Przyjaźń czy uczucie? To nie takie proste.

Niedawno zaczął się czerwiec. Dziś poniedziałek, dzień w którym po szkole mam dodatkowy angieslki o godz. 16.45 - 18.15.
Obudziłam się o godzinie 7.00. Zanim wstałam minęło 10 min. Ubrałam się i zrobiłam wszystkie poranne czynności. Jakimś cudem zdążyłam do szkoły na 8.00. Lekcje szybko zleciały. Nawet nie wiem kiedy. Ze szkoły wyszłam o godzinie 14.25. Standardowo ruszyłam w stronę domu. Droga z budynku do mojego mieszkania zajmuje 10 - 15 min. Wróciłam i tradcyjnie włożyłam torbę pod biórko. Usiadłam na dywanie i otworzyłam laptopa. Wydawało mi się, że szperałam w internecie chwilę, a tu już 17.30. Oznajmiłam rodzicą, którzy przyszli 2 godziny temu, że wychodzę na angielski. Po wyjściu z domu przypomniałam sobie, że dziś jest kartkówka, na któą nic nie umiem. Jako, że była to jedna z ostatnich lekcji pomyślałam, że nic się nie stanie jeśli ją opuszczę. Wtedy pojawił się problem. Dziewczyny, z którymi się kumplowałam dziś miały dod. angielski o tej samej godzinie co ja, a one nie opuszczają lekcji 'od tak'. Nie jest to dla mnie wielki problem zadzwonić po kolegę, ale ci mieszkają daleko albo gdzieś powyjeżdżali. Przeglądałam kontakty z pojawiającym się zawodem na twarzy. Postanowiłam, że jescze raz przeanalizuję listę. Może kogoś wypatrzę. Zatrzymałam się już na literce A. Andrzej... chodził do równoległej klasy, zawsze go lubiłam, jednak nie rozmawiałam z nim często. "Co mi tam ? I tak nikt nie może, a nie lubię się sama włóczyć po mieście" - pomyślałam. Wykręciłam numer, dzwonię. Odebrał. Nasz rozmowa wyglądała w ten sposób:
Ja:Cześć.
Andrzej: Hejka.
J: Jesteś zajęty? Robisz coś dziś?
A:Nie, a co?
J: Bo wiesz... dziś mam kartkówkę na na dodatkowym angielskim i nic nie umiem, toteż nie idę. Nikt nie ma czasu. Możesz wyjść?
A:No w sumie... Dlaczego nie?
J: Super! Za 20 min przy szkole?
A: Ok.
Zakończyłam rozmowę triumfem. "Skoro idę na miasto muszę jakoś wyglądać" - powiedziałam do siebie. Otworzyłam szafę i już wiedziałam w co się ubrać, by wszystko do siebie pasowało i było estetycznie dobrane. Byłam na miejscu 5 min przed czasem. Niecierpliwie czekałam, aż przyjdzie Andrzej. Po chwili w oddali zauważyłam niskiego chłopaka jadącego na rowerze. "To pewnie on" - pomyślałam (Jest widocznie niższy ode mnie). Nie pomyliłam się. Przywitaliśmy się klasycznym "Cześć".
J: To jak gdzie idziemy?
A: A ja wiem?
J: No nie wiem... Masz jakieś propozycje? Dawno nie rozmawialiśmy.
A:No tak.
J:Może na rynek?
A: Możemy.
Ruszyliśmy. Całą drogę rozmawialiśmy. Oboje jesteśmy gadułami, a więc nie było nudno. Cały czas się śmialiśmy. Co niektórzy patrzyli na nas trochę dziwnie...Parę razy przypadkiem weszliśmy w temat krępujący (nasza sytuacja w rodzinie), ale umówiliśmy się nie wracać więcj do tego. Obeszliśmy chyba całe miasto zarażając przechodniów optymizmem. Wracjąc do mojego domu (mieszkamy dość blisko siebie, a Andrzej postanowił mnie odprowadzić) przeszliśmy obok stadniny koni mieszczącej się blisko mojego miejsca zamieszkania. Jako, że jeżdżę konno zaczął się temat o tych właśnie zwierzętach. W tej rozmowie dowiedział się między innymi, że często jeżdżę na zawody i z towarzyszącym mi szczęściem wygrywam.
J: Byłeś tu kiedyś na zawodach? Są bardzo często - co miesiąc.
A:Raz byłem z koleżanką. Jechała na (tu dokładnie opisał mojego konia) i była (tu opisał mnie z wyglądu i troszkę z charakteru). Nie pamiętam tego za bardzo. Najbardziej utkwił mi w pamięci moment, gdy wygrała i się do mnie mocno przytuliła, nie chiała puścić (nieśmiały śmiech i wzrok w ziemię).
Ja tylko uśmiechnęłam się tak nieśmiało jak on. Kilka sekund szliśmy w ciszy aż spontanicznie zaczęliśmy zupełnie inny temat zabijając ciszę. Do moje domu było tylko kilka minut. W tym czasie rozmawialiśmy w sumie o wszytskim i o niczym. Dotarliśmy do bramy odzielającej ulicę od mojego podwórka. Pożegnaliśmy się tak jak przywitaliśmy. Do domu wróciłam rozanielona. Zawsze uwarzałam, że jest przystojny, ale nie znałam go bardzo dobrze. Jakoś nigdy mi nie przyszło do głowy, ani jemu byśmy do siebie napisali co też poruszyliśmy przechadzając się przez rynek. Zasnęłam myśląc o tym czy cały czas jest tak jak było, czy też poczułam lekkie zauroczenie. Jutro wtorek. Zobaczymy co przyniesie nowy dzień w szkole.
----------------------------------------------------------------------------------
Jest to moje pierwsze opowiadanie.
Jakieś porady? Chętnie się do nich przychylę.
Krytyka? Jeśli uzasadniona - przyjmuję z otwartymi ramionami.
Pochwła? Jeśli jakaś będzie na pewno doda mi pewności siebie.

Gelwa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 874 słów i 4865 znaków.

1 komentarz

 
  • Nikt

    Chcemy kolejnej części! xDDD

    6 lip 2013