Źróło: fakt.plOto jak się leczy ludzi w naszym kraju! Zwijający się z bólu na szpitalnym łóżku, pacjent musiał zadzwonić po pogotowie, żeby szpitalny personel zwrócił na niego uwagę i ulżył mu w jego cierpieniu. Jak się później okazało, gdyby nie ta rozpaczliwa interwencja mężczyzna, ten mógłby umrzeć nawet tego samego wieczoru!
Dla 66-letniego Zbigniewa Choroszyńskiego z miejscowości Kunów ( woj. świętokrzyski), to wprost nie do pomyślenia, że personel szpitala mógł go tak potraktować. – To skandal przecież ja mogłem umrzeć na szpitalnym łóżku!– komentuje mężczyzna.
66-latek trafił do lecznicy ze schorzeniem urologicznym. Pacjentowi już w karetce został założony cewnik, jednak gdy dotarł do szpitala, zamiast na oddziale urologicznym, położono go na zwykłym bo jak tłumaczyli lekarze "w lecznicy nie ma urologów". Z dnia na dzień pan Zbigniew coraz częściej skarżył się na bóle brzucha, nikt nie reagował. – Rozmawiałem z lekarzem z oddziału urologicznego i prosiłem go o zbadanie mnie, ale on powiedział, że bez skierowania nie może zrobić. – relacjonuje zrozpaczony 66-latek.
Personel szpitala wprawdzie podawał mu leki przeciwbólowe, ale przynosiły one tylko ulgę na kilka godzin potem ból znów powracał i to ze zdwojoną siłą. W końcu, po dwunastu dniach gehenny, w środku nocy, w pan Zbigniew poczuł tyk silne bóle brzucha, że nie mógł już wytrzymać i zaalarmował dyżurujące pielęgniarki. – Najpierw kompletnie mnie zignorowały, potem powiedziały, że teraz nie obudzą lekarza i że na porannym obchodzie mogę zgłosić swoje dolegliwości - opowiada mężczyzna.
W końcu zwijając się z bólu na szpitalnym łóżku ostatkiem sił wybrał numer 112. Połączył się z dyspozytorem i wyjaśnił, że leży w szpitalu i nikt nie chce się nim zająć. Dopiero po tym telefonie przy łóżku pana Zbigniewa pojawił się dyżurujący lekarz, nagle odnalazł się też urolog, który od razu stwierdził jaka jest przyczyn silnych bólów. Okazało się, że pęcherz pana Zbigniewa jest przepełniony a lekarze "wypompowali" z niego aż pięć litrów moczu. Zdaniem medyków jeszcze kilka minut, a pacjent mógłby umrzeć! Pęcherz eksplodowałby, a płyny wlasię do otrzewnej. Już następnego dnia pan Zbigniew został wypisany do domu, teraz będzie się leczył w innej placówce bo do tamtej w Ostrowcu jak zapowiada boi się wrócić. Niestety władze szpitala odmówiły komentarza do całej tej, bulwersującej sprawy.
źródło: fakt.pl
1 komentarz
Ania1
Ot i cały ostrowiecki szpital.