Bezradność. #6

Bezradność. #6Nareszcie weekend. Jeszcze dwa tygodnie i wakacje. Wczorajszy wieczór był wspaniały. Wstałam w bardzo dobrym humorze. Weszłam do kuchni. Tam zastałam mamę.  
- Dzień dobry Ana. - uśmiechnęła się.  
Dzień dobry. - odwzajemniłam uśmiech.  
- Jak się spało?  
- Wspaniale!  - jeszcze bardziej się uśmiechnęłam.  
- To dobrze.  
- Muszę ci coś powiedzieć. - dodała po chwili.  
- Co takiego? - zapytałam ciekawa.  
- Przeprowadzamy się. Myślałam, że się przesłyszałam.  
- CO?! - krzyknęłam.  
- Ale nie z Warszawy! Przeprowadzamy się do Pawła! - trochę mi ulżyło. - Mamo! Nie strasz mnie.  Ale ty go prawie w ogóle nie znasz..  
- Znam go dłużej niż ci się zdaje. Bo.. Już wcześniej się spotykaliśmy. - spojrzała na mnie i czekała jak zareaguję.  
- Rozumiem.. - pokiwałam głową.  
- Nic się nie zmieni. Będziesz chodzić do tej samej szkoły. A nawet piechotą.  
- Nie mam nic przeciwko. - oznajmiłam.  
- Zacznij się już pakować, ponieważ wyprowadzamy się już jutro. Pokiwałam głową i poszłam się ubrać. Fajnie by było znów mieszkać w domu jednorodzinnym. Postanowiłam spotkać się z przyjaciółmi i im o tym powiedzieć. Każdemu napisałam by przyszli do parku.  
Po 15 minutach wszyscy byli.  
- Słuchajcie, muszę wam coś powiedzieć. - zaczęłam.  
- Przeprowadzam się...  
- CO?! - każdy krzyknął.  
- Dajcie mi dokończyć! Przeprowadzam się nie z Warszawy, ale do Pawła - chłopaka mamy.  
- Kurde dziewczyno nie strasz! - westchnęła Wiktoria. Zachichotałam.  
- Nic się nie zmieni. Będę chodzić do tej samej szkoły... Wszystkim ulżyło. Było mi miło, że nie chcą bym się wyprowadzała. Położyliśmy się na trawie. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W pewnym momencie nastała cisza. Każdy patrzył się w niebo. Położyłam rękę na trawie. Poczułam, że ktoś jej dotyka. Była to dłoń Bartka. Zarumieniłam się. Lekko ścisnęłaś dłoń. Jadzia i Dawid byli przytuleni do siebie. Wyglądali tak uroczo.  
- Robicie coś dzisiaj wieczorem? - spytał Adaś. Każdy powiedział, że nie.  
- To może pójdziemy do dyskoteki?  
- Niezły pomysł. - zgodził się Bartek.  
- A więc idźmy. - oznajmiłam. Zgodziliśmy się wszyscy. Musiałam już iść do domu by się spakować. Pożegnałam się i poszłam. Gdy wróciłam od razu zaczęłam wkładać do walizki wszystkie moje ubrania i rzeczy. Po ponad dwóch godzinach byłam gotowa. Było jeszcze dużo czasu do wieczora, więc pomogłam mamie posprzątać dom przed przeprowadzką. Później miałam trochę czasu dla siebie. Pooglądałam telewizję, słuchałam muzyki. Gdy nadeszła godzina 17 zaczęłam się przygotowywać. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam. W progu stały Wika i Jadzia, już ubrane w sukienki. Jadzia granatową, a Wiki srebrną.  
- Wyglądacie bosko! - rzekłam do dziewczyn. Podziękowały, zachichotały i weszły. Poszłyśmy do salonu. Postanowiłam trochę zaszaleć i wziąć czarną seksowną sukienkę. Zrobiłam mocniejszy makijaż i loki. Weszłam do pokoju do dziewczyn. Nie mogły wydusić słowa. Zaśmiałam się. Wyszłyśmy z domu. Na zewnątrz czekało już trzech młodych mężczyzn. Na nasz widok gwizdnęli z zachwytu. Zachichotałyśmy. Dawid i Jadźka pojechali razem samochodem, a nasza czwórka samochodem Bartka. Nie zmieścilibyśmy się w jednym. Po kilkunastu minutach byliśmy już na imprezie. Każdy zamówił sobie jakiś alkohol i usiedliśmy przy stoliku. Przez chwilę rozmawialiśmy. Zakochani poszli na parkiet. Puszczono wolną piosenkę.  
- Zatańczysz? - zapytał brunet i wyciągnął dłoń w moją stronę. Złapałam ją i wstałam z krzesła. Tańczyliśmy przytuleni do siebie. Czułam jego boskie perfumy. Gdy muzyka przestała grać, wyszłam na świeże powietrze. Zaczepił mnie jakiś pijany chłopak. Złapał mnie za talię i powiedział:  
- Hej maleńka. Masz ochotę się zabawić. - kolejny palant...  
- Nie. Spie*rzaj.  
- Nie bądź taka niedostępna. - zaczął coraz śmielej mnie obmacywać. Chciałam się wyrwać, ale był silniejszy. W pewnym momencie mnie puścił. Dostał w twarz od Bartka. Ulżyło mi.. Chłopak odszedł z krwawiącym nosem.  
- Dziękuję. - powiedziałam poprawiając włosy.  
- Nie ma sprawy. - uśmiechnął się. Usiedliśmy na ławce i rozmawialiśmy. Znów nastała cisza. Nasze twarzy przyciągały się jak magnes. Czułam jego oddech na mojej szyi. Zaczęliśmy się całować. Zmysłowo i namiętnie.  
- Kocham cię... - Wyszeptał. Zarumieniłam się. I zaczęłam go całować. Myślałam, że to sen i zaraz się z niego obudzę. Weszliśmy do dyskoteki trzymając się za ręce.  
- Ooooo!! - przyjaciele zaczęli krzyczeć. Zaśmiałam się. Chłopaki poszli do baru, a ja z dziewczynami zostałyśmy przy stoliku.  
- Dziewczyno! Nareszcie jesteście razem! Pasujecie do siebie! - oznajmiła Jadźka i przytuliła mnie. A ja wciąż nie wierzyłam w to co się stało. Do domu wróciłam przed północą. Jak się spodziewałam mama wyprawiła mi kazanie. Byłam zmęczona i poszłam spać.

PsychoPATKA96

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 942 słów i 5038 znaków.

5 komentarzy

 
  • mysza

    No zanierzasz dodać?

    1 cze 2016

  • mysza

    Next

    24 maj 2016

  • Naciulka❤

    Super  <3 czekam na kolejną  :kiss:

    21 maj 2016

  • hilllow

    Dobre <3

    20 maj 2016

  • cukiereczek1

    Super:) czekam na kolejną

    20 maj 2016