Sekret 3

Sekret 3ONA:

     Czułam się zirytowana. Przez całe popołudnie próbowałam znaleźć sobie miejsce. W chwili kiedy zniknął za drzwiami, zdałam sobie sprawę, że to dopiero początek.  
     Miałam jeden cel. Uwieść go!  
     Wiedziałam, że wieczór spędzimy przy wspólnej kolacji, a następnie oni schowają się w swojej sypialni, gdzie zaspokoją swoje żądze. Chciałam być na miejscu matki, chciałam, aby to na mnie leżał i wsuwał swojego pięknego członka, ale nie byłam nią.
     Pozostawała mi jedna nadzieja.  
     Ona wyjeżdża. Już jutro. Nie będzie jej około tygodnia.
     Miałam więc prawie siedem dni na kuszenie mężczyzny, którego pożądałam.
     
     Dla innych może to wydawać się dziwne, że zamiast podrywać rówieśników, kolegów z klasy, czy też odpowiadać na ich zaloty, ja wolałam spędzać czas na obserwowaniu ojczyma. Od lat obserwowałam go, podglądałam.
     Nie wiem czemu mnie, nastolatkę i jego pasierbicę, tak fascynował. Wszystko się pogłębiło, kiedy ujrzałam go nagiego. Mogłam dostrzec każdy centymetr jego ciała, a to mnie tylko pobudzało. Wiedziałam, że jestem stracona.
     Każdy chłopak był dla mnie za mało dojrzały, posiadał za mało cech, które on miał. Koleżanki, w tym Paula, opowiadały mi o potajemnych schadzkach, pocałunkach, a niekiedy o tym jak wspaniale im było, kiedy świntuszyli w samochodach czy też swoich pokojach. Z jednej strony im zazdrościłam, prawie wszystkie miały za sobą pierwszy raz, ale z drugiej strony wiedziałam, że nie byłam w stanie zrobić to z kimś w moim wieku.
     Peter był idealny, dojrzały, męski, postawny, a także był porządnie wyposażony. Teraz wiedziałam także, że w jakiś sposób go pociągam, wystarczy po prostu, że zrobimy krok dalej, a ja miałam zamiar to zrobić.
     Popołudnie spędziłam na dalszym zaspokajaniu się, a dopiero gdy byłam w pełni usatysfakcjonowana zabrałam się za lekcje, choć on ciągle zaprzątał mój umysł.
     Kiedy schodziłam na kolację, wiedziałam, że muszę wykorzystać fakt, że go pobudziłam. Obcisła, wydekoltowana bluzeczka, krótka mini, miały mi zapewnić jego uwagę. Przez cały wieczór starałam się skupiać jego uwagę na sobie i chyba mi się to udawało.
     W głębi dusza cieszyłam się, że następnego dnia jest sobota, a matka wylatuje do innego miasta...

     Zasnęłam szybko. Chciałam jak najbardziej wypocząć mając nadzieję, że kolejny dzień przyniesie zmiany w moim życiu. Miałam zamiar wykorzystać każdą sekundę dnia i nocy na niego. Byłam pewna, że to właśnie jemu chcę oddać swoje dziewictwo i pozwolić mu na wszystko co zechce.  
     Wiedziałam, że będzie kochał się z moją matką, ale po cichu wierzyłam, że w trakcie przypomni sobie mnie. Widział mnie nagą, dotykającą się, miałam go w ustach... nie mógł tego tak po prostu zapomnieć.
     
