Korepetytorka 35

Korepetytorka 35Sylwia Baranowska z niedowierzaniem spojrzała na wyświetlacz smartfona. W ciągu godziny wykonała ponad trzydzieści prób połączenia się z Edytą. Żadnego z nich korepetytorka nie odebrała.
      Co się z nią działo? Najbardziej prawdopodobne było to, że dziewczyna nie miała ochoty z nią rozmawiać. Paradoksalnie był to najbardziej optymistyczny scenariusz. Dopiero w tamtym pokoju hotelowym musiała zrozumieć, na co tak naprawdę się zgodziła.
     Cały plan obie kobiety miały dokładnie omówiony. Tylko co innego mówić o seksie, a co innego go przeżyć. I jeszcze te okoliczności... Najpierw Tomasz, a potem Piotrek. Oboje mieli z niej używanie. I na dodatek wszystko było nagrywane. Sylwia doskonale zdawała sobie sprawę, jak wielkim obciążeniem musiało to być dla Edyty.
     Z drugiej strony bez jej zaangażowania nigdy by się to wszystko nie udało. To dzięki niej żona biznesmena mogła teraz spokojnie spać. Mimo wszystko, jeśli Edyta coś sobie zrobi, nigdy sobie tego nie wybaczy. Była tego pewna. O tym, że zniszczyła wizerunek dziewczyny w oczach Rafała, nie chciała nawet myśleć. Z tym jakoś sobie poradzi. Znała go na tyle, żeby wiedzieć, że to rozsądny chłopak. W sumie dobra byłaby z nich para.
     Kobieta wykonała kolejne połączenie. Po piątym sygnale dała sobie spokój. Sięgnęła do szuflady po paczkę papierosów. Nie pamiętała, kiedy paliła po raz ostatni. To musiało być jeszcze na studiach. Wrzuciła niewielkie pudełko z powrotem do szuflady. Nie tego potrzebowała. Nalała sobie kieliszek brandy i usiadła wygodnie w fotelu.
     W domu, poza nią był tylko Paweł. Tomasz z drugim synem nie wrócili jeszcze z.. No właśnie.. Z czego? Pierwszą myślą, jaka jej się nasunęła, był wypad na dziwki.
     Nie!
     Edyta nie zasługiwała na to, żeby tak o niej myśleć.
     Kobieta gapiła się w telewizor. Pięćdziesięcio — calowy ekran zajmował niemal połowę ściany. Jeszcze kilka lat temu każdego wieczoru siedziała wtulona w męża i wspólnie oglądali film. Do tego wino, czasem świece zapachowe... Po wszystkim dyskusja, która często kończyła się w łóżku..
     Dźwięk telefonu wyrwał ją z zamyślenia. Natychmiast rzuciła się, żeby odebrać, przekonana, że to Edyta.
     Nic z tego. Dzwoniącym był jej małżonek, który poinformował ją tylko, że wróci za niecałe pół godziny. Rzuciła mu zdawkowe potwierdzenie i poinformowała, że czeka.
     Psycholog nabrała głęboko tchu. Nie mogła odkładać tej rozmowy. Chciała wyjaśnić mężowi, że wie o wszystkim i przedstawić sytuacje, w jakiej się znalazł. Miała dla niego pewną propozycję, ale na razie nie zamierzała o niej mówić. Najpierw powinna przegadać temat z Edytą.
     Korepetytorka nie odebrała kilku kolejnych połączeń. Może powinna powiadomić jej matkę? Tylko co jej powie? Edyta nie zwierzała się zapewne z ich sekretów przed rodzicielką. A może jednak?
     Nie. Na panikowanie było zdecydowanie za wcześnie. Dziewczyna na pewno chciała sobie wszystko przemyśleć, dojść do siebie i dlatego wyciszyła telefon. Teraz Baranowska musiała rozmówić się z Tomaszem. Chciała zrobić to w taki sposób, żeby zapamiętał to do końca życia.
     Pół godziny później ojciec i syn dotarli do domu. Sylwia za wszelką cenę starała się nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak, jak zawsze. Całus na powitanie był dla niej jednak przykrym i dosyć osobliwym przeżyciem. Cały czas miała przed oczyma obraz, jaki widziała na monitorze.
     - Kolacja za godzinę. Bądź tak miły i nie każ mi cię wołać kilka razy - powiedziała suchym i beznamiętnym głosem do Piotrka.
     - Nie jestem głodny. Tata zabrał mnie na pizze - odburknął chłopak.
