Role-Play - zaczynamy! - str 4/26

Dodano na Hydepark przez Hans, 520 postów, ostatni post 28 lut 2015

  • Hans
    · 12 lut 2015

    ~ Kilka słów wstępy i lecimy z koksem :D. Zasady są takie, o jakich wspominała (bądź nie wspominała) xnobody. Wprowadzamy życie w ten opustoszały post, jakoś sobie radzimy! ~
    Hans przejeżdżał przez jeden ze szkolnych korytarzy. W dłoni trzymał książkę, głęboko nią pochłonięty nie dostrzegał uczniów, stojących mu na drodze. Co chwila ktoś go upominał, chłopak skwapliwie jednak przepraszał, tłumacząc się najkrócej, jak tylko mógł. Wyciągnął z torby przygotowaną uprzednio w internacie kanapkę i zaczął ją pochłaniać prawie że z pasją. Wydobył szkicownik, wstępnie machnął kilka kresek, przyglądając się im krytycznym okiem.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    - "Are you, are you. Coming to the tree? They strung up a man. They say who murdered three
    Strange things did happen here. No stranger would it be. If we met at midnight. In the hanging tree. Are you, are you. Coming to the tree? Where dead man called out. For his love to flee. Strange things did happen here. No stranger would it be. If we met at midnight. In the hanging tree."- śpiewała, obraz stał się rozmazany.
    Po jej policzkach spłynęły pierwsze łzy. Jakby nie patrzeć została sama, ona i jej choroba. Podciągnęła rękaw od bluzy. Spojrzała na kreski na swoim nadgarstku, palcami błądziła po bliznach.

  • ZicO
    · 13 lut 2015

    - Alison? Co Ci jest? - Zainteresował się po raz pierwszy od dawna szczerze Brian.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    Spojrzała przerażona na niego. Rękawem bluzy szybko otarła oczy.
    - N-nic...- odpowiedziała nerwowo.
    Drżącymi rękoma zaczęła pakować gitare

  • ZicO
    · 13 lut 2015

    - Ej spokojnie, nic Ci nie zrobię. Co jest? - Dogonił ją i złapał za ramię.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    Przeczesała dłonią włosy.
    - Zrozum, są problemy, które dla niektórych są... Za ciężkie?- delikatnie się uśmiechnęła.

  • ZicO
    · 13 lut 2015

    Nawet nie wiesz jak bardzo Cię rozumiem... - Objął ją delikatnie ramieniem. - Niedaleko stoi mój samochód. Podwieźć Cię do domu?

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    - Na za dużo to ty sobie nie pozwalaj.- powiedziała strącając jego ręke.- Cześć.- odeszła, a do ust wsadziła papierosa.
    Spojrzała na używke, po czym schowała ją do pudełka.

  • ZicO
    · 13 lut 2015

    - Ogarnij się, Brian. - Skarcił się w myślach. - Od kiedy jesteś taki miły i pomocny? Lepiej zajmij się tym jak do wieczora zdobyć 80 kawałków...
    - Ehym... Jak chcesz. - Odwiesił się, czując na sobie jej badający wzrok.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    - Zawsze jest jakieś wyjście i sposób.- powiedziała w jego kierunku widząc jego zmartwioną minę.- Jakbyś chciał się komuś wyżalić to wal do mnie.- pomachała mu i zmierzyła ku wyjściu z parku.

  • ZicO
    · 13 lut 2015

    - Dzięki, poradzę sobie. - Starał się nie utrzymywać kontaktu wzrokowego.  
    - Co się z Tobą dzieje? - Po raz kolejny zaczął zastanawiać się w myślach nad swoim zachowaniem podczas drogi do samochodu.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    - "I'm tired of being what you want me to be . Feeling so faithless. Lost under the surface."- jej uszy bombardowała muzyka z słuchawek.
    Przekręciła klucz w zamku. Weszła do mieszkania, zdjęła czarne, ciężkie buty i rzuciła je w bok.
    - Alison! Powiedz mi co to ma znaczyć?!- jej ciotka wymachiwała przed jej nosem kartką z obecnościami.
    Wyrwała jej ją i zgniotła.
    - Odwal się.- syknęła i poszła do swojego pokoju.
    Zamknęła drzwi na klucz. Rzuciła torbe w bok, a futerał oparła o biurko. Walnęła się na łóżko. Po chwili zasnęła.