     Obudziłam się po kolejnym mokrym śnie z udziałem mojego ojczyma. Czułam wilgoć między nogami, a to było przecież tylko senne marzenie.  
     Spojrzałam na zegarek, była dopiero ósma, ale wiedziałam, że mama musiała wyjechać przed godziną, aby zdążyć na samolot.
     Rozebrałam się i zajrzałam do szafy. Od razu wyciągnęłam obcisły top a cienkich ramiączkach, szary z czarnymi, koronkowymi wstawkami, a do tego ciemno różową spódniczkę, która kończyła się tuż pod moja pupą. Z szuflady dobrałam takiego samego koloru jak spódniczka mój stanik oraz koronkowe majteczki. Szybko wsunęłam to na siebie.
     Ułożyłam wszystko tak, aby podkreślić moje dość bujne piersi, spod bluzeczki wystawały fragmenty miseczek. Umalowałam się nieco mocniej niż zwykle, a na stopy wsunęłam szare kozaki. Rozczesałam włosy tworzące fale na moich ramionach i wreszcie poczułam się gotowa, aby się z nim zmierzyć.
     Pierwszą myślą była chęć zejścia nago, okrytą tylko szlafrokiem, który nie pozostawiał zbyt wiele do działania wyobraźni, ale rozmyśliłam się. Zdecydowałam się wyglądać dla niego jak najbardziej pociągająco.  
     Spojrzałam po raz ostatni w lustro, aby poprawić co nieco obcisłe ubranie i zdecydowałam się zejść na dół.
     Skierowałam się do kuchni, żeby móc przygotować dla siebie i być może dla niego śniadanie. Nie było go tam, więc powoli nastawiłam wodę. W tej chwili usłyszałam kroki dochodzące z holu i szybko pociągnęłam bluzkę nieco niżej, będzie mógł zobaczyć nieco więcej dzięki temu.  
     Ustawiłam dwa kubki w chwili, kiedy wszedł do pomieszczenia. Obróciłam się i sapnęłam, on zrobił niemal to samo.  
     Miał na sobie tylko luźno wiszące spodnie od piżamy, żadnej koszulki, żadnego innego, zbędnego materiału choć ja bym się nie obraziła, gdyby wszedł całkiem go pozbawiony. Przełknęłam ślinę na widok umięśnionego i zadbanego ciała.
     Dostrzegłam, że jego spojrzenie skupia się szczególnie na jednej części mojego ciała, piersiach. Moja chęć wzbudzenia jego zainteresowania podziałała skutecznie.  
     - Dzień dobry, - szepnęłam oblizując wargi.
     Nadal wpatrując się w moje piersi szepnął ciche powitanie.
     - Kawy? - spytałam lekko się pochylając.
     - Tak, - mruknął i poruszył się.
     Zajął miejsce przy małym stoliku śniadaniowym. Złapałam za dzbanek i kubek, już miałam się do niego zbliżyć, kiedy on nagle przemówił:
     - Myślałem o wczorajszym popołudniu... - szepnął, a ja zamarłam.  
     Tysiące myśli przeleciało mi przez głowę: Nie chciał mnie. Kocha moją matkę, nie mnie. Mnie tylko pożąda, a to nic nie znaczy względem jego miłości do niej.
     Zaskoczył mnie: - Nie żałuję tego, że cię widziałem. Nie powiedziałem nic Claire i nie mam zamiaru nic mówić.  
      - Ja też nie żałuje, - powiedziałam szczerze.  
     - Kusiłaś mnie wczoraj, miałem ochotę rzucić się na ciebie i wziąć na tym stole, ale powstrzymałem się... Nie chcę nikogo zranić... - powiedział, a w jego oczach widziałam ból przemieszany ze wstydem i pożądaniem. - Pragnę cię... ale ona...
     Szybko odstawiłam rzeczy zajmujące mi ręce i zbliżyłam się do niego.  
     Spoglądał na mnie, analizował każdy mój ruch. W końcu byłam tak blisko niego, że pochyliłam się i pocałowałam go w policzek: - Pragnę cię, pożądam, chcę... - szepnęłam. - Ona nie musi wiedzieć...
     Pocałowałam go.  
     Czułam, że jego ciało się napięło. Usta były sztywne, ale ja się nie poddawałam. Naparłam na niego mocniej owijając ramiona wokół jego szyi, chciałam usiąść mu na kolanach, poczuć nagą skórę jego ciała przy swoim.  
     Odepchnął mnie.  
     Oczy były ciemne z pożądania, ale ja wiedziałam, że to nie koniec.  
     - Nie... naprawdę... - sapnął. - Pragnę cię, ale nie mogę jej tego zrobić.  
     Odsunęłam się i ściągnęłam koszulkę przez głowę. Jego wzrok automatycznie powędrował do moich piersi, ale ja nie odpięłam stanika.  
     Przesunęłam się tak, aby móc usiąść mu na kolanach. Zrobiłam tak, znalazłam się na jego udach z szeroko rozstawionymi nogami oplatając jego tułów. Czułam, że spódniczka mi się podnosi do góry, kiedy ja ponownie naparłam na niego.  
     Pocałowałam go, najpierw delikatnie, później coraz mocniej. Jego dłonie po chwili dotykały już moich pośladków, kiedy ja wsuwałam język w jego usta. Owinęłam go wokół jego i zassałam lekko. Pogłębił pocałunek, kiedy ja rozchyliłam mocniej wargi.  
     Jedną rękę wplotłam w jego włosy podczas gdy druga sunęła po jego nagich plecach. Peter pieścił mój tyłek, kiedy ja zaczęłam poruszać się ocierając piersiami okrytymi jeszcze stanikiem o jego tors.  
     Czułam się tak dobrze w jego ramionach.  
     Dźwięk telefonu rozbrzmiał w pomieszczeniu, kiedy on był już tak bliski odpięcia mojego stanika i pozbycia się go.  
     Zamarł.
     Przełknęłam ślinę, wciąż miałam swoje wargi przy jego, kiedy on nagle mnie zepchnął ze swoich kolan. Moja pupa uderzyła o podłogę, kiedy on wstał z wyraźną erekcją napierająca na spodnie i tworzącą ładnie wyglądający namiot.  
     - Nie mogę... - powiedział stając na nogi.  
     W jednej chwili wycofał się z kuchni, a ja usłyszałam tylko jego głos, gdy odbierał telefon.  
     Znowu byłam tak blisko, znowu to on się wycofał... chciałam go, on chciał mnie...  

