milegodnia

Robert z Sanok
Uwielbiam pisać na każdy w zasadzie temat. Gorzej, że praktycznie na wielu tematach się nie znam dlatego staram się improwizować. A co do opowieści, to powiem Ci, że ja bardzo się rozwodzę, dopisuję to, co każdy już chwilę temu sam się domyślił, co powoduje, że zaczynam zapisywać praktycznie sekwencje. Mówiąc kolokwialnie, po prostu ten typ tak ma. Mam nadzieję, że też tak lubisz. Pewnie jakbym chciał skończyć jakąś historię, którą tu zacznę to kobiety zdążyłyby w tym czasie zajść w ciążę, urodzić i wychować te dzieci, a ja nadal bym pisał swoje - za przeproszeniem pierdolamento. Zresztą sami się przekonacie.. Taa, to się zareklamowałem. rekomendacja z pierwszej ręki.
razem:   37 1
  • Użytkownik milegodnia

    Już wiedziałem, że bez mojej manualnej pomocy, mój fiut załatwił fajerwerki. Złapałem instynktownie za główkę, próbowałem naciągać napletek jak kotarę, by zdusić tą nadchodzącą nawałnicę.
    O słodka naiwności, co człowiek w stresie nie spróbuje zrobić by się uratować z opresji.
    Głupiutki sądziłem, że dam radę powstrzymać pompowanie.
    Ni hu, hu. Nic z tych rzeczy..  

    Wyrzucał tą całą kleistą maż, nie zważając na moje powstrzymywanie oddechu. Poruszał się swoim tempem, wydzierał z otchłani swych podwojów miarowo i chyba wszystko, co zalegało od dłuższego czasu…  

      Ściskałem go, a kutas – dosłownie i w przenośni - i tak po swojemu walił na całego. Ściekało pomiędzy palcami, nadgarstku, poczułem jak skapuje na posadzkę  
    Ciap
    ciap
    ciap.  
    Zwolniłem uścisk.
    Poddałem się trzęsąc jak w febrze, zerkając w krocze to na kolorową łechtaczkę, ociekającą niebiesko-czerwono-zieloną cieczą.  
    Nie umiałem się zdecydować czy mam czerpać rozkosz czy oceniać, co też narobiłem.
    Przeważyła ekstaza.
    Drugą ręką zatkałem sobie usta, cichutko jęcząc łapczywie zaciągając się powietrzem przez nos.
      - Jesteś Olu naprawdę suką – taki tekst wychrypiałem równocześnie z ostatnim drgnieniem fallusa.
    Było po zawodach, łapałem miarowy oddech.
    Poległem pod jej drzwiami łazienki.
    Mogłem powiedzieć jak lektor po zakończeniu filmu:
      - „ W wersji polskiej udział wzięli”. -
      
    Oprzytomniałem, gdy tylko zobaczyłem jak wygląda mój brzuch wymaziany, klejącymi się
    włoskami przy pępku. Ale co gorsza płytki lśniły jak po froterowaniu. Złapałem w garść koszulkę by nie stykał się z podbrzuszem i pośpieszyłem do kuchni. Wisiała tam ściereczka na kuchence, wytarłem brzuch w drodze powrotnej i dopadłem podłogi by zatrzeć dowody upokorzenia.
    Nim wstałem, zobaczyłem nogi Oli tuż przy drzwiach.

      Zawiesiłem ściereczkę nie przejmując się tym, że będzie nią wycierać blat stolika, podłoży pod talerz czy w ogóle będzie trzymać w dłoniach. Najważniejsze było wrócić do pokoju.
    Prawie się udało.
    Prawie, każdy wie, co to oznacza.
    Drzwi otworzyły się, gdy ja przekraczałem próg przedpokoju.
    Wyszła w seledynowym wdzianku. Szortach i krótkiej halce z satyny, ten akurat rodzaj materiału znałem i zapamiętałem z bardzo niedawnego okresu.
    Usiadłem speszony, Ola przekroczyła próg pokoju. Jedno spojrzenie i już wiedziałem, że ona wie.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Wróciła do przedpokoju i zaświeciła światło, nie musiałem patrzeć by wiedzieć, że ślad na pewno jeszcze jest widoczny.
    Zgasiła.
    Podniosła poduszkę i miała zamiar usiąść przy mnie.
    Nie zdążyła. Nie mogłem tam zostać.
      - Przepraszam za – urwałem, nie przeszło mi przez gardło. - To ja już pójdę – rzuciłem rutynowo, nie patrząc jej w twarz. - Dziękuję za poczęstunek. Dobranoc.
      - Zapomniałeś powiedzieć, że było miło. – Powiedziała oparta o drzwi łazienki, gdy ja wkładałem buty – choć, nie ukrywam, liczyłam, że miło to dopiero będzie a to potraktujemy jako epizod – dokończyła myśl, sugestywnie spoglądając na podłogę.  
    Nerwowo zawiązałem drugie sznurowadło.  
    Zrobiła krok w moją stronę.  
      - Posłuchaj. Nie będę czarować, miałam ochotę się podbudować, poczuć się pożądaną. Lubię, wręcz potrzebuję takiej atencji. Przyznaję, twoja nieśmiałość mnie kręciła, była wyzwaniem, by udowodnić sobie, że jestem w stanie pobudzić młodego mężczyznę  
    Tak, to było perfidne z mej strony, to, co zrobiłam przed chwilą w łazience. Poszłam na całość, po prostu musiałam wygrać.  – Uderzyła się w uda. – Jestem wyuzdana, choć pewnie ty użyłbyś gorszych słów.
      
