowali, przez co nie przychodzili na przedstawienia szkolne, czy na dzień mamy.Pamiętam jak któregoś dnia nie chciałem iść do szkoły, bo wiedziałem, że mamy i tak nie będzie, wtedy mama mnie przytuliła i obiecała, że się zjawi na przedstawieniu, czekałem a jej nie było. Miałem wtedy zaledwie dziesięć lat, gdy mnie oszukała.Od tego momentu przestałem jej ufać.  

***  
(Klara)  
Zajechaliśmy do szpitala, tak bardzo bałam się tego, co powiedzą nam lekarze.Mimo kolejnej próby nie mogłam dodzwonić się do Dawida, zastanawiałam się, czy on w ogóle się zjawi?? Nie rozumiałam go, owszem może nie była zbyt wzorowym rodzicem, ale nas urodziła.Spojrzałam na Sebastiana i poczułam wdzięczność, nie wiem jak poradziłabym sobie bez niego.  

-nie martw się będzie dobrze-powiedział przytulając mnie  

Uśmiechnęłam się do Sebastiana i przytuliłam się, do niego, gdyby nie on rozsypałabym się na kawałeczki i nie podniosła z tego.Wyrwałam się z jego ramion, bo akurat w naszą stronę szedł lekarz.  

-panie doktorze co z moimi rodzicami??-zapytałam mocno trzymając Sebastiana za rękę  

-proszę do mojego gabinetu-powiedział lekarz poważnym tonem.  

Spojrzeliśmy z Sebastianem na siebie i poszliśmy za lekarzem.Za każdym krokiem czułam, większy strach o rodziców.Weszliśmy do ładnie urządzonego pokoju, jak się okazało ordynatora oddziału i usiedliśmy na skórzanych fotelach.  

-nie mam dla pani dobrych wiadomości-powiedział lekarz  

Wzięłam głęboki wdech i zamknęłam oczy, tak bardzo bałam się, że ją stracę.  
-proszę powiedzieć, przeżyją??-zapytałam nie puszczając Sebastiana ręki  

-nie wiadomo.Obrażenia są dość liczne i poważne.Pani mamę czeka operacja i przeszczep nerki a ojciec jest naprawdę w poważnym stanie, jego serce zwalnia i nie radzi sobie z tą całą sytuacją-powiedział lekarz spokojnym głosem  

-jak to nie radzi?-zapytałam  

-potrzebny jest przeszczep, natychmiast-usłyszałam wyrok z ust lekarza.  

Spojrzałam na zmęczoną twarz doktora i zamilkłam, po czym rozpłakałam się, nie dając się uspokoić.Wyszliśmy na korytarz.  
***  
(Adriana)  
Zatrzymaliśmy się przed szpitalem.Przez całą drogę, nic się do siebie nie odzywaliśmy, on zapewne rozmyślał o rodzicach a ja nie chciałam mu nic mówić, bo dość się zamartwiał.Potrzebował mojego wsparcia i tego jednego byłam pewna, postanowiłam robić wszystko, by wiedział, że może na mnie liczyć.Kochałam go i wiedziałam, że on mnie też.Teraz rozmowa o ślubie, czy jakiejkolwiek przyszłości była by nie na miejscu.Zamiast cieszyć się szczęściem, wchodziliśmy do szpitala i zastanawialiśmy się, co będzie z jego rodzicami.Weszliśmy do szpitala, nie lubiłam tego miejsca, zawsze szpital kojarzył mi się z wszystkimi negatywnymi uczuciami, z tym co zrobił mi Kamil i utraconym dzieckiem.Szliśmy białym długim korytarzem i  
zastanawialiśmy się, w jakim stanie są rodzice.Na korytarzu zobaczyliśmy zapłakaną Klarę.Na jej widok zrobiło mi się słabo i było mi ich strasznie żal.  

-co z waszymi rodzicami?-zapytałam przytulając Klarę  

-krytycznie-tylko to powiedziała, bo usłyszeliśmy pisk maszyn  

Do sali wleciało kilku lekarzy robiąc masaż serca.Obserwowaliśmy wszystko za szyby i zaniemówiliśmy.Okazało się, że było gorzej niż myśleliśmy.  

-co z nimi??-usłyszeliśmy głos Dawida  

Klara nic nie powiedziała, była taka roztrzęsiona, że nie była w stanie powiedzieć nawet słowa, Domyśliliśmy się, że jest bardzo źle.Sebastian też nic nie mówił, wciąż nawet przez chwile nie opuszczał Klary.Byłam mu za to wdzięczna, teraz oboje potrzebowali naszego wsparcia.  
***  
(Dawid)  
Patrzyłem na wszystko przez szybę i nie wiedziałem co mam powiedzieć.Tak bardzo bałem się o rodziców, ale nic nie mogliśmy zrobić a czekanie okazało się najgorsze. Pocieszałem się w myślach, że rodzice są na tyle silni, by sami poradzić sobie ze śmiercią i wrócić do żywych, do nas.Nie chciałem ich stracić i mimo, że miałem do nich ogromny żal, kochałem ich.Zrozumiałem to dziś, gdy zobaczyłem jak walczą ze śmiercią.Podszedłem do Klary i mocno ją przytuliłem.Tak bardzo chciałem ją jakoś pocieszyć, pomóc jej, ale nie wiedziałem jak.  

-wyjdą z tego, zobaczysz!-przekonywałem do tego bardziej siebie, niż ją  

Do diaska muszą wyjść, przecież nie mogą zostawić nas samych!Nie mogą! Tak bardzo starałem się być silny i udawać, że wszystko gra, że mnie to nie martwi, że się o nich nie boję.Mimo moich prób nie potrafiłem udawać.Tak bardzo przerażała mnie, wizja ich straty, że nie potrafiłem zatrzymać łez.Spojrzałem zapłakanym wzrokiem w wystraszone oczy siostry i poczułem, że zawaliłem.Powinienem ją wspierać a nie dawać powody do zmartwienia.Klara podeszła do mnie i przytuliła mnie.  

-nie martw się braciszku, oni z tego wyjdą-powiedziała hamując łzy  

Wyglądało na to, ze to ona postanowiła być silna.Niestety nie na długo, udało jej się tylko do wyjścia lekarza.  

-nie mam dobrych wieści-powiedział unikając naszego spojrzenia.  

(Sebastian)  
Patrzyłem na Klarę i nie wiedziałam co mam zrobić.Ja już sam nie wiedziałem, jak jej pomóc i jak pocieszyć.Nie było by chyba takich słów, które mogły by sprawić, że pocieszyłbym ją.Nie ma takich słów, które sprawiły by, że mniej by cierpiała.Patrzyłem na nią i uśmiechnąłem się do niej, chcąc chociaż na chwile zobaczyć w jej oczach uśmiech, nie mogłem znieść widoku jej łez.  

-idźcie do domu, nie ma sensu byśmy wszyscy tu siedzieli ja zostanę-usłyszeliśmy głos Dawida  

Spojrzałem na Klarę, lecz nawet nie wstała z ławki, wyglądało na to, że czekała nas noc w szpitalu.  

-ja nigdzie się nie ruszę, ale ty Sebastianie odprowadź Adriannę i idźcie do domu-usłyszałem głos Klary  

Adrianna spojrzała na mnie i pokiwała głową, wyglądało na to, że nie zamierzała zostawić Dawida samego.Więc i ja zamierzałem zostać, oni teraz bardzo, potrzebowali naszej pomocy.W naszą stronę szedł lekarz.Dawid wstał i podszedł do Klary, czekali za słowami lekarza.  

-nie mam dobrych wieści-powiedział unikając naszego wzroku  

Patrzyliśmy na lekarza z niedowierzaniem.Klara upadła na podłogę i zaczęła płakać a ja nie wiedziałem jakich słów użyć by choć na chwile, złagodzić jej ból.Nie mogłem w to uwierzyć, po prostu nie mogłem.  

-przykro mi-usłyszeliśmy słowa lekarza  

Dawid spojrzał na siostrę i wybuchnął płaczem a Adrianna spojrzała na mnie.Stałem na środku korytarza, nie wiedząc co mam zrobić.  
***  
(Klara)  
Tak bardzo starałam się być silna, ale po słowach lekarza nie potrafiłam.Nie mogłam uwierzyć, że jego już nie ma wśród nas.Jak do tego mogło dojść, no jak?? Dlaczego tak się stało?? Dlaczego on odszedł?? w głowie miałam coraz większy mętlik a ból w sercu był nie do wytrzymania.Nie chciałam żyć.Wciąż zastanawiałam się, co z mamą czy ją też stracę?? nie, nie chciałam nawet o tym myśleć.Wciąż przypominały mi się zabawy z tatą i wciąż na nowo, czułam kolejne łzy spływające do oczu.Siedziałam na środku korytarza i czułam się, tak bardzo zagubiona.Chciałam by ktoś mnie przytulił, potrzebowałam teraz Sebastiana, albo Dawida, jakiegoś męskiego ramienia, który dałby mi poczucie bezpieczeństwa.potrzebowałam kogokolwiek.Patrzyłam na załzawione oczy Dawida i wiedziałam, że on cierpi, tak samo jak ja, już nie stara się być silny, nie udaje.Po prostu płacze i cierpi tak jak ja.  

-Dawid przytul mnie-powiedziałam nie panując nad łzami  

Po chwili poczułam ciepło jego ramion.Mój kochany braciszek, ten który zawsze był dla mnie jak oaza spokoju, był schronieniem przed wszystkimi problemami, był powiernikiem moich marzeń i sekretów.Zamknęłam oczy i dałam się tulić, zamknięta w  
jego ramionach.  

-będzie wszystko dobrze, zobaczysz-słyszałam jego kojący, spokojny głos  

Dawid wstał i podniósł mnie z ziemi.Poszliśmy usiąść na ławce a Adrianna poszła po coś do jedzenia.Byłam głodna a nie chciałam, opuszczać szpitala.  

-wyjdzie z tego?-zapytałam brata  

Dawid nie odpowiedział.Zapewne sam nie był do końca pewny a nie chciał mnie kłamać, za to byłam mu wdzięczna, za wszystko co dla mnie zrobił i za to, że przy mnie teraz był.Może i nie mieliśmy z rodzicami takiego kontaktu jak inne dzieci, ale wiedzieliśmy, że robią to wszystko dlatego, że nas kochają, robili to dla nas.  

-nie pogratulowałam Ci oświadczyn-powiedziałam patrząc na pierścionek Adrianny  

Szwagierka machnęła ręką i uśmiechnęła się podając nam bułkę.Zakołowało mi się w głowie i upadłam w ramiona brata.  

-w porządku?-zapytał zmartwionym głosem  

-nie bardzo.Kręci mi się w głowie-powiedziałam siadając z powrotem na ławce  

Po chwili znalazło się koło mnie, kilku lekarzy i zaprowadzili mnie do gabinetu. Pielęgniarka pobrała mi krew do badań i podłączyli mnie do kroplówki, wkurzyłam się, bo nie bardzo chciało mi się leżeć, ale musiałam.Czułam, jak robię się coraz słabsza i nie wiedziałam co się dzieje.Do sali wszedł Sebastian.  

-w porządku??-zobaczyłam w jego oczach troskę  

-teraz już tak-odpowiedziałam  

Złapałam go za rękę i przytuliłam się do niego, obserwując jak leci kroplówka.Byłam na siebie zła, powinnam razem z Dawidem siedzieć przed salą mamy a nie leżeć na sali z kroplówką, Powinnam brata wspierać a nie przysparzać mu kolejnych zmartwień, czułam, że go zawiodłam.Do sali wszedł brat.  

-kochana, ale nas wystraszyłaś!-powiedział spanikowany Dawid  

-to tylko przemęczenie-wmawiałam sama sobie  

Spojrzałam na brata i uśmiechnęłam się do niego.Mój uśmiech znikł na widok wchodzącego do sali lekarza, starszy mężczyzna trzymał w ręku wyniki a po jego minie, można wywnioskować, że to nie przemęczenie tak jak myślałam.  

(Adrianna)  
-nie pogratulowałam Ci oświadczyn-usłyszałam głos Klary  

Spojrzałam na szwagierkę i uśmiechnęłam się do niej.Martwiłam się o nią, bo twarz miała bladą a oczy zmęczone.Podałam jej bułkę, bo dawno nic nie jadła i zapewne z głodu była taka słaba.W pewnej chwili zachwiała się i upadła w ramiona Dawida. Spojrzałam na przerażone oczy Dawida i widziałam w nich strach.Pobiegłam po wodę i zawołałam pielęgniarkę, już po chwili obok nas była pielęgniarka z lekarzem.Złapałam Dawida za ramię i udałam się do automatu, po coś do jedzenia.Tak bałam się o nią, ale wiedziałam, że w tym momencie nie jestem jej w niczym potrzebna.Nie dałabym jej lepszej opieki niż lekarze.Wrzuciłam monetę i odebrałam czekoladę na gorąco, tak tego było mi potrzeba.Obok mnie szła starsza pielęgniarka a ja poczułam dziwny ból w sercu, nie to nie może być prawdą, nie może.Mimo tylu upływu czasu nie zapomniałam jej twarzy, nie zapomniałam uczucia gdy trzymałam ją w ramionach. Upuściłam kubek a czekolada rozlała się robiąc plamę na białych płytkach.Widziałam spojrzenia innych ludzi, słyszałam ich ciche szepty, ale nie przejmowałam się nimi.W tej chwili pragnęłam tylko jednego, by powiedziała mi gdzie jest moja córka, gdzie ona jest?? Pobiegłam za nią, ale spóźniłam się.Taksówka do której wsiadała, odjechała piskiem opon, zastanawiało mnie, czy mnie poznała, czy po prostu jej się spieszyło.A może spieszyła się na kolejny zabieg, by kolejnej młodej matce odebrać dziecko?? jaka ty jesteś głupia ty ją sama oddałaś!! usłyszałam głos i rozpłakałam się.Nie było nocy bym nie myślała o tym, że popełniłam największy błąd w życiu.Córeczko gdzie jesteś?? czy mi to kiedyś wybaczysz?? wiedziałam co muszę zrobić.Podeszłam do pielęgniarki, która szła korytarzem, zapewne spiesząc się do, któregoś z pacjentów.  

