Ruska armia na przestrzeni lat...

polityka : Ruska armia na przestrzeni lat...arrow_back_ios_newarrow_forward_ios

Jak to się szybko zmienia... ;)

A tak swoją drogą, ciekawe co było powodem, że wagnerowcy odpuścili i Moskwa nie poszła z dymem.

PS. A już miałam naszykowany popcorn... ;) Ale co się odwlecze...

MEM

zamieściła fotkę , 686x171 - 16 kB w kategorii polityka. Tagi: #Rosja #armia

2 komentarze

 
  • Noname

    Łapka leci.  
    Tylko pytanie: co dalej? Jak tego zabraknie, to kto (ale taki sensowny dla świata i Rosji) następny? Żeby się czasem nie okazało, że skończy się jak w Iraku: USA pozbyło się Saddama i nastał ISIS. NIE JESTEM zwolennikiem tego pana, ale (jak historia pokazuje), iż czasem "lepszy diabeł znany, niż nieznany".

    25 cze 2023

  • MEM

    @Noname "Tylko pytanie: co dalej?"  

    Tego nikt nie wie. Wojna jest zawsze nieprzewidywalna. Oni jeszcze nawet mają jakąś tam szansę, przy jakimś skrajnie niespodziewanym zwrocie akcji (np. dzięki popełnionej jakiejś głupocie rządzących na Zachodzie), ją nawet wygrać.

    "Żeby się czasem nie okazało, że skończy się jak w Iraku: USA pozbyło się Saddama i nastał ISIS. NIE JESTEM zwolennikiem tego pana, ale (jak historia pokazuje), iż czasem "lepszy diabeł znany, niż nieznany"."  

    To, że się będą bili czy terroryzowali między sobą, to akurat nam na rękę – im większy bajzel tam, tym lepiej dla nas, bo oni wtedy nie mają ani czasu, ani możliwości, by nam szkodzić czy żeby nas atakować (i nie ma kogo żałować – to społeczeństwo ma tak pokrzywioną mentalność, że nie odstaje od nazistowskich Niemiec, a może i ma ją jeszcze gorszą, w końcu nazizm w Niemczech trwał kilkanaście lat, a w Rosji syf to stan trwały). Niech się tam nawet wszyscy powyrzynają, w końcu kiedyś i tak nastanie spokój, a bezwolne resztki tego, co tam zostanie, złapie się za pysk i można będzie wtedy próbować ich cywilizować. A patrząc po kondycji i umiejętnościach konwencjonalnych sił rosyjskich, stanie gospodarki, a przede wszystkim po poziomie mentalności Ruskich, to byłby to przeciwnik na poziomie chyba nawet niższym niż gdzieś w trzecim świecie rządzonym przez najgłupszych afrykańskich kacyków.  

    Problemem jest tylko arsenał nuklearny – to by trzeba było przejąć, korzystając z ogólnej rozpierduchy na całym terytorium. Zachód zna wszystkie lądowe bazy, w których składowana jest broń nuklearna. Zakładając kompletny rozkład państwa i kacapską wojnę domową "wszystkich ze wszystkimi", jest możliwym natowsko-chiński desant na te bazy, bo nikt z tego zapijaczonego i zdegenerowanego tym, co się działo i dzieje, personelu, który ich tam pilnuje, nie będzie tego bronił – machnie ręką, bo za co ma ginąć, i się podda. Inaczej jest z okrętami podwodnymi. Ale to też wiecznie pod wodą siedzieć nie może, a jeśli nastanie w Rosji okres, w którym nie będzie żadnej realnej władzy, która mogłaby wydawać jakoś uprawnione rozkazy flocie podwodnej, to może dowódcy tych okrętów dojdą do wniosku, że trzeba ratować głowę, nie dopuścić do użycia tych magazynowanych na pokładach "nuków", i spierdzielać do zachodnich portów, żeby się poddać i zwyczajnie mieć problem z głowy.

    Ale jest też i czarny scenariusz, w którym władzę w Rosji przejmie ktoś o mentalności wagnerowców i poziomie rozumienia świata takim jak u Kononowicza. Wtedy będziemy mieli na Kremlu dosłownie małpę już nawet nie tylko z przysłowiową brzytwą, a z arsenałem nuklearnym i żadnej możliwości odebrania jej tego. I to by było najgorsze. Dlatego jeśli są tam rozmaite zorganizowane grupki, które chcą zdobyć władzę, to Zachód musi przestać się obawiać, że jak się wtrąci, to nie wiadomo co będzie, tylko iść za ciosem bez żadnych oporów i skrupułów i dolewać oliwy do ognia. Niech się biją między sobą do woli i niech nie kończą, dopóki morale nawet najbardziej zatwardziałego kacapa nie spadnie do zera, tak żeby im było kompletnie wsio rawno. Bo lepsze łatwe, w miarę wyczerpania wojną domową, do spacyfikowania zdemoralizowane i osłabione grupki w państwie całkowicie upadłym, niż zorganizowana banda zbrodniarzy, która po prostu przejęłaby bez większych kłopotów władzę po Putinie, i której cały naród by się potulnie podporządkował.  

