Źróło: interia.plAlkohol twój wróg, więc lej go w pysk! To hasło, rodem z głębokiego PRL-u wzięli sobie do serca polscy kierowcy.
Ledwie zakończył się długi weekend, a policyjne statystyki traktujące o nietrzeźwych za kierownicą wystrzeliły w górę, niczym korek z nabuzowanego "igristoje". Wystarczyły cztery dni, by funkcjonariusze drogówki zatrzymali 2683 półgłówków, którzy zdecydowali się usiąść za "kółkiem" po kilku głębszych.
Ponieważ, jako naród, lubujemy się zrzucaniu odpowiedzialności na innych, z pełnym przekonaniem wypada nam powiedzieć, że tym razem zawiniła pogoda. Rodacy, zgodnie z tradycją, tłumnie ruszyli w plener uzbrojeni w przenośne grille, ponieważ jednak zamiast słońca w większości kraju przez cztery dni lało, trzeba się było jakoś rozgrzać. Niestety, dla wielu ten owczy pęd do rozgrzewających promili skończył się raczej chłodno. Szczęśliwcy trafili do policyjnych aresztów, pechowców zamknięto w lodówkach.
Oczywiście można przejść nad tym do porządku dziennego. To po prostu kolejny długi weekend, kolejne rodzinne dramaty, kolejny krzyż postawiony gdzieś przy drodze. Wypada jednak zauważyć, że z obecnych policyjnych statystyk wynika, że te wszystkie miliardy unijnych euro, jakie wydajemy właśnie na rozbudowę infrastruktury drogowej, to pieniądze wyrzucone w błoto! Za kilkadziesiąt lat po drogach nie będzie miał kto jeździć!
Polacy wyginą? /Poboczem.pl
Według Głównego Urzędu Statystycznego w Polsce mieszka około 38 mln ludzi. Jak w każdym społeczeństwie wiek jest dość zróżnicowany. Prawie 62 % ogółu ludności jest w wieku produkcyjnym (19-64 lata), czyli takim, który pozwala im na zdobycie uprawnień i bezpieczne prowadzenie pojazdów mechanicznych. Reszta rodaków albo odzwyczaja się właśnie od noszenia pampersów, albo powoli, na powrót się do nich przekonuje. Tak czy inaczej, za kierownicą raczej ich nie spotkamy.
Z rocznika demograficznego 2008 przygotowanego przez GUS wynika, że ludzi, którzy teoretycznie mogliby prowadzić samochód (wiek 18-64 lata) jest w Polsce około 25,5 miliona. Co gorsza, prognozy do 2035 roku nie napawają optymizmem. W 2035 roku Polaków w tym samym wieku będzie już tylko 22 miliony.
Policjanci każdego roku zatrzymują średnio 160-200 tys. (dane zmieniają się co roku) kierowców, którzy prowadzą swój pojazd po kilku głębszych. Każdemu z nich odbierane jest prawo jazdy. Wyroki są różne, ale w przypadku recydywy coraz głośniej mówi się o wprowadzeniu dożywotniego zakazu prowadzenia.
Jeśli tak się stanie, a pijaków nie ubędzie, można założyć, że co roku kierownicze "dożywocie" dostanie 100 tys. z nich. Do 2019 roku liczba kierujących zmniejszy się więc u nas o milion. Do 2029 o dwa, o ile, oczywiście, pijanych nie przybędzie. W 2035 roku kierować będzie już mogło, co najwyżej, 20 milionów osób, pod warunkiem, że każda z nich posiadać będzie prawo jazdy, co jest raczej mało prawdopodobne.
Idąc tym tropem, w 2063 roku, w wieku zdolnym do prowadzenia będzie nieco ponad 18 mln Polaków, z czego prawie trzem milionom i tak odebrane zostanie "prawko". Jeśli tak dalej pójdzie, za kolejnych kilkadziesiąt lat po naszych drogach nie będzie miał kto jeździć. Dotyczyć to będzie również kierowców karetek pogotowia, lekarzy i białego personelu, a to z kolei odbije się na zwiększonej śmiertelności wśród narodu.
Wniosek? Całkiem prawdopodobne, że jeszcze trochę, a obejdzie się bez rozbiorów. Jeśli kierowcy nie przestaną pić, a rodziny nie zajmą się "produkowaniem" dzieci za kilka pokoleń staniemy się częścią Rosji, Białorusi lub Ukrainy. Co więc począć?
Paradoksalnie, cała nadzieja w... alkoholu. Z suto zakrapianych przez nastolatków (tych, którzy nie mają jeszcze prawa jazdy) imprez zrodzi się czasami coś dobrego... Co więcej, gdy taki 17-latek wytrzeźwieje i obudzi się nagle - całkiem dosłownie - z ręką w nocniku, z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać, że już w życiu nie weźmie alkoholu do ust!
Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko wydać ogólnokrajowy nakaz sprzedaży alkoholu osobom w wieku od 16 do 18 lat! Rozwiążemy w ten sposób nie tylko problem pijanych kierowców, ale i niżu demograficznego! Bo jak na razie rządowa "polityka prorodzinna" pozostaje czczym zapisem.
PS. Jeżeli nasza argumentacja wydaje się Wam bzdurna, możecie mieć rację. Po zimnym i deszczowym weekendzie nikt z naszej redakcji wciąż nie odważył się jeszcze wsiąść za kierownicę...
źródło: interia.pl
Dodaj komentarz