       Stałem bokiem, trzymając dłoń na klamce. Nie próbowałem nawet zaczepić się na rozmowę.
      - Ważniejsze jest, że teraz – wyciągnęła dłoń, pokazując na mnie - zdałam sobie sprawę, że mogłeś poczuć się upokorzony. Ale uwierz mi, że nie masz powodu, by tak się poczuć.  
    Mam młodszego o sześć lat brata i coś tam wiem, jak się zachowywał w twoim wieku. Jak wpatrywał się we mnie przez niedomknięte drzwi w swoim pokoju, gdy wychodziłam z łazienki Licząc, że coś tam nie dopięłam, nie wciągnęłam do końca na tyłek – nabrała powietrza - dobra, nie będę go pogrążać zdradzając, co jeszcze robił, w końcu to mój brat. – Roześmiała się.  

    Poprawiła kosmyk włosów i z powaga dodała.
      - Pewnie się pogrążę tym stwierdzeniem, ale jesteśmy cieleśni, mamy swoje żądze ciała i uważam, że tak jak bez snu, posiłku nie można funkcjonować tak i to musi być zaspokajane, znaleźć ujście. Po prostu nie da się zachować równowagi emocjonalnej, gdy to będzie zalegać twoją świadomość. I mówię to i o sobie, bo też się z tym borykam, choć nie tak jak za osiemnastki.  
    Przerwała na moment. Przerzuciła ciężar ciała na lewa nogę.
      - Nie będę ci ględzić i tak widzę, że masz wyrobione o mnie zdanie. Na koniec w kwestii wyjaśnienia.
    Nie było takiej opcji byśmy kopulowali, jeśli, - uniosła palec wskazujący – powtarzam, jeśli byś był tak miły jak jesteś, to pozwoliłabym sobie na małe dotykanko.
    Nastała krępująca cisza.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Może. Tak, miałam na to ochotę – rozłożyła ręce – ale to wszystko. Do niczego więcej bym nie dopuściła. Mam świadomość, co by to oznaczało. Choć patrząc na to jak jesteś wrażliwym człowiekiem, nie wiem, czy już nie jest za późno i czasem nie będziesz mnie unikał, przemykał, byle mnie nie spotkać. Przyjęłabym taką karę, możesz mnie lekceważyć, udawać, że mnie nie znasz, ale proszę cię, nie biczuj się wyrzutami sumienia – złączyła dłonie jak do modlitwy - koniec kazania.

       Mnóstwo myśli pojawiało się w mej głowie, ale jedna powracała z dużą częstotliwością.  
    Mianowicie, Ola, ta młoda kobieta jak i ja jest samotna i to oczekiwanie na przełamanie tego impasu i trafiło się. I nie było ważne, że to na taki substytut, okazja to okazja i to nas zgubiło. Daliśmy się uwieść chwili, zachciance, karmiąc się własnymi potrzebami i oczekiwaniami. Efekt był fatalny, ale nie na tyle by teraz być konformistą i pokazywać palcem, kto zawinił.  
    Przyznała się i ja tak samo powinienem powiedzieć, że świadomie igrałem z chucią.  
      - Będę jak zawsze się witał. Jeśli nikt nie będzie w pobliżu, to powiem, - cześć Olu. Może wymienimy kilka zdań.
    Odetchnęła z ulgą. Te ciemne oczęta rozpromieniły się, gdy dodała do tego w pakiecie uśmiech.
      - Spokojnej nocy, Olu.  
      - Cześć kolego z facebooka. Spij smacznie.
    Nacisnąłem za klamkę i w tym momencie usłyszeliśmy charakterystyczne buczenie otwieranych na dole drzwi wejściowych. To niezawodny domofon oznajmiał, że ktoś wbił prawidłową kombinację cyfr by wejść do któregoś z mieszkań.  
    Momentalnie je przymknąłem.

        Odwróciłem się do Oli, która zrobiła krok w kierunku pokoju by przechylając się zerknąć na zegar.
      - Pół do dwunastej, najwyraźniej ktoś miał drugą zmianę.  
      - Kto?
    Podniosła ramiona i wydęła usta, co odczytać można było, jako brak wiedzy w tym temacie.
      - Może Burzawa - pokazała podbródkiem na drzwi, - sąsiad z naprzeciwka. Nie widziałam go dzisiaj. Nie wiem ilu ludzi z naszej klatki pracuje na zmiany.
    Idąc tu o dwudziestej pierwszej bylem przygotowany w razie takiego niespodziewanego spotkania. Ściema o mamie, że coś tam chce od pani Aleksandry.  
    Proste nie.
    Ale o tej porze, gdy wychodzę tuż przed północą? O nie, to tylko ekstra sytuacja upoważnia do alarmowania sąsiadki, zawał, zgon,…tak, chyba mój, gdybym tak się natknął na kogoś z lokatorów. Po tym, co tu zrobiłem, nie umiałbym nic wydusić z siebie.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Gdy tak gorączkowo szukałem rozwiązania, Ola zniknęła w pokoju by po chwili wrócić z ekwipunkiem. Wyciągnęła dłoń w moim kierunku, w której trzymała spodenki i koszulkę.
      - To Damiana, mojego braciaka.
    Nie dało się ukryć, że popatrzyłem na te ciuchy jak nie przymierzając coś skażonego.
    Ola zbliżyła twarz do mojej.
      -Jesteś pewny, że schodząc na dół nikogo nie spotkasz? – Nie oczekiwała odpowiedzi, raczej była to retoryka obrazowa sytuacji. – Ja bym nie ryzykowała. Dlatego zróbmy tak – nabrała powietrza – pójdziesz pod prysznic by odświeżyć się – zawahała się – po rolkach. Następnie położysz się, a o trzeciej jak zadzwoni komórka po cichutku wyprowadzisz się do swego wyrka.  