-przepraszam-powiedziałam cicho, nie wiedząc, czy dobrze robię.Pielęgniarka spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.  

-dobry wieczór, w czym mogę pomóc?-zapytała zmęczonym głosem  

Spojrzałam na nią nieśmiało się uśmiechając.Nie wiedziałam, czy dobrze robię, czy mam prawo odbierać dziecku szczęśliwy dom.No i co mam jej powiedzieć?? przecież nie powiem prawdy?? Pielęgniarka nadal patrzyła na mnie, ale tym razem już porządnie zniecierpliwiona.No nic albo się uda, albo nie.  

-może pani wie, jak ma na imię ta pielęgniarka, która przed chwilą odjechała?- zapytałam  

Pielęgniarka spojrzała na mnie czujnym wzrokiem i spoważniałą.Zapewne nie tylko ja, jej szukałam a jeszcze parę osób.Nie spuszczała ze mnie wzroku a ja coraz trudniej miałam, powstrzymać łzy.Zdawałam sobie sprawę, że od niej zależy, czy zobaczę córkę czy nie.  

-nie powinnam, ale dobrze.Ta pielęgniarka ma na imię Anna Paula i pracuje codziennie od ósmej do dwudziestej.Ale ode mnie tego pani nie wie-powiedziała odchodząc  

Usiadłam na ławce i rozpłakałam się, nie wiem, czy z radości, czy z bólu.Dopiero teraz zdałam sobie sprawę co ja narobiłam.Wytarłam łzy i poszłam do Dawida, teraz on bardzo mnie potrzebował a ja postanowiłam go wspierać.Ruszyłam w kierunku sali, gdzie leżała Adrianna.  
***  
(Dawid)  
-kochana, ale nas wystraszyłaś-powiedziałem spanikowany  

Patrzyłem, na te wszystkie kroplówki i poczułem ból.Tak bardzo się o nią bałem, przez chwile, przez to wszystko zapomniałem o tym, że ojciec nie żyje a mama walczy o życie.Czy nie dość nieszczęścia spadło na naszą rodzinę, że teraz jeszcze Klara źle się czuje?? czy nie za dużo tego wszystkiego na raz?? Spojrzałem na kroplówkę i poczułem spływające łzy.Nie poradziłbym sobie gdybym i ją stracił.Rozejrzałem się po sali, nigdzie nie było Adrianny, zastanawiałem się, gdzie jest? Teraz, gdy tak bardzo jej potrzebowałem, nie było jej przy mnie.  

-ona cię kocha-powiedziała Klara słabym głosem, zupełnie tak, jakby wyczuła moje obawy.  

Uśmiechnąłem się do niej a ona odwzajemniała uśmiech.Drzwi do sali otworzyły się a ja wejrzałem w nadziei, że to ona, jednak wszedł lekarz trzymając w rękach wyniki.  

-ma pani anemię-powiedział lekarz  
***  
(Klara)  
Patrzyłam na niego przerażonymi oczami, tak bardzo bałam się o rodziców, że nie zastanawiałam się, nad własnymi wynikami.Już nie raz gorzej się czułam, ale nigdy nie zwracałam na to szczególnej uwagi.  

-pozostałe wyniki też nie najlepiej wyszły.Zgodziłabyś się zostać na obserwacji??- zapytał  

Pokiwałam głową i położyłam się z powrotem na łóżko.Dawid podszedł i przytulił mnie a ja miałam ochotę się popłakać.Ciekawiło mnie co miał na myśli mówiąc, że pozostałe wyniki, też nie najlepiej wyszły.Chciałam o to zapytać, ale już go nie było. Anemia, mało wiedziałam o tej chorobie, ale jednego byłam pewna, będę na to żyć. Uśmiechnęłam się, do brata a on odwzajemnił uśmiech.Chyba już teraz jest spokojniejszy, przynajmniej miałam taką nadzieje.  

-są jakieś nowe wiadomości o mamie?-zapytałam  

Dawid pokiwał głową a ja znowu poczułam ten dziwny ból w klatce piersiowej.Ból ostatnio pojawiał się, coraz częściej a ja nie rozumiałam czemu.Nikt oprócz mnie o tym nie wiedział a ja nie miałam zamiaru nikomu o tym mówić, nie chciałam nie potrzebnie nikogo tym martwić.Znów poczułam ten dziwny ból, ale tym razem był kilka razy mocniejszy i już nie było tak łatwo ukrywać go przed bratem.Poczułam przyspieszony puls i uczucie gorąca, To od nerwów, to tylko stres wmawiałam sobie. Poczułam zawroty głowy i cieszyłam się, że leże bo inaczej z pewnością bym się przewróciła.Boże co mi jest?? zastanawiałam się.Poczułam ciemność przed  
oczami i straciłam przytomność.Wszystko widziałam, jak przez mgłę, ból był coraz silniejszy a ja widziałam białe światełko.Boże czyżbym umierała??nie, ja nie chcę, nie chcę!! Słyszałam pisk maszyny i z daleka usłyszałam słowa lekarzy-mamy ją! Boże czyżby stanęło mi serce?? czemu mi tak strasznie zimno?? co się ze mną dzieje?? Obok mnie zobaczyłam stojącego i uśmiechającego się ojca.Ja nie żyje??  

-tato ja nie chcę!-powiedziałam błagalnym głosem  
Nie chcę, to była jedyna myśl o której myślałam.Nie chcę!! ja nie chcę!! Boże pozwól mi żyć błagam Cię!! Znów straciłam przytomność.  
(Sebastian)  
Z przerażeniem obserwowaliśmy, jak walczą o jej życie, nie docierało do mnie, że mogę ją stracić, nie rozumiałem czemu tak nagle jej młode serce, odmawia posłuszeństwa. Stałem obserwując Dawida, stał przerażony nie spuszczając wzroku z lekarzy.Boże co się tam dzieje??czy ona umrze? czy ją stracę? zadawałem sobie coraz to więcej pytań na, których nie znałem odpowiedzi.Lekarz wyszedł, ale nim zdążył do nas dojść znów był potrzebny, jej serce stanęło kolejny już raz.Nie mogła przecież odejść i zostawić mnie samego, co ja bym bez niej zrobił?? no co?moje życie bez niej, nie ma sensu i doskonale o tym wiem.Nie wiem jak to zrobiła, że tak mnie zmieniała.Z pleyboja stałem się wrażliwym, czułym chłopakiem a przecież taka gwałtowna zmiana w parę dni jest prawie nie możliwa, może dla innej nie możliwa, ale Klara ma w sobie coś takiego, że nie można jej niczego odmówić.Gdy tylko zobaczyłem ją pierwszego dnia w szkole, od razu zrozumiałem, że muszę z nią być, że nie potrafię o niej zapomnieć.Dziewczyno coś ty ze mną zrobiłaś?? a teraz leżysz tu, walcząc o życie a ja modle się bym Cię nie stracił.Co ja mówię jakie stracił?? nie, to przecież nie możliwe! Słyszysz?? nie pozwalam Ci odejść, nie wolno ci.Kochanie błagam cię walcz i wróć do mnie, błagam!. Z moich oczu kapały pojedyncze łzy, gdyby ktoś z kumpli to zobaczył, nie uwierzył by.Dopiero przy niej nauczyłem się płakać, , dopiero przy niej zacząłem przyznawać się, że cierpię.Teraz cierpiałem tak, jak nigdy wcześniej.Boże jeżeli to kara za to, że raniłem innych to ukarz mnie, nie ją!-błagałem w myślach.Dawid spojrzał na mnie i nieśmiało się uśmiechnął, on chyba przede mną próbował grać twardego, ale każdy nawet najtwardszy chłopak, by się załamał.Śmierć ojca, walka o życie matki i siostry.On pomału traci tych, których kocha.Słyszymy stukot obcasów, odwracamy się i patrzymy na przerażoną twarz Adrianny.  

-co tu się dzieje?-pyta przerażona dziewczyna  

Odpowiada jej echo i trzeci już raz, słyszymy pisk maszyny.Na OIOM wbiega dwóch następnych lekarzy i robią co w ich mocy, by uratować młodą pacjentkę, pacjentkę która jest Dawida siostrą, Adrianny przyjaciółką a moją dziewczyną. W końcu lekarze wycierają z czoła pot i oddychają z ulgą a my z Dawidem patrzymy na to i modlimy się, by najgorsze minęło.Pielęgniarki biegają obok jej łóżka, robiąc wszystkie możliwe badania.Co chwila pobierają krew, zakładają kroplówki i podłączają ją, do wszystkich możliwych maszyn.Znów do mojego serca zakrada się strach i zadaje sobie pytanie, czy ona dzięki tej maszynie żyje?? przecież w filmach widać takie sceny, że maszyna utrzymuje kogoś przy życiu a ja zastanawiam się dzięki, której z tych maszyn ona żyje?? W końcu wychodzi z sali lekarz i kieruje się w naszą stronę.Na jego twarz wciąż widzę parę kropli potu.  
***  
(Adrianna)  
Patrzyłam z przerażeniem, jak lekarze walczą o jej życie i poczułam ból.Chociaż tak dobrze jej nie znałam, nie potrafiłabym sobie wyobrazić, że mogło, by jej nie być. Spojrzałam na przerażoną twarz Dawida i chciałam do niego iść, lecz nie mogłam. Moje ciało odmówiło posłuszeństwa.Serce było tak obolałe, że nie mogłam się ruszyć. Lekarze co rusz chodziły wokół łózka Klary, ciągle coś poprawiając, albo zakładając,  
spojrzałam na zegarek, już od trzech minut jest spokojnie, wyglądało na to, że jej serce wraca do pracy.W myślach przeklinam siebie, że nie było mnie przy nim, gdy tego potrzebował.Teraz moje odnalezienie dziecka, staje się mniej ważne i staram się o tym nie myśleć.Teraz liczy się jedynie powrót Klary do zdrowia, pogrzeb jego ojca. Boże tyle ciężaru spadło, na barki młodego chłopaka.Patrzyłam na niego i coraz bardziej go podziwiałam, mimo takiej tragedii, on się nie poddał i stoi tu obok mnie. Podziwiałam, ale jednocześnie, tak bardzo mu współczułam.Nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić, co on czuje i jak bardzo musi cierpieć.Cierpi a mimo to nie płacze, nie poddaje się, nie przeklina. Ja z całą pewnością, nie poradziłabym sobie z taką tragedią i już dawno odebrała sobie życie, ale nie on.Dawid ma zupełny inny charakter niż ja, jest silnym chłopakiem i rzadko kiedy się załamuje.Patrze z przerażeniem na podłączoną Klarę i czuje chłód na plecach, moje myśli milknął a ja zastanawiam się, tylko nad jednym, czy ona z tego wyjdzie?? W końcu czuje, że blokada mnie puściła i podchodzę do Dawida, rzucam mu się w ramiona i z całych sił go przytulam.  

-tak mi przykro-szepcze unikając jego wzroku  

Nie chce, by widział moje łzy.To on ma prawo płakać, nie ja.On ma prawo mówić, że to nie sprawiedliwe, ma prawo, ale milknie.Już od paru dłuższych minut, nic się nie odzywa, jego wzrok jest pusty, nie widać w nim niczego, nawet jego strachu.Tylko jego  
drżące ciało, świadczy o tym, że się boi.Pielęgniarki wciąż chodzą z jakimiś urządzeniami i robią jej jakieś badania.Po chwili lekarz wychodzi i kieruje się w naszą stronę.Dawid obserwuje lekarza, coraz bardziej ściskając moja rękę.  

(Sebastian)  
Patrze na przerażone oczy Dawida i czuje strach. Lekarz milczy, unika naszego spojrzenia a po jego czole spływa pot.  

-co z Klarą?-Pierwsza odzywa się Adriana  

--przykro mi, potrzebny jest przeszczep-odpowiada lekarz.  

Przeszczep? Nie, to do mnie nie dociera, nic do mnie nie dociera.Wciąż stoję patrząc na Dawida Jego ręka powoli puszcza dłoń ukochanej. Patrzy raz na lekarza, raz na Adrianę.Przeszczep o Boże! Nie słucham dalszych słów lekarza, nie słyszę nic w głowie mam pustkę a w sercu ból. Przeszczep to do mnie nie dociera. Patrzę pół przytomnym wzrokiem na lekarza czuje strach. Tak wielki strach, że aż boli. Nie potrafię wyobrazić sobie bez niej życia. Wiem że muszę coś zrobić i chyba już wiem co. Wybiegam ze szpitala, bo czuje duszność nie mogę już znieść wzroku Klary w szpitalu, nie mogę znieść świadomości, że ona morze, nie godzę się na to, nie pozwalam. Wyciągam z kieszeni papierosa i podpalam. Wiem, ostatnio jestem w trakcie rzucania, ale muszę. Boże co ja wyprawiam? Nie powinienem truć swojego serca, jeżeli...  

-Dobrze się czujesz? -z rozmyśleń wyrywa mnie głoś Adriany.  

Odwracam się do niej i nieśmiało uśmiecham.  

-a jak mam się czuć? Adrianno ona tam umiera!-Krzyczę rozzłoszczony. Adriana patrzy na mnie przestraszonym wzrokiem i bez słowa odchodzi a ja sobie zdaję sprawę jakim jestem idiotą.  

-przepraszam-szepce łapiąc ją za rękę..  


