Zastrzeliła kochanka i zabetonowała zwłoki w garażu

Zastrzeliła kochanka i zabetonowała zwłoki w garażuŹróło: fakt.plJolanta W.-K. (52 l.) nie mogła pogodzić się z rozstaniem. Bała się, że bogaty kochanek zostawi ją z niczym. Dlatego wzięła pistolet i strzeliła prosto w głowę Sławomira Kasprzaka (39 l.), gdy leżał w łóżku. Jak ustaliła prokuratura, morderczyni zabetonowała ciało w garażu, by po paru miesiącach wydobyć je i spalić. Choć szczątków ofiary nie odnaleziono, sąd nie miał wątpliwości i skazał zbrodniarkę na 25 lat więzienia.

Poznali się w latach 80–tych na potańcówce w jednym z hoteli  w Gdańsku. Sławomir Kasprzak miał wówczas 18 lat. Za Jolantą, trzy lata straszą od niego, oglądali się wszyscy mężczyźni.

Po paru miesiącach zamieszkali razem. On miał żyłkę do interesów. Szybko  dorobił się kilku butików, których prowadzenie dał narzeczonej. Sam rozkręcił firmę przewozową, często bywał w rozjazdach.

– Zakochany był w niej na zabój, spełniał jej wszystkie zachcianki. Ona nie miała niczego, wszystko zawdzięczała Sławkowi – opowiada jego matka, pani Halina (70 l.), nie kryjąc niechęci do Jolanty. – Nie miałam wątpliwości, że to kobieta nie dla niego. Ale on nie słuchał. Dopiero, gdy kilka razy wrócił wcześniej z wyjazdów i przyłapał ją na zdradzie, przejrzał na oczy – dodaje emerytka.
To było w 2001 roku. Sławomir zdecydował, że rozstanie się z Jolantą.  Ona nie mogła się z tym pogodzić. Zostałaby z niczym. Śledczy ustalili, że wtedy wpadła na szatański plan...

Tego styczniowego wieczoru przygotowała wykwitną kolację. Gdy Sławomir położył się do łóżka, sięgnęła po jego pistolet. Nie zawahała się ani chwili. Oddała jeden strzał w tył głowy kochanka. Konał godzinę w męczarniach.
To, co działo się później, przypomina scenariusz mrocznego dreszczowca. Jolanta razem z bratem przewiozła ciało do wynajętego garażu. Tam zabetonowała zwłoki. Na policji zgłosiła porwanie Sławomira.

Gdy sprawa nieco ucichła, młotem pneumatycznym wykuła ciało, a resztki zwłok spaliła w lesie. Wyjechała do USA.
Została zatrzymana dopiero w 2008 r. Choć nigdy nie przyznała się do winy i twierdziła, że cała sprawa to spisek przeciwko niej, sąd w Gdańsku nie miał wątpliwości: to morderczyni.
– Jej zachowanie świadczyło o braku skrupułów i bezwzględności – mówił sędzia Krzysztof Ratusznik ogłaszając wyrok 25 lat więzienia. Dopiero mając 72 lata będzie mogła ubiegać się o warunkowe zwolnienie.

źródło: fakt.pl

Kanter

znalazł niusa na fakt.pl.

Dodaj komentarz