       Nie muszę mówić, że to mnie nie wprowadziło w euforie.  
    Nie zdążyłem jednak wypowiedzieć słowa, choćby zaprzeczyć, bo konkretnej alternatywy to niestety nie miałem na podorędziu. Gdy właścicielka mieszkania podała dalsze wytyczne.
      - Dla formalności, pościelę ci w małym pokoju i gwarantuje nietykalność – podniosła dłonie w geście niewinności. - Już wiem, z kim mam do czynienia, więc nawet najdrobniejsze pieszczoty nie wchodzą w grę.
    Powiedziała to bardzo chłodno, wyczułem w tym ironię i złość.
    Powinienem wyjść bez otwierania drzwi. Ale o dziwo nie poczułem gniewu a żal. To głupio zabrzmi, ale miałem wrażenie, że mnie żegna, jako zawiedziona.
    Wiem, to dziecinne, ale chciałem być kimś ważnym dla niej. Przez głowę przebiegły mi migawki z ostatnich kilkudziesięciu minut, jak slajdy uśmiechy, jej słowa i tak wyraźna mowa ciała. I w jednej chwili zobaczyłem jak bardzo byłem wycofany, jak mało dałem od siebie i nie chodzi tu o gesty, ale werbalność. Zamknąłem się w swym analizowaniu, zapominając, że siedzi obok mnie człowiek.
    Postanowiłem jakimś cudem to naprawić.

      -Dobrze Olu. Tak, to rozsądne, co powiedziałaś, - przytaknąłem, jednocześnie zabierając rzeczy z jej dłoni.  
    Nim wszedłem do łazienki zatrzymałem się i wygłosiłem swoja opinię na jej temat.
      - Ja też chcę coś ci powiedzieć. Nie mam cię za wyuzdana. W ogóle tak nie mów o sobie. Jesteś bardzo mila i sympatyczna i ja ciebie – odchrząknąłem - polubiłem. Nie mam śmiałości do dziewczyn i tak nagle teraz – szukałem słów – to mnie przerosło, no i się…
       -Wystraszyłeś? – Dokończyła, przybierając wygodniejsza pozycję na sofie.
      – No tak. – Pochyliłem z pokorą głowę. - Przepraszam, nie chciałem być takim byś mnie znielubiła.
      - Nic takiego nie ma miejsca. – Podniosłem głowę by zobaczyć jak Ola puszcza mi oczko, a ja strzeliłem uśmiech jak mały chłopczyk na widok lunaparku. – Mam propozycję, umyj się, a później pogadamy tak szczerze. Dasz radę?
    Byłem tak szczęśliwy takim nawrotem sytuacji, że otworzyłem usta by coś powiedzieć, ale Ola podniosła rękę by pokazać mi drzwi łazienki, co skłoniło mnie do powstrzymania się i zamknięcia ich z drugiej strony.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Nim wszedłem do kabiny przyglądałem się jej zielonemu biustonoszowi, który spoczywał na pralce. Na samą myśl, że on opatula piersi Oli i przy każdym ruchu wgniatają się w ten materiał, który przechodzi jej zapachem zrobiło mi się duszno.  
    Zerknąłem na metkę, 75D.  
    Dla mnie do dziś królewski rozmiar.

      Nie mogłem się oprzeć, więc delikatnie ująłem za ramiączka w dłoń, jakby to był fajans, by nie stłuc podtrzymałem drugą od spodu.  
    Nie mogłem tego nie zrobić, przybliżyłem jak maskę tlenową, utkwiłem we wnętrzu miseczki i zaciągnąłem się jej specyficznym zapachem.
    Uueeee  - wypełniłem płuca i swoje żądze po samą potylicę.  Ta sama woń, którą czułem leżąc pod drzwiami łazienki do tego aromat perfum, którymi zapewne spryskała sobie dekolt. Miseczka przeszła bukietem, gruszki a może śliwki?
      
    Przymknąłem oczy i zmysły tańczyły kankana.  

    Co to był za wabik na przepełnioną głowę, testosteron rwał się do rywalizacji na szczeblu centralnym, zmagań o prymat najlepszego grajka tej klatki schodowej.
    Ten niżej też wyniuchał, co mi w głowie siedzi i po tym jak sam zaliczył wtopę dalej wyrażał gotowość, przez lekkie uniesienie, gniotąc materiał spodni.

      Nie było wyjścia, odłożyłem delikatny materiał, częściowo półprzeźroczysty w miejscach, które na to pozwalały. Rozebrałem się i po wejściu do kabiny, odkręciłem zimną wodę przytrzymując słuchawkę poniżej pasa z wiadomych względów.  
    Gdy byłem w trakcie namydlania usłyszałem Olę, która stojąc pod drzwiami oznajmiła.
      -Zapomniałam ci dać ręcznik. Nie przestrasz się, otworzę by go wrzucić. Dobrze?
      - Dobrze – przytaknąłem, odwracając się tyłem, tak pro forma.
    Zrobiła to bardzo szybko i ręcznik wylądował na brązowo-białym dywaniku.
      - Olu?
    Kątem oka zauważyłem, że wróciła pod mleczno-przymglone szybki drzwi.
      -Tak? Coś jeszcze zapomniałam?
      - Nie, nie. Tylko chciałem się zapytać, czy… mogę użyć szczotki do pleców?
      - Jeśli tylko do pleców to tak.

    Rozbawiła mnie i parsknąłem śmiechem.

      - Nie wiedziałem, że jesteś taka dowcipna.
      - O, mój drogi, to ty jeszcze mało wiesz o mnie. Zaskoczyłabym cię nie raz swoimi słowy a i czynami.  
    Nie wiem do dziś, jak to możliwe, jakim cudem odważyłem się na taką ripostę, prawie konkwistę.
      -No to, czego byłem świadkiem już mi wystarcza by myjąc plecy wyobrażać sobie jakbyś to ty zrobiła.
    Nim zdążyłem dodać, że to żart i po prostu zagalopowałem się, moja sąsiadka minimalnie uchyliła drzwi.
      -To było subtelne zaproszenie do niezbędnej pomocy?
    Pomny niedawnego postanowienia z lekkim zażenowaniem wyszeptałem.
      -Jakby to ci nie sprawiło problemu?