(Dawid)  
Siedzę na ławce i próbuje dojść do siebie. Boże co ona zawiniła, że spotyka ją taka kara? Nie dociera do mnie co się dzieje. Rozglądam się, lecz tu nie ma tu nikogo, jestem sam. Teraz, gdy tak bardzo ją potrzebuje, nie ma jej. Ojciec, on nie żyje a ja nawet nie załatwiłem mu godnego pogrzebu. Gwałtownie wstaję z ławki i kieruje się w stronę domu. Wiem że nie powinienem zostawiać jej samej, ale muszę załatwić resztę spraw. Idę ciemną alejka w stronę parku, lecz nagle gwałtownie się zatrzymuje, patrze na parę siedzą na ławce i czuje ból.Ból połączony ze złością.Czuje się jak idiota i bez słowa odchodzę.Jeszcze przez chwile zatrzymuje się.Mam ochotę powiedzieć im co o nich myślę.Jak mogli? Ten, który nazywa się chłopakiem Klary, ta która nazywa się, moją narzeczoną.Chłopie daj spokój, to może nie było tak, jak myślisz.Wróć się, porozmawiaj z nią-podpowiada mi wewnętrzny głos. Czuje się coraz słabszy, nawet nie sądziłem, że można być tak zmęczonym.Nic w tym dziwnego, nie spałem dwa dni i dwie noce, to trochę za dużo, jak na zwykłego chłopaka. Mimo bólu, postanawiam wrócić się i porozmawiać z nimi.  

(Adrianna)  
Siedziałam z Sebastianem na ławce i zastanawiałam się nad moim życiem.Czemu nie potrafię być szczęśliwa?? czy to za sprawą tamtego wieczora i oddania dziecka?? czy tamto wydarzenie na zawsze odmieni moje życie?? nie wiedziałam.Patrzyłam na łzy w oczach kolegi i nie wiedziałam, jak mam go pocieszyć, co powiedzieć, co zrobić.Klaro wróć do nas!  

-a więc to tak?!-usłyszałam zdenerwowany głos Dawida  

Odwróciłam się i już wiedziałam, co za chwile się stanie.Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć i jak się wytłumaczyć bo zdawałam sobie sprawę, że ta sytuacja wygląda jednoznacznie.  

-to nie tak, my tylko rozmawialiśmy!-zaczął tłumaczyć nas Sebastian  

-ach tak rozmawialiście!Moja siostra tam umiera a wy tylko rozmawialiście!-krzyczał Dawid  

Spojrzałam na narzeczonego i nie poznawałam go.Nie wiedziałam co się stało i co miał w głowie, ale coraz mniej, mi się to wszystko podobało.  

-jesteś zmęczony, chodźmy odpocząć-powiedziałam ściszonym głosem  

-owszem pójdę, ale sam-powiedział odchodząc  

Chciałam iść za nim, ale Sebastian mnie zatrzymał.Zapewne miał racje, lepiej niech się uspokoi.Spojrzałam na Sebastiana i odwróciłam się.Powinnam iść do domu, ale nie chciałam.W głowie miałam chaos.Martwiłam się o Klarę, chciałam wytłumaczyć Dawidowi jak było i pragnęłam odnaleźć moje dziecko.Ale to ostatnie odłożyłam na dalszy plan.

(Dawid)  
Wciąż w uszach miałem słowa Sebastiana i zastanawiałem się, czy aby nie za nerwowo zareagowałem.Przecież tak naprawdę niczego złego nie robili a ja na nich nakrzyczałem.Szedłem do domu, gdy nagle zatrzymałem się.W parku, nie daleko mnie stał Kamil z kolegą, spojrzał w moją stronę i zamilkł.Przez kilka chwil kłócili się i ruszył w moim kierunku.Kolega próbował go powstrzymać, ale nie udało mu się, on już  
był obok mnie.  

-cześć stary, jak rodzice?-zapytał Kamil  

-nie słyszałeś?-odpowiedziałem  

-a więc to prawda? przykro mi-powiedział ściszonym głosem  

Spojrzałem na niego, ale nie umiałem się uśmiechnąć.Czułem jak do oczu napływają mi łzy, chciałem już iść, ale nie wiedziałem co mam mu powiedzieć, bo nie chciałem, by zobaczył jak płacze.  

-wiesz mam dużo na głowie, wybacz mi pójdę już-powiedziałem mijając go.  

Kamil spojrzał na mnie tak, jakby chciał mi coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili się powstrzymał.Przełknął ślinę i już miał odejść, lecz zatrzymał się.  
-a gdzie Adrianna?-zapytał  
Spojrzałem na niego i na chwile zamilkłem.Długo zastanawiałem się, czy powinienem mu odpowiedzieć czy też nie.  

-nie wiem-przyznałem po chwili  

-nie ma jej z Tobą?-zapytał  

-nie-odpowiedziałem  

Nie miałem ochoty, już dłużej z nim rozmawiać i odszedłem zostawiając go samego.  

-zaczekaj-krzyknął Kamil  

Odwróciłem się i spojrzałem w jego stronę.Wyglądał jakby coś chciał mi powiedzieć.  
(Adrianna)  
Spacerowałam po parku i obserwowałam bawiące się dzieci.Wciąż rozmyślałam o dziecku i zastanawiałam się, gdzie ono jest i czy kiedyś uda mi się je odzyskać. Do tej pory nie spotkałam tamtej pielęgniarki, zapewne zorientowała się, że ktoś ja szuka i zniknęła.Już pomału przestałam łudzić się, że je odzyskam.Teraz miałam inne rzeczy na głowie.Nie rozumiałam o co znowu chodzi Dawidowi.No dobrze, po tym co przeszedł, miał prawo być zdenerwowany, ale ja nic złego nie zrobiłam.Sebastian mnie tylko pocieszał, nic więcej a ten myślał, że coś nas łączy, nie rozumiałam tego i bardzo mnie to bolało.No i Klara, tak bardzo się o nią martwiłam.Usłyszałam znajome głosy, nie widziałam nikogo, ale po podniesionym tonie, mogłam domyślić się, że to kłótnia.Ktoś kłócił się a ja zastanawiałam się kto.Zaraz, zaraz, byłam niemal pewna, że to głos Dawida.O matko i Kamila! Chłopaki stali dwieście metrów ode mnie.  

-nie to nie może być prawda!-zawołał Dawid  

Stałam nieruchomo i zamknęłam oczy.Moje najgorsze obawy właśnie się spełniały i chociaż nie usłyszałam tego, byłam niemal pewna, że dowiedział się o naszym  
dziecku.Zobaczył mnie! Spojrzał w moją stronę a jego oczy, były zimne.Po jego wyrazie twarzy zorientowałam się, że jest na mnie wściekły.  

-dlaczego?-zapytał zaciskając pięści  

-co dlaczego?-spytałam drżącym głosem  

-dlaczego mi nie powiedziałaś? To prawda? macie dziecko?-zasypał mnie pytaniami

Nie odpowiedziałam.Zapewne ze strachu, albo po prostu nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.Co miałam powiedzieć chłopakowi którego kochałam? Mam dziecko z innym?Nie umiałam go tak zranić, nie po tym co on przeszedł.  

-zadałem Ci pytanie!-krzyknął podbiegając do mnie  

-Dawid to boli!-powiedziałam przez łzy  

-błagam Cię zaprzecz-usłyszałam jego błagalny głos  

Kamil spojrzał na nas i próbował nas rozdzielić.Zamknęłam oczy i poczułam mocny ból, uderzył mnie.  

-Dawid zostaw ją! słyszysz? na Boga zostaw ją!-krzyczał Kamil próbując nas rozdzielić  

-to koniec-usłyszałam jego cichy głos  

Zamknęłam oczy i upadłam na zimną trawę

(Dawid)
Szedłem nie mogąc zebrać myśli.Boże! Ona ma dziecko! nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć.To bolało, czułem tak silny ból w sercu, że nie mogłem oddychać. Boże czemu to spotyka akurat mnie?? No czemu? co ja Ci zrobiłem, że odbierasz mi tych których kocham? Rodzice, Klara a teraz ona, nie mogłem tego znieść, to już było dla mnie za wiele!  

-Dawid! Dawid zaczekaj!-usłyszałem głos Sebastiana

-co ty tu robisz?-zapytałem unikając jego wzroku

-a jak myślisz?-spytał

-wiedziałeś? Ty też wiedziałeś?-zapytałem

Nie odpowiedział.Podszedł i przytulił mnie a ja rozpłakałem się jak małe dziecko, nie zważając na to, że jestem facetem.Usiedliśmy na pobliskiej ławce.Nic się do siebie nie odzywaliśmy, po prostu siedzieliśmy i milczeliśmy.Robiłem wszystko by  
powstrzymać łzy.Nie chciałem dać mu tej satysfakcji, by zobaczył jak płacze, przecież on był taki jak oni, też mnie okłamał.

-chcę zostać sam-powiedziałem  
Sebastian spojrzał na mnie nie ufnym wzrokiem, rozumiałem go.Po tym przedstawieniu w parku zwyczajnie się o mnie bał.

-na pewno?-odezwał się w końcu

Kiwnąłem głową, by zapewnić go, że nic mi nie będzie.Chociaż nie miałem na to ochoty, zmusiłem się do uśmiechu..
(Klara)
Pomału otworzyłam oczy.Rozejrzałam się nerwowo po sali i poczułam znów, ten dziwny ból.Nikogo w sali nie było a na korytarzu panował zmrok.Rozejrzałam się jeszcze chwile po sali i zobaczyłam maszyny, Boże co mi jest i dlaczego jestem do nich podłączona?-zastanawiałam się.Każdy ruch, oddech sprawiał mi trudności.Bolało mnie już prawie wszystko a najbardziej, kuło mnie w klatce piersiowej.Usłyszałam pisk maszyny i poczułam, że coś dziwnego się ze mną dzieje, z trudem łapałam oddech.Do sali wbiegło dwóch lekarzy a za nimi pielęgniarki.Znów poczułam ten dziwny ból i straciłam przytomność.
(Sebastian)
Przez parę minut patrzyłem na Dawida, ale nie widziałem dłużej sensu go pilnować. Chciał samotności i musiałem to uszanować.Wolnymi krokami oddalałem się od niego.Ostatni raz wejrzałem się w tył, lecz jego już nie było.Postanowiłem iść do Adrianny i sprawdzić co u niej.

-i co ci powiedział?-usłyszałem załamany głos Adriany

Spojrzałem krzywo na Kamila i w ostatniej chwili powstrzymałem się, by nie dać mu w ryj, bo doskonale wiedzieliśmy, że to jego wina.

-chciał zostać sam-powiedziałem tuląc do siebie Adrianę

Dziewczyna nie odezwała się do mnie.Bez przerwy siedziała na chodniku zamyślona i bawiła się pierścionkiem od Dawida.Chciałem jakoś ją pocieszyć, ale nie wiedziałem co mam zrobić i co powiedzieć.Postanowiłem się nie odzywać.Lepiej pomilczeć niż powiedzieć coś, co może ją zranić.Czułem, że on tak szybko jej tego nie wybaczy i szczerze:sam miałbym problem, wybaczyć dziewczynie takie coś.Może nie powinienem  
tak mówić, ale nie dziwiłem się mu.Z drugiej strony nie mogłem znieść smutnego widoku Adrianny.Ona od zawsze nie była dla mnie tylko koleżanką i gdyby nie mój błąd kto wie, może byli byśmy razem?  

-możesz mnie odprowadzić?--usłyszałem jej cichy głos

-ja Cię odprowadzę-usłyszeliśmy głos Kamila

Oboje spojrzeliśmy w jego stronę i dopiero teraz zauważyliśmy, że on nadal tu jest.

-nie dzięki.Odprowadzi mnie Sebastian-odezwała się Adriana

Kamil chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zamilkł.Nie zważając na nic ruszyliśmy w stronę jej domu.Tego co wydarzyło się później nigdy nie zapomnę.
(Dawid)  

Siedziałem na ławce obok domu, próbując zebrać myśli.Jak miałem teraz funkcjonować? co robić? czy powinienem ją wysłuchać? Nie wiedziałem. Patrzyłem przed siebie, nie mogąc zebrać myśli, w głowie miałem tylko słowa Kamila i myśl, że ją straciłem.Nie potrafiłem się z tym pogodzić, ale jednego byłem pewny, nie wybaczę jej. Zamknąłem oczy, by chociaż przez chwile nie myśleć o tym co się stało, by przez chwile nie czuć tak ogromnego bólu, który nie pozwala mi normalnie funkcjonować.  

-cześć jak Klara?-usłyszałem znajomy głos  

Odwróciłem się i spojrzałem w załzawione oczy Oli.Nie pytałem co tu robi, ani skąd wie.Miała prawo tu być, przecież Klara była jej najlepszą przyjaciółką.  

-przyjechałam jak tylko się dowiedziałam-powiedziała  

Stałem na przeciwko dawnej dziewczyny i nie czułem do niej żalu.Tak naprawdę nie czułem nic.Uchyliłem drzwi i puściłem ją do mieszkania.  

-Dawid ja-nie dokończyła  

Gestem dałem jej znać, by nic nie mówiła.Chociaż nie miałem już do niej żalu, nie chciałem słuchać, tego co ma mi do powiedzenia.Bez słowa zamknąłem się w swoim pokoju.Położyłem się na łóżku i chciałem tylko zasnąć.Nie miałem siły na rozmowę, ani na myślenie co dalej.Miałem tyle na głowie, że chciałem tylko uciec od problemów. Leżałem na łóżku już drugą godzinę a sen nie przychodził.Wspominałem każdą chwile u boku Adrianny a moje oczy szkliły się od łez, miałem dość tego bólu.Nie, nie czułem do niej nienawiści, ona po prostu zabiła wszystkie uczucia jakie do niej żywiłem, tak przynajmniej myślałem.Miałem w tej chwili dwa cele, powrót rodziny do zdrowia i odnalezienie dziecka Adrianny, reszta się dla mnie nie liczyła.Zadzwonił mój telefon, który obudził mnie ze snu, odebrałem i zamarłem.  

-przykro mi pańska matka zmarła parę minut temu-usłyszałem głos lekarza  

Zamarłem, rzuciłem telefon i położyłem się na łóżku.Chociaż nigdy nie mieli dla nas czasu, to i tak byli naszymi rodzicami.Potrzebowaliśmy ich.  

(Sebastian)  
-jesteś tego pewna?-zapytałem po raz kolejny, odprowadzając ją do domu  

-tak-odpowiedziała smutnym głosem  

Spojrzałem na nią niepewnie i zamarłem, ona naprawdę chciała to zrobić.  

