Niespełnione marzenia cz. 18

Niespełnione marzenia cz. 18Wtedy stało się coś czego w ogóle się nie spodziewałem. Zauważyłem pewien ruch przy stoliku po drugiej stronie restauracji. Przetarłem oczy ze zdziwienia, ale nie dałem nic po sobie poznać, aby Patrycja niczego się nie domyśliła. Kobieta, którą zauważyłem pośpiesznie podążała w kierunku łazienki. Postanowiłem pójść za nią, przepraszając na chwilę moją towarzyszkę.  
Musiałem się upewnić, czy aby na pewno nie zwariowałem. Czekałem z niecierpliwieniem pod drzwiami damskiej łazienki. Odwrócony plecami, usłyszałem otwierające się drzwi. Oblany zimnym potem, odwróciłem się. Moim oczom ukazała się ONA. Piękna, zjawiskowa, tylko moja. Seksownie ubrana. Zakuło mnie w klatce piersiowej na myśl, że nie wystroiła się tak dla mnie, tylko dla innego. Po jej spojrzeniu wiedziałem, że nie jest tą samą bezbronną i kruchą dziewczyną. Biła od niej pewność siebie, odwaga i niestety pogarda wobec mnie.  
-Wróciłaś- zacząłem cicho.  
Spojrzała na mnie. Widziałem, że szukała ucieczki.  
-Muszę już iść  
-Zaczekaj!- szarpnąłem ją delikatnie za ramię.  
-Puść mnie. Muszę wracać do stolika.  
Czułem złość, gniew, FRUSTRACJĘ. Zabrakło mi języka w gębie. Nie wiedziałem od czego zacząć.  
-Gdzie się podziewałaś? Szukałem Cię. Chciałem wszystko wyjaśnić, bo źle mnie zrozumiałaś.  
-Daruj sobie. Nie mam ochoty tego słuchać. Idę!  
Wtedy przygniotłem ją do ściany, a ona nie protestowała. Poczułem jej zapach, słodki zapach wanilli. Tak mi go brakowało... Odsunęła głowę, odsłaniając szyję. Wędrowałem swoim nosem w górę i w dół, jakbym chciał zabrać ten zapach na później. Czułem jak jej ciało drży przy przy każdym moim dotyku. Zbliżyłem się do jej ucha i wyszeptałem:  
-Tak bardzo Cię pragnę. Gdybym tylko mógł, przeprosiłbym Cię odpowiednio w jednej z kabin tej łazienki.  
Nie poznawałem samego siebie! Zachowywałem się jak narkoman, który zdobył kolejną dawkę heroiny i czczi ją jak Boga.  
-Ty pieprzony egoisto!- odepchnęła mnie. - Po tym wszystkim masz mi dopowiedzenia, że przy najbliższej okazji zerżnąłbyś mnie w łazience na przeprosiny?  
-Nie rozumiem Cię. To ja powinienem być na Ciebie zły, bo wyjechałaś bez słowa, jak tchórz.  
-Jak tchórz? Chciałabym Ci przypomnieć, że to Ty mnie wyrzuciłeś z mieszkania, po tym jak zjawiła się Twoja narzeczona.  
-Nawet nie miałem możliwości powiedzieć coś na swoją obronę.  
-Szczerze? Wali mnie to. Dla mnie to skończony rozdział.  
-Nie wierzę Ci. To co nas łączy jest silniejsze.  
W tym momencie zjawił się jej przydupas. W myślach widziałem jak ląduje na ziemi i okładam go pięściami, ale była to elegancka restauracja, więc się powstrzymałem.  
-Wszystko w porządku, Julio?  
-Tak, tak. Już idę.  
-Jeszcze nie skończyliśmy!- zaznaczyłem.  
-Ale ja skończyłam.  
Pożegnała mnie gniewnym spojrzeniem. Chociaż tyle jeśli chodzi o emocje.  

