@Marigold Wiesz Marigold, każdy facet, ten co preferuje krągłe, chciałby wpadać w taki kompot. O ile jest kawalerem lub wdowcem, nie żebym tu preferował jakieś grzeszne związki. W sumie to dzięki tobie znalazłem nieusabilizowaną fantazję za co Ci szczerze dziękuję.
Nie skomentowałem drugiej czèści, bo szczerze mówiac, a raczej pisząc, te części winny być złączone, nie inaczej niż Sophie i profesor. Pomyślałem teraz, w jak sposób większość pisarzy tej strony byłaby skłonna opisać te wydarzenia, te tam, nieco wyżej. O mon Dieu! Wiesz co mi się najbardziej podobało z tej części? Ciekawe czy się domyślisz. To było śliczne... prawie tak jak mój mus z czarnej pożeczki, no może nie aż tak cudne, ale prawie. Gdybym znowu zażartował i napisał, że to kawał dobrej roboty, byłbym gburem, pijącym ciepłego champagne. Myślę, że opis zbliżenia profesora i śliczneǰ Sophie najbardziej mogę przyrównać do preludium ostatniej opery Wagnera, a momenty uniesień obu kochanków, do dynamicznej części pogrzebu Siegfrieda ze Zmierzchu bogów, również tego kompozytora. Pytanie tylko co dalej. Czasem lepiej zostawić, prawda? Jesteś w mocy napisać coś takiego drugi raz? Potrzebujesz troszkę mocy? Marigold miała racje w pierwszym komentarzu, że biedny proferso nie wie w co się wszywa. A może on wiedział i dlatego przez cztery lata próbował się bronić? I ta ukryta kamera. Dobra, kończę, chociaż mam jeszcze prawie 4000 znaków. Cudeńko. Nie jestem ... no wiesz, więc myślę, że zrozumiesz te emotki Dziękuję. C'est extraordinaire, merveilleux, ravssant l'ame. Magique.
W trakcie czytania tego odcinka przypomniałem sobie scenę bitwy z opowiadania pewnej osóbki, która również skomentowała twój odcinek, lecz bitwa opisana przez ciebie jakże różni się od tamtej i nie tylko rodzajem broni. Cóż, chciałbym tak potrafić opisać. Jestem dość skomplikowaną osobą o wielu wadach, ale wiem, że mam jedną zaletę. Potrafię dostrzec piękno i artyzm. Pomysł z takim rodzajem magi, z pewnością nietuzinkowy. Jednak prawdziwy kunszt objawia się, moim zdaniem, w umiejętności opisów uczuć. Oczywiście gramatyka i ortografia oraz interpunkcja na wysokim poziomie. Tak mógłbym długo Ci słodzić, akurat w tym mam doświadczenie, ponieważ dwie dekady pracowałem jako cukiernik. Owszem, znam troszkę francuski, ale zapisałem nazwę zawodu w naszym języku. Z pewnością, jak Bóg da, przeczytam i skomentuję następne odcinki. Dziękuję za kawał solidnej roboty. Całkiem niezłe.
Zamierzałem dać na końcu dać jeden długi komentarz, ale zdecydowałem już teraz napisać. Zupełnie zgadzam się z szacownym Neferem. Pochwała od mistrza to naprawdę coś. Szczególnie zachwyciła mnie scena erotyczna. To prawda, że niestety na tym portalu, króluje porno klasy C lub D. Niektórzy uważajã, że porno pisać najłatwiej, a jest dokładnie odwrotnie. Erotyczny jest dotyk palcy na karku kochanki, czasem nawet delikatny oddech. Tu mamy scenę barwną, emanującą tempramentem i ciepłem. Aż miło czytać. Wszystkie sceny batalistyczne w poprzednich odcinkach poprowadzone mistrzowsko. Autorka musiała odrabiać lekcję z hhistori. Pomysł całości również bardzo ciekawy. Same pochwały ale naprawdę nie można siè do niczego przyczepić. Nie jestem znawcą, ale błędów nie widziałem. Czytam dalej. Gratuluję dobrej pracy.
@Marigold Dziękuję za odpowiedź. Nieśmiertelność. Dla tych co ją mają jest zwkle przekleństwem, dla tych, którzy jej pragną marzeniem. Lubię opowiadania gdzie wystèpują walki na miecze. Sam jestem zafascynowany japońską sztuką ken-do. W aktualnym, które obecnie publikuje występuje kilka scen walki z udziałem katany.
Napisane bardzo dobrym językiem. Dobrze się czyta. Też mam nastawienie uczuciowe do swoich bohaterów, rzadko jednak ich uśmiercam. Wiem, że zabijanie ulobionych postaci sprawia, że ci co lubią opowiadanie, lubią je jeszcze bardziej, chociaż w głębi duszy czytelnika pozostaje zadra.
