Uwielbiam pisać na każdy w zasadzie temat.
Gorzej, że praktycznie na wielu tematach się nie znam dlatego staram się improwizować.
A co do opowieści, to powiem Ci, że ja bardzo się rozwodzę, dopisuję
to, co każdy już chwilę temu sam się domyślił, co powoduje, że zaczynam
zapisywać praktycznie sekwencje.
Mówiąc kolokwialnie, po prostu ten typ tak ma.
Mam nadzieję, że też tak lubisz.
Pewnie jakbym chciał skończyć jakąś historię, którą tu
zacznę to kobiety zdążyłyby w tym czasie zajść w ciążę, urodzić i wychować te dzieci,
a ja nadal bym pisał swoje - za przeproszeniem pierdolamento.
Zresztą sami się przekonacie..
Taa, to się zareklamowałem. rekomendacja z pierwszej ręki.
razem:
Zamiast Imienin #1
"Co do feminizmu, to popieram wszystkie ruchy kobiet, oby były rytmiczne"
Zamiast Imienin #1
'Ciekawe, co ludzie, którzy piszą "bd" zamiast "będę", robią z tym całym zaoszczędzonym czasem?'
Zamiast Imienin #1
"Moja córeczka. Zaledwie osiemnastolatka, a już została oskarżona o popełnienie morderstwa, pomagała kryminalistom i ma na koncie więcej ofiar niż większość strażników przez całe życie. Nie mógłbym być bardziej dumny" -
Zamiast Imienin #1
"Wiesz, co jest największą tragedią tego świata? Ludzie, którzy nigdy nie odkryli, co naprawdę chcą robić i do czego mają zdolności. Synowie, którzy zostali kowalami, bo ich ojcowie byli kowalami. Ludzie, którzy mogliby fantastycznie grać na flecie, ale starzeją się i umierają, nie widząc żadnego instrumentu muzycznego, więc zostają oraczami. Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć."
Zamiast Imienin #1
Możesz się rozejrzeć, ale trzymaj sie z dala od łóżka, ponieważ nie mamy jeszcze osiemnastu lat. W ten weekend nie mogę jeszcze zajść w ciążę." ~
Zamiast Imienin #1
Dobranoc wam...
- Huh?! Jakie dobranoc?
- Takie do spania.
Zamiast Imienin #1
pieniądze nie mogą kupić szczęścia, ale można kupić nutellę, a to to samo" to nawet nie jest z żadnej książki, przeczytałam to gdzieś w internecie
Zamiast Imienin #1
„Drzwi wyważyli, jest koniec grudnia, i wynoszą ciało”.
Tylko to jedno zdanie sprawiło, że książka wylądowała w koszyku od razu i okazała się najlepszą możliwą decyzją za trzy pięćdziesiąt. Sam opis by mnie nie „chwycił”; wręcz przeciwnie – miałam wrażenie, że jest przesadzony i sztucznie napompowany przez słowa-klucze:
Zamiast Imienin #1
W moim przypadku może nie decyduje od razu o tym, czy czytać (opek sieciowych nie pomijam na tej zasadzie), ale decyduje, czy... kupić. Szczególnie na targach tanich książek czy w dyskontach, gdzie rzucono stos za grosze i można wygrzebać cokolwiek. Wtedy zawsze sprawdzam pierwsze zdanie. Miałam tak z „Nawet psy”:
Zamiast Imienin #1
Skoro założyłem temat, to zacznę od siebie. Co byście pomyśleli, gdybyście zobaczyli w księgarni książkę z dość tajemniczą okładką ( co już sugeruje że w książce będzie o jakiejś tajemnicy ), otwieracie ja i pierwsze zdanie , które czytacie brzmi tak :
"
- Nigdy nie zapomnę dnia, w którym podjęliśmy decyzję o wyjeździe do pewnej stadniny koni w Niemczech.
Zamiast Imienin #1
Ogólnie wiadomo że pierwsze zdania opowiadania powinny być swoistą reklamą, żeby zachęcić czytelnika do czytania dalej. Wielu twierdzi nawet że to właśnie pierwsze zadnie jest kluczowe i należy poświęcić im tyle uwagi co dobra agencja reklamowa.