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ  

[JULIA]  

Przyjęłam ofertę pracy rzuconą przez Artura. Zdobył moje zaufanie, więc postanowiłam spróbować. Poza tym byłam pod kreską, musiałam jakoś zarobić na życie.  
Wchodząc do ogromnego budynku agencji reklamowej, czułam potworny stres. Nie wiem czym bardziej się stresowałam- ludźmi, czy po prostu Arturem.  
Podeszłam do uroczej brunetki stojącej za centrum dowodzenia całym tym chaosem w środku. Ta pokierowała mnie do pokoju trzysta pięć na trzecim piętrze, gdzie znajduje się szef wszystkich szefów.  
Drzwi były otwarte, więc ledwo się wychyliłam, a już zostałam zauważona.  
-Jak dobrze Cię widzieć! Wejdź proszę.- zaproponował Artur.  
-Zdeklarowałam się, że będę, a ja zawsze dotrzymuję słowa.  
-To dobrze rokuje- oznajmił z lekkim uśmieszkiem.  
Poprosił żebym usiadła i zaczął opowiadać o firmie, obowiązkach, oczekiwaniach i troszkę o sobie. Gdy ustaliliśmy wszystkie szczegóły i podpisaliśmy umowę, oprowadził mnie po firmie i przedstawił większej części załogi. Raczej wywarłam na nich dobre wrażenie.  
Na końcu zaprowadził mnie do mojego biura. Dzieliłam go, jak później się dowiedziałam, z Jowitą, która była w stanie błogosławionym i za moment odchodziła z firmy. Pomieszczenie było dosyć duże, przestrzenne i bardzo dobrze oświetlone. Na środku stały dwa biurka, a po bokach szafki, szafeczki i różne gablotki. Podobał mi się ten wystrój, czułam się jak u siebie.  
-Rozgość się, musisz się oswoić i polubić to miejsce- wtrącił. -Za pół godziny mam spotkanie i chciałbym żebyś na nim była. Będziesz mogła się wykazać.  
-Mówisz to takim głosem... Dostaję dreszczy.  
-Dreszczy powiadasz? To chyba dobrze- dodał z szelmowskim uśmiechem -Widzimy się w konferencyjnej!  
Postanowiłam znaleźć toaletę. Kręciłam się po firmie, namiętnie jej szukając. Nie spodziewałam się, że będzie to takie trudne, w dodatku nie było na korytarzu nikogo kogo mogłabym prosić o pomoc.  
W pewnym momencie poczułam się nieswojo, jakby ktoś mnie obserwował. Przechodziłam właśnie obok pomieszczenia, które miało uchylone drzwi, gdy nagle ktoś przycisnął mnie do siebie z taką siłą, że nie miałam możliwości się obronić. Poczułam na swojej talii męskie ręce, a na karku chłodny oddech. Zaciągnął mnie do środka, straciłam równowagę i upadłam na niego.  
Było ciemno. Mężczyzna pośpiesznie wstał, zatrzasnął drzwi i zapalił światło. Okazało się, że był to przedpokój do archiwum firmy. Spojrzałam przed siebie i powoli podnosiłam głowę. Byłam zdumiona, gdy odkryłam kto odważył się na taki krok.  
Przez chwilę patrzyliśmy się na siebie w ciszy.  
Gdy już świadomość wróciła, strach został zastąpiony gniewem.  
-To Ty?- wstałam. -To naprawdę Ty?  

[ADRIAN]  