-daj mu czas-prosiłem  

Nie odpowiedziała mi.Weszła do mieszkania, zostawiając uchylone drzwi.Wszedłem do mieszkania i zastałem ją siedzącą na ziemi, ukucnąłem obok niej, próbując przekonać ją do zmiany decyzji.  

-poczekaj chociaż do rana, patrz pada-powiedziałem pokazując jej deszcz przez uchylone okno.  

Niestety mimo mojej prośby i prób nie udało mi się jej przekonać.Wyglądała na bardzo pewną swojej decyzji a ja się o nią bardzo bałem.Było późno w nocy a ja czułem się za nią odpowiedzialny.Nie, to nie to, że ją kochałem.Oprócz przyjaźni nic nas nie łączyło, może kiedyś próbowałbym zaciągnąć ją do łóżka, ale nie teraz.  

-jest niebezpiecznie a jak coś ci się stanie?-przekonywałem  

-to chodź ze mną-odpowiedziała  

Spojrzałem na nią zrezygnowany i już wiedziałem, że nie mam najmniejszych szans. Uśmiechnąłem się do niej i kiwnąłem głową na znak zgody.Postanowiłem odprowadzić ją do Dawida.  

-ubierz się, pójdziemy do niego-powiedziałem  

Ujrzałem błysk w jej oczach.Uśmiechnęła się i poszła przebrać a ja czekałem mając nadzieje, że dobrze robię.Nie miałem co do tego pewności.Chwile później byliśmy już gotowi wyszliśmy z mieszkania zamykając za sobą drzwi.W milczeniu pojechaliśmy pod dom Dawida.Był w mieszkaniu, bo paliło się światło.Wysiedliśmy z taxi.  

-jesteś tego pewna?-zapytałem ponownie  

-tak jedź do domu-odpowiedziała  

Niechętnie wsiadłem do taksówki zostawiając ją pod domem Dawida.  

(Adrianna)  
Po raz kolejny nacisnęłam na dzwonek, ale nadal nic.W oknie nie wiedziałam nikogo, stałam całą przemoczona i już miałam odejść, gdy drzwi otworzyły się.W drzwiach zobaczyłam Olę.  

-jest Dawid?-zapytałam zaskoczona.Ola spojrzała na mnie i zamilkła.  

-tak jest wejdź, zawołam go-szepnęła  

Zawahałam się.Nie byłam pewna, czy dobrze robię, ale weszłam.Ola poszła zawołać Dawida a ja spanikowana wybiegłam z mieszkania i wyciągnęłam telefon, postanowiłam zadzwonić po taxi.  

-zaczekaj!-usłyszałam głos Dawida  

Odwróciłam się i spojrzeliśmy sobie w oczy, nikt z nas nic nie mówił.  

-ja naprawdę Cię przepraszam-powiedziałam.Zdjęłam pierścionek i mu oddałam.  

-chodź przeziębisz się-powiedział czułym głosem  

Podjechała taksówka, Dawid podszedł i zapłacił kierowcy, nieśmiało się do mnie uśmiechając.  

-Dawid ja nie powinnam-protestowałam  

Weszliśmy do jego mieszkania.Ola spojrzała na nas i uśmiechnęła się.  

-pojadę już, Wynajmę coś w hotelu-powiedziała  

Pożegnała się z nami i wyszła.Wzrokiem odprowadziłam ją do drzwi. Po wyjściu Oli w pomieszczeniu zapanowała absolutna cisza. Z Dawidem baliśmy się, cokolwiek powiedzieć, baliśmy się słów. Wciąż patrzyłam na dawno zamknięte już drzwi, czułam ból.  

-Nie ma już jej- usłyszałam głos Dawida  

Chciałam zapytać co tu robiła, ale nie zrobiłam tego, bo nie miałam do tego prawa.  

-nic mnie z nią nie łączy -usłyszałam  

Spojrzałam na Dawida, milczeliśmy.Nie wiedziałam co dalej z nami będzie, nie wiedziałam, czy mamy jeszcze szansę, ale chciałam wierzyć, że tak.Kochałam go i  
wierzyłam, że mimo wszystko będziemy razem.  

-wysłuchasz mnie?-zapytałam  

-ciiii nic nie mów-poprosił Dawid  

Zamilkłam.Staliśmy obok siebie, patrząc sobie głęboko w oczy.Nasze palce były mocno splątane a ciała drżały.Teraz byłam niemal pewna, baliśmy się.  

-co dalej będzie?-zapytał Dawid  

Nie odpowiedziałam, nie wiedziałam, czy mi wybaczy, nie wiedziałam co teraz będzie. Zadzwonił jego telefon, odebrał i zamilkł.Czułam, że to ze szpitala.  

-dziękuje zaraz będę-usłyszałam  

Spojrzał mi głęboko w oczy a na jego twarzy wreszcie pojawił się uśmiech.  

-mają dawcę, pojedziesz ze mną?-zapytał  

Uśmiechnięci wyszliśmy z mieszkania.Po chwili zatrzymał się i spojrzał na mnie smutnymi oczami.  

-mama nie żyje-usłyszałam.  

Stałam na przeciwko niego, nie mogąc zebrać myśli. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, jak go pocieszyć. Nie miałam pojęcia co on czuł, ale wiedziałam jedno było mi go tak bardzo żal. Dłuższą chwile staliśmy nic się do siebie nie odzywając  

- przykro mi - powiedziałam po chwili.  

Dawid zadrżał, spojrzałam mu prosto w oczy i zrozumiałam, że walczy sam ze sobą, nie byłam tylko pewna z jakiego powodu. Po paru minutach jego oczy błyszczały od łez a my tuliliśmy się do siebie nadal nic nie mówiąc. W jego ciepłych opiekuńczych ramionach nic się nie liczyło.  
  
- musimy iść - odezwałam się pierwsza.  

Jednak nawet na chwile nie puścił mnie z objęć. Schował twarz w moich włosach a ja zastanawiałam się nad czym on tak myśli. Jakiś czas później spojrzał mi w oczy.  

- Ona nas potrzebuje - powiedział.  

Kiwnęłam i bez słowa poszliśmy w stronę taksówek. Po paru minutach siedzieliśmy już w taksówce i jechaliśmy w stronę szpitala. Musieliśmy głupio wyglądać, bo kierowca nie spuszczał z nas wzroku. Dopiero teraz zorientowałam się, że jesteśmy cali mokrzy, no tak staliśmy w deszczu.  

- nie zimno wam? Może włączyć ogrzewanie?- zapytał. Uśmiechnęłam się do niego i mocniej wtuliłam w ramiona Dawida.  

- nie trzeba, proszę się pośpieszyć. Spieszymy się do szpitala. Kolegi siostra jest operowana - powiedziałam.  

Kierowca spojrzał na nas i chciał coś powiedzieć, ale zamilkł. Po chwili jechaliśmy znacznie szybciej. Dawid złapał mnie za rękę i mocniej ścisnął, spojrzał w moją stronę a w jego oczach był żal. Dopiero teraz zrozumiałam o co mu chodziło, powiedziałam kolegi, ale tak naprawdę nie wiedziałam jak między nami jest. W końcu dojechaliśmy, zapłaciliśmy kierowcy i wyszliśmy z auta.  
  
- powiedziałaś kolegi, czy to znaczy, że Cię straciłem? - zapytał  
  
- nie teraz, chodźmy do szpitala - odpowiedziałam.  

(Dawid)  
spojrzałem na nią i pokiwałem głową, miała rację, teraz liczyła się tylko Klara. weszliśmy do szpitala. Od czasu do czasu spojrzałem w jej stronę, lecz ona tego nie widziała, albo nie chciała widzieć. Szliśmy długim korytarzem a moje serce biło jak oszalałe, znaleźliśmy informacje.  
  
- dobry wieczór, moja siostra jest podobno operowana, Klara-powiedziałem zdenerwowany.  

Młoda pielęgniarka spojrzała na mknie jak powiedziałem jaj Klary nazwisko i już po chwili byłem pod salą operacyjną. Spojrzałem na Adrianę, lecz ona siedziała zamyślona na ławce. Tak bardzo chciałem wiedzieć o czym ona myślała. W pewnej chwili jej twarz posmutniała a wzrok zatrzymał się na starszej kobiecie. Pielęgniarka rozmawiała z jakimś lekarzem a Adriana łapała z trudem powietrze.  

- w porządku? - zapytałem kucając obok niej. Lekarz na ułamek sekundy spojrzał na nas i już po chwili był obok Adriany.  

- wody! - rozkazał pielęgniarce.  

Adriana odebrała kubek wody z rąk pielęgniarki a jej ciało drżało. Nie wiedziałem co się dzieje, nigdy nie widziałem jej w tym stanie. Drzwi od sali otworzyły się i wybiegła z sali zmęczona pielęgniarka z lekarzem spojrzeli na nas i wszyscy pobiegli w głąb korytarza. Po chwili znikli nam z oczu. Nim się zorientowałem obok nas stał Sebastian.  
  
- co z nią? - zapytał wystraszonym głosem  

- operują ją - usłyszałem głos Adriany. Pielęgniarka wybiegła do sali, niosąc ze sobą torebki z krwią.  
  
- Co tam się dzieje? Co się dzieje? - rozmyślałem.  

Spojrzałem na Adrianę, lecz teraz wyglądała znacznie lepiej, jej twarz znów nabrała rumieńców a oddech unormował się. Podszedłem i przytuliłem ją. Pół godziny później z sali wyszli lekarze.  
  
- panie doktorze co z nią? - zapytałem.  
Lekarz spojrzał na nas a z jego czoła spływał pot.  

-przez chwile było ciężko, ale opanowaliśmy sytuację.Proszę być dobrej myśli i wierzyć, że przeszczep serca się przyjmie.Proszę się modlić-powiedział patrząc na Adrianę  

Usiadłem na ławce nie wiedząc, czy płakać, czy się cieszyć.Tak naprawdę nadal nie wiedziałem nic.Czekać tylko tyle nam zostało, z sali wyszła młoda lekarka, zapewne pani anestezjolog, uśmiechnęła się i poszła dalej przed siebie.Spojrzałem na Adrianę jej twarz nie mówiła nic, wyglądała na zamyśloną i patrzyła się w jeden punkt.W końcu wstała z ławki i wybiegła ze szpitala a ja pobiegłem za nią.  

( Sebastian)  
Udało się! Przeżyła operację i w gruncie rzeczy powinienem się cieszyć, ale tak naprawdę strach o ukochaną nie mijał.Nie mogłem znieść świadomości, że jej mogło by już nie być.Nie, nie wolno mi tak myśleć, przecież udało się! Lekarz dawał jej nadzieje a wiedziałem, że Klara jest na tyle silna, by z tego wyjść.Będzie walczyć bo przecież ma po co żyć, ma nas.Spojrzałem na Adrianę, jej twarz była bez jakichkolwiek uczuć, tylko oczy zdradzały ból.Gdy patrzyłem jak siedzi zrozumiałem jak bardzo jest nieszczęśliwa i jak bardzo pragnie odnaleźć dziecko i doskonale wiedziałem, że ja z Dawidem musimy jej w tym pomóc.Tylko jak?? gdzie mamy szukać tego dziecka,  
pielęgniarka!! Przecież ona musi coś o tym wiedzieć, musiałem ją odnaleźć.  

( Adrianna)  
Cieszyło mnie to, że operacja Klary się udała, ale nie mogłam już dłużej tam wytrzymać. Widziałam ją! Widziałam tą pielęgniarkę, lecz nie mogłam nic zrobić, ona jest ostatnią szansą na odnalezienie mojej córki.Minęło już tyle czasu, ale ja musiałam, chciałam ją zobaczyć, przytulić, pocałować.  

-wszystko w porządku?-usłyszałam głos Dawida  

-tak, po prostu ja musiałam, było mi tam strasznie duszno-skłamałam  

Nie, nie skłamałam, a przynajmniej nie do końca.Naprawdę było mi duszno na myśl, że jestem tak blisko osoby, która wie gdzie jest moje dziecko.  

-domyśliłem się, ale nie rozumiem czemu.Nigdy nie widziałem cię w takim stanie.Co się dzieje?? -usłyszałam pytanie w głosie Dawida  

-bo widzisz ta pielęgniarka..To ona, to ona odbierała poród, gdy rodziłam, to ona oddała moje dziecko-powiedziałam ze łzami w oczach.  

Dawid podszedł i przytulił mnie.Nie rozmawialiśmy o nas, dziś nie miałam siły by rozmawiać o tym co będzie dalej, nie miałam ochoty, by jeszcze bardziej cierpieć. Wróciliśmy do szpitala, lecz lekarz powiedział byśmy poszli do domu i wrócili jutro rano, podobno dziś i tak byśmy z nią nie porozmawiali, więc nie było sensu byśmy czekali.. Dawid odprowadził mnie do domu i został u mnie, bo nie chciał zostawać mnie samą..  

-zjesz coś?-zapytał robiąc kanapki  

Nie chciałam.Nie miałam ochoty na jedzenie, rozmowę, czy nawet milczenie.Nie chciało mi się spać, nawet żyć, nie miałam ochoty na nic, wciąż zastanawiałam się, czy odzyskam dziecko.  
Kilka dni później  
(Dawid)  
Siedziałem w szpitalu patrząc na promienną twarz siostry.Wczoraj odbył się pogrzeb naszych rodziców, lecz dla własnego dobra Klara nie mogła tam być.Nadal nie mogę uwierzyć, że tak szybko wraca do zdrowia.To jest cud, nawet lekarze tak uważają.Całę szczęście jej ciało przyjęło bardzo dobrze nowe serce i już nawet nie gorączkuje, lekarze twierdzą, że najgorsze już za nami.Nie mogę w to uwierzyć, patrze na  
promienną twarz klary i uśmiecham się.  

-no powiedz mi co z Adrianną braciszku, pogodziliście się??-zapytała siadając na szpitalnym łóżku  

-nie rozmawialiśmy jeszcze o nas, teraz interesują ją tylko odnalezienie dziecka-szepnąłem  

-przecież od mojej operacji minęły pięć dni, nie rozmawialiście jeszcze?-zapytała Klara a na jej twarzy malował się grymas oburzenia  

Nie odpowiedziałem.Z jednej strony rozumiałem Adrianę, ale z drugiem bolało mnie to, bo tęskniłem za nią.Przecież tak naprawdę nawet nie wiedziałem, czy my nadal jesteśmy razem, czy też nie.  