     Miałam nadzieję, że wróci, znów go omamię i na chwilę będzie na tyle otumaniony, że posiądzie mnie. Nie założyłam koszulki, nic nie poprawiłam. Na ustach wciąż czułam jego smak.  
     Nalałam sobie kubek kawy, dolałam mleka i usiadłam na blacie czekając, że może wróci...
     Wrócił.  
     Nie wyglądał tak, jak chciałam. Wszedł po prostu w pełni ubrany. Minęło pół godziny od naszej chwili, a on nawet nie spojrzał na mnie. Po prostu sięgnął po butelkę z wodą i jabłko, odwrócił się, ale zatrzymał.
     - Mam do załatwienia coś na mieście. Wrócę wieczorem! - oznajmił i odszedł.
     Łzy napłynęły mi do oczu. Poczułam się urażona, choć w głębi duszy wiedziałam, że tak łatwo się nie poddam.
     Wróci wieczorem, a ja do tego czasu...

     




ON:

     Musiałem stamtąd zniknąć, znaleźć się gdzieś daleko od niej.  
     Ten jeden, jedyny raz cieszyłem się, że zadzwonił do mnie mój prawnik. Na szczęście pozwoliło mi to przy okazji znaleźć się z dala od tych czterech ścian, gdzie ją zostawiłem.  
     Poranek był pełen niespodzianek. Jej piękne ciało ubrane tylko w skąpe ciuszki prezentowały więcej niż powinny. Miałem ochotę rzucić ją na stół i posiąść, ale musiałem trzymać wszystko w ryzach.  
     Błędem było wejście do kuchni w samych spodniach, ale miałem nadzieję, że ona jeszcze śpi i zdążę przemknąć do swojego gabinetu z kawą i jakimś śniadaniem, ale nie... Ona tam była w krótkie spódniczce wiele pokazującej, obcisłej bluzeczce i wystającym spod niego biustonoszu.
     Nie wiem co mnie podkusiło, że przyznałem się do tego, co chciałem z nią wczoraj zrobić, że jej pragnąłem, chciałem... To był kolejny mój błąd tego dnia. Nie zdążyłem powiedzieć wszystkiego, a ona już mnie całowała. Odepchnąłem, ale to jej nie powstrzymało, szła dalej.
     Jej ciało przywarło do mojego, czułem jej piersi przy moim torsie. Dotykałem jej miękkich pośladków, a nasze języki współgrały ze sobą. Byłem pewny, że gdyby nie telefon, ona nago ujeżdżałaby mnie na tym krześle krzycząc z rozkoszy, aż spuściłbym się w jej słodką cipkę...
     Bogu niech będą dzięki! Telefon uratował mnie przed tym i mogłem odjechać. Wiedziałem, że wieczorem będę mieć cięższy orzech do zgryzienia.