Widziałem po niej, że to co zrobiłem to jednak nie był dobry pomysł.  
-Co Ty zrobiłeś, idioto- ruszyła na mnie z pięściami. -Czy Ty wiesz jak mnie przestraszyłeś?- okładała moją klatkę piersiową.  
Nie powstrzymywałem jej. To był moment, w którym w końcu czułem jej dotyk, jej piękne, drobne rączki na mnie. Poza tym, wiedziałem jak ją uspokoić.  
Chwyciłem jej oba nadgarstki- zwątpiła. Przycisnąłem ją do ściany i wbiłem się w jej usta. Cicho jęknęła i odwzajemniła pocałunek. To była ta chwila zatracenia o której marzyłem. Nasze oddechy przyspieszyły, a ręce wędrowały po ciele.  
Jednak nie nacieszyłem się tą chwilą zbyt długo, bo szybko mnie od siebie odepchnęła.  
-Co Ty sobie wyobrażasz?! Dlaczego stoisz i nic nie mówisz. Po co to wszystko... Odsuń się, chce wyjść- mówiła.  
-Gdy Cię zobaczyłem... Chciałem Cię zatrzymać, to był impuls, przepraszam.  
-Otwórz drzwi, chcę wyjść!- siłowała się.  
-Ale ja ich nie zamknąłem.  
-Tylko nie mów, że się zatrzasnęły na amen...  
-Masz klaustrofobię?  
-Nie denerwuj mnie, Adrian!- krzyknęła. -Cholera, tego nie da się otworzyć, jesteśmy uwięzieni- zaczęła walić pięścią w drzwi i krzyczeć 'ratunku'.  
-To bez sensu, Julka. Wszyscy są na dole.  
Po kilku minutach przestała, osunęła się na ziemię i zaczęła płakać...  
Zwątpiłem. Pierwszy raz nie wiedziałem jak się zachować. Pierwszy raz? Śmieszne.  
-Kochanie, co Ci się stało?- usiadłem obok niej i próbowałem złapać z nią kontakt wzrokowy.  
-Kochanie? Czy ja usłyszałam, , kochanie''?  
-Tak, kochanie- dodałem z uśmiechem.  
-Wiesz co? Wkurzasz mnie. Nie odzywaj się do mnie. Wepchnąłeś mnie do tej nory i teraz jestem z Tobą zamknięta, a nie mam ochoty Cię oglądać.  
-Wiem, wiem. Zepsułem to wszystko, ale to nie znaczy, że Cię nie kocham. Kocham Cię i to bardzo. A ten rok był dla mnie koszmarem. Też nie jesteś bez winy.  
Chwyciłem ją za rękę i pocałowałem czule. Szukałem sposobu żeby ją uspokoić.  
-Teraz mamy możliwość porozmawiania na ten temat- dodałem.  
-Potrzebowałam odskoczni. To co się między nami wydarzyło było czymś pięknym, ale również narzuciliśmy tempo. A jak wyrzuciłeś mnie z domu... Było dla mnie czymś oczywistym, że się mną zabawiłeś.  
-Nie wyrzuciłem. Gdy zobaczyłem ją w drzwiach, nie wiedziałem co robić, zaskoczyła mnie. Wyprosiłem Cię z mieszkania, żeby na spokojnie jej wytłumaczyć jak się sprawy mają. Może źle ująłem to wszystko w słowa i źle odebrałaś moje zachowanie. Przepraszam!  
Po moich słowach zaczęła głośniej płakać. Była cała roztrzęsiona. Tak naprawdę była to cały czas ta Julka, którą znałem, ale bardziej doświadczona.  
-Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jak bardzo Cię skrzywdziłem. Jestem gnojem. Wybacz mi.  
Nie odzywała się. Przytuliłem ją do siebie. Poddała się, już nie chciała walczyć. Otarłem jej łzy spływające po policzku i pocałowałem ją w czoło. Uspokoiła się.  
-Dlaczego wyjechałaś?  
-Musiałam się od tego odciąć. Dostałam fajną propozycję i z niej skorzystałam. Jakiś czas temu wróciłam.  
Zaśmiałem się.  
-Co Cię tak śmieszy?  
-Odkąd wróciłaś cały czas gdzieś na siebie wpadamy. To coś znaczy.  
-Wierzysz w takie rzeczy?  
-Wierzę w naszą miłość, która przetrwała to wszystko.  
-Słyszysz to co mówisz? Jednak nie zmieniłeś swojego podejścia, jesteś taki sam.  
-To znaczy jaki?  
-Zapatrzony w siebie! W ogóle nie liczysz się ze mną. Pieprzony samiec alfa.  
-Wszystko co powiem to źle! Przecież wiem, że mnie kochasz!  
Nie odpowiedziała.  
-Julka!- nalegałem.  
-Cicho! Słyszysz? Ktoś idzie.  
-Nie, nie, nie! Musimy dokończyć tę rozmowę.  
Julka szybko się zerwała i zaczęła błagać o otworzenie drzwi. Uwolnił nas ochroniarz. Dziewczyna szybko wybiegła, nie patrząc na mnie.  
Pierwsza rozmowa za nami. Wiedziałem, że nie będzie łatwo.  
Spojrzałem na ochroniarza i również szybko wybiegłem z pomieszczenia, bo nie zamierzałem się tłumaczyć.  
Po chwili przypomniałem sobie o spotkaniu z gościem od reklamy i uświadomiłem sobie, że jestem bardzo spóźniony...

Czicza

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1795 słów i 9998 znaków, zaktualizowała 14 maj 2018. Tagi: #miłość #kryzys #niespełnionemarzenia #taniec #czicza

2 komentarze

 
  • Tajemnicza_

    Świetne opowiadania bardzo wciągające pozdrawiam !

    17 maj 2018

  • Monik2104

    Super pisz dalej :zakochany:

    16 maj 2018

  • Czicza

    @Monik2104  Dzięki, dzięki  <3

    16 maj 2018