    Tylko obojętnie, jak by nie było, jedno wydaje się nieuniknione – Rosja musi upaść, czy tego ktoś chce, czy nie. Po prostu – to się w tym stanie (i do tego pogarszającym) w żaden sposób nie ma prawa trzymać kupy. Na zewnątrz może wyglądać na to, że jest już spokojnie, ale ten system jest tak przegniły od środka, że wystarczy przysłowiowa iskra. I ona prędzej czy później padnie. Dlatego lepiej by było teraz korzystać z okazji i robić wszystko, by tam wybuchła pełnoskalowa rozpierducha, niż czekać bezczynnie na to, aż ktoś ten bajzel, lub znaczną jego część, ogarnie i zacznie znów zagrażać światu.

    25 cze 2023

  • Noname

    @MEM  :smile: Tak czytam, czytam i wyciągam wnioski... i jak na razie, to mi wychodzi dwulicowy radykał o dość, nazwijmy to "interesującej" moralności... Ale do rzeczy:

    1) Nie tylko Rosja jest naszym sąsiadem (i tak wiem, od czegoś trzeba zacząć) i nie będzie tak dobrze, że jak "Putin kaput, to everybody happy now".

    2) Mentalność... Temat rzeka... Od czasów Czyngis Chana tam (mentalnie) żyją "dzikie hordy" (w przeważającej większości), a ostatnie sto lat robiono im "pranie mózgu" pod płaszczykiem ideologii. Teraz to już nawet nie ich wina i większość ludzi stamtąd po prostu nie potrafi myśleć inaczej i dlatego trzeba tam albo jak w Piśmie Świętym z ludem wybranym na pustyni (czyli przed zmianami "beton" musi wymrzeć) albo posadzić jednego, który z jednej strony będzie trzymał za mordę, a z drugiej w pełni będzie realizował hasło pt. GOSPODARKA, GOSPODARKA i jeszcze raz GOSPODARKA (a mają OGROMNE możliwości w tym zakresie) zamiast budować imperium poprzez "zajeżdżanie" sąsiadów.
    Tu jeszcze dygresja: Polacy nie są wcale dużo lepsi, ponieważ od kilkuset lat magnateria (kiedyś i "magnateria" teraz) ma stanowczo za dużo do powiedzenia w naszym kraju i nie potrafimy się z tym ogarnąć...  :sad:  

    3) USA i Chiny (a zwłaszcza USA) nie wkroczą w taki sposób i w takiej sytuacji do Rosji, ponieważ za bardzo by to przypominało "bratnią pomoc" udzieloną swego czasu Czechosłowacji przez ZSRR.  ;)  

    4) Od "małej wojenki" to się większość konfliktów zaczyna i rzadko kiedy nie ma tak dobrze, żeby się to nie rozhulało, więc lepiej może przybastować z takim podejściem, aby nie skończyło się to jak opisuje "Marsz robotów":
    "A kiedy schron opuścisz rano
    Zobaczysz nowy piękny świat
    Który dokładnie wysprzątano
    Z życia na wiele długich lat..."

    25 cze 2023

  • MEM

    @Noname "Tak czytam, czytam i wyciągam wnioski... i jak na razie, to mi wychodzi dwulicowy radykał o dość, nazwijmy to "interesującej" moralności..."  

    Twoje urojenia, Twój problem. :D

    A jeśli szukasz moralności w polityce, to dorośnij, inaczej dysputy o polityce możesz sobie w piaskownicy urządzać. Polityka musi mieć konkretne cele i ma być skuteczna. Tam nie ma miejsca na moralność, rządzi prawo dżungli (bez względu na to, co na ten temat ludziom wciskają politycy i cała reszta ekspertów w TV).  

    Zaś gdybym nie miała moralności, to kto wie, czy nie złapałabym tego kraju za przysłowiową mordę znacznie silniej i skuteczniej niż kaczor.  
    I nawet czasami tego żałuję. ;)

    "1) Nie tylko Rosja jest naszym sąsiadem (i tak wiem, od czegoś trzeba zacząć) i nie będzie tak dobrze, że jak "Putin kaput, to everybody happy now"."  

    No i co z tego, że jest? Zresztą, kto wie, czy będzie sąsiadem w przyszłości (i czy w ogóle będzie istnieć). Graniczy z nami tylko przez Królewiec. A gdyby w Polsce miał ktoś na tyle rozumu i chęci faktycznego działania na rzecz kraju, by realizować długofalowe cele, to dawno by przygotowywał grunt pod to, by to terytorium Obwodu zająć w momencie, gdy tylko "kacapstan" będzie upadał i rozpadał się. Nie tylko Putin może robić referenda ze 120-procentowym poparciem...