     Dotarłem do adwokata, tam w kilka minut podpisałem parę dokumentów, a chwilę później przedzwonił do mnie znajomy, aby umówić się na kawę.
     Nie wiedziałem czego ode mnie chciał, ale wiedziałem, co ja mogłem się od niego dowiedzieć. Tylko jego mogłem podpytać o kilka nurtujących mnie kwestii. Choć Kevin miał już po trzydziestce, właśnie od kilku tygodni spotykał się z młodą, osiemnastoletnią dziewczyną, Ashley. Nie miał zamiaru się z nią wiązać, przy najmniej na razie, ale pociągała go od pierwszego spotkania i swój pierwszy raz mieli na tydzień przed jej osiemnastką. Przyznać musiałem, że była śliczna, czarnowłosa, malutka, ale zarazem pełna życia, pasowała do wysokiego blondyna, o wysportowanej sylwetce i spokojnym usposobieniu.  
     - Witaj Peter! - przywitał się ze mną w Starbucks, gdzie czekałem na niego przy kawie.
     - Cześć! - podałem mu rękę.
     - Dawno cię nie widziałem, - odparł. - Co słychać? Jak Claire?
     - Wiesz, praca i interesy robią swoje. Z Claire wszystko dobrze, ale wyjechała na konferencję i nie będzie jej kilka dni. Chciałeś coś ode mnie?
     Uśmiechnął się i podał zamówienie kelnerce, dopiero wtedy odwrócił się w moją stronę.
     - Pożycz mi swój domek w Aspen na kilka dni, proszę! - powiedział mrugając do mnie.
     No tak, zawsze coś chciał, a ja mogłem się zgodzić. Wyjazd do Aspen planowałem dopiero za jakiś czas, z Claire i Seleną.
     - Jasne, ale możesz mi wyjaśnić, po co ci on? Nie lepiej wybrać się na Florydę, popływać. Sezon narciarski dopiero za kilka tygodni. - powiedziałem odkładając kubek.
     - Wiem, ale nie po to mi on, ja i Ashley chcielibyśmy spędzić trochę czasu razem. Jej rodzice ciągle jej doglądają i spotykamy się sporadycznie, a tak spędzimy kilka dni we dwójkę. - powiedział uśmiechając się. - Jej rodzice się zgodzili, bo myślą, że jedzie z siostrą i jej facetem. No i w tym szkopuł, jadą z nami, ale na szczęście zajmą się sobą. Więc jak?
     - Lubisz bawić się z młodą? - spytałem. - Nie nudzi cię seks z nią? Nie czas się ustatkować?
     - No co ty? Z młodą mogę zaszaleć, tylko muszę pilnować się, aby była zabezpieczona, no wiesz, ciąża, dziecko... to nie dla mnie... Do tej pory się dziwię, że nie znalazłeś jeszcze młodej kochanki do łóżka, - przeczesał włosy.
     W moim umyśle od razu pojawiła się Selena. Naga, klęcząca i ssąca mojego penisa.
     - Wiesz, młodym można się szybko znudzić, - stwierdziłem biorąc łyk.
     - Trzeba wiedzieć, jak zadbać o nią, aby nie chciała nikogo innego. Seks wtedy to tylko przyjemność, jędrne młode ciałko i chętne na zrobienie co zechcesz. Ashley jest idealna dla mnie. Zadowala mnie, ja ją, bo trzeba korzystać z życia, - powiedział popijając przyniesioną przed chwilą kawę. - Więc pożyczysz mi, czy masz jakieś plany?
     - Jasne, że pożyczę. Wybieram tam się zaraz po świętach, na narty. Będziecie mieć ciekawie, skoro jej siostra też jedzie.
     Zaśmiał się, a ja nie wiedziałem dlaczego.
     - Ona jest tylko rok starsza. Spotyka się z kolesiem, który ma dwadzieścia siedem i wygląda jak rugbysta, choć jest właścicielem siłowni. Na pewno on zajmie się nią dobrze, a ja będę miał Ashley.
     - Nic tylko powodzenia...
     Reszta rozmowy zeszła na omawianiu kilku szczegółów jego wyjazdu i opowiadał mi, jak mu się wiedzie w nowej firmie.  
     Miło spędziłem sporą część czasu, choć w głowie miałem wciąż moją młodą dziewczynkę. Wyobrażałem sobie ją w moim łóżku, w jej łóżku, pod prysznicem, na kanapie, u mnie na biurku... wręcz byłem twardy i starałem się ukryć wypukłość w spodniach, kiedy tak siedziałem wraz z Kevinem.
     On tylko przekonał mnie, że mogę to zrobić, choć tak naprawdę mówił tylko o swoich relacjach z Ashley. "Trzeba korzystać z życia.”

