Źróło: fakt.plZrobienie komuś kupy w mieszkaniu, zwłaszcza podczas włamania, to żart beznadziejny. Przekonał się o tym złodziej, który taką "pamiątkę” pozostawił na środku hotelowego pokoju, w którym mieszkały okradzione przez niego studentki. Policja po śladach DNA dotarła do złoczyńcy. Teraz będzie musiał korzystać z toalety - ale za kratkami.
20-letni Łukasz K. włamał się do hotelu w warszawskim Śródmieściu i ukradł pieniądze z portfeli trzech studentek, które tam mieszkały - łącznie ponad 600 zł - informuje "Super Express".
W pewnym momencie złodziej nie wytrzymał i postanowił udać się za potrzebą. Niestety, nie miał gdzie, więc śmierdzącą niespodziankę ze swoim materiałem genetycznym zostawił na podłodze. Ten śmierdzący trop szybko naprowadził policjantów na fekalnego złodzieja.
Okazało się bowiem, że ten sam złodziejaszek tydzień wcześniej okradł kobietę na warszawskim Muranowie. Zapukał do drzwi jej mieszkania i poprosił o możliwość skorzystania z toalety. Właścicielka lokalu wpuściła go, a on, gdy wychodził, ukradł jej portfel z pieniędzmi.
Policjanci skojarzyli ze sobą dwie sprawy. Sporządzili portret pamięciowy. Rozpytali świadków i zatrzymali Łukasza K. Ten przyznał się do winy. Nie miał zresztą wyboru. I tak pogrążyłby go materiał genetyczny pobrany ze stolca zostawionego w hotelowym pokoju. Złodziej usłyszał zarzut włamania i kradzieży pieniędzy. Grozi mu 10 lat więzienia.
źródło: fakt.pl
Dodaj komentarz