    A to, że nie będą wszyscy "happy", gdy Putina szlag trafi, to tego się nie da uniknąć, więc trzeba dbać o to, by to się stało jak najmniejszym dla nas kosztem i jak największymi korzyściami. I jeśli to oznacza, że trzeba np. wagnerowcom pomóc podpalić Rosję, to należy to zrobić. A że nie da się niczego osiągnąć bez ryzyka i jakichś strat, to jest rzecz normalna – nic nie ma na świecie bez ryzyka i bez poświęcenia czegoś w zamian. Facetem jesteś – nie wiesz, że "strach Ci loda nie zrobi"? :D ;) To może trzeba dorosnąć, zanim się za takie tematy zabiera.

    "albo posadzić jednego, który z jednej strony będzie trzymał za mordę, a z drugiej w pełni będzie realizował hasło pt. GOSPODARKA, GOSPODARKA i jeszcze raz GOSPODARKA"

    Nigdy w życiu. Kacapstwo z silną ekonomią (a to ona wygrywa wojny, a nie to, co jest na froncie) oraz wynikającymi z tego rzeczami typu technologia, duża sprawna i nowoczesna armia, powiązania gospodarcze i polityczne z innymi państwami itd., to zagrożenie na skalę światową i pewna zguba dla nas i dla naszej części Europy. Terytorium Rosji trzeba rozbić na stałe (nie tak, że za x lat się zjednoczą jak Niemcy) i pilnować, by tam były najwyżej zachodnie czy chińskie montownie możliwie najmniej zaawansowanych technologii. Bo nawet jeśli jakimś cudem dałoby się narzucić któremuś tam pokoleniu Ruskich nową mentalność, to z samej wielkości terytorium, liczby ludności oraz gospodarki tego państwa w tej mentalności odtworzyłyby się naturalną koleją rzeczy imperialne zapędy.  

    Poza tym posadzenie jakiegoś zamordysty na Kremlu to gwarancja powtórki ze Stalina, Putina i całej reszty. Bo takie dyktatorskie rządy zawsze staczają się w ten sam sposób, a potem szukają ratunku dla utrzymania swojej władzy i łbów na karku w np. formie ataku na sąsiadów. Kwestia tylko czasu.  

    "Tu jeszcze dygresja: Polacy nie są wcale dużo lepsi, ponieważ od kilkuset lat magnateria (kiedyś i "magnateria" teraz) ma stanowczo za dużo do powiedzenia w naszym kraju i nie potrafimy się z tym ogarnąć... :("

    Jest kolosalna różnica między nami a nimi, choćby z tego powodu, że w praktyce "polskiej magnaterii" nie ma od grubo ponad 200 lat, nie mówiąc już o tym, by miała ona realny wpływ na ostatnich kilka pokoleń, w dodatku przynależymy do innej niż rosyjska kultury (inna religia i zachodni krąg kulturowy). Natomiast to, co w polskiej mentalności pokutuje, jest skutkiem zaborów, wymordowania przez Niemcy i ZSRR naszej inteligencji, oraz 45 lat kacapskiej okupacji w formie PRL-u. I pokutować będzie to jeszcze długo, ale jest nam narzucone, czyli obce. Na nasze szczęście, nie jesteśmy imperium (nawet podupadłym, jakim była np. Rosja Jelcyna), więc do tych ruskich naleciałości w naszej mentalności (powoli wykorzenianych) nie dochodzi to poczucie, jakie mają Rosjanie, że "Rosja musi być potęgą" rozumianą w sposób, w jaki oni rozumieją potęgę (znaczy się: "nieważne, że chleba ni ma, ważne, że są rakiety itd." ) imperializm, które to poczucie doprowadziło do tego, że tam rządzą tacy jak Putin, mający wsparcie narodu w dowolnej realizacji wizji odzyskania utraconych terytoriów, i czym głośniej straszący świat atomem, tym wyższe słupki poparcia.

    25 cze 2023

  • MEM

    @Noname "3) USA i Chiny (a zwłaszcza USA) nie wkroczą w taki sposób i w takiej sytuacji do Rosji, ponieważ za bardzo by to przypominało "bratnią pomoc" udzieloną swego czasu Czechosłowacji przez ZSRR. ;)"