     Tuż po siedemnastej wsiadłem do swojego auta. Miałem wrócić do domu, do niej, a byłem niemal na sto procent pewny, że ona nie podda się i znów zobaczę ją w kusym stroju.
     Przemyślałem kilka kwestii i od razu skierowałem się do jednego z większych sklepów handlowych. Przestałem myśleć o tym, że to będzie złe, że zdradzę żonę, myślałem o nagim ciele Seleny i jej jękach rozkoszy.
     Zrobiłem małe zakupy, wino, papierosy, prezerwatywy, których nie używałem odkąd Claire podwiązała jajowody... Z Sel musiałem zachować ostrożność, a nie byłem pewny czy zażywała jakieś tabletki lub stosowała jakiś inny sposób antykoncepcji.  
     Trzymałem pudełeczko w ręce, tuż przy kasie i myślałem, czy robię dobrze czy źle. Ona jednak tego chciała, pragnęła tak samo jak ja. Powtarzała to kilkakrotnie, więc mogłem zaryzykować. Złapałem kilka kolejnych opakowań, choć nie wiedziałem, czy zużyję choć jedno, ale Claire wracała za tydzień...
     Miałem nogi jak z waty, kiedy siadałem do auta i kierowałem się do domu. Moja erekcja wręcz pragnęła uwagi. Dziś miałem zamiar pozwolił małej dziewczynce na zabawę nią. Chciałem po raz kolejny poczuć jej usta na nim i tym razem spuścić się, a ona musiała wszystko połknąć.  
     Cholera, zakląłem na samą myśl o tym.
     Zaparkowałem na podjeździe i dostrzegłem, że wszystkie światła są pogaszone. Jęknąłem, bo to mogło oznaczać, że jej nie ma, właśnie wtedy, kiedy ja byłem gotowy na ten jeden krok.
     Pomału i z zawodem udałem się do środka, w kieszeni spodni miałem paczkę prezerwatyw, a w torbie wino i papierosy, które teraz mogły być jeszcze bardziej przydatne.  
     Otworzyłem drzwi.  
     Zapaliłem światło i powoli skierowałem się do salonu, gdzie zamarłem.
     Na kanapie siedziała moja szesnastoletnia pasierbica. Przełknąłem na jej widok. Miała na sobie tylko żółty top, który zakrywał tylko i wyłącznie ten sam różowy stanik, którego zarys widziałem niżej, gdyż był ucięty na wysokości jej piersi, a do tego jeansowe szorty. Reszta jej ciała była odsłonięta.  
     Siedziała i oglądała coś w telewizji w lekkim półmroku.  
     Oblizałem wargi i podszedłem bliżej. Wyciągnąłem kieliszki z barku obok i usiadłem obok niej.
     - Jak minął dzień? - spytałem odkorkowując czerwone wino.
     - Byłoby lepiej, gdybyś został, - powiedziała patrząc na mnie, a raczej na moje krocze.  
     - Napijesz się? - spytałem wskazując wino, a ona przytaknęła.
     Nalałem nam obojgu po kieliszku i podałem jej. Wzięła go do ręki, patrzyła na mnie palącym wręcz wzrokiem i wypiła zawartość jednym pociągnięciem, po czym oblizała seksownie wargi.  
     Cicho jęknąłem, czułem, że znów robię się twardy od samego patrzenia na nią. Wiedziałem, że to co wkrótce nastąpi zmieni wszystko, ale należało się tego spodziewać. Ani ja, ani ona nie byliśmy już chyba w stanie powstrzymywać się dłużej, a ja po cichu miałem nadzieję, że jak zrobimy to raz, to na tym się skończy i zapomnimy.  
     Potarłem wypukłość w spodniach wiedząc, że ona zerka na mnie.
     - Peter... - szepnęła moje imię.  
     Spojrzałem na nią, wiedziałem już, że jej oddech przyspieszył co nieco.  
     - Pragnę cię... - dodała przesuwając się bliżej mnie.
     Uśmiechnąłem się. Koniec walki, koniec unikania czegoś co i tak było już nieuniknione.  
     Sięgnąłem dłonią i przyciągnąłem jej twarz do swojej: - Chcę cię! - Mruknąłem i naparłem wargami na jej.
     Mała dziewczynka przylgnęła do mnie, uśmiechnęła się przy moich ustach i rozwarła je lekko, abym mógł wsunąć swój język.