-zadzwoń do niej braciszku-usłyszałem  

Spojrzałem na Klarę, pocałowałem ją w policzek i wyszedłem z sali.Wyciągnąłem telefon, ale po chwili odłożyłem go, bo akurat Adrianna szła w moją stronę.  

-miło Cię wiedzieć, miałem do ciebie dzwonić-powiedziałem  

-też chciałam się z Tobą zobaczyć-usłyszałem  

Usiedliśmy na ławce obok sali Klary i spojrzeliśmy na siebie.  

-pójdę przywitać się z twoją siostrą i może spacer?-zaproponowała  

Kiwnąłem głową i po chwili znikła za drzwiami sali.Przez uchylone drzwi usłyszałem ich rozmowę i śmiech siostry.Poczułem ulgę.Tak bardzo cieszyłem się z poprawy zdrowia Klary.Po paru minutach Adrianna uśmiechnięta wyszła z sali siostry i ruszyliśmy w stronę wyjścia.  

-co chciałaś mi powiedzieć?-zapytałem siadając na ławce, w niedalekim parku  

-dużo o nas myślałam i powinniśmy coś zdecydować, nie możemy tak dalej żyć jakbyśmy się nie znali.Kocham cię, ale nie wiem czy będziesz potrafił mi to wybaczyć i  
czy nadal chcesz ze mną być-usłyszałem.  

(Dawid)  
Spojrzałem na Adriannę i uśmiechnąłem się do niej.Sam do końca nie byłem pewny, czy chce z nią być, ale chciałem spróbować chociaż wiedziałem, że to nie będzie łatwe.  

-masz rację musimy coś postanowić, bo nie możemy cały czas tak się unikać.Bo widzisz mimo tego co się stało, mimo tego, że nie byłaś ze mną szczera ja cały czas myślę o Tobie-powiedziałem sam nie wiedząc czy powinienem  

-naprawdę?-zapytała zaskoczona  

Nie chciałem wiecznie jej tego tłumaczyć, dlatego uśmiechnąłem się do niej i wziąłem ją w ramiona.  

-czy myślisz, że mógłbym cię okłamać?-zapytałem patrząc jej prosto w oczy  

-myślę, że nie-odpowiedziała  

Dalsza rozmowa była nam nie potrzebna.Wziąłem ją za rękę i poszliśmy się przejść wzdłuż parku.Chciałem porozmawiać z nią na temat dziecka, ale nie wiedziałem jak. Przecież tak bardzo nie chciałem ją zranić.  

-pewnie chcesz wiedzieć czemu to zrobiłam?-zapytała zupełnie tak, jakby czytała mi w myślach  

Kiwnąłem głową i mocniej ścisnąłem ją za rękę.Chwile później zaczęła opowiadać mi o miłości do Kamila i o tamtym wieczorze, który zmienił całe jej życie.Od czasu do czasu z jej oczu kapały pojedyncze łzy.Tak bardzo żałowałem, że przeze mnie musi przechodzić przez to jeszcze raz.  

-jak nie chcesz to nie mów-szepnąłem przytulając ją  

( Adrianna)  
Spojrzałam na niego i mocniej nabrałam powietrza, za wszelką cenę próbowałam powstrzymać coraz częściej napływające łzy.Nie, nie chciałam przestawać byłam mu to winna i oboje to wiedzieliśmy.Mogłam przeczuwać, że wcześniej, czy później będziemy musieli poruszyć ten temat a im wcześniej tym lepiej.Dlatego mimo gulki w gardle opowiadałam dalej, od czasu do czasu łapiąc kolejny łyk świeżego powietrza.Czułam się tak, jakbym musiała przechodzić przez to jeszcze raz, jakbym od nowa brała udział w koszmarze.To tak bardzo bolało, nie było dnia bym nie myślała o dziecku, nie było dnia bym nie zastanawiała się, czy jeszcze je kiedyś zobaczę.  

-dlaczego oddałaś dziecko? -zapytał w końcu  

Tego pytania się obawiałam.Nie rozumiałam tego do dziś.Oddałam bo nie potrafiłam pokochać, ale z czasem tak bardzo pożałowałam tej decyzji, ale już później było za późno na cokolwiek.A teraz wreszcie odnalazłam kobietę, która może mi w tym pomóc.  

-pomożesz mi je odzyskać?-zapytałam  

Dawid Uśmiechnął się i mocno mnie przytulił a ja nie protestowałam tylko tego chciałam być w jego ramionach, chociaż przez chwile nie myśleć o tamtych wydarzeniach, nie myśleć o tym co się stało.  

( Klara)  
Siedziałam na łóżku zastanawiając się, nad moim bratem i Adrianą tak bardzo chciałam by im się udało, ale nie wiedziałam czy tak będzie, wierzyłam, że tak.Musiałam załatwić jeszcze jedno i Sebastian musiał mi w tym pomóc.Czekałam za nim już dobre pół godziny i powoli się niecierpliwiłam nie lubiłam jak się spóźnia a teraz mieliśmy bardzo ważne zadanie.  

-cześć kotku jak się czujesz?-zapytał namiętnie mnie całując  

-spóźniłeś się-powiedziałam z wyrzutem odsuwając się od niego  

-oj kotku przepraszam.Ale umówiłem się z nią na jutro po południu-szepnął  

-naprawdę?-zapytałam ucieszona  

Kiwnął głową a ja uśmiechnęłam się o niego.Tak bardzo mnie ta wiadomość ucieszyła bo zależało mi na tym by Adrianna odnalazła dziecko.W tym samym momencie do sali weszly nasze gołąbki.Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się, bo cieszyło mnie to, że trzymają się za ręce.  

-pogodzeni?-zapytał Sebastian  

-można tak powiedzieć-odpowiedział Dawid uśmiechając się  

Już o nic więcej nie pytaliśmy.Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy śmiechem nic się nie odzywając.Chociaż nic nie mówiłam w głębi serca bardzo cieszyłam się z ich zgody bo naprawdę do siebie pasowali.Usłyszałam pukanie do drzwi.Po chwili zobaczyłam  
w nich Olę.  

-można?-zapytała nieśmiało  

-pewnie wejdź-zawołałam  

-to my już pójdziemy -usłyszałam głos brata  

Pożegnali się z nami i wyszli z sali.Spojrzałam na smutną Olę i zrobiło mi się jej żal. Mimo wszystko nadal uważałam ją za przyjaciółkę a widziałam, że bardzo cierpiała.  

-nadal go kochasz prawda?-zapytałam  

Ola kiwnęła głową ciężko wzdychając.Było mi smutno bo nie umiałam jej pomóc.  

Następnego dnia  
(Sebastian)  
Stałem obok szpitala tracąc całą pewność siebie.Nie wiedziałem co ja tu robię, nie wiedziałem, czy ona w ogóle tu przyjdzie i coraz mniej podobało mi się to wszystko. Spojrzałem po raz kolejny na zegarek spóźniała się już kolejne dziesięć minut.Tak naprawdę miała tu być ponad trzydzieści minut temu.Byłem niemal pewny, że się rozmyśliła.Nagle dostrzegłem z daleka znajomą postać, tak to była ona.  

-dzień dobry przepraszam za spóźnienie-powiedziała zimnym tonem  

-nie szkodzi-uśmiechnąłem się  

-proszę-powiedziała podając mi kartkę z tak bardzo poszukiwanym adresem i numerem telefonu.  

Nim zdążyłem podziękować jej już nie było.Otworzyłem kartkę i przeczytałam adres. Państwo Szulc ulica Jaśminowa 22.Znalazłem! Nareszcie znalazłem!Schowałem kartkę i skierowałem się w stronę szpitala.  

-cześć kochanie-przywitałem się z Klarą  

Zaraz po mnie przyszli też Adrianna i Dawid.  

-mam coś dla Was-powiedziałem wyjmując małą zgniecioną kartkę.  
(Dawid)  
Spojrzałem na Sebastiana uważnie mu się przyglądając.W ręce trzymał jakąś pogniecioną kartkę i nerwowo zerkał raz na Adrianę raz na Klarę.Traciłem już cierpliwość i czułem się poirytowany.Chciałem, by jak najszybciej dał nam ta kartkę i nie trzymał nas w niepewności.  

-co to jest?-zapytała Adrianna przerywając tą nerwową sytuację  

-adres-odpowiedziała Klara  

Adrianna zrobiła krok w tył i zachwiała się na nogach.Ja też już domyślałem się co to za adres.Wziąłem kartkę do ręki i przeczytałem:Państwo Szulc ulica Jaśminowa 22. Spojrzałem nerwowo na Adrianę a jej twarz była bez jakichkolwiek uczuć.  

-jedziemy?-zapytałem  

Dziewczyna pokiwała głową i bez słowa opuściliśmy salę siostry.Szliśmy długim korytarzem wciąż się nie odzywając.Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, więc wolałem po prostu milczeć, jej też chyba odpowiadał ten układ, bo nic się nie odzywała. W mojej głowie rodziło się jedno pytanie.Co im powie Adrianna? Dzień dobry jestem biologiczną matką?? Przecież w gruncie rzeczy oddała je i nie miała do tego dziecka żadnych praw.Bez słowa weszliśmy do taksówki i powiedzieliśmy mu adres do którego chcemy jechać.Przez całe kilkanaście minut milczeliśmy, trochę drażniła mnie ta cisza, ale nie miałem innego wyjścia.Wolałem milczeć.Kilkanaście minut później dojechaliśmy pod wskazany adres.Zapłaciliśmy kierowcy i wyszliśmy z taksówki.  

-jesteś pewna? mam iść z Tobą?-zapytałem  

-nie! zostań-odpowiedziała  

(Adrianna)  
Wiele dni, tygodni wyobrażałam sobie ten moment, modliłam się o dzień w którym mogłabym zobaczyć swoje dziecko.Tak wiele łez wylałam, tak bardzo tego żałowałam.A teraz, gdy wreszcie nadszedł ten dzień bałam się.Nie wiedziałam co zrobię, gdy zobaczę swoje dziecko, nie wiedziałam nawet co poczuje i czy będę miała odwagę je przytulić, czy mi w ogóle na to pozwolą.Przecież nie miałam żadnych praw.Oddałam je, zrzekłam się praw, więc teraz nie było moje.Boże Ty jeden wiesz jak bardzo cierpiałam i czemu to zrobiłam.Teraz czułam się jeszcze bardziej zagubiona niż kiedykolwiek, nawet wtedy po tym gwałcie nie bałam się tak bardzo jak dziś.Spojrzałam na Dawida i poczułam strach połączony z bólem.Siedział obok mnie w taksówce i nic się nie odzywała a ja go tak bardzo potrzebowałam.Chciałam by mnie objął i był przy mnie.By mnie przytulił i zapewnił, że się wszystko ułoży, nie zrobił tego.Nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy, wyszłam z samochodu z sercem w gardle.  

-nie! zostań-szepnęłam  

Nie chciałam by szedł ze mną, bo chciałam załatwić to sama.Nie miałam pojęcia co powiedzieć tym ludziom i nawet nie wiedziałam, czy mnie wpuszczą.Przecież gdyby zależało to ode mnie wygnałabym tą osobę i nie dopuściłabym jej do dziecka.A jeżeli oni zrobią to samo??Jeżeli nawet mnie nie wpuszczą? co mam im powiedzieć? rozejrzałam się po czystej, zadbanej okolicy i poczułam ból.Oni dają mu tyle, ile ja bym nie była wstanie dać.Nie zapewniłabym dziecku godnego życia.Spojrzałam na piękny dwupiętrowy dom i poczułam kolejne ukłucie zazdrości.Czy powinnam odbierać dziecku to wszystko?? Coś podpowiadało mi, że nie.Zadzwoniłam na dzwonek i poczekałam.Po chwili w drzwiach stanęła młoda zadbana kobieta po trzydziesce a za nią zobaczyłam uchylone maleńkie dziecko.Małą twarzyczka schowała się za nogi matki, ale podglądała.  

-Maju idź do domu bo zmarzniesz!-usłyszałam  

Byłam pod wrażeniem jak ta małą kruszynka pewnie poruszała się na nóżkach.Za pewnie jak na półtora roku.Po chwili przewróciła się i usłyszałam płacz.Chciałam tam się dostać, ale zamknięta brama mi to uniemożliwiła.Poczułam coś dziwnego strach, ból rozpacz, że nie mogę zabrać ją na ręce i przytulić.Chwile później dziecko zniknęło za drzwiami a do mnie kierował się mężczyzna.  

-w czym mogę pomóc?-zapytał z uwagą mi się przyglądając  

-ja, ja chciałabym rozmawiać z pana żoną-powiedziałam przełykając ślinę  

-Żoną?-zapytał mężczyzna podnosząc jedną brew.Po chwili wybuchnął śmiechem rozbawiony całą tą sytuacją.  

-Paweł kto to?? -usłyszałam krzyk kobiety  

-ktoś do Ciebie siostrzyczko!-zawołał brunet nadal się śmiejąc  

-wpuść-usłyszałam  

Brama otworzyła się a ja weszłam do pięknie urządzonego domu.Po chwili przede mną pojawiła się kobieta a mężczyzna znikł z moją córeczką na schodach.Z góry usłyszałam dziecięcy śmiech.Kobieta patrzyła na mnie, obserwując mnie czujnym wzrokiem  

-a wiec kim pani jest?-zapytała  

Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki wdech.Teraz albo nigdy-pomyślałam  

-jestem Adrianna Krawczyk, biologiczna matka dziecka-powiedziałam pewnym głosem  
Zapadła niezręczna cisza.Kobiety wzrok schłodniał a ona z trudem łapała oddech.  

-matką dziecka?-powtórzyła łamiącym głosem.Kiwnęłam głową a w jej oczach pojawiły się łzy.  