     No tak. Panowie musieli zapewne omówić wrażenia. Dla Piotrka pierwszy raz z kobietą był ważnym wydarzeniem. Tatuś zapewne chciał wiedzieć, co czuje. Ukochany synek jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że jest lepszy od brata. A może źle to oceniała? Może Tomasz chciał go po prostu zapytać, czy nie lepiej uprawiać normalny seks niż gwałcić? Na samo wspomnienie tego, co wydarzyło się jakiś czas temu w ich domu Sylwię przeszły ciarki po plecach.
     - A ty będziesz jadł?
     Choć bardzo się starała, udawana troska była widoczna w pytaniu, jakie skierowała do męża.
     - Nie jestem głodny, ale zmęczony.
     Sylwia poczuła, jak skacze jej ciśnienie. Tomasz powiedział to z takim zadowoleniem, że nie miała wątpliwości, co sobie przypomniał.
     - Czym się tak zmęczyłeś?
     - Miałem kilka spotkań.
     Kobieta skinęła głową ze zrozumieniem.
     - To może w takim razie usiądziesz przed telewizorem i się zrelaksujesz? W odtwarzaczu jest włożona płyta z naprawdę ciekawym filmem. Na pewno ci się spodoba. W każdym razie na mnie zrobił piorunujące wrażenie - zaznaczyła kobieta.
     - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz oglądałem coś na DVD. To przeżytek, odkąd pojawiło się VOD.
     - Oj tam. Tego filmu w wypożyczalni nie znajdziesz. To pozycja tylko dla dorosłych.
     Psycholog nalała sobie kolejną szklaneczkę brandy, po czym spojrzała pytająco na męża.
     - No skoro tak namawiasz...
     - Masz na myśli film czy alkohol?
     - Jedno i drugie.
     Chwilę potem mężczyzna usiadł na kanapie, rozpinając kilka guzików od koszuli.
     - A nie wiesz może, co dzieje się z Edytą? Nie mogę się do niej dodzwonić.
     Baranowski niemal natychmiast pobladł, po czym spojrzał podejrzliwie na żonę.
     - Nie mam pojęcia. Nie śledzę naszej korepetytorki - odburknął jakby pytanie go uraziło.
     Sylwia podała mu kieliszek. Biznesmen wypił zawartość jednym haustem. Kobieta znała swojego męża na tyle, żeby wiedzieć, co to oznacza. Był czymś ogromnie zdenerwowany.
     Zastanawiał się nad tym, co dzieje się z Edytą? Wyrzuty sumienia? Obawa, że dziewczyna opowie o tym, co się wydarzyło?
     - Gdzie jest pilot? - zapytał.
     - Przed tobą.
     - No to oglądamy - oznajmił po czym nerwowym ruchem wcinał odpowiedni klawisz, jakby chciał się na nim wyżyć.
     Odpoczynek nie trwał długo. Już po kilku sekundach Baranowski zerwał się z kanapy, jakby ta się paliła. Spojrzał na ekran z bliska. Myślał, że zobaczy coś innego? Odwrócił się, po czym z przerażeniem w oczach spojrzał na żonę.
     Baranowska zachowywała się, jakby nagranie nie zrobiło na niej najmniejszego wrażenia. Poniekąd tak było. Gdyby widziała je pierwszy raz, zapewne zareagowałaby tak jak małżonek, ale widząc je po raz kolejny, mogła już zachować spokój.
     - Co to kurwa jest? - zapytał. - Wyłącz to natychmiast - dodał po czym gorączkowo zaczął szukać pilota.
     - Nie podoba ci się? To naprawdę ciekawy film. Końcówka jest dużo lepsza niż początek. Ten drugi aktor...
     - Zamknij się! - syknął przez zaciśnięte zęby.
     Natychmiast dopadł do stolika z alkoholem, po czym trzęsącą się ręką nalał sobie prawie pełny kieliszek najdroższej i najmocniejszej whisky, którą na co dzień omijał.
     Fala gniewu wzbierała na sile. Do osiągnięcia momentu kulminacyjnego brakowało niewiele. Baranowski powoli zdawał sobie sprawę z faktu, że został rozegrany przez własną żonę.
     Sylwia nadal siedziała na fotelu jak gdyby nigdy nic. Doskonale wiedziała, że teraz jest czas na to, żeby oswoił się z sytuacją. Za żadne skarby świata nie mogła przerywać tego procesu, chyba że chciała zobaczyć atak furii własnego męża.