Jak Wy do tego podchodzicie ?
Zamiast Imienin #1
Różne są sposoby na siebie, na urozmaicenie sobie dnia, zajmowania się czymś, co będzie odskocznią, hobby, a może nawet pasją.
Przez lata swego bytu, na tym padole łez, spotykamy na swej drodze życia wiele osób, jedne zostają inne odchodzą, przywiązujemy się do siebie z przyzwyczajenia, a czasem zaangażujemy emocjonalnie.
Jednak miałem ciągle niedosyt, czułem, że można więcej, można bardziej się zagłębić w egzystencjalizm, poprzez wyciąganie na światło dzienne, swych pragnień, fantazji.
I tak pewnego dnia, pokazano mi stronę na której jestem zalogowany, na której za chwile to umieszczę, by zaznaczyć swoje istnienie.
Zamiast Imienin #1
Każdy człowiek potrzebuje mieć chwilę dla siebie, taką, dzięki której nabierze dystansu do życia, a sam znajdzie radość ze swojego jestestwa.
Zawsze lubiłem czytać, rozmawiać o tym, co w człowieku jest płoche, ulotne, co stanowi o jego charakterze, o jego zasadach w postępowaniu z innymi.
Nie trzeba mieć fakultetu z psychologii, by odczytać zamiary, intencje, osoby z która mamy do czynienia, wystarczy wsłuchiwać się w treści przekazów, poruszane tematy.
Dzięki temu możemy poznać tych, którzy mają podobne zainteresowania, chcą podobnie spędzać czas, wymieniać się poglądami , spostrzeżeniami.
Zamiast Imienin #1
Karawan 19.02.2018
Spokojnie Rob! Ludzkość nie ma czasu na pierdoły, bo kopie sobie grób. Zajęcie poważne i szlachetne. Niejaki Dante napisał, że nie ma większego bólu jak w nieszczęściu wspominać czasy szczęśliwe. Przeszłość to rozlane mleko - nic z tym nie zrobisz, a gdy tak patrzysz na zmalałe Twoje podwórko nie zauważasz, że łobuz leje żonę (bo to nie Twoja sprawa, albo załatwisz to jutro-nigdy). Dorastasz i zaczynasz dostrzegać, ale im będziesz starszy tym więcej będziesz widział i jednocześnie rozumiał jak mało możesz zrobić. Spokojnie! Obserwuj grabarzy człowieczeństwa, ale nie podniecaj się - Oni też muszą przeminąć.
Zamiast Imienin #1
- Taka jest prawda, wiem, że nikt nie powinien żyć przeszłością, ciągle powtarzać, że dawniej to było lepiej, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że było to prawdziwe, autentyczne życie. Dziś nikt nie potrzebuje spotkań, sami sobie radzimy, bo trzeba być mobilnym, aktywnym, a znajomi , to może poczekać. To dotyczy również mnie, aż wstyd się przyznać jak długo z kilkoma się nie widziałam.
Zamiast Imienin #1
-Tereska, aż łezka się w oku zakręciła. Nie wiem jak Ty, ale ja często o tym wspominam, i zawsze powtarzam, że jestem jednym z ostatnich roczników, które mogły mieć cudowne dzieciństwo. Oparte na radościach dostępnych na wyciągnięcie ręki - gdzie nie było podziału na lepszych i gorszych, gdzie na jednym podwórku schodziły się dzieci z całej okolicy i potrafiły radośnie spędzać ze sobą czas do godzin wieczornych. Jedynym limitem były słowa mamy: chodź do kąpieli!!!!
Zamiast Imienin #1
PORTRET ŻYCIA
Gdy podziwiałam bogate zaopatrzenie barku przypomniała mi się jak zwykle sytuacja z pewnej uroczystości rodzinnej, a może imienin? Przybiegam ze swoją kuzynka Ewą do pokoju gdzie nie było już gości i z pomiędzy rozgardiaszu na stole wybieramy dla siebie literatki. Przechylam na moje szczęście niewielką zawartość i nim odstawię szkło już wiem, że to nie była biała oranżada.
