- Ała!- zakrzyknęła Alison czując ból na łydce.
Spoglądnęła o co zahaczyła. Przed nią prezentował się ciemno włosy na wózku.
- Nie zastawiaj korytarza.- rzuciła oschle.
. Zasady są takie, o jakich wspominała (bądź nie wspominała) xnobody. Wprowadzamy życie w ten opustoszały post, jakoś sobie radzimy! ~
Hans przejeżdżał przez jeden ze szkolnych korytarzy. W dłoni trzymał książkę, głęboko nią pochłonięty nie dostrzegał uczniów, stojących mu na drodze. Co chwila ktoś go upominał, chłopak skwapliwie jednak przepraszał, tłumacząc się najkrócej, jak tylko mógł. Wyciągnął z torby przygotowaną uprzednio w internacie kanapkę i zaczął ją pochłaniać prawie że z pasją. Wydobył szkicownik, wstępnie machnął kilka kresek, przyglądając się im krytycznym okiem.
- Ała!- zakrzyknęła Alison czując ból na łydce.
Spoglądnęła o co zahaczyła. Przed nią prezentował się ciemno włosy na wózku.
- Nie zastawiaj korytarza.- rzuciła oschle.
Podniósł spłoszony wzrok, nie za bardzo wiedząc, kto do niego krzyknął. Gdy dostrzegł Alison, na jego twarzy pojawił się nieco zakłopotany uśmiech, a z ust wydobyło się ciche i ochrypłe:
- Przepraszam. - ziewnął, cofnął się w róg korytarza, usadawiając się wygodnie na wózku, wznowił szkicowanie. Dodał kilka kresek, wyszedł mu prowizoryczny kształt twarzy. Był tak potwornie śpiący... Przetarł oczy. Lekcje trwały jeszcze sporo czasu, a on już opadał z sił. Skończył posiłek i zajął się detalami rysunku.
Wskoczyła na parapet nieopodal Hansa. Z uwagą przyglądała się temu co szkicował. Nie chciała być w szkole, jednakże obecnie musiała zaliczyć kilka dni obecności by zdać do kolejnej klasy. Dłonią przeczesała włosy i westchnęła.
Nie przestawał, sennym wzrokiem wodził po kartce. Po chwili ołówek wyślizgnął mu się z ręki. Nadeszło kolejne potężne ziewnięcie, na kartce można było dostrzec twarz nauczycielki matematyki, która stała nieopodal. Chłopak zasłonił dłonią usta, w tym samym momencie jednak stracił kontrolę. Głowa zawisła bezwładnie, podobnie jak i reszta ciała, oddech się ustabilizował, a powieki opadły ciężko. Grzywka zakryła oczy, okulary spadły na ziemię.
Przyglądała mu się zaciekawiona. Wiedziała, że na coś chorował, ale czy powinno ją to interesować? Zacisnęła szczęke i spojrzała na sufit. W myślach policzyła do 10 i spoglądnęła na nauczycielke dyżurującą. Zero reakcji.
- Kurwa...- powiedziała zła pod nosem i zeskoczyła.
Schyliła się po okulary i poklepała chłopaka po twarzy.
- Wstajemy.
Spał twardo, osunął się minimalnie z siedzenia. Na ustach widniała strużka śliny, oczy były podpuchnięte. Szkicownik wypadł z obluzowanej dłoni, zamykając się na podłodze. Hans nie przerywał snu: można powiedzieć, że rozbudzenie sprawiało tylko, że ów stawał się coraz mocniejszy. Każda tkanka w jego organizmie odpoczywała, on nie mógł się im przeciwstawić.
Schyliła się ponownie, tym razem po szkicownik. Westchnęła.
- Obleśny.
Usiadła pod ścianą obok chłopaka i zaczęła przeglądać jego prace. Widać było, że ma do tego ręke.
Całkowicie zsunął się z wózka, uderzając twarzą o posadzkę, jednak nie ze zbyt dużą siłą. Usłyszał tylko głuche łupnięcie, po czym całkowicie odpłynął w niebyt senny.
To było nie do pomyślenia.
- Facet z kosmosu się urwałeś?
Popatrzała po korytarzu, który diametralnie opustoszał.
- Lekcje się zaczęły...- wyszeptała.- Walić to.
Wyciągnęła szluga i zapalniczkę. Zaciągnęła się.
Ocknął się wtedy, kiedy lekcja dobiegała końca. Podniósł głowę znad ziemi, wypluwając kurz i piasek, jakie nagromadziły się wcześniej na podłodze. Zorientował położenie wózka i z uporem maniaka wszczął próby wdrapania się na pojazd. Gdy się udało, uśmiechnął się sam do siebie, po czym ocierając rękawem podbródek ze śliny, przejrzał plan.
- Zapomniałeś czegoś.- wyciągnęła w jego kierunku okulary i wskazała na szkicownik.
- Co za matoł? Kto jemu dał prawo jazdy? -narzekał Mariav pod nosem na swojego kierowcę. Ok... "Przyjedź pod szkołę" to przyjedź pod szkołę... Eh...
-halo. Koleszko. Nic ci nie jest? - zwrócił sie do chłopaka leżącego na kortarzu
- Ach, dziękuję za troskę. - uśmiechnął się, kiwnął. - Wszystko w jak najlepszym porządku.
Zabrał szkicownik i okulary Alisonn, po czym ruszył powoli w stronę swojej sali.
Wstała i otrzepała swoje spodnie. Spojrzała z wyższością na biało-włosego i ruszyła ku wyjściu ze szkoły.
Wyciągnął swój zeszyt z plecaca -wypadł Ci z torby- machając nim krzyknął za dziewczynom. Obrucił sie na pięcie i wolno odchodził
- Ciekawe niby kiedy.- powiedziała oschle i spojrzała na chłopaka.- Wszystkie są tu.- poklepała po torbie.- A raczej wszystkie dwa.
- Bo to mój zeszyt, kretynie. Skąd go masz? - Warknął rozwścieczony Brian, który pojawił się tu znikąd.
Szarpnął mocno za białą koszulę białowłosego faceta, po czym popchnął go gwałtownie, wytrącając go z równowagi.
- Kim Ty kurwa jesteś, pajacu?
- Nie przesadzasz?- spytała beznamiętnie.- Pewnie gamoniu zapomniałeś zamknąć torby.
- Nie Twoja sprawa, dziewczynko. - Zabrał swój zeszyt i ceremonialnie schował go do plecaka.
- Nie sądzisz, że taki dorosły facet powinien radzić sobie sam? - Spytał drwiąco, okrążywszy dziewczynę, złapał delikatnie za policzek. - Tak myślałem...
Złapała go za nadgarstek. Jej uścisk był mocny.
- Jeszcze raz mnie dotkniesz to pożałujesz.- wyszeptała, a jej oczy miały nutkę szaleństwa.
Zaloguj się aby dodać post. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.