      Rozsunęła drzwi kabiny a ja instynktownie przesunąłem stopy do wewnętrznej krawędzi brodzika. Wyciągnęła z wnękowej szafki płyn czy też żel i usłyszałem jak rozciera to na dłoniach. Później poczułem prawą dłoń pod ramieniem, która delikatnie pociągnęła moją fizjonomię na środek grafitowego wyposażenia łazienki. Posłusznie ulokowałem się na tej pozycji a jej dłonie na mych ramionach.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Najpierw jakby była świadoma mego spięcia dość mocno - jak na tak kruchą kobietę, wdusiła mi kciuki pod barkami a pozostałymi palcami spoczywającymi na ramionach ściągała je do tyłu nie zwalniając ucisku z kciuka. Po kilku sekundach odpuszczała, by ponawiać próbę mego rozluźniania i chyba jej się to udawało. Co prawda mój mostek prosił o litość i musiałem zmienić tempo oddechu, ale naprawdę po każdym powrocie barków do ulubionej pozycji miałem wrażenie zrzucenia paru kilogramów.

      Gdy zaczynałem się przyzwyczajać Ola zdecydowała się przerwać by po chwili duszenia tubki z żelem  ściekała owa maź po mych plecach. Teraz dla odmiany po dość zdecydowanych ruchach miałem okazje być prawie dopieszczany. Leniwie przesuwała palce od łopatek wzdłuż lędźwi kończąc tuż poniżej bioder, cały czas zataczając kręgi.  
    Nim zdążyła prześliznąć się po tym płynnym kremie część tego roztworu spłynęła na pośladki i co gorsza między moje półdupki. Poczułem delikatny dyskomfort, przez moment chciałem to przetrzeć, ale zabrakło mi może nie tyle odwagi, co zdecydowania.

      Moja masażystka nie miała takiego dylematu, zdecydowanym ruchem zjechała po mym dupsku i z precyzją robienia podkładu pod obraz roztarła zaciągając w górę. By nie było wątpliwości dopowiem tylko, że żel w rowku jej też nie pasował więc którymś z paluszków wybrała ( na dwa zanurzenia ) jak miodzik ze słoiczka.
    A mnie pozostało ścisnąć pośladki i próbować oddychać.

      Nie trzeba mieć fakultetu z psychologii by domyśleć się, że specjalnie wytrysnęła z tubki znaczną ilość tego specyfiku i z premedytacją czekała aż spłynie tam gdzie chciała.  
    Wiedziała jak to na tak nieopierzonego adepta sztuki kochania wpłynie, co zrobi w mej głowie i co uruchomi taki bodziec przesłany z prędkością światła w dół do czujnego poskramiacza…narzuty na tapczan.
    Mówiąc kolokwialnie nie trzeba było go namawiać by przestał wysiadywać na jajkach..

       Nie widziałem jej twarzy, ale byłem przekonany, że się uśmiecha.  
    Teraz wystarczyło, że jej dłonie o liliowych paznokciach zaczęły zaznaczać tor od ramion po przeguby. Zsuwała je rozprostowując palce i dociągając w ich kierunku kciuk. Gdy na to spojrzałem przypominało mi to ruch żółwia, który chciał najspokojniej w świecie przedostać się w niższe partie mego ciała.
    Po przemieszczeniu się do przegubów przystąpiła do masowania opuszkami palców wierzchów dłoni. Nie było mi jednak dane zbyt sługo doznawać tej przyjemności, ponieważ Ola zdecydowała wcisnąć palce między dłonie a biodra. I jak poprzednio bez pośpiechu tą samą metoda - z tą różnicą, że teraz palce goniły za kciukiem - zaczęła wspinać się wzdłuż mego boku.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Nie wiem jak inni młodzi mężczyźni radzą sobie w takich sytuacjach, może umieją pohamować fantazję i nie dopuszczają do pełnego wzwodu. Mnie się nie udało.
    Wstydziłem się takiej szybkiej reakcji na drobny gest, jakim niewątpliwie było zataczanie kręgów przez palce.
    Tylko, że to były jej palce. Paluszki kobiety, która miała doświadczenie, praktykowała, by nie rzec, że przetestowała ich moc na męskim ciele. Dłonie a w zasadzie paznokcie, które na przemian drapały a to łaskotały bok brzucha, żeber, klatki piersiowej.
    Gdy zaczęła się ześlizgiwać w dół, wystraszyłem się, że może chcieć podążyć wzrokiem za swymi dłońmi, przechyli głowę i wtedy dostrzeże, że mój ..ulala! Spanikowałem.  

      Powoli w tempie jej ruchów przesuwałem prawą dłoń by go zasłonić, albo,..no nie wiem, przygnieść, o ile mi na to pozwoli jego stan.
    Nie poznałem jednak jego determinacji, nim palce zetknęły się z tym twardzielem, Ola zareagowała szepcząc mi do ucha.
      - To nietaktowne zabawiać się samemu w obecności kobiety.
    Źle zinterpretowała sytuację, a może świadomie chciała mnie zawstydzić?  
    Tego nie wiem.  
    Wiem natomiast, że to spowodowało, że było mi jeszcze bardziej ciepło, przygarbiłem się licząc, że go jakimś cudem zasłonię. W łydkach każdy mięsień drgał bez mojej ingerencji i skrzyżowanie kończyn w tym miejscu niewiele zmieniło.
      - Poczekaj, nie rób głupstw – dodała, odsuwając dłonie od mych bioder.