     Cholera... - smakowała tak dobrze, tak dobrze było ją całować. Chciałem raz jeszcze poczuć jej usta na swoim fiucie, ale tym razem do samego końca.  
     Poczułem jak jej dłoń zsuwa się po moim ciele i sięga do paska spodni. Pomogłem jej jedną ręką odpiąć go i rozpiąć zamek, kiedy drugą miałem wplecioną w jej włosach, aby mieć ją blisko, móc całować.  
     Jej ręka powędrowała po materiale bokserek i gładząc przez nie moją erekcję. Syknąłem w jej usta, cudownie było czuć ją w ten sposób.
     Selena odsunęła się ode mnie. Patrzyłem na nią uważnie, chciałem znów poczuć jej usta na swoich, ale jej wzrok wskazywał pożądanie i pragnienie.  
     Zeszła z kanapy opadając na kolana. Uniosłem biodra, a ona zsunęła spodnie wraz z bokserkami, a moja męskość prężyła się przed jej oczami. Dłonie zaczęły masować moje uda, kiedy przesuwała się bliżej mnie. Jej dłoń objęła ponownie moja erekcję, pogładziła ją, zanim pochyliła się rozwierając usta i biorąc w nie główkę.  
     - Ohh... Sel... - jęknąłem kładąc rękę i wplatając je w jej włosy.
     Zamruczałam, a jej usta odsunęły się, aby móc językiem polizać całą długość, palcami podrażnić moje kulki.  
     Cholera, ona była diabłem wcielonym... pomyślałem sobie.
     Wzięła go w usta. W jednej chwili wiedziałem, że chciałem jej usta mieć codziennie na sobie. Ssała i przygryzała go, a ja coraz bardziej dociskałem jej twarz do siebie wsuwając coraz głębiej.  
     Wiedziałem, że nie wytrzymam dłużej. Musiałem spuścić się w jej słodkie usteczka, bo cały dzień chodziłem napalony na nią. Patrzenie na jej głowę kołyszącą się tam i z powrotem pobudzało mnie jeszcze bardziej, zacząłem więc posuwać ją z każdym ruchem coraz szybciej i szybciej,  
     Nie miałem pojęcia, czy ona tego chce, ale pragnąłem tego, a skoro zgodziła się na tą zabawę to gramy w nią według moich warunków.  
     Docisnąłem jej twarz do swego krocza, wsunąłem się w jej gardło na tyle, na ile mogłem i zacząłem osiągać spełnienie. Moje nasienie lądowało w jej buzi, gdzie z trudem je połykała. Patrzyłem na jej śliczną buzię walczącą z tym. Łzy spłynęły jej po policzku, ale jakoś nie miało to dla mnie większego znaczenia.
     - Kurwa... - warknąłem, gdy ostatni pocisk spermy wpłynął do jej buzi. - Wyliż mnie do czysta. - Rozkazałem jej.
     Zassała mnie lekko po czym wypuściła z ust, aby móc językiem oblizać go kilka razy.
     Nie mogłem się oprzeć i sięgnąłem, aby ją podnieść, umieścić na swoich kolanach.
     Rozwarła nogi i usiadła w rozkroku obejmując mnie nogami w talii, kiedy ja pochyliłem się całując linię, którą utworzyły jej łzy. W końcu naparłem na uchylone wargi. Posmakowałem siebie w jej słodkiej buzi i poczułem, że wkrótce znów będę gotowy do działania, a jej usta i ciało dadzą mi wiele rozkoszy.
     Odsunąłem jej twarz lekko od siebie, aby w załzawionych oczach dostrzec wciąż pożądanie i pragnienie.
     - Czy chcesz tego? - spytałem łapiąc za kraj jej koszulki i unosząc lekko.
     - Tak, - odpowiedziała szeptem podnosząc ręce, a ja ściągnąłem z jej ciała koszulkę.
     Obserwowałem ją, kiedy rozpinałem stanik uwalniając kuszące mnie piersi, po czym pochyliłem się całując jej dekolt i schodząc niżej. Wziąłem jeden z twardych, różowych sutków w usta i zassałem, kiedy drugą zajęła się moja dłoń.
     Smakowała tak dobrze....

anabel87

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 4066 słów i 21529 znaków.

1 komentarz

 
  • xoxo

    Czekqm na kolejną część. ;)

    9 wrz 2014