Tak, to był mój pierwszy raz.
Co ciekawe do dzisiaj mam awersję do literatek, gdy jestem w restauracji czy na weselu, nie mogę się przemóc by napełnić ją sokiem, no cóż, jakaś blokada mi została.
Podczas delektowania się notabene przepyszną miksturą, konfiguracją owoców z dodatkiem syropu cukrowego dojrzałam obraz. Nic może szczególnego kawałek pleneru z dróżką prowadząca do nigdzie i wszędzie. Przypomniałam sobie o zakładce i niezidentyfikowanym mężczyźnie, który być może był kimś więcej niż tylko znajomym Usi. Korciło mnie by zagaić temat, ale nim zdążyłam się zebrać w sobie, moja ciocia nie bawiąc się w kokieterie zapytała wprost.
- Chciałabyś cofnąć czas?
Pomyślisz, że to banalne pytanie.
Tak ci się tylko wydaje. Oczywiście to pytanie często towarzyszyło mi przy gotowaniu, sprzątaniu, nie dawało usnąć. I długo pojawiało się w wersji: - czy jeśli miałabym możliwość wybrałabym taka opcję?
Bogusia poklepała mnie po dłoni, która wygładzała fałdy sukienki na udzie.
- Na początku potwierdzałaś pewnie, ale jest lepiej, bo już się zawahałaś. Każdego tygodnia będziesz miała większą pewność, że to tak miało się stać, by kiedyś w ogóle o tym pytaniu nie pomyśleć. Uwierz mi dziecino, ja stara to wiem.
Podniosłam jej dłoń i przytuliłam do policzka. Nigdy takiego gestu nie wykonałam w stosunku do matki, koleżanki, a teraz taka czułość. Co się ze mną działo, co ta kobieta ma w sobie, że nie sposób jej nie wierzyć w szczęśliwe zakończenie.
Po tym akcie rozczulenia niewiele było już do powiedzenia. Nie musiałam udawać silniejszej niż pozwalał na to mój stan emocjonalny. Zawsze twierdzę, że rozmowa wszystko rozwiązuje, oczyszcza i tak jest. Ale jeśli istnieją wyjątki od tej reguły i cisza rekompensuje tonę słów to prawdopodobnie w tamtym momencie my z Usią trafiłyśmy z tym idealnie.
Dwie literatki, tyle wysączyłyśmy i usnęłam ululana jak dzieciak po kole młyńskim.
Zamiast Imienin #1
17 września
*
Pewnie, kiedy indziej byłoby wstyd się przyznać, że gdy rano otworzyłam oczy to okazało się, że tak jak siedziałam na sofie w takim miejscu spędziłam noc. I nie byłoby żadnego usprawiedliwienia na taki brak manier i spoczynek w pełnym umundurowaniu. Tylko, że ja nie miałam wówczas wyrzutów sumienia, nie licząc dyskomfortu z powodu sukienki, która była w opłakanym stanie na szczęście suwak nie doznał uszczerbku. W każdym bądź razie nie zasłużyła sobie na takie maltretowanie, mimo mojego błogiego nastroju.
Te wszystkie powyższe przemyślenia miały jednak miejsce dopiero później, bowiem ze snu wyrwała mnie melodia „Never tear us apart” dobiegająca z mojej komórki. Długo trwało lokalizowanie najlepszego przyjaciela – jak zwykło się nazywać tan wibrujący sprzęt. Nie na tyle jednak by Anita poddała się, bo to ona zatęskniła za moim towarzystwem.
- No, jestem. Cześć – zachichotałam.
- A co ty taka szczęśliwa? – Usłyszałam bardzo cieple wypowiedziane słowa. Co w przypadku mej koleżanki nie było na porządku dziennym a zwłaszcza w godzinach rannych.
- To chyba dobrze jak się śmieję? - Odpowiedziałam pytaniem, bo nic mądrego nie przyszło mi do głowy.