-w porządku?-usłyszeliśmy głos z góry  

-tak! -krzyknęła  

Spojrzała na mnie lodowatym wzrokiem i wypuściła powietrze z ust.Skierowała się w stronę salonu a ja podążyłam za nią.Usiedliśmy na wielkim, wygodnym tapczanie a pani domu nalała nam soku.  

-po co pani tu przyszła? nagle po takim czasie chcę pani nam ją odebrać? nie może pani! zrzekła się pani praw prawda?-zapytała patrząc na mnie błagalnym wzrokiem  

-tak prawda.Ale ja podpisując to byłam w szoku.Mała urodziła się z gwałtu a ja nie mogłam i nie potrafiłam jej pokochać-powiedziałam spuszczając wzrok  

Ton kobiety złagodniał.Spojrzała na mnie a z jej oczu wyczytałam wiem co czujesz.  

-nie chcę pani jej zabrać.Szczerze nawet nie wiem po co tu jestem.Prosze mnie zrozumieć kocham ją.Zrozumiałam to po jej stracie, nie było by dnia bym nie  
zastanawiała się gdzie jest i jak się czuje, bym nie żałowała.Chciałam się tylko upewnić czy nic jej nie jest-powiedziałam  

-a więc co teraz pani zamierza?-zapytała.W tym samym momencie do salonu weszła Maja.  

-mamo, mamo kim jest ta pani?-zapytała obserwując mnie  

Spojrzałam w jej oczy i dopiero teraz zauważyłam jaka jest do nas podobna.Ma moje oczy i Kamila nos.  

-to znajoma-odpowiedziała kobieta  

-pójdę już szepnęłam wstając z kanapy  

-tak po prostu pani pójdzie? Pojawia się pani, niszczy nasz spokój i po prostu znika?-zapytała kobieta  

-przepraszam-szepnęłam wychodząc  

Wybiegłam z wielkiego mieszkania rzucając się Dawidowi w ramiona.Nie mówiłam nic, po prostu stałam chowając twarz w jego ramionach.Całe dotychczasowe życie przeleciało mi przed oczami.Zdałam sobie sprawę, że nie mam prawa niczego wymagać od tych ludzi a co gorsza nie miałam prawa, odbierać mojemu ukochanemu dziecku to, na co zasługiwało.Może większość ludzi teraz pomyślało by, że jestem egoistką bo ja postanowiłam kolejny raz porzucić swoje dziecko.Tak właśnie tak to teraz odbierałam. Dla mnie było to porzucenie swojego dziecka, wyrzeczenie się go a przecież kochałam ja, jak nikogo innego na świecie.Pragnęłam tulić w ramionach, opiekować się nią i martwić, gdyby coś jej było.Ale patrząc w oczy tej kobiecie po prostu nie mogłam im jej zabrać, nie miałam takiego prawa ani jako matka, ani jako kobieta. Wtuliłam się mocniej w ramiona Dawida i nie chciałam żyć.Tak chciałam umrzeć, bo w sercu czułam wielką, nie opisywalną pustkę, która raniła moje serce.Na samo wspomnienie śmiechu córeczki nie mogłam powstrzymać łez.Wciąż stałam w ramionach Dawida bojąc się oddychać.Dusiłam się, nie potrafiłam złapać powietrza, nie chciałam żyć.Bałam się puścić Dawida by nie upaść, bo strasznie kręciło mi się w głowie.Nie wiedziałam już co zrobię bez swojego dziecka, bez celu.Od straty córki moim jedynym celem było jej odzyskanie a teraz nie widziałam już większego sensu w dalszej walce o nią.W dalszym tęsknieniu, zastanawianiu się.Widziałam ją i doskonale wiedziałam, że ma takie warunki na jakie mnie nie było by nigdy stać.Kamil! Boże przecież on nie wie o decyzji jaką podjęłam.Nie miałam na to sił by stanąć w oko w oko z chłopakiem, który kiedyś mnie tak bardzo zranił a przecież on musiał dowiedzieć się o naszej córce.Wzięłam głębszy wdech i pomału puściłam ramiona Dawida.Ostatni raz spojrzałam na dom w którym wychowuje się moja córeczka i otarłam łzę.Nie miałam siły na jakąkolwiek rozmowę z Dawidem, czy kimkolwiek innym.Chciałam tylko wracać do domu.  

-jedźmy już stąd, proszę-szepnęłam kierując się w stronę samochodu.  

(Dawid)  
Stałem uważnie obserwując dom.Już dobrych kilka minut jej nie widziałem i nie miałem pojęcia co się tam dzieje.Domyślałem się jakie to wszystko musiało być dla niej trudne, ale mimo moich szczerych chęci, nic nie mogłem dla niej zrobić.Przecież odrzuciła moją pomoc.Patrzyłem uważnie jak wybiega zapłakana z wielkiego mieszkania i rzuca się w moje ramiona.Nie zadawałem pytań, chociaż co chwile miałem w głowie większy mętlik.Tak chciałem dowiedzieć się dlaczego płaczę i co takiego tam się stało, że nie chcę ze mną rozmawiać.Nie naciskałem.Czekałem cierpliwie jak sama się otworzy i zechce ze mną porozmawiać.Mijały kolejne minuty a my wciąż staliśmy pod domem jej córki.Kochałem ja i bardzo cierpiałem patrząc jak ona płacze.W jej oczach był ból.Ten ból nie miał za wiele wspólnego z tym, jaki był kiedyś.Teraz cierpiała bardziej.Trudno to opisać, ale jej oczy były bez życia, bez jakiegokolwiek blasku.Jakby straciła całą chęć do życia.Tak, tak właśnie było, tylko, że ja o tym nie wiedziałem. W milczeniu wracaliśmy do samochodu.Otworzyłem jej drzwi i zapiąłem pas a ona nadal milczała. Wyglądała na przygaszoną i strasznie smutną. Bolał mnie taki widok ukochanej a najgorsza była ta bezradność, bo nic nie mogłem zrobić.Ruszyliśmy w stronę powrotną, lecz nadal nie odezwała się do mnie słowem. Chciałem zapytać co się stało, lecz nie miałem odwagi.Bałem się, tak bardzo bałem się, że jeszcze bardziej ją zranię.  
Rok później  
(Klara)  
Wracałam właśnie od spotkania z Adrianą, wciąż zastanawiając się jak jej pomóc.Minął już ponad rok od jej spotkania z Córką.Przez ten czas bardzo dużo się zmieniło.  
Ja z Sebastianem zostaliśmy oficjalna para a teraz już nawet jesteśmy zaręczeni.Nadal nie mogę w to uwierzyć.  

-cześć kochana-moje myśli przerywa głos brata  

-cześć Dawidku-krzyczę wesoła  

Patrze na zestarzałą twarz brata i robi mi się smutno.Gdybym tylko wiedziała jak można przewrócić Adrianie ta radość życia jaką kiedyś miała.  

-i co nie dała ci się wyciągnąć?-pytam i już po jego minię widzę, że nie  
No cóż.Nie może to tak dłużej trwać.  
  
-idę do niej-szepcze żegnając się z Dawidem  

Teraz wiem, że żadne trzęsienie ziemi, ani nawet tornado w tym momencie by mnie nie zatrzymało.Idę tak bardzo znajoma mi ulicą i zatrzymuje się, przed mieszkaniem przyszłej bratowej.Dzwonie pierwszy raz, drugi i trzeci i nadal nic.Po piątym dzwonku drzwi się otwierają i widzę zniszczona twarz Adriany.  

-cześć mogę wejść?-pytam  

-jak musisz!-odpowiada wpuszczając mnie do mieszkania  

Idę za nią do kuchni, coraz bardziej nie mogąc uwierzyć, że to jest ta sama Adriana z którą się przyjaźniłam.Tak bardzo się zmieniała od tamtego momentu, że ja już nie umiem z nią rozmawiać.  
  
-kochana musisz być silna, nie rozumiesz? zabijasz siebie i Dawida.To go niszczy nie widzisz tego?-pytam zmęczona jej ciągłym tłumaczeniem tego samego  

-ale ja nie chcę żyć, nie potrafię-odpowiada popijając piwo  

Zabieram jej butelkę z piwem i roztrzaskuje na ścianie.Czuje na sobie wzrok Adriany i po chwili słyszę jej ciszy szloch. Podchodzę do niej i mocno przytulam nie mogąc wytrzymać jej cierpienia.Nagle Adriana wyrywa się i łapię za ramię a ja już wiem co za chwilę tam zobaczę.Z nie dowierzaniem patrzę na rękę przyjaciółki i widzę kilkanaście blizn.Patrze w przerażone oczy Adrianny i widzę w nich tylko ból i rozpacz.Odkąd ją znałam nigdy nie widziałam jej w takim stanie.Zaczynam się coraz bardziej o nią martwić.  

-chyba powinnaś już iść-słyszę jej słowa.Adrianna Otwiera lodówkę i wyciąga piwo. Otwiera je i upija łyk.  

-chcesz?-słyszę pytanie  

Kiwam głową i bez słowa wychodzę z jej mieszkania.Idę znajomą ulicą w stronę parku zastanawiając się, jak mogłabym pomoc Adrianie co zrobić by ulżyć jej w bólu, ale nic sensownego nie przychodzi mi do głowy.Nie chcę zostawiać jej bez pomocy, ale z drugiej strony nie można pomóc komuś, kto tej pomocy nie chcę.Spaceruje w parki i nagle dostrzegam znajomą mi twarz.  

-cześć-słyszę głos Kamila  

-cześć.Słuchaj musimy porozmawiać-szepczę łapiąc go za rękę  

(Kamil)  
Siedziałem w parku, gdy nagle dostrzegłem znajoma mi sylwetkę, dziewczyna szła w moim kierunku, a ja zastanawiałem się czy to przypadek, czy może celowo tu jest. Przez najbliższe dni widywałem ją naprawdę często.Rozumiałem ja, bo ja sam chciałem coś zrobić by pomóc Adrianie, ale z własnego doświadczenia wiedziałem, że jeżeli ktoś nie chcę pomocy to my nic nie możemy zrobić.  

-jak mam Ci pomóc?-zapytałem siadając na zielonej ławce  

-musimy pomóc Adrianie, przecież tak nie może być-szepnęła  

-dobrze pójdę dziś do niej-odpowiedziałem  

Klara wstała z ławki, pożegnała się i poszła w stronę domu.Długo siedziałem na tej ławce zastanawiając się, co mam zrobić.Jak przetłumaczyć zrozpaczonej dziewczynie, że powinna wrócić do życia?? no jak??  

(Adriana)  
Siedziałam w pustym pokoju popijając kolejne piwo.Tak to było u mnie już codziennością. Gdyby ktoś powiedział mi, że wpadnę w nałóg i będę alkoholiczką  
nie uwierzyłabym.Zniszczyłam wszystko, całą miłość Dawida do mnie, ale nie to bolało najbardziej.Najbardziej bolało mnie to, że drugi raz oddałam córeczkę.Pozbyłam się jej jak rzeczy a przecież tak bardzo za nią tęskniłam, tak bardzo kochałam.Nie rozumiałam czemu to zrobiłam, okej może i ma tam lepsze warunki, ale to ja ją urodziłam i oddałaś ją tuż po narodzinach-usłyszałam wewnętrzny głos.Chwiejnym krokiem podchodzę do lodówki i otwieram kolejne już chyba piąte, czy szóste piwo i znów wypijam, tylko, że tym razem całe do dna.  

-za ciebie córeczko, gdziekolwiek teraz jesteś-szepczę  

Wypijam piwo i rzucam butelkę o ścianę a szkło roztrzaskuje się robiąc przy tym przyjemny hałas.Słyszę dzwonek do drzwi, po woli bez pośpiechu idę je otworzyć, pewna, że za nimi stoją sąsiedzi z wyrzutami.Otwieram drzwi i zapraszam gościa do środka.  

-co ty u robisz?-pytam patrząc w oczy Kamilowi  

-a jak myślisz?-pyta Kamil łapiąc mnie za rękę  

Ruszam ramionami i odwracam się na pięcie.Chcę powiedzieć, ze nie mam pojęcia, ale doskonale wiem czemu tu jest.Czemu do cholery nie chcą dać mi spokoju??  

-twoja wizyta nic nie da, lepiej wracaj do domu-odpowiadam otwierając mu drzwi  

-Adrianno nie tylko ty straciłaś córkę, ja też byłem jej ojcem, ale na Boga nie możesz się tak zachowywać!! Pomyśl o Dawidzie, bliskich chcesz wszystkich stracić??-słyszę  
błaganie w jego głosie  

-to już nie twój interes wyjdź!-krzyczę  

-Adriano na Boga!! ogarnij się!-krzyczy zdesperowanym głosem Kamil  

Wybiegam z własnego mieszkania i biegnę prosto przed siebie ciągle się przewracając.W głowie wiruje mi cały świat a ja już nawet nie wiem gdzie jestem i nagle dostrzegam pędzący samochód z naprzeciwka.Wszystko dzieje się w zwolnionym tempie, kierowca próbuje zahamować, ale jest już za późno.Z dala słyszę  
krzyk Kamila i widzę jak chłopak biegnie w moją stronę, ale jest już za późno.Czuje mocne uderzenie a później nie ma już nic..
(Kamil)  
Biegnę ile sił nogach a po chwili klękam obok Adrianny.Dziewczyna nie rusza się i nie oddycha.Patrze na kałużę krwi i zamieram.Sprawdzam puls i dopiero, gdy go wyczuwam uspokajam się.Ona żyje! Z daleka słyszę sygnał karetki i po chwili dostrzegam dwóch lekarzy, biegnących z noszami w moją stronę.Podbiegają do Adrianny i zakładają jej kołnierz na szyje.Wszystko dzieje się w parę sekund, które dla mnie są wiecznością.W głowię mam tylko jedną myśl, czy ona z tego wyjdzie?? Nie tracę nadziei, że tak.Po chwili słyszę tylko ona żyje, ale jej stan jest ciężki i karetka odjeżdża na sygnale.Stoję na środku ulicy jak sparaliżowany i nawet nie wiem do którego szpitala ją zawieźli.Słysze trąbienie samochodów i dopiero w tym momencie odzyskuje kontrole nad własnym ciałem. Słyszę przekleństwa i trąbienie kierowców i wolnym ruchem schodzę z jezdni.Musze kogoś zawiadomić, ale kogo??? jedyna osoba, która przychodzi mi teraz do głowy to Klara i Dawid.Ledwo przytomny wykręcam numer Klary i dzwonię.Jeden, drugi, trzeci sygnał i nic, dopiero po czwartym słyszę jej cichy głos.  