      Usłyszałem szelest satyny, cichutkie iskrzenie, czasem odzież elektryzuje i podczas ściągania w tak małym i akustycznym pomieszczeniu mogłem dokładnie to zarejestrować.
    Zsunęła też i szorty, musiały jej się wymsknąć podczas pośpiesznego ściągania, bo doszedł mnie strzał gumki o jej ciało. A później jedno i drugie plaśnięcie stopy o posadzkę.
    To odbyło się w mgnieniu oka i już jej dłonie były znowu przy mnie.
    Bez grama ubrań mogła śmiało wejść w zasięg prysznica, co niniejszym uczyniła. Bez bawienia się w uprzejmości popchała mnie do narożnika jak bokser chcący mieć pewność, że przeciwnik nie zdoła uniknąć ciosu. Mnie pozostało oprzeć głowę i dłonie o zimne płytki i czekać na kolejny ruch jej dłoni.

      Dotuliła się do mnie obejmując w pasie. Przycisnęła mocniej i zaczęła zataczać koła swoimi piersiami po tych wysmarowanych żelem plecach, wpinając paznokcie w brzuch.
    Jej ciepły oddech przemieszczał się od jednej łopatki po drugi skrawek pleców, równolegle do toru nabrzmiałych sutków, które zapewne nie mogły mieć mniejszej temperatury. Niestety tego nie mogłem stwierdzić, gdyż sam byłem zbyt rozgrzany, więc możliwe, że to ja oddawałem jej swoje ciepło.
    Już niczego nie kontrolowałem. Nogi w kolanach się chwiały a klatka piersiowa wołała – siostro! Tlen.
    Ola widząc ten stretching nóg zaczęła dociskać mi brzuch, ściągając w dół.
    Ustąpiłem, zsuwając barkami po dwóch ściankach kafelek, jednocześnie rozsuwając swe kończyny pomiędzy jej stopami. Odsunąłem szampon stojący na krawędzi brodzika i uklęknąłem, ale było tak wąsko, że załamanie krawędzi nadające głębokości wpijało się w kolana. Przenosiłem ciężar ciała z lewego na prawe by, choć na moment jedno zaznało ulgi,
      - Podłóż – usłyszałem i zobaczyłem przy ramieniu duży niebiesko-biały ręcznik kąpielowy.
    Pomogło.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    W tej pozycji Oli ręce znalazły się na mej klatce piersiowej, piersi umościły na barkach a wzgórek łonowy, który od kilku dni nie był depilowany smyrał centralnie w środek pleców.
    Nie wytrzymałem.  
    Nie bacząc na reakcję współtowarzyszki złapałem się za najaktywniejszą część ciała i pomiętosiłem jajeczka, pogłaskałem główkę.  
    Ulga.
    Naprawdę poczułem ulgę.
    Lubiłem zdusić sobie kuleczki, wziąć je na wagę a później pomasować kciukiem sam szpic tej choinki. Rozetrzeć z tego oczka a w zasadzie już pęknięcia tą zawiesinkę, soczki, piankę, bo i malutkie bąbelki zauważyłem. Musiał oddychać, zachodziła w nim jakaś reakcja to i powietrze wydymało, takie pęcherzyki. Gdyby nie Ola pewnie machnąłbym ręką parę razy dla kurażu, a może jeszcze chwila i poszedłbym w tany, tylko znowu głos rozsądku przywołał mnie do porządku  
      - Ej! – Zostałem napomniany i ukarany nadgryzieniem w płatek ucha. – Musimy cię tego oduczyć – wyszeptała przy skroni.
    I jakby dla pokazania alternatywy, dodam, lepszej alternatywy, wyprostowała się by mieć większy zasięg kolanem, które wepchała mi pod lewe ramię. Stopą namacała prawą rękę, która przed momentem po starej znajomości chciała pomóc sztywnemu i zaślinionemu członkowi wspólnego ciała.  

      Puściłem swoje mięsko i objąłem palcami podbicie stopy. Spoglądałem teraz na kolano, które kołysało się pod moją brodą. Kciukiem pieściłem jej przestrzeń miedzy palcami a pietą, gdy usłyszałem chichot i odczułem próbę wyrwania się z uścisku, zrozumiałem, że ma łaskotki.
    Położyłem więc kciuk obok pozostałych palców a później przesunąłem bliżej koski, by opleść i móc samemu kontrolować ruchy. Docisnąłem tą drobną stópkę do podbrzusza, ale chyba zbyt raptownie, bo właścicielka musiała się asekurować przedramieniem o grafitowe szkło.  
    Rzuciłem okiem na kobietę, ale Ola nie spiorunowała mnie wzrokiem a obdarzyła uśmiechem i przygryzając dolna wargę potarmosiła moje włosy.

      Obserwowałem kołyszące gładkie kolanko, schyliłem głowę by moje usta cmoknęły w tą delikatną powierzchnię i byłem pewny, że chcę by jej stopa spoczęła na mym fajfusie. Taka zachcianka, która była jak najbardziej do sprawdzenia, wystarczyło pokierować dłonią  
    Zrobiłem to.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Przejechałem po nim cieplutką stopą i w momencie, gdy palce u stopy musnęły główkę, Ola próbowała ją ścisnąć kurcząc palce. Ślizgała się tylko, choć widziałem, że stara się, gdy maksymalnie wychylała a następnie kurczyła te błyszczące czerwienią paznokcie. Wachlowała tak dłuższą chwilę, nie mogąc jej z przyczyn obiektywnych objąć, ale swoje zrobiła i to może lepiej niż ja.