    Oczywiście, że wkroczą. :) Nikogo bowiem nie obchodzi, jak to będzie wyglądało. Liczą się "fakty dokonane", do których zawsze da się dorobić wyjaśnienie (i to zresztą całkiem prawdziwe wyjaśnienie konieczności zabezpieczenia arsenału nuklearnego – cały świat przyklaśnie i odetchnie z ulgą). Można było bombardować Irak, wbrew połowie świata, pod pretekstem, nieodnalezionej po zajęciu Iraku, broni chemicznej (którą zresztą Saddam miał kiedyś i nawet jej używał)? Można było zająć na 20 lat Afganistan pod hasłem likwidacji Al-Kaidy? I tak dalej... Ten bantustan, czy inny bantustan... pies z kulawą nogą się o Ruskich nie upomni nawet gdyby jakaś faktyczna niesprawiedliwość się im działa (a już zwłaszcza po tym co wyrabiali na Ukrainie przez ostatnie kilkanaście miesięcy). Najważniejsze jest tylko, by byli tak wymęczeni i zdemoralizowani sytuacją, by stawiali jak najmniejszy opór. Przyleci parę Herkulesów z żarciem, lekami oraz wódą i gotowi będą oddać w zębach wszystko, tak jak hitlerówki oddawały chętnie cztery litery za parę pończoch i coś do jedzenia (i to nie tylko Jankesom, ale nawet tej stalinowskiej swołoczy, która szła z Syberii).

    Jeszcze raz: to jest polityka i bezpardonowa walka o byt (własnego kraju/społeczeństwa) – tu nie ma niedozwolonych chwytów, na niektórych tylko najlepiej jest nie dać się złapać.

    "4) Od "małej wojenki" to się większość konfliktów zaczyna i rzadko kiedy nie ma tak dobrze, żeby się to nie rozhulało,"  

    Oczywiście, że to się zawsze może wymknąć spod kontroli. Ale Rosja ma olbrzymie, i w większości słabo zaludnione, terytorium (i jest to co innego niż np. wojna między dwoma państwami, która może wciągać inne, na zasadzie podobnej do II wojny światowej; to konflikt wewnętrzny, jak wojny domowe w afrykańskich bantustanach). Ma gdzie się bić, a poszczególni watażkowie nie będą mieli ani środków, ani czasu uderzyć na inne państwa (ich celem jest władza w Moskwie, a nie marsz na Berlin czy na Warszawę), zaś przed ludnością cywilną da się zamknąć granice (przynajmniej te europejskie) i niech się kotłują we własnym sosie. Kiedyś w końcu kurz opadnie, to wtedy będzie się myślało, co z tym bajzlem zrobić dalej. Jak to mawia chińska dyplomacja (a ich uczył jeszcze Sun Tzu, który po dziś dzień jest na polu strategii nie do pobicia): "siedź na wzgórzu i obserwuj walczące tygrysy". Zaś ostatnią myślą jakiejś części uciekinierów (ludności Rosji), której się uda przedostać do ościennych krajów, będzie wszczynanie tam awantur – oni będą przeszczęśliwi, że mają dach nad głową, byle żarcie na talerzu i względną pewność, że jutro się to nie zmieni.

    "A kiedy schron opuścisz rano  
    Zobaczysz nowy piękny świat  
    Który dokładnie wysprzątano  
    Z życia na wiele długich lat..."  

    Uwielbiam tę piosenkę. :) Od dziecka.

    25 cze 2023

  • Noname

    @MEM W związku z przyznaniem się oskarżonej do winy nie mam więcej pytań Wysoki Sądzie.

    25 cze 2023

  • TakiJeden

    "A już miałam naszykowany popcorn..."

    Nie Ty jedna...
    Ale z drugiej strony, kto wie jakie konsekwencje przyniosłaby zamiana jednego bandziora na innego.

    25 cze 2023

  • MEM

    @TakiJeden "Ale z drugiej strony, kto wie jakie konsekwencje przyniosłaby zamiana jednego bandziora na innego."  

    Z tą zamianą (i na to liczyłam, że wagnerowcy dotrą do Moskwy i że ktoś, z dowolnej ze stron, nie wytrzyma nerwowo i puści parę serii, a potem będzie już z górki :)), to nie byłoby tak łatwo. Gdyby rozpętała się tam regularna wojna domowa, szybko by się nie zakończyła. A i chętnych do władzy pojawiłoby się więcej niż tylko tych dwóch. Przy optymistycznym scenariuszu, Rosja by się rozpadła, albo przynajmniej przez dekady byłby spokój, bo dochodziliby do siebie (o ile nie wybuchałyby kolejne duże zamieszki/wojny domowe co jakiś czas).

    Ale jest jeszcze szansa, że tak się stanie. Obojętne czy Putin dogada się z Prigożynem, czy go skasuje, popełnił kolejny wielki błąd – pokazał niewiarygodną wręcz słabość i swoją i "kacapstanu" (od wczoraj to właściwie jest państwo upadłe; jeszcze nie jest w takim stanie jak Somalia, ale jest na dobrej drodze, i może z niej nie zawróci). Jeśli ukraińska ofensywa się powiedzie, na pewno pojawią się w Rosji chętni, by spróbować szczęścia i też "ruszyć na Moskwę". Tym bardziej, że będą mieli poparcie przynajmniej części społeczeństwa. Jeśli wierzyć tym pożegnaniom wagnerowców przez cywilną ludność rosyjską w Rostowie, to tacy lokalni watażkowie w rodzaju Prigożyna mogą mieć znacznie większe poparcie niż obecna "legalna" władza na Kremlu (tam przede wszystkim nie lubią "słabych carów" – taka poroniona kacapska mentalność; a Prigożyn garstką ludzi, których można było z tej autostrady zmieść bez strat w ludziach i sprzęcie dwoma nalotami, to właśnie koncertowo udowodnił – że władza Putina jest niewiarygodnie słaba).