  • Hans
    · 13 lut 2015

    Leżał na łóżku. Jak na złość, chęć do spania przeszła razem z nadejściem nocy. Wzdychał miarowo, licząc każde tyknięcie zegara. W słuchawkach leciało cicho puszczone "Sin with a grin" zespołu Shinedown. Hans nudził się. Większość jego rówieśników miała wspólne pokoje, lecz kto z nich chciałby dzielić pomieszczenie z inwalidą? Z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu. Rzucił przelotne spojrzenie. To znów Max. Któryś raz. Z niechęcią odrzucił słuchawki i odebrał.
    - Słucham? - chciał zabrzmieć przyjaźnie, jednak o tej porze trudno było tak brzmieć. Nie miał ochoty rozmawiać właśnie z tym człowiekiem.
    - Siemasz, Hans. Wiem, że dzwoniłem wczoraj ale.. - właśnie zaczynał się wywód chłopaka. Hans nie za bardzo przepadał za ludźmi, którzy wykazywali jakiekolwiek skłonności do szaleństwa. Z zażenowaną miną zapytał:
    - Ale co?
    - Nie uwierzysz w to! - Max krzyknął do słuchawki tak głośno, że chłopak musiał odsunąć komórkę od ucha. Wydawało mu się, że Maksymilian opluł słuchawkę z emocji. - Wczoraj znów.. Znowu...
    - Nie znowu. - Hans miał szczerze dosyć. - Jesteś chory i ćpasz. To podwójnie zagraża twojemu życiu. Wiesz, że to może skończyć się tak jak...
    - TO NIE TAK, HANS! - krzyknął, roześmiany. - RODZICE WRÓCILI! TWOI TEŻ.. JA... NAPRAWDĘ, NIE KŁAMIĘ!
    Rozłączył się. Nie miał zamiaru słuchać wywodów szaleńca na haju. Opadł na łóżko, oddychając ciężko. Ostatnio też coś poczuł, jednak nie wiedział, czy to na tyle poważne, by się tym z kimkolwiek dzielić. Max był dzieciakiem z sierocińca, który prowadziła ciotka Hansa. Zaprzyjaźnili się, a sieroctwo ich zbliżyło. Przyjaciel jednak zmienił się nie do poznania.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    Kiedy zbudziła się za oknami było już ciemno. Otworzyła drzwi i wyszła na korytarz. Na wieszaku brakowało kurtki ciotki, co mogło znaczyć, że udała się na odbębnienie dyżuru w szpitalu. Poszła do kuchni, zaparzyła sobie herbatę. Usiadła na parapecie z kubkiem gorącego napoju, wpatrywała się w ciemności za oknem. Z spodni wyciągnęła mały pakunek, powoli go otworzyła. W środku widniała żyletka. Wzięła ją do rąk, podciągnęła rękaw i zbliżyła ostrze do nadgarstka, chciała w końcu to zakończyć. Szybkim ruchem uszkodziła skórę, z której wypłynęła szkarłatna ciecz. Ten widok ją ucieszył. Nacisnęła mocniej. Musiała przeciąć żyłę, nie czuła bólu, była upojona świadomością, że to już koniec. Krew zaczęła kapać na śnieżnobiały parapet. Poczuła jak robi jej się słabo. Odsłoniła lewy nadgarstek, delikatnie się uśmiechnęła. Zrobiła długą i głęboką kreskę. Dotknęła krwi osadzonej na parapecie, palcem namalowała uśmiechniętą buźkę, po czym zamknęła oczy.