- Nawet bardzo. Byłam ciekawa, co i jak, ale po takim przywitaniu to nie muszę pytać. Nie chcę się chwalić, ale wiedziałam, że to ci dobrze zrobi. Jesteś mi winna przysługę za ten pomysł.
Chciałam w tamtym momencie mieć taką pewność jak moja przyjaciółka. Nie należę jednak do takich osób, co to po kilku godzinach zamykają szufladę w swojej głowie i cały bałagan przestaje istnieć.
- Przez ten pośpiech nie podlałam paprotki i jakbyś mogła podejść to byłabym ci wdzięczna. W ogóle jakbyś chciała to możesz tam pomieszkać. Co ty na to?
Anita jak rozstałam się z Jankiem wpadała do mnie po pracy by mi po towarzyszyć i wysłuchać mych żali. Czasem zdarzało jej się nocować, więc jak któregoś dnia musiała koczować pod blokiem gdy ja wyskoczyłam po płótno, stwierdziłam, że czas dorobić klucze.
- Młoda, starego misia chcesz nabrać na sztuczny miód. Wiesz, że Janek ma jeszcze wpaść po rzeczy. Co ty kombinujesz?
Tak, moja powierniczka nie była naiwną.
- Ach! –Westchnęłam. – Sama już nie wiem, może powinnam, by kiedyś..
- Przykro mi – przerwała moje rozważania – ale mówię stanowczo nie. Elka, daj temu umrzeć, uwierz mi, tak będzie lepiej. A skoro o relacjach damsko męskich – jej tembr głosu wszedł na wyższą nutę – to po twoim wyjściu poszłam jeszcze do „Malibu” i tam wpadłam na Eryka.
Eryk to jedyny mężczyzna, który powracał w rozważaniach Anity. Zawsze ją upominał by się ustatkowała, by zaczęła rozważniej żyć, namawiał na wspólne zamieszkanie. Moja koleżanka raz się nawet wygadała, że uratował jej kilka razy tyłek wspierając gotówką.
Zamiast Imienin #1
Tylko, że ja to tak widziałam, natomiast według Anity był upierdliwy, będąc dosłowną, zacytuje:
- „Czasem mnie tak gościu słabi, bo zachowuje się jakby miał ból dupy i wali mi swoje pierdolamento jak do wnusi, co to trzeba ją uświadomić, co do życia by sobie bubu nie zrobiła.”
W zasadzie to wiele wyjaśnia o ile nie wszystko.
Nawet pobieżna znajomość tej pary pozwalała na śmiały osąd, że nie będzie z tego dzieci. Choć jak się nad tym zastanowić to można się doszukać we własnym poletku takich małżeństw, gdzie jedno jest takim nieobliczalnym, wyłamującym się z kanonów „normalnego” zachowania a drugie ideałem. I te pary o dziwo, funkcjonują i to często lepiej niż niejedne dobrane połówki jabłka.
- Był z taką jedną, raczej z koleżanką.
- Raczej? – Dopytałam, zdziwiona takimi przypuszczeniami.
Wypuściła głośno powietrze.
- Udawał, że jest strasznie nią zainteresowany – prychnęła – myślałby, kto.
- Anita, czy mi się zdaje, czy ty jesteś zazdrosna?
- O kogo!!? – Wrzasnęła prosto do słuchawki, że musiałam odstawić telefon na blat stolika i przejść na głośno mówiący – o tą zapyziałą Justynę. Przecież oni w ogóle do siebie nie pasują, jakbyś ją słyszała z nią się nawet nie będzie umiał pokłócić…
- Zaraz, zaraz – przerwałam tyradę – skąd wiesz, jak ma na imię. Czy ty z nimi rozmawiałaś?
- Co miałam udawać, że go nie widzę? Podeszłam się przywitać, mam troszeczkę kultury, hello!!
Po tym ostatnim zdaniu wiedziałam, co to za „kultura” kierowała moją przyjaciółkę do ich stolika.
- Jeśli chcesz dla własnej satysfakcji zabawić się jego uczuciami, by pokazać lasce, że ma słabość do ciebie to robisz świństwo.
- Ale za kogo ty mnie masz!