    25 cze 2023

  • TakiJeden

    @MEM  
    Myślenie o istotnym osłabieniu lub wręcz rozpadzie Rosji to wielka, acz niebezpieczna pokusa.
    To ogromny, liczny i bogaty w zasoby naturalne kraj. To niedźwiedź, który rozjuszony i podgryzany z różnych stron może się rozpaczliwie miotać, nie zważając, że swoim cielskiem może poczynić szkody w innym, nie zagrażającym mu bezpośrednio otoczeniu.
    A odnośnie arsenału nuklearnego. W takim kraju, gdzie w okresie pokojowym mnożą się przypadki niekompetencji, dezorganizacji i wprost głupich błędów, może dojść do przypadkowego, lub samowolnego wydania rozkazu użycia takiej broni. A co w wypadku zniszczenia środków łączności, co postawi dysponentów niższego stopnia przed decyzją odpalenia pocisków bez potwierdzenia od głowy państwa (vide "Karmazynowy przypływ";).
    Tak więc, choć marzy mi się rewolucyjna zmiana w tym państwie, przychylam się w obecnej sytuacji do opinii Noname, że  - "...czasem "lepszy diabeł znany, niż nieznany".

    25 cze 2023

  • MEM

    @TakiJeden "Myślenie o istotnym osłabieniu lub wręcz rozpadzie Rosji to wielka, acz niebezpieczna pokusa."  

    Ludzie mają tendencję do wierzenia i wmawiania sobie nawzajem niektórych rzeczy na zasadzie "Mickiewicz wielkim poetą był". ;) Potem skutkuje to tym, że tworzy się rzeczywistość oparta na takich właśnie stwierdzeniach i wszystkim wydaje się, że tak faktycznie jest, że nic się nie da z tym zrobić i że jeśli nawet się spróbuje, to jest to niebezpieczne. A kacapy (jeden z wielu przykładów) na tym korzystają... Korzystali (znaczy się tamtejsza władza) w czasie bolszewickiej rewolucji, korzystali w dwudziestoleciu międzywojennym, korzystali w czasie II wojny, korzystali po wojnie, korzystali po rozpadzie ZSRR (choćby tym, że np. do dziś trzymają dupę w RB ONZ – Rosja nigdy nie podpisała nawet dokumentów tworzących ONZ, ZSRR to zrobiło, a ono nie istnieje; to samo zresztą jest z arsenałem nuklearnym – można go było zabrać republikom radzieckim, a Rosji, też byłej republice i też ówcześnie w fatalnym stanie, nie zabrano, bo ktoś tam w Waszyngtonie i w EWG sobie uroił, pod byle wydumanym pretekstem, że się nie da), korzystali nawet po wybuchu wojny na Ukrainie, gdy połowa Zachodu bredziła, że nie można dać Ukrainie takiej i takiej broni, bo "coś tam" [kolejny dogmat, jaki Zachód sobie stworzył i potem w niego wierzył], a okazało się, że można..., bredzili też, że nie można atakować celów na terenie kacapowa, a okazało się, że się da, i tak dalej... Teraz jest zaś gadka, że nie można pozwolić Rosji upaść (Czyli rozwinięcie jeszcze całkiem niedawnych idiotyzmów Macrona i Scholza, że trzeba dać  "Rosji wyjść z wojny z twarzą"... A co to, kacapstwo to jakaś święta krowa? Gdyby tak do tego podchodzono np. w czasie II wojny, Hitler po niej rządziłby w Niemczech, a nazizm rządziłby tam być może do dziś, podobnie jak japoński ultraskrajny nacjonalizm rządziłby w Japonii. Zamiast tego były naloty dywanowe i dwie bombki dla Japończyków z zapowiedzią kolejnych, jeśli się natychmiast i bezwarunkowo nie poddadzą. I poskutkowało.).

    I teraz też. Ludzie (a co gorsza, władze, wielki biznes i ruska agentura wpływu w państwach Zachodu) się nawzajem straszą, że Rosja nie może upaść, bo znów "coś tam". A tymczasem może upaść, musi upaść, i należy jej w tym jak najbardziej pomagać, uznając to za cel polityki wobec Rosji, zamiast karmić się nawzajem strachem. Trzeba iść za ciosem. Doprowadzić to tego, żeby ten "kacapstan" diabli wzięli i się nie przejmować. To jest jedyna droga, żeby zapewnić światu wreszcie spokój od tego wrzodu na przysłowiowej dupie.  

