Anioł cz. 2

Siedzac w auli zastanawiala się co by mogla zrobic zeby Jakub poczul się lepiej. Po wczorajszej atmosferze ani sladu. Wstajac rano na zajecia nie dal jej buziaka tak jak zawsze to robil, nawet gdy zdazalo się, ze wstawala wczesniej od niego budzil się specjalnie zeby dac jej buziaka. Dziś byl pierwszy raz gdy tego nie zrobil. Ciekawe dlaczego?
Musi jak najpredzej cos wymyslic, nie lubila gdy byl smutny, w kazdym takim przypadku miala wrazenie, ze traci czesc jego, jakby wyrastal miedzy nimi mur. Nie moze na to pozwolic.
Dumajac nad tym jak wyciagnac Kube z dolka nie zauwazyla, ze wyklad się już skonczyl, a pani Kyszczek piorunuje ja wzrokiem. Zbierajac pospiesznie rzeczy z lawki ukladala w glowie pewien plan. Pomyslala, ze skrzyknie pare osob i wybiora się do ich ulubionego klubu " Malinki".  
- Prosze się po spieszyc nie mamy calego dnia na pani guzdranie sie.
- Przepraszam pani profesor, już mnie nie ma. - jak najszybciej chciala zniknac z jej pola widzenia, bala się, ze zaraz zostana z niej tyko wiory, jesli jak najszybciej się z tamtad nie wyniesie.
- Do widzenia pani profesor.  
- Do widzenia.
Nie ogladajac się za siebie wybiegla z auli, nie zauwazyla przechodzacego Kuby i wpadla prosto na niego, rozrzucajac wszystkie jego rzeczy.
- Najmocniej przepraszam. Ooch.. Kubus to ty. Jak dobrze, mam pewien pomysl - trajkotala jak najeta.- moze bysmy..
Nie zdazyla dokonczyc gdy wszedl jej w slowo..
- Przepraszam spiesze sie, mam zaraz kolokwium i nie moge się spoznic. Do zobaczenia pozniej.
I odszedl, jak gdyby nigdy nic, jakby byli zwyklymi znajomymi, a przeciez byli kims wiecej. Byli dwiema polowkam jablka.  
Koniecznie musi cos zrobic. Kochala Go.  
Idac na dziedziniec pisala sms do wszystkich z zapytniem o wieczorne wyjscie do klubu, gdy tylko wyslala wiadomosci od razu przyszly trzy potwierdzenia, ciekawe tylko czy Kuba tez wykaze taki entuzjazm jak reszta.

Po zajeciach postanowila isc na male zakupy, ostatnio jej szafa stala się strasznie nudna, nie bylo w niej nic godnego uwagi. Podliczajac oszczednosci stwierdzila, ze moze sobie pozwolic na mala rozrzutnosc.
W rezultacie kupila dwie pary spodni, cztery bluzki i wymarzona torebke. Nie zapomniala tez o Kubie, kupila mu bluze w jego ulubionym szarym kolorze.  
Wracajac do domku byla już przyjazniej nastawiona do swojego planu, to jednak prawda, ze zakupy poprawiaja humor.
Wchodzac do mieszkania wiedziala już, ze nikogo nie ma. Poszla od razu do pokoju schowac zakupy, nie byla pewna jak Kuba moglby zareagowac na nie. Jego prezent zostawila na wierzchu. Gdy już wszystko bylo tak jak nalezy, poszla posprzatac salon i kuchnie. Po sprzataniu poszla pod prysznic, gdy konczyla swoje zabiegi relaksacyjne usluszala, ze ktos wrocil, nie byla pewna kto wiec się nie spieszyla. Jesli nowoprzybylym lokatorem byl jej mezczyzna, miala czas zeby się przygotowac psychicznie na spotkanie z nim.

