- Ja gram na gitarze!- wstała gwałtownie i splotła ręce za plecami.
Była radosna, a na jej buzi zapanował uśmiech.
. Zasady są takie, o jakich wspominała (bądź nie wspominała) xnobody. Wprowadzamy życie w ten opustoszały post, jakoś sobie radzimy! ~
Hans przejeżdżał przez jeden ze szkolnych korytarzy. W dłoni trzymał książkę, głęboko nią pochłonięty nie dostrzegał uczniów, stojących mu na drodze. Co chwila ktoś go upominał, chłopak skwapliwie jednak przepraszał, tłumacząc się najkrócej, jak tylko mógł. Wyciągnął z torby przygotowaną uprzednio w internacie kanapkę i zaczął ją pochłaniać prawie że z pasją. Wydobył szkicownik, wstępnie machnął kilka kresek, przyglądając się im krytycznym okiem.
- Ja gram na gitarze!- wstała gwałtownie i splotła ręce za plecami.
Była radosna, a na jej buzi zapanował uśmiech.
Uśmiechnął się radośnie.
- To super! A ile lat już grasz? - oparł podbródek na dłoniach, spojrzał na nią zaciekawiony. Po raz pierwszy od jakiegoś czasu czuł się tak swobodnie.
- Hmm...- zamyśliła się i przystanęła.- Dziewięć lat.- uśmiechnęła się promiennie.
- E tam! - zaśmiał się. - To ja słabiej, bo tylko sześć. Kiedyś zagramy razem? - zapytał rozpromieniony. - Mam w miarę dużo nut do piosenek, jeżeli zechciałabyś, to wiesz...
- Jasne!- odparła gwałtownie.
Przykucnęła przy łóżku i oparła podbródek na metalowej rurze znajdującej się na końcu mebla. Radośnie mu się przyglądała.
Patrzył rozradowany w jej oczy, uśmiechnął się promiennie. Poczochrał ją po włosach, uklęknął, nachylając się nad nią rozbawiony. Uśmiechnął się niepewnie.
- Nie mogę się doczekać. - zaśmiał się jak dziecko. - Po prostu rozpiera mnie od środka!
Zarumieniła się, spuściła głowę w dół.
- J-Ja też...- wydukała.
- Coś nie tak? - zapytał zaciekawiony, pochylając się nad nią. - Zmieniłaś kolor.
- Jeszcze głupio się pytasz...- przytknęła swoją rękę do jego twarzy i ją oddaliła.
- O co ci chodzi? - usiadł po turecku. - Od dłuższego czasu jakoś dziwnie zchowujesz się w mojej obecności, rozumiem, że ci nie odpowiada moje towarzystwo, jak nie chcesz, to nie musisz tu siedzieć, łaski bez. - zaśmiał się cicho.
- Jesteś strasznie głupi.- zacisnęła pięści.- P-p-po-d... Niech cie diabli wezmą!- warknęła wkurzona.
Zaśmiał się.
- Szczęście to domena ludzi głupich! - przytulił ją. - Nie jesteś głupia, więc się nie cieszysz. Rozuuumiem!
Chichotał cicho, tuląc ją do siebie, wsparł podbródek na jej głowie.
Jej twarz była czerwona, a ona sama przypominała buraka. Odsunęła go od siebie i odwróciła głowę. Przycisnęła do ust swoją dłoń.
- Ciekawe gdzie jest ciocia i Amy. Pójdę je poszukać.- mówiła lekko poddenerwowana.
Spojrzał na nią z niezrozumieniem na twarzy, pokiwał głową.
- To ja odpocznę. - westchnął, opadając na poduszki, zamknął oczy, zanucił coś pod nosem. Sen przyszedł automatycznie, po chwili nie kontaktował już ze światem zewnętrznym.
Zamknęła drzwi i oparła się o ich zimną nawierzchnię. Czy ona... się w nim zauroczyła? Potrząsnęła głową, to nie mogło się stać. Zacisnęła pięści i podeszła do kobiet.
- Nigdy nie nawiązywał kontaktu, był nieśmiały, a teraz..- mówiła Amy, zerknęła na Alison. - Hej słońce! Herbaty?
- Poproszę.- uśmiechnęła się.- Wie pani może przypadkiem ile spędzi tu jeszcze czasu?
- Niestety... Po incydencie z pobiciem lekarza nie wiadomo, czy nie na stałe trafi na oddział zamknięty. - Amy podała jej kubek z herbatą i spuściła wzrok. - Biedactwo, wśród tych wszystkich, chorych ludzi... On nie da rady beze mnie!
- Dziękuję.- wzięła kubek i pochuchała.- Kiedy on pobił lekarza?- zrobiła krzywą minę.
- Zanim do niego weszłyśmy.. - rzuciła cicho, zerkając na Elis. - Jest mi go tak bardzo szkoda. Już wcześniej się izolował a teraz... Odcina się jeszcze bardziej od społeczeństwa, zamkną go... Miejmy nadzieję, że nie.
Zaloguj się aby dodać post. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.