    I to, że Rosja jest wielka terytorialnie, nie ma najmniejszego znaczenia. Po pierwsze jest wielka, ale w większości pusta. Po drugie, nie ma znaczenia, czy społeczeństwo danego kraju liczy 150 tysięcy, czy 150 milionów obywateli, bo ludzie, w swej masie, reagują tak samo w określonych warunkach, i ile łbów ta masa liczy, to już nieważne. ZSRR było prawdziwą potęgą, koło której współczesna Rosja (jeszcze ta z czasów świetności Putina i podpisywanych przez niego deali z Niemcami) nawet nie stała. A też się rypnęło z hukiem i świat się nie zawalił.

    "To ogromny, liczny i bogaty w zasoby naturalne kraj. To niedźwiedź, który rozjuszony i podgryzany z różnych stron może się rozpaczliwie miotać, nie zważając, że swoim cielskiem może poczynić szkody w innym, nie zagrażającym mu bezpośrednio otoczeniu."  

    To jest "hellhole" pełne ludzi, którzy ludźmi są tylko z nazwy opisującej gatunek, bo już nie z nazwy rozumianej jako człowieczeństwo i wynikająca z tego cywilizacja. Hellhole pozbawiony praktycznie wszystkiego poza resztkami starej broni w większości opróżnionych kacapskich magazynach, którą Rosja miała tylko i wyłącznie dlatego, że ZSRR ją zdążyło wyprodukować, bo współczesne kacapy nawet już własnej kadry technicznej zdolnej odbudować/wyprodukować to, co stworzył Związek Radziecki jeszcze w czasach wczesnego Breżniewa, nie potrafią. Nie potrafią nawet na takim szmacie ziemi, jaki posiadają, stworzyć, choć jako tako funkcjonującego rolnictwa, muszą (musieli) importować np. polskie jabłka, na które nałożyli embargo, via połowa świata za potrójną cenę, bo przeciętny kacap, żyjąc na wsi, nie potrafi wpaść na pomysł, żeby drzewko za parę groszy posadzić. Toaleta to jest dla nich epokowy wynalazek niedostępny dla większości, bo po co, skoro walą od pokoleń po krzakach. I tym Rosja była jeszcze zanim doprowadziła do swoich kłopotów i spodziewanej klęski w obecnej wojnie na Ukrainie. Gdyby nie to, że z głupoty Zachodu zostawiono jej arsenał nuklearny, to jeszcze 24 lutego '22 zachodnie bombowce hulałyby bezkarnie nad Moskwą tak samo jak kiedyś nad Bagdadem też zresztą bogatym w surowce. I tylko tym, atomem, może otoczeniu najwyżej zagrozić. Miejmy nadzieję, że niedługo.

    25 cze 2023

  • MEM

    @TakiJeden  

    No ale właśnie... wszystko zależy od tego, czym się ludzie będą karmili w temacie... Małe dziecko też się boi ciemności, bo wmawia sobie, albo jest straszone jakimiś demonami, nie? No a jak się już dorosło, to co? Spać w nocy nie możemy ze strachu, że się pod łóżkiem coś kryje? ;) Mechanizm jest dokładnie ten sam. Wmawia się w publicystyce, w przekazie od władz i przy pomocy wszystkich innych środków przekazu "coś tam", i ludzie, słysząc to przez lata zewsząd, w końcu zaczynają w to wierzyć, nie wgłębiając się w temat. Potem zostają dziennikarzami, politykami, kimś tam i przy podejmowaniu decyzji powielają to, czego ich nauczono (na tej zasadzie wielu protestuje przeciwko elektrowniom atomowym, choć to najczystsza, najtańsza i najmniej awaryjna forma produkcji energii; no ale fakty dla tych protestujących przeciw e.a. się nie liczą... i nie pomaga nawet to, że się Zachód szczyci wysokim poziomem edukacji, który zresztą jest tu częściowo winien, bo z racji programu też wciska ludziom wiele bzdur). Społeczeństwo jako masa, i w większości indywidualnie też, nie myśli, w ogóle. Bezmyślnie daje się wodzić za nos, wierząc w różne przekazy, jakie do niego docierają, a najważniejsze dla niego są "chleb i igrzyska", a nie grzebanie się w nawet powierzchownych kwestiach danego tematu, bo tak jest wygodniej – prościej jest, mieląc gębą chrupki, jak krowa paszę w oborze, i zapijając to piwem, wgapiać się w ekran na jakieś celebrytki tańczące na lodzie, czy inne bzdety, niż coś sensownego obejrzeć lub przeczytać, albo chociaż mieć jakieś hobby czy zainteresowania.  