      Ruszał mnie jej dotyk, mówiąc po chłopsku pobudziła mnie do tego stopnia, że puściłem stopę dając jej większy zakres ruchów a Ola od razu wzięła go na swoje podbicie. Obciągnęła paluszki i kołysała nim odbijając od czerwonych paznokci sunęła aż po goleń, odbicie i powrót.
    Sunął, więc po jej aksamitnej skórze ten czerwono-skóry mieszkaniec bokserek, zaznaczając tłusty tor wędrówki. Czasem zasadzała mu kopa w te oślinione pękniecie, co powodowało, że poruszyłem kilka razy biodrami. Wyglądało to dosyć dziwnie, tak jakby mój niewyżyty przyjaciel odszczekiwał się tej stopie.  
    Przyprowadzona do porządku na powrót brała go od spodu i tuliła a gdy się udobruchał znowu ciach!  
    Radziła sobie.
    Postawiłem na jej kreatywność.
    To zaczepianie szatynki i jej sprawność sprawiły, że mogłem prawą rękę użyć w innym celu.

      Mogłem śmiało zostawić ich sam na sam. I z klepnięciem zatopić palce prawej ręki na udzie obok lewej dłoni. Nim zdążyłem przestawić tułów by zagarnąć więcej ciała na swój tors a tym samym usta przybliżyć o centymetry od jej kobiecości zakołysałem biodrami. Zerknąłem tylko jak w tej kołysce na czerwonych paznokciach zbiera się sperma i oddałem się kilkusekundowej ekstazie. Ciągnąc na chama prawą ręką za kolano do góry by usta miały jak najbliżej.  
    Ola z impetem przywarła do szklanej obudowy kabiny, a ja jakbym zwariowała ssałem i lizałem ugniatając palcami lewej ręki łydkę. Prawą próbowałem z pod pachy lewej sięgnąć krocza, ale to przywarło do boku pleców, więc musiałem zadowolić się fragmentem pośladka.
      - Spokojnie! – usłyszałem, jak przez sen i poczułem dłoń masującą me plecy.
    Nic by mnie wtedy nie powstrzymało, żadne argumenty, kotłowałem się, chcąc obłapiać wszystko na raz. Właścicielka mieszkania, która widziała tą moją szamotaninę, musiała być zniesmaczona a na pewno przez kilka dni musiała nosić dłuższe spódnice.  
    Nie byłem delikatny. Oj. Nie.  

      Cóż, nie ma tu niestety czegoś, czym można by się było podniecać będąc kobietą.  
    Taka jest prawda, Ola została wykorzystana, jako pomoc w dogadzaniu swoim potrzebom.  
    Prawdopodobnie była już pewna, że z kimś takim nie przeżyje spełnienia.
    Ot, chłopiec, który nie kontroluje swego ciała.

      Puściła strumień wody z deszczownicy, zakręciła.
    Pocałowała w czubek głowy.
      - Nic się nie stało – usłyszałem przy skroni. – Popracujemy nad tym.
    Zaszeleściła jej satyna.  
    A ja siedziałem na swych piętach, Było mi już wszystko jedno. Zostałem o darty, a w zasadzie sam dokonałem samozniszczenia.  
    Nawet nie zauważyłem, że ponownie wróciła, by narzucić mi na plecy nowy, tym razem bordowy ręcznik.
      - Wytrzyj się – nie była to delikatna sugestia – nie rób scen. Nie stała się znowu tragedia.

      Gdy otworzyłem drzwi Ola przeglądała jakieś dokumenty, siedząc na skraju rozłożonej sofy w blasku pomarańczowego światła rzucanego z abażura nocnej lampki.  
    Podniosła głowę i z uśmiechem zapytała.  
      - To teraz pogadamy, tak od serca, co?
    Nie miałem ochoty na konwersacje, w ogóle przed chwilą rozważałem czy nie ubrać swoich rzeczy i nie wrócić do siebie.
      - Obiecałeś – podniosła palec by pokazać na mnie – Pamiętasz?
    Pokiwałem głową.
      - Weź z małego pokoju kołdrę i poduszkę i zapraszam obok siebie.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Gdy otworzyłem drzwi Ola przeglądała jakieś dokumenty, siedząc na skraju rozłożonej sofy w blasku pomarańczowego światła rzucanego z abażura nocnej lampki.  
    Podniosła głowę i z uśmiechem zapytała.  
      - To teraz pogadamy, tak od serca, co?
    Nie miałem ochoty na konwersacje, w ogóle przed chwilą rozważałem czy nie ubrać swoich rzeczy i nie wrócić do siebie.
      - Obiecałeś – podniosła palec by pokazać na mnie – Pamiętasz?
    Pokiwałem głową.
      - Weź z małego pokoju kołdrę i poduszkę i zapraszam obok siebie.

      Gdy ułożyliśmy swe ciała, Ola od ściany ja na zewnątrz, zadałem jej pytanie.  
      - To było okropne, co?
    Westchnęła.
      - W zasadzie mogłam się tego spodziewać, to znak czasu. Wszystko załatwiamy w sieci to nas pochłonęło. Tacy młodzi ludzie jak ty mając łatwy dostęp do – pokazała palcami cudzysłów  
    - rozkoszy – wzruszyła ramionami – cóż, skorzystali z takiego substytutu.  
    Bez urazy, ale to w pewien sposób cię wypaczyło z empatii, a na pewno nie nauczyło myślenia o potrzebach drugiej osoby.  
    Te kąpiące się, namydlające swoje krocze, oblizujące usta ze wzrokiem skierowanym do kamery by pokazać jak pragną byś to ty je zaspokajał, kierują na manowce. Po kilku miesiącach takiego spędzania czasu, gdy w nocy jesteś pod ich urokiem, zapominasz w dzień, że twoje koleżanki posiadają oprócz jędrnego biustu i pupy także – postukała się w okolicy serca.  
    Po części miała rację, ale mimo wszystko poczułem się urażony. Podniosłem się na łokciu by zapytać z nieukrywaną pretensją.  
    - Uważasz, że nie zależy mi na koleżeństwie z nimi, wystarczy żeby poodkrywały to, co mają a ja będę prze szczęśliwy?
    Wyciągnęła rękę przed siebie. Twarz jej przesłonił mój cień, gdy wszedłem w pryzmę światłą rzucaną przez lampkę nocną.
      - Spokojnie! Opanuj nerwy.  
    To powiedz mi czy oprócz koleżeństwa, zależy ci by któraś z nich była kimś więcej niż tylko jedną z wielu?
    Położyłem się na powrót.
      - Wiele dziewczyn mi się podoba. To znaczy..wiesz, tak z twarzy.
      - A taka na dziś, co lubisz z nią porozmawiać, no nie wiem, jest miła, sympatyczna.
      - Z Weroniką dobrze mi się rozmawia, ciekawie opowiada.  
      - Ale, nie widzę, a przynajmniej nie zauważyłam byś ją przyprowadzał do mieszkania.
      - Bo to nie jest moja dziewczyna.
      - A czyja?