-słucham?-słyszę głos Klary  
  
-cześć tu Kamil, słuchaj dzwonię bo Adrianna miała wypadek, właśnie karetka zawiozła ją do szpitala-szepcze  
  
-do którego??-pyta  
  
-nie wiem-odpowiada  
  
Telefon rozłącza się a ja nie wiem co dalej zrobić.Nagle biegnę prosto przed siebie i szukam gorączkowo taksówki, której jak na złość nigdzie nie widzę.Jest!! Nagle  
dostrzegam żółty samochód z napisem taxi i biegnę w jego stronę.  

-dzień dobry! Poproszę do szpitala!-mówią zdenerwowanym głosem  

Samochód rusza a ja modle się by ją uratowali..Słowa lekarza dudnią mi w uszach a ja coraz bardziej umieram o nią ze strachu.  

(Klara)  
Rozłączam się i nie wiem co mam powiedzieć bratu, patrze na zdenerwowane spojrzenie Dawida i wydaje mi się, że on wie co się stało.Oboje milczymy a ja zastanawiam się, jak najdelikatniej powiedzieć o tym Dawidowi.  

-zbieraj się! musimy jechać-krzyczę w panice  

Oczy brata kierują się w moją stronę a ja milknę.Oczami wyobraźni widzę umierającą Adrianę i po moich plecach przechodzi zimny dreszcz.  
  
-Dawid nie mamy czasu!! Adrianna jest w szpitalu! musimy iść!-krzyczę coraz bardziej na niego zdenerwowana  

Jego oczy nagle stają się puste i zimne a ja wiem, że dopiero teraz do niego dochodzą moje słowa  
.  
- w jakim szpitalu?? Co się stało??-pyta hamując łzy  

- nie wiem-odpowiadam  

W pośpiechu dzwonimy po taxi i już kilkanaście minut później jesteśmy w szpitalu, modląc się by była akurat w tym.  

( Dawid)  
Wbiegam do szpitala z nadzieją, że jestem w właściwym.Nie mam co do tego pewności, ale serce podpowiadało mi, że ona leży akurat tu!  

-dzień dobry czy tu została przywieziona pacjentka po wypadku??-pytam wystraszonym głosem  

Pielęgniarka w informacji patrzy na mnie jak na idiotę no i w sumie jej się nie dziwię. Przecież co minutę tu kogoś przywożą.  

-no młoda dziewczynę, ma na imię Adrianna i została potracona-mówię wystraszonym głosem  
  
-ach tak to chyba tu, proszę poczekać zaraz sprawdzę-odpowiada łaskawie pielęgniarka zaglądając do laptopa.Patrze na nią wyczekująco a moje serce bije jak szalone  
.  
-jest w trakcie operacji-słyszę głos pielęgniarki  

W trakcie operacji jej słowa dudnią mi w uszach a moje nogi odmawiają mi posłuszeństwa. Jak to do cholery w trakcie operacji?? co jej jest i jaka to operacja?? czy ona z tego wyjdzie?? Patrze na wystraszone oczy Klary i przypomina mi się jak to ona jeszcze nie dawno walczyła tu o życie.Ten sam szpital w którym straciłem tu rodziców i o mały włos nie stracił bym siostry a teraz ona, ta która tak bardzo kocham leży tu i walczy o życie.Nie mogłem już tego wszystkiego znieść.. Chciałbym przytulić ja, zobaczyć i powiedzieć, że bez względu na wszystko będę za nią czekał.Nie rozumiałem jak to się stało, że wpadła pod samochód.Nie uważała, czy zrobiła to specjalnie?? Godziny ciągły się w nieskończoność a ja już traciłem nadzieje, że operacja się powiedzie.Modliłem się, by nie wyszedł lekarz z informacja, że pacjentka zmarła.W końcu po trzech długich godzinach strachu i niepewności operacja zakończyła se i zobaczyłem jak ją wiozą z sali.Spojrzałem na lekarza w oczekiwaniu a on zapewnił, że wszystko będzie dobrze.Poczułem ulgę, ale nie na długo.  
  
-Dawid jest coś o czym musisz wiedzieć-usłyszałem głos siostry  

Spojrzałem na nią wyczekująco a ona na moment unikała mojego wzroku.  
  
-bo widzisz ja dziś widziałam u niej blizny na rękach, boję się, że ona chciała się zabić-powiedziała ze łzami w oczach  
  
Nie miałem odwagi spojrzeć siostrze w oczy.Wybiegłem ze szpitala modląc się, by przepuszczenia siostry nie okazały się słuszne..Słowa siostry dudniły mi w uszach. Wybiegłem ze szpitala, siadając na zielonej ławce z jakimiś inicjałami.Jarek i Nicola miłość ponad wszystko-przeczytałem. Zamknąłem oczy przypominając sobie wszystkie dobre chwile z Adrianą.Nasze poznanie na tamtym szkolnym korytarzu i każda minute u jej boku.Czy to możliwe?? Czy ona rzeczywiście mogła zrobić to celowo?? czy chciała się zabić?? nie wiedziałem jak jej pomóc! Tak bardzo bolało mnie to, że tak mocno oddaliliśmy się od siebie. Wciąż miałem nadzieje, że mimo wszystko uda nam się dogadać i ona do mnie wróci.  

-jak się ona czuje??-usłyszałem głos Kamila  

Spojrzałem na niego, tak jakby był moja ostatnia deska ratunku i był! Nie chciałem myśleć, że ona wpadła pod ten samochód specjalnie, chciałem, by Kamil zapewnił mnie, że to był tylko nieszczęśliwy wypadek a nie próba samobójstwa!  
  
-powiedz mi byłeś przy tym wypadku?-zapytałem  

Widziałem z oczach Kamila nie zadowolenie, oraz wahanie, ale po kilku minutach kiwnął potwierdzająco głową.Nie wiedziałem co za chwile usłyszę, ale jedno było pewne cokolwiek mi powie, to nie zmieni moich uczuć do Adriany  

-tak byłem-usłyszałem  

Spojrzałem na Kamila, który kopał nerwowo kamień.Wyjął z kieszeni paczkę papierosów i odpalił jednego  
.  
-proszę Cię muszę to wiedzieć! Ona zrobiła to specjalnie? czy to był po prostu wypadek?-zapytałem  

-jak to specjalnie? Ty myślisz, że ona wleciała pod ten samochód? że po prostu nie chcę żyć?-zapytał  

Nie dostał odpowiedzi, bo ze szpitala wybiegła zapłakana Klara.  

-proszę tylko nie mów mi, że ona nie żyje?-wykrzyknąłem ze łzami w oczach  

W tej chwili to czy było to celowe, czy nie przestało mieć znaczenie.Dla mnie liczyło się tylko to, by przeżyła.Spojrzałem wyczekująco na Klarę nie mogąc wytrzymać tej chwili niepewności.  

-żyje, ale ona nigdy już nie będzie mogła mieć dzieci!-powiedziała ze łzami w oczach  
Poczułem wielką ulgę.Żyję! tylko to się dla mnie w tej chwili liczyło.Jednak zaraz zrozumiałem sens jej słów!  

-jak to?-zapytałem  

-musieli wyciąć jej macice-usłyszałem  

Spojrzałem na siostrę i mocniej ja do siebie przytuliłem.  

Kilka dni później  
(Klara)  
Szłam do szpitala, nie mogąc się już do czekać powrotu Sebastiana.Nie było go kilka dni a ja już nie mogłam wytrzymać z tęsknoty.Weszłam do sali Adriany i spojrzałam na uśmiechniętą przyjaciółkę.  

-jak się czujesz?-zapytałam siadając na łóżku obok niej  

-a jak mam się czuć?-nie będę mogła mieć dzieci.Wiesz? wydaje mi się, że to kara za to, ze oddałam to dziecko-usłyszałam jej przygnębiony głos  

-nie mów tak-powiedziałam  

Spojrzałam na blada twarz przyjaciółki i poczułam ulgę.Może to co teraz powiem wyda się brutalne, ale cieszę się, że tak się stało.Przez to wszystko Adrianna postanowiła wziąść się w garść.Chodzi do psychologa na terapię i wydaje się pogodniejsza.  

-masz gościa-powiedziałam otwierając drzwi  

Spojrzałam na uśmiechnięta twarz brata i uśmiechnęłam się wychodząc z sali.  

( Adrianna)  
-cześć kochanie jak się czujesz?-usłyszałam jego głos  

Spojrzałam na Dawida i uśmiechnęłam się do niego.Tak bardzo za nim tęskniłam, dopiero ten wypadek uświadomił mi, że mam po co żyć.Gdybym mogła cofnęłabym czas i nie odsunęła się od najważniejszego mężczyzny mojego życia.  

-lepiej.Dziękuje, ze pytasz-powiedziałam cichym głosem  

Matko! Było tyle rzeczy, których chciałam mu powiedzieć, ale nie wiedziałam jak.Nie miałam pojęcia jak mam zacząć tą rozmowę.  

-kocham Cię!-usłyszałam jego głos  

Dawid podszedł do mnie i przytulił a ja w tym momencie wiedziałam, że już wszystko będzie dobrze  

-mam dla Ciebie niespodziankę-usłyszałam  

Byłam Ciekawa co to za niespodzianka, ale musiałam poczekać aż wyjdę ze szpitala. Wydawało się, że te dwa dni będą ciągły się w nieskończoność.  
Dwa dni później  
Dziś wreszcie mogłam wyjść ze szpitala.Te parę dni były dla mnie udręką, ale zrozumiałam jedno.Cokolwiek się wydarzy ja chcę dzielić swoje życie z Dawidem. Nikim innym! Jechaliśmy pomału w milczeniu, nie znałam tej okolicy.Zatrzymaliśmy się dopiero przed dużym budynkiem z napisem dom dziecka.Nie, ja nie wierzyłam.A może??  

-kochanie co na to, żebyśmy adoptowali dziecko?-usłyszałam głos Dawida  

Nie mogłam w to uwierzyć.Powiem szczerze, że sama często myślałam o tej opcji, ale nie chciałam naciskać Dawida.Wyszliśmy z samochodu i skierowaliśmy się w stronę budynku.Otwierając wielkie metalowe drzwi, serce mi zawaliło.Wierzyłam, że właśnie w tym momencie spełnia się moje marzenie o macierzyństwie.Chciałam jak najszybciej zabrać stąd jakieś dziecko i mieć tą świadomość, że powie do mnie mamo.  

(Dawid)  
Nie wiedziałem jak Adrianna na to zareaguje, ale postanowiłem zaryzykować.Chciałem dać jej to, czego nie mogliśmy mieć, dziecka.Szliśmy długim korytarzem, ciągle czując pod nogami zabawki porozrzucane przez opuszczone dzieci.Chciałem by któreś z nich było nasze.Chociaż nie mówiłem nic, pragnąłem tego równie bardzo jak ona. Zatrzymaliśmy się przed brązowymi drzwiami z napisem pokój dyrektorki..Zapukaliśmy i usłyszeliśmy przyjemny głos starszej kobiety.Nie śmiało weszliśmy do pokoju i zamarłem. Na fotelu siedziała mata mojego kumpla.  

-dzień dobry!-szepnąłem uśmiechając się do pani Marysi  

-witaj Dawidku! Co Cię do nas sprowadza?-zapytała  

Spojrzałem na Adrianę i uśmiechnąłem się, delikatnie dotykając jej ręki.  

-chcielibyśmy adoptować dziecko-powiedziałem  

Poczułem jak Adrianna mocniej ściska moja dłoń.Jej ręka drżała a ja próbowałem ja uspokoić. Mama kumpla spojrzała na nas badawczym wzrokiem, po czym promiennie się do nas uśmiechnęła.  

-a więc zapraszam! Musicie państwo poznać nasze dzieciaki-powiedziała wstając z fotela.Weszliśmy w głąb korytarza i poszliśmy schodami na górę.  

( Klara)  
Chodziłam po całym pokoju, coraz bardziej się niepokojąc. Wciąż czułam na sobie wzrok Sebastiana, który zaczął już powoli irytować się moim nerwowym  
zachowaniem, ale jak miałam się uspokoić?  

-tez mi miłe przywitanie-usłyszałam głos narzeczonego  

Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam mocno go przytulając.Chciał coś powiedzieć, ale zamknęłam mu usta pocałunkiem.Nie tak wyobrażałam sobie jego powrót, ale Dawid tak nagle zadzwonił z ta informacja, że ja nie potrafiłam już myśleć o niczym innym jak o tym, czy im się uda, czy tez nie.Uda! Przecież musi im się udać! inaczej nie może być-pomyślałam mocniej przytulając się do Sebastiana.  

(Adriana)  
Gdy tylko go zobaczyłam od razu wiedziałam, że on, albo nikt inny! Dawid też zwrócił uwagę na kilkomiesięcznego chłopczyka, który uśmiechał się przez sen  

-śmieje się do aniołków-usłyszałam jego głos  

Spojrzałam na Dawida a on odwzajemnił mój uśmiech.  

-Chcemy tego!-powiedzieliśmy jednocześnie.Starsza kobieta spojrzała na nas a jej wzrok posmutniał.  

-już myślałam, że Adaś nigdy nie znajdzie domu-powiedziała cichym głosem  

Nie rozumiałam tego! przecież jak można nie chcieć tak ślicznego dziecka?  

-mały ma wadę serca i potrzebuje dużo miłości i opieki-usłyszałam  

Jednak doskonale wiedziałam, że to nie zmieni mojej decyzji.Przeciwnie po tych słowach chciałam jeszcze bardziej się nim zająć i zaopiekować.  