    Rosja ma terytorium, Rosja ma surowce. I co z tego? Jest i była w historii cała lista państw, mocarstw, imperiów, które to miały, rządziły tym o niebo lepiej i też się rozleciały i nikt za nimi nie płacze. To nie jest jakiś pępek świata. Gdy się rozleci, na jej terytorium powstaną inne państwa (albo to terytorium zostanie rozebrane przez zainteresowane już istniejące kraje) i też będą mieć one terytorium (choć już nie tak wielkie, ale niekoniecznie też małe) oraz jego zasoby. I też da się z nimi interesy prowadzić (prawdopodobnie znacznie bezpieczniejsze niż z dzisiejszą Rosją).

    "A odnośnie arsenału nuklearnego. W takim kraju, gdzie w okresie pokojowym mnożą się przypadki niekompetencji, dezorganizacji i wprost głupich błędów, może dojść do przypadkowego, lub samowolnego wydania rozkazu użycia takiej broni."  

    Tak. Jak najbardziej tak. Ale popatrz na to z tej strony. Po pierwsze, czy przypadkiem, na skutek, dajmy na to, wojny domowej, czy celowo przez Putina, i tak nam grozi jej użycie. Więc skoro już ryzykujemy, to dlaczego mamy się ograniczać do cackania się z kacapami, na skutek którego oni za x lat znów jako tako staną na nogi, by grozić nam tym samym (i może za którymś razem, czysto losowo nie udać się ich przed użyciem tej broni powstrzymać), zamiast skorzystać z okazji nadarzającej się raz na stulecia i przy takim samym poziomie ryzyka ich po prostu dobić, żeby to zagrożenie nigdy więcej nie istniało? Po drugie. Lata temu, jeszcze głęboko w latach 90-tych, TVP pokazała reportaż odnośnie miejsc składowania poradzieckiej broni biologicznej. I wiesz, jak była składowana? Była składowana na jakichś ruskich zadupiach, pilnowana przez przepite na wylot towarzystwo nie wiadomo skąd wzięte, żyjące z jakichś groszowych nawet jak na tamte warunki wypłat, i przechowywana w starych ruskich lodówkach domowego użytku, w budynkach, których nawet remontować nie warto. I co? I nic. I żyjemy... A parę takich fiolek mogłoby wybić całość populacji i to kilka razy.

    Życie nie jest bezpieczne, należy ograniczać w miarę możliwości wszelakie ryzyko, ale ono nie może nas paraliżować i trzeba przyjąć do wiadomości, że do zera zredukować się go nie da i że są sytuacje, w których skalkulowane ryzyko się podejmuje pomimo tego, że mogą i być może będą jakieś tego ofiary czy konsekwencje.

    A tak BTW, broni atomowej. Jej użycie to oczywiście zagrożenie, nic przyjemnego i należy tego unikać. Ale wbrew panicznemu strachowi, jaki panuje na Zachodzie, użycie niewielkiego taktycznego ładunku gdzieś w Rosji, daleko od granic innych państw, to jeszcze da się przeżyć. To wcale nie jest tak, że jedna bomba wybuchnie i świata nie ma. W Hiroszimie i Nagasaki oraz w całej Japonii, która jest małym w sumie państwem, ludzie żyją szczęśliwie do dziś. Parę lat temu mieli awarię elektrowni atomowej i żyją dalej. 

    25 cze 2023

  • MEM

    @TakiJeden "A co w wypadku zniszczenia środków łączności, co postawi dysponentów niższego stopnia przed decyzją odpalenia pocisków bez potwierdzenia od głowy państwa (vide "Karmazynowy przypływ" )"

    I jeśli te doły resztek ruskiej armii mają odrobinę instynktu samozachowawczego, to nie wykonają rozkazu nawet wtedy, gdy łączność będzie działać. I co im wtedy Wołodia zrobi, jak on się boi z bunkra wyjść? :) Oni mogą być przepici na drugą stronę i mało rozgarnięci, ale tak samo jak nam wszystkim nie uśmiecha im się nuklearna wojna światowa. Inaczej pierwszy z brzegu pijany w trupa Rusek pilnujący tych silosów, czy mający dowolne chore mrzonki o władzy, dawno by zrobił z nich użytek, choćby przez przypadek.

    Zresztą. Popatrz na to, co działo się wczoraj. Prigożyn bez strzału zajął dwa olbrzymie miasta, pokonał 800 km drogi pod Moskwę, i praktycznie go nie tknęli po drodze. Choć na otwartym terenie to żaden w sumie problem. Mało tego. Ustawiono gdzieś po drodze blokadę z ciężarówek i okazało się, że wagnerowcy nawet jej taranować nie musieli, bo nagranie pokazywało, jak te ciężarówki stały, gdy kolumna wagnerowców blokadę mijała – one nie zostały zepchnięte, one wcześniej stojąc w poprzek drogi, cofnęły się w tył na pobocze i kolumna mogła przejechać. I teraz pytanie: czemu? Ano dlatego, że żaden kacapski sołdat postawiony naprzeciwko tych tysięcy wagnerowców nawet nie myślał o oporze – nawet jeśli dostał rozkaz z Moskwy, żeby utrzymać blokadę, to go nie wykonał, tylko sam ustąpił miejsca.