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    - Nikogo.
    - To, na co czekasz?

    Popatrzyłem na nią zdziwiony.

    - To nie jest takie proste.
    - A co trzeba zrobić? Salto w tył, skoczyć na bungee, wygrać z Pudzianem podczas gali MMA?

    Pewnie każdej innej osobie po takim tekście powiedziałbym żeby się goniła.
    Tylko, że to była Ola i ona już na tym etapie znajomości, po tym wszystkim, co z nią (bez niej?) przeżyłem mogła trochę więcej mi podokuczać.

    - Bardzo dobrze wiesz, o czym mówię.
    - Pewnie, że wiem, dlatego jestem zdziwiona, kim ta Weronika jest, że sam podjąłeś decyzję, że nie masz szans. – Klepnęła dłonią w kołdrę. - Dobra, to poboczna sprawa, ważniejsze jest, że nie masz kogoś. A przez to zajmujesz się nocnym dogadzaniem swoim fantazjom.

    Teraz ona podniosła się na łokciu by dla dodania ważności swej tezy patrzeć mi prosto w oczy.

    - Uwierz mi gdybyś z Weroniką tworzył parę to planowalibyście wieczory na pogaduchy, plotki, zwierzenia a ty zasypiałbyś z myślą, co jeszcze mógłbyś dla niej zrobić. Absorbowałaby twoją uwagę i nakręcała pozytywną energią.  

      Po tych słowach zamilkła. Musiała coś analizować albo przypomniała sobie o jakimś zdarzeniu. Wydawała się posmutnieć jakby nagle zdała sobie sprawę, że coś się stało złego i będzie musiała z tym żyć.

    - Gdybym mogła mieć jeszcze raz szansę mieć osiemnaście lat to właśnie to jedno bym zrobiła. Poszukałabym chłopaka, który byłby moim przyjacielem, umiałby mnie słuchać, chciał opowiadać o swych najskrytszych tajemnicach.
    Gdybym takiego wybrała to moje życie na pewno wyglądałoby inaczej.  
    Miałabym za partnera powiernika, któremu nie przyszłoby do głowy szukać podniety w innym ciele.

    Obróciła się na bok, twarzą do mnie a lewą rękę ułożyła na mym torsie.

    - Dlatego, nie pozwolę ci popełnić moich błędów i choćbym miała przejść się do tej Weroniki to doprowadzę do waszego sparowania.
    - Nie zrobisz tego? – Popatrzyłem z nadzieją, że zachichocze. Nic z tych rzeczy.
    - Tak, jeśli do przyszłej soboty nie zobaczę jej przy naszej klatce w twoim towarzystwie. To jest twoje zadanie na ten tydzień. Później wszystko pójdzie jak z przysłowiowego płatka.
    Twoje nastawienie do kopulacji zmieni się na seksowne. Jak przyzwyczaisz się do obecności kobiety w codziennym życiu to sam fakt jej cielesnych atrybutów będzie miłym akcentem po rozmowie.  
    Wiem, wiem, teraz to wydaje ci się nierealne ale przywykniesz do przyjaciółki Weroniki. I po kilku miesiącach, gdy poznacie się na tyle by poznać swoje ciało, to będziesz chciał dać jej przyjemność.
    Miłość, po prostu miłość nauczy cię jak być kochankiem.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Roześmiała się jednocześnie klepiąc po klatce piersiowej.

    - Spokojnie, nie rób takich wielkich oczu. To nie jest takie straszne, wystarczy otworzyć się na drugiego człowieka i być szczerym do bólu. A co do seksu, to taki bez uczucia to jest tylko zaspokojeniem, po złym dniu, czasem by rozładować emocje, zwyczajnie poddać się chwili, pokusie.
    Dopiero taki z kochana osobą, za która wodzisz wzrokiem, jesteś zazdrosny o jej uśmiech do innego, o rozmowę z Arkiem czy Maćkiem.
    Z kimś takim jest świętem.
    Żeby nie być gołosłowną to opowiem ci jedno z wielu chwil, jakie miałam z moim mężem nim zaczęło być źle.

    Jesteśmy w kuchni, przygotowywaliśmy sobie coś na kolację. Kroimy warzywa, nakładamy jak każda para.
    Rozmawialiśmy o przeżyciach dnia, doradzał mi w sprawie problemu z pracodawcą i nagle tak ot hot on obejmuje mnie ramieniem, ociera policzek o mój. Kontynuujemy rozmowę, ale nie wykonujemy już czynności kuchennych. Odstawiam rękojeść noża, gdy zaczyna opuszkami palców gładzić mą dłoń. Wodzi od nadgarstka po paznokcie, przesuwa po wewnętrznej stronie, co jest bardzo przyjemne, ale i troszeczkę łaskocze.  
    Przestaję mu opowiadać, a w zasadzie narzekać, gdy czuję oddech na swoich włosach i delikatne pocałunki i zaczynam się uspokajać.

    Kątem oka zauważam jak jej kąciki ust podchodzą do góry i widząc to sam zaczynam się uśmiechać.