- Anita, wiesz dobrze, że to ty powiedziałaś mu, że to nie ta bajka i to nie ma sensu, bo przy nim oddychasz rękawami.
- Ueee – wysapała – dzięki Matko Tereso, że mi przypomniałaś, jaka to ze mnie lafirynda. Nie ma to jak mieć przyjaciółkę od serducha – cmoknęła, a ja bez zbytniego wysiłku mogłam wyobrazić sobie jak ucałowała piąstkę.
- Nie kłóćmy się.
- Przecież my grzecznie wymieniamy poglądy na temat pewnego zachowania. – Powiedziała to z taką dykcją, że aluzji nie sposób było nie wyczuć. A potem dodała nieco milej – dobra, trzeba iść zarabiać kasę. A ty nie tylko bazgraj tym włosiem a pospaceruj, odnów kontakty, poleż na piasku, spal dupsko.
- Miłej pracy i wypoczynku po. Kocham cię i tęsknię. Odezwę się.
- Ja ciebie też. Pa.
Nie było to udane rozpoczęcie dnia. I nie chodzi tu o ostatni akord, bo nie usłyszałam słowa kocham od mojej koleżanki.
Przyzwyczaiłam się.
Miała z tym problem, może, dlatego tak panicznie bała się zamieszkania z partnerem, bo to by oznaczało – dla niej – odsłonięcie się, pokazanie słabości, że kogoś obdarzyła uczuciem? A może przy całej swej pewności siebie, tak naprawdę była słaba i kruchą kobietą, która boi się odrzucenia i dlatego woli udawać…brednie, za dużo kombinuję.
Zamiast Imienin #1
Podczas rozmowy z Anitą wyczułam zapach racuszków. To zdecydowało, że tylko wstąpiłam do łazienki by przemyć dłonie pozostawiając bliższy kontakt z higieną na późniejszy czas.
Kiedy przyjeżdżaliśmy do Usi to właśnie racuchy były naszym przysmakiem i mimo upływu lat nadal pozostały, a tyle się mówi, że człowiekowi gust kulinarny zmienia się, co siedem lat.
Owe rarytasy, to były talarki jabłka, albo ich kruszonka po kontakcie z tarką. I ta druga opcja stała przykryta folią w zielonym talerzyku. Nie mogłam niczym lepszym ukoić swoje myśli niż te pulchniutkie delikatnie rumiane i wciąż cieplutkie smakołyki. Do tego podgrzałam sobie tylko kakao i delektując się czytałam wiadomość zostawioną na stole przybranym w ceratę z różyczkami.
Elu,
zapomniałam ci wczoraj powiedzieć, że mam wyznaczoną wizytę u lekarza.
Tylko się nie denerwuj to tylko formalność a w zasadzie przepisanie tych samych
leków na ciśnienie. To nie wiele daje, ale wybieram bo niby utrzymują mnie
w jako takim zdrowiu.
Zostawiam ci racuszki pod folią. Specjalnie trzymałam renety one najlepiej pasują są tak
winne, że tylko w kruszonce ma lepszy efekt.
Nie wiem jak długo mi tam zejdzie to znaczy u tego konowała, więc nie czekaj na mnie
tylko pojedz sobie i idź pospaceruj. Jest prześlicznie, mewy latają wysoko to znak, że
będzie ładnie cały dzień.
Aha, walizkę zaniosłam ci do tego pokoju od strony ogrodu. W szufladzie w nakastliku
znajdziesz klucz.
Pa kochanie,
Boguśka
W tym małym biureczku znalazłam też „ Wyspiarza niebieskiego”, tygodnik, który ciocia kolekcjonowała od niepamiętnych lat. To taka lokalna gazeta, w której nie uświadczyłeś wiadomości z wielkiego świata, ale dowiedziałeś się gdzie w okolicy była żydowska bożnica czy cegielnia a co obecnie tam wybudowano.
Czytała go jak to się mówi od deski do deski. Najbardziej ją interesowały wywiady z osobami, które opowiadały o czasach zamierzchłych a jak miała możliwość zobaczyć to udokumentowane fotografią to przecierała okulary fartuszkiem by niczego nie przegapić.