    Prawda jest taka, że władza Putina i jego kliki nawet w normalnych warunkach sięga najwyżej do rogatek Moskwy (A czy rzeczywiście choćby tam sięga, to przekonalibyśmy się wczoraj, gdyby Prigożyn do Moskwy dotarł, bo rozstawione przez Putina jednostki postawione przed lufami ludzi, którzy znają się na robocie (bo ta część grupy Wagnera to nie więźniowie z łapanki, tylko dobrze wyszkolone sołdaty z przedwojennych jednostek specjalnych, które zrezygnowały ze służby w armii, i mające duże doświadczenie frontowe z działań w Rosji i poza nią) i nie mają nic do stracenia, musiałyby się opowiedzieć po którejś ze stron. I która ze stron to by była? Putina, który spieprzył w podskokach na godziny przed tym, nim wagnerowcy do Moskwy w ogóle się zbliżyli, i tym samym utracił jakąkolwiek faktyczną kontrolę nad miastem, czy wagnerówców mierzących do takiego przeciętnego rosgwardzisty z łapanki?) oraz obejmuje politykę zagraniczną a wewnętrzną tylko na poziomie wydawania ustaw i dekretów. Natomiast realizacja tych poleceń władzy w miejscach o setki czy tysiące km od Moskwy, i to jeszcze w warunkach, w których tym prostym kacapom niemającym nic z życia coś grozi, to jest już zupełnie co innego. Nikt nie będzie nadstawiał za Putina łba. Oni wszyscy na terenie całej Rosji są skorumpowani i zdegenerowani do cna, byli tacy na długo przed wojną, mając głęboko gdzieś wszelakie ukazy płynące z Kremla, inaczej choćby ruska armia dużo lepiej by wyglądała. Tym bardziej tak będzie, gdy wszystko się tam zacznie naprawdę walić. Wtedy jest "ratuj się, kto może", i ostatnią rzeczą jest słuchanie jakiegoś, wtedy w praktyce byłego, wodza.

    "Tak więc, choć marzy mi się rewolucyjna zmiana w tym państwie, przychylam się w obecnej sytuacji do opinii Noname, że - "...czasem "lepszy diabeł znany, niż nieznany"."  

    I w ten sposób, zamiast wykończyć dziada, pozwolicie mu (i jego reżimowi, czyli komuś, kto po nim przyjdzie, a musi przyjść i to jest kwestia krótkiego czasu, bo nie ma słabych carów) przeżyć, odbudować to, co się da odbudować, i zacząć od nowa z takimi samymi skutkami, czyli z agresją, z groźbą użycia atomu, lub jej spełnieniem, być może z wyciągnięciem jakichś wniosków z popełnionych wcześniej błędów itd... A wszystko tylko dlatego, że wbrew logice, realiom, i wręcz wbrew klasyce sztuki wojny boicie się jakiegoś urojonego przez Was (no, żebyśmy się dobrze zrozumieli – nie że koniecznie przez Was, ale przez całość tzw. wolnego świata) "diabła"... "Lepszy diabeł znany, niż nieznany"? I say: there is no devil. ;) A raczej nie będzie go, jeśli dobijecie starego diabła i nie pozwolicie powstać nowemu, zawczasu profilaktycznie i dosłownie ukręcając mu łeb i nie patrząc przy tym, ile to "biednych" kacapów będzie po drodze kosztowało, bo z naszej perspektywy to żadna strata.

    25 cze 2023

  • MEM

    @Rayonvert  

    Spierdalaj, szurze, cwaniakować na jakichś zebraniach przygłupów w foliowych czapeczkach (i zabierz ze sobą swoich równie porąbanych umysłowo koleżków, czy też swoje niezarejestrowane "alter ega", które dziwnym trafem zleciały się tu wraz z tobą). Szkoda nawet mojej starej klawiatury na karmienie takich przygłupów od spisków wszelakich jak ty.  

    Aha. A w wolnym czasie między tymi spędami oszołomów, zacznij próby literowania jakichś prostych tekstów, w rodzaju "Ala ma kota.", ze zrozumieniem. Nigdzie nie napisałam, że w miejscach zrzutu bomb atomowych w 1945 (czy w miejscu choćby jap. awarii elektrowni) ludzie w ogóle nie chorują. Napisałam, że tam po prostu żyją. A w dzisiejszym społeczeństwie tych japońskich miast, społeczeństwie, które urodziło się lub przybyło do Hiroszimy po wojnie, liczba zachorowań, które mogą być potencjalnymi skutkami zrzucenia bomb atomowych, jest minimalna. Między innymi dlatego, że zrzucone bomby detonowały w powietrzu, a nie po uderzeniu w ziemię, w dodatku tylko niewielka część (1,5%) materiału rozszczepialnego uległa reakcji łańcuchowej.

    26 cze 2023