  • Hans
    · 13 lut 2015

    Obok parku przechodził chłopak z czarnym kapturem, narzuconym na głowę. Spod nakrycia wystawały blond włosy, zaopatrzone w czarne końcówki. W świetle latarni można było powiedzieć, że jego twarz była zmęczona. Podkrążone, zielone oczy ledwo co łypały przed siebie, a spierzchnięte usta nieustannie były szarpane przez białe zęby. Widać było, jak spływa z nich strużka krwi, ściekając po podbródku. Chłopak był zgarbiony i wysoki, miał na sobie, oprócz wcześniej wspomnianej bluzy z kapturem, szare jeansy i glany. Przeszedł obok jednego z budynków mieszkalnych, spojrzał w niebo.
    - Nie wierzą nam. - wyszeptał do siebie, za w jego zielonych, jaskrawych oczach zaszkliły się łzy żalu. - Nie wierzą Maxowi. Co ma teraz zrobić? - powiedział głośno, patrząc na swoje odbicie w kałuży. Zaśmiał się głośno, szczerząc zęby. - To co dawniej.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    - Alison, boże!- krzyknęła przerażona ciotka wchodząc do domu.- Trzymaj się!- poleciała po bandaże.
    Trzymając przy uchu telefon próbowała dodzwonić się na pogotowie.
    - Jeśli tego nie przeżyjesz, to obiecuje, że cie zabije ponownie.- łkała.
    ~
    - Mówiłam ci, że nic mi nie jest!- wrzasnęła wkurzona Alison.
    - Znowu zapomniałaś wziąć leki?!- tym razem i głos ciotki był uniesiony.
    - Mogłaś mi pozwolić się wykrwawić!
    Ciotka ją spoliczkowała, na oczach przechodniów. Stały pod szpitalem, nadgarstki Alison były starannie zabandażowane.  
    - Nienawidzę cię!- krzyknęła.- Spierd**aj!- po czym rzuciła się biegiem za siebie.
    Zawędrowała do parku, niedaleko szkoły. Naprawdę chciała umrzeć i tym razem nie była to wina borderline. Usiadła pod tak znajomym dębem. Naciągnęła kaptur na głowę, schowała głowę pomiędzy nogami, zaczęła cicho łkać.

  • Hans
    · 13 lut 2015

    - Hej. - rzucił cicho Max, trzymając w palcach opakowanie tabletek. Zbliżył się do niej bardziej, ukucnął. Powolnym ruchem wyciągnął zabandażowaną dłoń w jej stronę, uśmiechnął się szeroko. - Zgubiłaś to, dziewczynko.  
    Usiadł przed nią, przyglądając się jej badawczo. Podpuchnięte oczy ledwo co utrzymywały stan otwarty.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    Podniosła ostrożnie głowę. Miała podpuchnięte oczy, a jej makijaż był rozmazany. Wyciągnęła rękę po opakowanie. Spojrzała na jego zabandażowaną dłoń, automatycznie spoglądnęła na swoje nadgarstki.
    - Dzięki.- wyszeptała po czym zaczęła przyglądać się swoim dłoniom, w których trzymała pojemnik.

  • Hans
    · 13 lut 2015

    - Wszystko o-k? - oddzielił litery ostatniego wyrażenia, przeciągając je jak najbardziej. Zrzucił kaptur z głowy, zamrugał, wpatrując się w nią jeszcze intensywniej. - Znam twój ból.Problemy ze swoim opiekunem, prawda? - skrzyżował nogi. - Spa­cerek po schro­nis­ku dla obłąka­nych po­kazu­je, że sa­ma wiara nie do­wodzi niczego. A twoje imię brzmi... Dźwięcznie i ładnie. Słyszałem jak krzyczała je ta kobieta... Matka, ciotka, babcia...?  Alice? - spytał sam siebie. - Nie, Alison. Jesteś Alison, prawda?
    Wyciągnął dłoń z kilkoma małymi dziurami z wierzchu.  
    - Max jestem. Mam tak na imię.

  • xnobodyperfectx
    · 13 lut 2015

    - Tak jak mówisz,  Alison. -  uścisnęła jego dłoń, która  była przyjemnie ciepła.  
    Chciała się uśmiechnąć, lecz zamiast tego wyszedł jej grymas.  
    - Ciotka.- wskazała na zabandażowane nadgarstki.

  • Hans
    · 13 lut 2015

    - Alison. Podoba mi się to imię. Tak jak dźwięk gitary. - rzucił z dziecięcym i nieco głupawym uśmiechem.Usadowił się obok niej, patrząc przed siebie. - Cięcie się jest złe, prawda? Lekarz mi tak powiedział. Ale ty też się tniesz. Czyli ty też robisz źle. Klika milionów ludzi to robi, czyli są źli, czy nie? Tylu ludzi nie może przecież być złych prawda?
    Mówił jak dziecko, powoli i z dykcją, jednak gubił się we własnych sentencjach. Po skończeniu wypowiedzi popatrzył na nią z uwagą.
    - Nietzsche mówił: "Co ci mówi su­mienie? Po­winieneś stać się tym, kim jesteś.". A moje sumienie tak nie mówi.

Zaloguj się aby dodać post. Nie masz konta? Załóż darmowe konto