-to nam nie przeszkadza!jesteśmy zdecydowani! Chcemy jego! on, albo nikt inny-powiedziałam.Starsza kobieta uśmiechnęła się a ja byłam pewna, że za parę miesięcy wrócimy z małym do domu.Z całego serca w to wierzyłam.CDN  

(Klara)  
Chodziłam już coraz bardziej zdenerwowana, ciągle zerkając na mały telefon na stole. Zastanawiało mnie jedno czemu do cholery oni jeszcze nie dzwonią?? Czy udało im się z ty dzieckiem?? Czy spodobał się Adrianie pomysł? miałam nadzieje, że tak.  

-wszystko będzie dobrze, nie martw się-usłyszałam za sobą głos Sebastiana.  

Spojrzałam na niego i mocniej go przytuliłam.Kochany Seba, gdyby nie on mogłabym sobie z tym wszystkim nie poradzić.Dobrze, że Bóg postawił go na mojej drodze. Gdy go poznałam nie sądziłam, że kiedyś w przyszłości będziemy rodziną.A jednak. Uśmiechnęłam się do niego i mocno wtuliłam w jego ciepłe ramiona.Kochałam go, ale też martwiłam się o naszą przyszłość.  

(Sebastian)  
Zamknąłem oczy zastanawiając się, czy moja tajemnica nie wyjdzie na jaw.Och co ja najlepszego zrobiłem?? kochałem ja a teraz wszystko może zniknąć jak domek z kart.Czy ona mi to w ogóle kiedyś wybaczy?? męczyło mnie ciągłe okłamywanie ukochanej, ale to nie była moja wina, no może tak nie do końca.To wszystko nie powinno mieć miejsca.Ale miało. Boże co ja najlepszego zrobiłem?? doskonale wiedziałem, że wcześniej, czy później trafią na mój ślad i przyjdą po mnie.Tylko modliłem się, by zrobili to po moim ślubie.Ta jasne, ślub dopiero za kilka miesięcy a oni mogą przyjść w tym tygodniu, mogą, lecz nie muszą, ale przyjdą.Czuje, że przyjdą.Może po prostu powinienem z nią teraz zerwać?? uciec jak najdalej stąd?? nie mogłem, nie chciałem, nie powinienem.  

-kochanie co się stało??-usłyszałem głos Klary.Spojrzałem na nią nie wiedząc co jej powiedzieć, prawdę?? Nie, tego nie mogłem zrobić.  

-chyba stresuję się przed naszym ślubem-skłamałem  

Poczułem na sobie wzrok ukochanej i poczułem ból, że muszę ją okłamywać. Zadzwonił jej telefon.Spojrzałem na nią a ona odebrała.  

-jak wam poszło?-usłyszałem jej głos  

Nie dosłyszałem co jej powiedzieli, ale po uśmiechniętej promiennej twarzy Klary wyczułem, ze dobrze  

-doskonale!-zaraz u was będziemy!-usłyszałem.Klara rozłączyła się i pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Pojechaliśmy do szwagra.  

(Adrianna)  
Siedziałam w towarzystwie ukochanych osób, nie mogąc uwierzyć w to, że jeszcze nie tak dawno wszystko wyglądało inaczej.Gdyby nie ten mój wypadek zapewne nie byłabym teraz w ramionach Dawida i nie opijalibyśmy naszego maleństwa.Oczywiście zostały nam jeszcze sprawy papierkowe do pozałatwiania, ale byłam pewna, że nam go dadzą, mocno w to wierzyłam.Spojrzałam na Dawida a on uklęknął i ponownie wyjął z kieszeni złoty pierścionek, ten sam który mu oddałam.  

-kochanie zadaje to pytanie jeszcze raz:Wyjdziesz za mnie?-usłyszałam.Bez wahania rzuciłam mu się w ramionach  

-oczywiście, ze tak!-szepnęłam namiętne go całując  

Spojrzałam na Klarę była strasznie blada.Martwiłam się o nią, bo przez najbliższe dni nie wyglądała najlepiej.  

-pozwól do mnie-szepnęłam zamykając się w nią w łazience.Klara spojrzała na mnie pytająco a ja z szafki wyciągnęłam test ciążowy.  

-masz i zrób-szepnęłam uśmiechając się  

Po paru minutach Klara wyszła a na teście zobaczyliśmy dwie czerwone kreski.  

-no to mamy kolejny powód do świętowania!Gratuluje!-powiedziałam mocniej ją przytulając  

Poszliśmy do salonu a chłopaki z niepokojem spojrzeli na nas.Jej oczy błyszczały a ja przez chwile poczułam ukłucie zazdrości.Też chciałabym być w takim stanie co ona, też chciałabym móc pod sercem przez dziewięć miesięcy nosić nowe życie. Chciałabym, lecz nie mogłam..  

-jestem w ciąży-powiedziała  

Wszyscy podnieśli się z kanapy gratulując im.Widziałam w oczach Dawida ten sam błysk zazdrości co miałam ja.Nie mogłam tego znieść, wybiegłam z salonu i zatrzymałam się dopiero na dworze.Poczułam na plecach czyjąś dłoń odwróciłam się a za mną stał Dawid.  

-przepraszam, że nie mogę dać ci dziecka, gdyby nie ten cholerny wypadek-powiedziałam  

-gdyby nie ten wypadek nas by nie było-usłyszałam.Dawid podszedł do mnie i mocno przytulił  

-Kocham Cię pamiętaj-powiedział wtulając się w moje ramiona (Adriana)  
Chodziłam po domu zdenerwowana a godziny ciągły się w nieskończoność.Spojrzałam na zegarek jeszcze dwie godziny.Boże co ja mam robić przez tyle czasu?? Zerkałam na spokojnego i opanowanego Dawida, który właśnie czytał gazetę.Podziwiałam go, jak on może być taki opanowany i spokojny??Przecież dziś do domu mamy zabrać Adasia. Po raz kolejny tego dnia poszłam do dziecięcego pokoju, znów sprawdzić czy wszystko jest na swoim miejscu.Pośpiesznie spojrzałam na cały pokój, który lśnił i czekał na przyjazd naszego już synka.Nie wiedziałam co ja mam z sobą zrobić.  

-kochanie daj już spokój! Przecież wszystko jest gotowe-powiedział Dawid obejmując mnie w tali  

Spojrzałam na niego niepewnym wzrokiem i poczułam strach.A co jeżeli nie poradzimy sobie w roli rodziców?? a co, jeżeli on nas nie pokocha?? co jeżeli będę złą matką?? ogarnął mnie paniczny strach.  

-będzie dobrze -powtórzył Dawid mocniej trzymając mnie za rękę  

Ostatni raz zerknęłam w stronę dziecięcego pokoju i zeszliśmy do salonu.Nic nie powiedziałam.W głowie miałam kompletny mętlik i strach.Tak po raz pierwszy od paru  
tygodni bałam się, że sobie nie damy rady.Przez chwile moje myśli skierowały się w stronę Sebastiana i Klary.Ciekawiło mnie, jak tak się czują dzień przed ślubem.Oj gdyby nie ich jutrzejszy ślub, zapewne byli by tu dziś z nami.Usłyszałam dzwonek do drzwi, ale nie poszłam ich otworzyć, zrobił to Dawid, bo ja nie miałam siły się ruszyć.  

-Miło Was widzieć-usłyszałam głos przyszłego męża.Podejrzałam kto tam jest i po chwili uśmiechnęłam się.W drzwiach stała moja szwagierka z Sebastianem.  

(Dawid)  
Spojrzałem na siostrę, zdziwiony jej obecnością.To było miłe z ich strony, że mimo takiego zamieszania znaleźli czas, by przyjść do nas.Wpuściłem ich do domu i  
przywitałem się z siostrą.  

-pięknie kochana wyglądasz, promieniejesz-powiedziałem całując siostrzyczkę.  

-Dziękuje.Jak Adrianna? pewnie nie może się już doczekać??-zapytała  

Po chwili w naszą stronę kierowała się uśmiechnięta Adrianna i rzuciła w ramiona mojej siostry.Kiwnęła głową w stronę Sebastiana i wtuliła się w moje ramiona.Zaparzyłem im kawy a po jakimś czasie zostawiliśmy całe towarzystwo i pomału zbieraliśmy się do wyjazdu.  

-nie długo będziemy z naszym dzieckiem-usłyszałem radosny głos Adrianny.  
***  
Otworzyliśmy drzwi i weszliśmy do dużego budynku.Z każdym krokiem nasz oddech przyspieszał.Zatrzymaliśmy się tuż przed gabinetem dyrektorki.Spojrzałem na Adrianę, była cała blada i pociły jej się ręce.  

-spokojnie-uspokajałem ją.Weszliśmy do gabinetu i zobaczyliśmy uśmiechniętą twarz starszej kobiety  

-proszę-powiedziała podając nam dokumenty  

Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.Wyglądało na to, że od teraz jesteśmy jego rodzicami.Spojrzeliśmy na siebie a po chwili do gabinetu weszła jakaś młoda  
kobieta z dzieckiem, przywitaliśmy się i wzięliśmy od niej Adasia.  

-no to Adaś jest już Waszym synem, gratulację-usłyszałem  

Słowa matki kumpla słyszałem jakby z daleka, dla mnie w tym momencie nie liczyło się nic.Spojrzałem w niewinne oczka dziecka i uśmiechnąłem się do niego.To był nasz syn, nasz-pomyślałem.Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z gabinetu kierując się prosto do naszego domu.  

(Adrianna)  
Pół godziny później wchodziliśmy do mieszkania z naszym synkiem.Spojrzałam na Sebastiana, Dawida i Klarę wszyscy wydawali się tacy radośni.Nawet problemy  
Sebastiana same się rozwiązały.Wszystko szło tak jak powinno  
.  
-kocham cie-powiedziałam tuląc twarz w jego ciepłych ramionach.  

Około dziewiętnastej pożegnaliśmy się z Klara i Sebastianem i poszłam do salonu posprzątać. Dawid wciąż siedział przy łóżku synka i uśmiechał się do niego a Adaś wesoło gaworzył  
.  
-na co macie moje skarby ochotę-powiedziałam podchodząc bliżej Dawida  

-na Ciebie kochanie-usłyszałam  

Tego było nam trzeba, obecności dziecka w domu, naszego dziecka.  
Następnego dnia  
(Klara)  
Obudziłam się w dobrym humorze.Tak dziś był wielki dzień. Fryzjer, kosmetyczka, wesele. Nie mogłam uwierzyć w to, że za parę godzin będę żona Sebastiana. Usłyszałam dzwonek, podeszłam do drzwi a za nimi stała uśmiechnięta Adriana.  

-No kochana mykaj pod prysznic-powiedziała  

Posłuchałam jej rozkazu i zamknęłam się w łazience.Wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się teraz działo.Po długiej godzinie relaksującej kąpieli, wyszłam z wanny i wysuszyłam się.  

-no od razu lepiej-zaśmiała się Adriana  
  
Spojrzałam na nią i obie wybuchliśmy śmiechem. Wypiliśmy mocną kawę i pół godziny później przyszła kosmetyczka i fryzjerka, wszystko miało być w domu.  

( Sebastian)  
Spojrzałem na Dawida i uśmiechnąłem się do niego.Tak bardzo starałem się ukryć to, że jestem zdenerwowany.  

-uspokój się -usłyszałem głos Dawida.Łatwo powiedzieć -pomyślałem  

Nim się zorientowałem, byłem już ubrany i czekaliśmy pod domem Klary. Zniecierpliwiony wszedłem do mieszkania i zamarłem.Wyglądała jak anioł w tej białej  
sukni.Nie mogłem oderwać od niej wzroku.  

-kocham Cię-wyszeptałem  

Klara uśmiechnęła się do mnie i odwzajemniła mój pocałunek, pojechaliśmy pod kościół.  
***  
(Adrianna)  
Spojrzałam na Parę wychodzącą z kościoła, mocniej łapiąc Dawida za rękę.Cieszyłam się, naprawdę się cieszyłam, że wreszcie się im wszystko ułożyło, ale poczułam zazdrość.Mimo, że mieliśmy Adasia ja też chciałam urodzić Dawidowi dziecko, chciałam być teraz na miejscu Klary.Brać ślub, być w ciąży.Wciąż obwiniałam o wszystko ten cholerny wypadek.Wypadek, który odmienił moje życie, odmienił mnie.Spojrzałam w lewo patrząc na znajomą mi twarz.Obok nas szedł Kamil.Puściłam dłoń Dawida i wolnym krokiem szłam w stronę Kamila.  

-dziękuje Ci-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy  

Kamil spojrzał na mnie i uśmiechnął się.Nic nie powiedział a ja miałam wrażenie, że słowo dziękuje to za mało, by podziękować mu za to co zrobił.  

-gdybyś nie Ty, nie było by nas tu.Naprawdę Ci dziękuje-powiedziałam  
  
-nic nie zrobiłem, ja powiedziałem tylko prawdę.Sebastian był nie winny-usłyszałam  

-ale-przerwał mi  

-to ja powinienem cię przeprosić za to, że z mojej winny tyle wycierpiałaś Adrianno. Wiesz? widziałem wczoraj nasze dziecko-powiedział  

Zamknęłam oczy, by się nie rozkleić.Przytuliłam go i odeszłam.Zatrzymałam się tuż przy Dawidzie i złapałam go za rękę.Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę sali.Nie mówiliśmy nic.Cała drogę myślałam o tym co nas jeszcze czeka.  

-kocham cię-usłyszałam głos Dawida  

-Ja ciebie bardziej-odpowiedziałam patrząc na śpiące na tyle samochodu dziecko.  
-Koniec-

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 45755 słów i 245812 znaków, zaktualizowała 24 lis 2018.

4 komentarze

 
  • :)

    Jest serio doskonałe, jak zwykle :)

    23 lis 2013

  • specjalistka

    Zdecydowanie ZA DUŻO opisu sytuacji z 'punktu widzenia tych osób'.

    23 lis 2013

  • BUSOMAT.PL

    Bardzo ciekawe

    23 lis 2013

  • volvo960t6r

    Super opowiadanie :)

    23 lis 2013