O magii krawieckiej (III). Obsydian
@Marigold Wiesz Marigold, każdy facet, ten co preferuje krągłe, chciałby wpadać w taki kompot. O ile jest kawalerem lub wdowcem, nie żebym tu preferował jakieś grzeszne związki. W sumie to dzięki tobie znalazłem nieusabilizowaną fantazję za co Ci szczerze dziękuję.
O magii krawieckiej (III). Obsydian
Nie skomentowałem drugiej czèści, bo szczerze mówiac, a raczej pisząc, te części winny być złączone, nie inaczej niż Sophie i profesor. Pomyślałem teraz, w jak sposób większość pisarzy tej strony byłaby skłonna opisać te wydarzenia, te tam, nieco wyżej. O mon Dieu! Wiesz co mi się najbardziej podobało z tej części? Ciekawe czy się domyślisz. To było śliczne... prawie tak jak mój mus z czarnej pożeczki, no może nie aż tak cudne, ale prawie. Gdybym znowu zażartował i napisał, że to kawał dobrej roboty, byłbym gburem, pijącym ciepłego champagne. Myślę, że opis zbliżenia profesora i śliczneǰ Sophie najbardziej mogę przyrównać do preludium ostatniej opery Wagnera, a momenty uniesień obu kochanków, do dynamicznej części pogrzebu Siegfrieda ze Zmierzchu bogów, również tego kompozytora. Pytanie tylko co dalej. Czasem lepiej zostawić, prawda? Jesteś w mocy napisać coś takiego drugi raz? Potrzebujesz troszkę mocy? Marigold miała racje w pierwszym komentarzu, że biedny proferso nie wie w co się wszywa. A może on wiedział i dlatego przez cztery lata próbował się bronić? I ta ukryta kamera. Dobra, kończę, chociaż mam jeszcze prawie 4000 znaków. Cudeńko. Nie jestem ... no wiesz, więc myślę, że zrozumiesz te emotki
Dziękuję. C'est extraordinaire, merveilleux, ravssant l'ame. Magique.
O magii krawieckiej (I). Asystentka
W trakcie czytania tego odcinka przypomniałem sobie scenę bitwy z opowiadania pewnej osóbki, która również skomentowała twój odcinek, lecz bitwa opisana przez ciebie jakże różni się od tamtej i nie tylko rodzajem broni. Cóż, chciałbym tak potrafić opisać. Jestem dość skomplikowaną osobą o wielu wadach, ale wiem, że mam jedną zaletę. Potrafię dostrzec piękno i artyzm. Pomysł z takim rodzajem magi, z pewnością nietuzinkowy. Jednak prawdziwy kunszt objawia się, moim zdaniem, w umiejętności opisów uczuć. Oczywiście gramatyka i ortografia oraz interpunkcja na wysokim poziomie. Tak mógłbym długo Ci słodzić, akurat w tym mam doświadczenie, ponieważ dwie dekady pracowałem jako cukiernik. Owszem, znam troszkę francuski, ale zapisałem nazwę zawodu w naszym języku. Z pewnością, jak Bóg da, przeczytam i skomentuję następne odcinki. Dziękuję za kawał solidnej roboty. Całkiem niezłe.
Przeklęty cz. 6
Zamierzałem dać na końcu dać jeden długi komentarz, ale zdecydowałem już teraz napisać. Zupełnie zgadzam się z szacownym Neferem. Pochwała od mistrza to naprawdę coś. Szczególnie zachwyciła mnie scena erotyczna. To prawda, że niestety na tym portalu, króluje porno klasy C lub D. Niektórzy uważajã, że porno pisać najłatwiej, a jest dokładnie odwrotnie. Erotyczny jest dotyk palcy na karku kochanki, czasem nawet delikatny oddech.
Tu mamy scenę barwną, emanującą tempramentem i ciepłem. Aż miło czytać. Wszystkie sceny batalistyczne w poprzednich odcinkach poprowadzone mistrzowsko. Autorka musiała odrabiać lekcję z hhistori. Pomysł całości również bardzo ciekawy. Same pochwały ale naprawdę nie można siè do niczego przyczepić. Nie jestem znawcą, ale błędów nie widziałem. Czytam dalej. Gratuluję dobrej pracy.
Przeklęty: Brann. Część 1, rozdział 10
@Marigold Dziękuję za odpowiedź. Nieśmiertelność. Dla tych co ją mają jest zwkle przekleństwem, dla tych, którzy jej pragną marzeniem. Lubię opowiadania gdzie wystèpują walki na miecze. Sam jestem zafascynowany japońską sztuką ken-do. W aktualnym, które obecnie publikuje występuje kilka scen walki z udziałem katany.
Przeklęty: Brann. Część 1, rozdział 10
Napisane bardzo dobrym językiem. Dobrze się czyta. Też mam nastawienie uczuciowe do swoich bohaterów, rzadko jednak ich uśmiercam. Wiem, że zabijanie ulobionych postaci sprawia, że ci co lubią opowiadanie, lubią je jeszcze bardziej, chociaż w głębi duszy czytelnika pozostaje zadra.