    - Robi krok w kierunku drzwi zmuszając do tego by i moje nogi wyszły z kuchni.
    Jesteśmy w pokoju, kładzie mnie na sofie, sam klęka na podłodze i zaczyna całować w czoło, skroń, nos, policzek. Dochodzi do ust a jego prawa dłoń przesuwa się po biodrze, talii, co jakiś czas wygładzając mi bordowy sweterek na brzuszku.
    Po kilku namiętnych pocałunkach, przygryza mi dolną wargę i ciągnie jak piesek w swoja stronę. Puszcza a ja chcę by to powtarzał w nieskończoność, tym bardziej, że dłoń wjechała pod sweterek i ślizga się po koronkowym staniku.  

    Nie muszę mówić, że jestem już wilgotna a on erekcję w spodniach.
    Ale pewnie tego nie zauważył, bo chciał mi sprawić przyjemność

    - Tego nie da się nie zauważyć - zaznaczam przytomnie.
    - No dobra, zauważył – westchnęła – ważniejsze jest jak do tego podszedł. Rozumiesz?

    Nie miałem wątpliwości, do czego zmierza.

    - Rozumiem. Tylko trochę mi się nie chce wierzyć bym umiał tak długo..wiesz?
    - Wyobraź sobie Weronikę, która opowiada ci o swoich problemach, czy wtedy skupiasz się na jej biuście?
    - Nie, no bez przesady.
    - To sam sobie odpowiedziałeś.

    Popatrzyła na zegarek.

    - Tyle nauki. Mam nadzieję, że o trzeciej nie będę musiała cię dobudzać?
    - Nie, na pewno się przebudzę.

    2 maj 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Czytając lubię się zapomnieć, być przez moment poza tym, co mam w każdej godzinie mego życia.  
    I wiesz, co?
    Udało Ci się.
    Śledząc Twój tekst byłem obok bohaterki. A nie musiałem się zbytnio starać bo opisałaś tak precyzyjnie każdy jej gest, krok a nade wszystko odczucia, że być może więcej słyszałem niż ona niedosłysząca.
    Masz dar przekazywania emocji, napięć, rozterek i wszelkich myśli jakie buzują w człowieku.
    Powinienem napisać w kobiecie bo powszechnie wiadomo, że Wam kobietom przypisuje się bogatsze życie wewnętrzne.
    A może właśnie dlatego to mnie tak zaciekawiło bo sam jako mężczyzna nie kroczę drogą takiej głębszej analizy?
    Być może.
    Podpisuję się pod komentarzem papcia: - "Bardzo ładnie napisane"
    I nie chodzi tylko o elokwencje, sam zapis, czy techniczne arkana, ale o samą rozbudowę opowiadania, wprowadzenie czytelnika w dramat młodej kobiety.  
    Czytając miałem czas poznać jej charakter nim doszło do kopulacji, która być może okaże się czymś więcej bo na dziś byłbym naiwny, gdybym widział w tym coś z bliskiego, nie licząc fizyczności.

    26 kwi 2020

  • Użytkownik milegodnia

    Czyżby młoda Brazylijka?   A w zasadzie " dojrzała" bo tam dziesięciolatki w kostiumach kąpielowych  na basenie wywijają tak pupskiem.  Nawet nie będę opisywał, co robią czternastolatki....cóż, w końcu to kraj samby z tym drygiem się rodzą

    23 mar 2020

  • Użytkownik milegodnia

    @Historyczka Według mnie " Anna Karenina" czy " Lalka" dlatego cieszą się taką popularnością bo spisane są odczucia emocje, rozterki... Dlatego staram podobnie czynić i w tym opowiadaniu wczuwam się w sytuację tej kobiety w jej problem, strach i tak kombinuję.  
    Dzięki. za wizytę.

    11 gru 2019

  • Użytkownik milegodnia

    @nanoc To mam problem, bo bardzo mi się spodobała....Ach!   Co za pech

    14 lis 2019

  • Użytkownik milegodnia

    ,Masz dobry gust. .    Piękna dziewczyna.  Czy to ktoś kogo personalia można poznać?
    A stanik, też ładny, tylko jakby za mały.

    14 lis 2019

  • Użytkownik milegodnia

    Przestajemy mieć jakiekolwiek zahamowania , co gorsza za pieniądze sprzedajemy swoje najpiękniejsze cechy.  
    Dla mnie nie do przyjęcia, nie umiem nawet wyobrazić sobie takiej sytuacji i całe szczęście . Nie chcę takich wizji.
    Wiem, że w świecie notabli, zaczęto płacić krocie za podane na talerzu płody ludzkie jako najczystszy afrodyzjak.
    Barbarzyństwo.
    Świat idzie ( o ile już nie jest ) na manowce.

    29 paź 2019

  • Użytkownik milegodnia

    I znowu pięknie utkana historia w historii. Czytając Twoje opowiadanie doszedłem do wniosku, że człowiek powinien poprzeglądać rzeczy po dziadkach i dbać o swoje rzeczy a nie się ich wyzbywać. Takie maszyny do szycia wprawiane w ruch przez rozbujanie noga, młynki do kawy itp.:....Tak, jest tego sporo, i kto wie czy za iks lat nie będą stanowić o dobrym guście, kto wie.
        Co do cielesności, to dużą role odgrywa odzienie pani Marty. Ciężko jest nie docenić taką kobietę, zwłaszcza w dzisiejszych czasach legginsów i bluz sportowych.
    Nie dziwię się Karolowi, te cieliste pończoszki są w stanie...eh..nie będę się nakręcał przed snem.

    29 paź 2019

  • Użytkownik milegodnia

    @Historyczka     ....poczułam ciężar osoby duchownej na sobie. A także jego zacny, krzywy pastorał. Powiedział że musi dokumentnie pobłogosławić przyszłą panią wójt.  

    A choćby to powyższe zdanie

    28 paź 2019