     Baranowski po chwili zajął z powrotem miejsce obok żony. Ta nieco teatralnie odsunęła się od niego. On też zachował pewien dystans, jakby żona była płonącą pochodnią, którą bał się dotknąć.
     - Skąd to masz? Dostałaś jakąś przesyłkę?
     - Nieistotne - ucięła szybko kobieta.
     - A właśnie, że bardzo, kurwa, istotne! Ten, kto nagrał ten film, pożałuje dnia, w którym się urodził.
     Sylwia nabrała tchu, po czym spojrzała wymownie na męża. Baranowski ściągnął brwi.
     - To ty?
     Kobieta skinęła głową.
     - Nie pytaj o szczegóły, bo i tak ich nie poznasz, zresztą nie mają znaczenia.
     - Ale...
     - Widziałam, jak na nią patrzysz. Poza tym w Warszawie mówiłeś o niej przez sen..
     Baranowski omal nie zakrztusił się alkoholem.
     - Jaja sobie robisz?
     - Nie
     - Dlaczego mi o tym...
     - Bo nie chciałam słuchać głupot. Wolałam działać.
     Baranowski dopiero w tym momencie uświadomił sobie najistotniejszy fakt w całym tym wydarzeniu.
     - Edyta o wszystkim wiedziała?
     Sylwia skinęła głową.
     - Chcesz mi powiedzieć, że ta mała...
     - Uważaj na to, co zaraz powiesz - przerwała mu Baranowska. - Gdyby nie Edyta nigdy nie udałoby mi się potwierdzić moich obaw. Poprosiłam ją, żeby zgodziła się na twoją ofertę. Słowem, jestem pełna uznania, że nie chciałeś oddać Piotrka w ręce „niedoświadczonej” nauczycielki. Chyba zgłoszę cię do nagrody ojca roku.
     - Ja pierdole... - rzucił po chwili biznesmen.
     - Pierdoliłeś i to całkiem ostro - skomentowała psycholog.
     Kobieta nie poznawała samej siebie. Zachowywała się jakby stała z boku i to nie ona była zdradzoną żoną.
     - Daruj sobie - powiedział niemal błagalnym tonem.
     Sylwia wstała z kanapy, po czym nalała sobie brandy. Zasłużyła. Najgorsze miała za sobą. Po chwili usiadła z powrotem i ponownie włączyła telewizor.
     - Sprawia ci to satysfakcję? - skomentował Baranowski.
     Żona zignorował jego uwagę. Wpatrywała się w minę kochanki męża. Edyta zdawała się odczuwać przyjemność ze stosunku. A może tylko udawała? Baranowski wiedział, jak dogodzić kobiecie i wcale nie musiało być tak, jakby sobie tego życzyła. Dla Edyty mógł to być najlepszy, a nie najgorszy seks w życiu.
     - Nie będę się nad tobą znęcała, ale chce ci przedstawić sytuację - oznajmiła chłodnym tonem.
     Mężczyzna spojrzał na nią z pytającym wyrazem twarzy.
     - Wiem, że facetów w pewnym wieku ciągnie do młodych dziewczyn. Jestem w stanie to zrozumieć. Wiem też, że potem żałują tego, kiedy dziewczyna ma ich dość, a oni tracą wszystko.
     - To nie tak. Nie chciałem cię zostawić. To miał być jeden raz. Poza tym chodziło głównie o Piotrka.
     - Nie zasłaniaj się troską o dziecko! Chciałeś ją przelecieć i postanowiłeś znaleźć sobie ku temu dobry powód.
     Baranowski zamilkł. Wiedział, że Sylwia miała rację. Edyta podobała mu się od pierwszego dnia. Marzył o seksie z nią i postanowił to marzenie zrealizować.
     - Chcesz rozwodu? - zapytał po chwili.
     - Nie. Chce, żebyś wiedział, że jeśli taka sytuacja się powtórzy, zostaniesz z niczym, a ten film cię pogrąży.
     Baranowski pokiwał głową, dając znak, że zrozumiał dokładnie to, co usłyszał.
     - Jeśli będziesz chciał się spotkać jeszcze kiedyś z Edytą, nie będę miała pretensji.
     - Że co?
     - To, co słyszałeś. Możesz mnie zdradzać, ale tylko z naszą korepetytorką. I tylko za jej zgodą rzecz jasna - dodała po chwili.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Wili

    Po "Kolacja za godzinę. Bądź tak miły i nie każ mi cię wołać kilka razy" dwa razy występuje błąd imienia, nie Paweł a Piotr, poprawka występuje tak w całym tekście

    17 lis 2022