Kuba wchodzac do mieszkania od razu wiedzial, kto jeszcze jest w domu. Czul się winny, widzial smutek w oczach Ani gdy wpadli na siebie na korytarzu i jeszcze ta glupia wymowka, ze ma kolokwium. Bezsensu, czul się beznadziejnie, a bez powodu ranil bliska sobie osobe i jeszcze ten ich codzienny buziak. Nie zrobil tego, wiedzial jakie to dla niej wazne, czemu jej nie pocalowal tak jak zawsze, nie wiedzial. Chandra dopadla go na calego, chcial się jej pozbyc, ale nie wiedzial jak.  
Jak tylko Ania wyjdzie z lazienki przeprosi ja za swoje zachowanie i postara się zrekompensowac swoje zaniedbanie. Latwo mowic, trudniej zrobic.
Po wyjsciu z lazienki Ania nie wiedzialajak się zachowac, robila wszystko zeby tylko jak najpozniej wejsc do pokoju. Gdy już byla blisko pokoju drzwi się nagle otworzyly, wyszedl Kuba i nagle byla już w jego ramionach. Calowal ja namietnie, wprowadzajac do pokoju i zamykajac drzwi. Tak bardzo jej potrzebowal, chcial jej wszystko wynagrodzic i wiedziec, ze miedzy nimi wszystko w porzadku.  
Ania byla zdumiona reakcja Kuby, cieszyla się, ze jest w jego ramionach, ze nadal jej potrzebuje. Jego zachowanie mowilo samo za siebie.  
- Misiek, przepraszam za to jak Cię dzisia potraktowlem, nie wiem co we mnie wstapilo, chandra znow mnie dopadla. Wybacz mi prosze. - szeptal miedzy pocalunkami.- Aniu..
- Kubus nie gniewam sie, po prostu się martwilam. Nie wiedzialam co robic, jak się zachowac.
- Och.. jestes prawdziwym Aniolem. - westchnal z nutka nostalgi w glosie.
Po chwili pieszczot jakimi się obdarzali, Ania przerwala cisze.
- Tylko jedno mnie boli.
- Co takiego Aniu? Powiedz mi, a postaram się temu zaradzic.- szeptal z ustami przy jej szyji
- Nawet gdy się bardzo mocno poklocimy zawsze rano mnie calujesz, dziś tego nie zrobiles. Dlaczego? - dopytywal się jego Aniolek.
Po dluzszym zastanowieniu odpowiedzial - Aniu, kochanie. Dzisiaj jak wstalem dlugo Ci się przygladalem. Zagapilem się i po chwili zaraz wyszedlem z pokoju. Po prostu zapomnialem.
- Po prostu zapomniales? - szepnela jak echo. - Zapomniales.
- Anka!! Prosze Cię przestan. Wybacz mi no! Kocham Cie. - odparl podniesionym glosem. Przygladajac mu sie, zaczela plakac. Nie rozumiala czemu placze, lzy same lecialy. Kuba zaczal ja tulic, szepczac slowa pocieszenia. Placz oczyszczal, wyzwalal, koil, a jego ramiona dodawaly otuchy. Westchnienie ulgi mimowolnie wymsknelo jej się z ust.  
- Tak się balam. Kocham Cie, tul mnie prosze. - odparla usmiechajac się przez lzy.
- Dobrze, misiu, dobrze.
- Mam dla Ciebie dwa prezenty.
- Jakie? - zapytal zaskoczony Jakub. Czym tez sobie na to zasluzyl?
- Jesli mnie puscisz to ci jedna pokaze. - powiedziala.
Calujac ja ostatni raz w usta, wypuscil z objec. Sledzil wzrokiem jak myszkowala po pokoju, szukajac swojego skarbu. Jego skarbem byla ona.
- Prosze to dla Ciebie.- usmiechajac się podala mu prezent.
- Kupilas mi prezent, ale za co? Dzisiaj Cię ranilem, a nie uszczesliwialem. Urodzin tez nie mam.
- Otworz wkoncu, a nie marudzisz.
- Kochanie ja nie marudze, po prostu jestem ciekaw czym sobie na to zasluzylem.
- Kuba po prostu chcialam Ci sprawic przyjemnosc i mam nadzieje, ze mi się udalo. Co?
Wyjmujac bluze z torebki poslal swojej dziewczynie buziaka. Bluza miala jego ulubiony kolor. Byla idealna.  
- Dziekuje Aniu. A drugi prezent? - nie mogl się doczekac drugiej czesci niespodzianki.
- W sumie to nie jest niespodzianka tylko propozycja. Co powiesz na to zebysmy dzisiaj wyszli wieczorem do klubu? - zapytala z nadzieja w glosie.
- A to taka niespodzianka. W sumie czemu nie, tylko Ty nie jestes zwolenniczka wychodzenia do klubu w srodku tygodnia. Sami pojdziemy czy ktos jeszcze?  
- Napisalam do paru osob z naszej paczki i sa jak najbardziej za.
- No to wychodzimy. - skwitowal.
Ania z wachaniem w glosie zapytala - Ale jesli nie chcesz to nie musimy nigdzie isc. Pomyslalam sobie, ze troche się rozerwiemy i poprawi Ci się dzieki temu humor.
Kuba widzac wachanie Ani, podszedl do niej i ja przytulil. Jej troska o jego samopoczucie byla dla niego dowodem na to jak bardzo jej na nim zalezy. Byl prawdziwym szczesciarzem majac taka kobiete u swojego boku. Nie byl pewien czy kiedykolwiek bedzie w stanie jej dorownac.
- Pojde pod prysznic, dobrze?
- Dobrze idz. Poszukam sobie cos do ubrania i zaczne się szykowac.- odparla calujac go namietnie, wczepiajac mu rece we wlosy.
Z jekiem poddal się jej, przyciagajac ja do siebie jeszcze blizej. Uwielbial Ja calowac, tak slodko smakowala.  
- Prysznic. Moze. Poczekac.- odparl miedzy pocalukami.
- Mmmmm...
- Tak?  
- Mmmmm...
- Aniu odpowiedz mi. - powiedzial z zadowoleniem. Wiedzial jak na nia dzialal, ona miala na niego taki sam wplyw, jesli nie wiekszy.
- Idz, idz. Jesli zostaniesz nie uda nam się dotrzec do klubu, a nie mozemy ich wystawic. To by nie bylo ladne z naszej strony. No juz, idz zanim zmienie zdanie.
- Skoro mnie wyganiasz to pojde.- stwierdzil zaczepnie, majac nadzieje, ze jednak zmieni zdanie.
- Nie wyganiam, chetnie bym sobie potanczyla.
- Mozemy potanczyc w lozku.- zamruczal jej do ucha.
- Kuba! Jak mozesz. Uciekaj, ale juz.- smiejac się zaczela go odpychac.
- No dobrze już dobrze. Ide. Kocham Cie.
- Ja Ciebie tez.

Anna2207

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1318 słów i 8081 znaków.

Dodaj komentarz