Uwielbiam pisać na każdy w zasadzie temat.
Gorzej, że praktycznie na wielu tematach się nie znam dlatego staram się improwizować.
A co do opowieści, to powiem Ci, że ja bardzo się rozwodzę, dopisuję
to, co każdy już chwilę temu sam się domyślił, co powoduje, że zaczynam
zapisywać praktycznie sekwencje.
Mówiąc kolokwialnie, po prostu ten typ tak ma.
Mam nadzieję, że też tak lubisz.
Pewnie jakbym chciał skończyć jakąś historię, którą tu
zacznę to kobiety zdążyłyby w tym czasie zajść w ciążę, urodzić i wychować te dzieci,
a ja nadal bym pisał swoje - za przeproszeniem pierdolamento.
Zresztą sami się przekonacie..
Taa, to się zareklamowałem. rekomendacja z pierwszej ręki.
razem:
Nic nie pamiętam #188
Witaj! Moniko.
Lubię takie dni jak dziś,, gdy wiatr
przemieszcza się pomiędzy drzewami
poruszając liśćmi.
Słyszysz to w nocnej ciszy a gdy otworzysz
drzwi od balkonu to i doświadczysz go w
swym pokoju.
Wyciągam w tedy nogę z pod kołderki by
poczuć to na swej skórze. a wiatr podejmuje zabawę.
Najpierw wydyma firanę by po chwili opleść mą łydkę,
udo i ...ulala....chciałby nieco dalej ale ni hu hu.
Fajne uczucie aż ciarki przechodzą......
Mam nadzieję, że Ciebie Moniko, również
uspokaja taka aura, gdy do tego krople deszczu
obijają parapet to można zanurzyć się w nostalgii.
Błogi spokój przerywany powiadomieniami z fb.
Życzę Ci abyś zapomniała choćby na ten wieczór
o tym, co napomknęłaś, czyli kotłujących się w głowie
rozterkach.
Pozwól sobie na czas dla siebie, pociesz się tym
czasem przed snem.
Pomyśl o tym, co było dziś związane z uśmiechem,
dobrym słowem skierowanym do i od siebie...
Taaa, jak puści się oko do życia to i ono odda
coś dobrego....
I oby nie było burzy bo są pupile, co się jej
boją. Mojej mamy Arusia szczeka do błyskawic,
ale już jej koleżanki suczka, spędza ten czas
w łazience w swojej własnej strefie komfortu.
Dobranoc, Moniko.
Poddasze prawdy #3
gdzie to hhg
Poddasze prawdy #3
to jest to
Poddasze prawdy #5
- Dzień dobry, panie Kacprze. Ja przepraszam, że tak nachodzę po ciemnościach – próbował na wszelkie sposoby zapuścić żurawia do środka -ale brama była otwarta, a tu noc i… – nerwowo pociągnął za swoje sumiaste siwe wąsy. Przestępował z nogi na nogę, uzurpując sobie coraz lepszą pozycję.
- Czy mi się zdawało, czy ktoś wołał o pomoc?
- A! Złapał mnie pan – Korecki przyłożył dłonie do policzków - moja chrześnica jest u mnie i trochę się wygłupiamy. Aż wstyd się przyznać, w co i jak rozpiziliśmy przez to poddasze.
Leśniczy nie był ukontentowany taką odpowiedzią.
- Chrześnica, pan mówisz. Takie dziwne zabawy lubi?
Właściciel wypuścił powietrze ze świstem i wymownie zerknął na schody.
- Panie Wacławie, dzisiejsza młodzież to wchodzi w takie gry na komputerze, a jakie filmy ogląda – klepnął się otwartą dłonią w czoło.
- Panie Kacprze – machnął ręką – pan nie zapominaj, że ja mam już wnuki.
- A no tak. Jak to mówi mój znajomy – czas nie kutas, nie stoi w miejscu – Korecki podniósł dłonie do góry — za przeproszeniem, pan się nie pogniewa za taką dosłowność.
Leśniczy zrobił grymas na twarzy.
- Ja? Panie, jakby pan posłuchał, co chłopy w lesie opowiadają, jakie to zbereźnicy, tam dopiero można zebrać żniwo – zdjął czapkę popatrzył w niebo i wykonał znak krzyża.
Mundurowy jakby bardziej już swobodny, usadowił na powrót czapkę i pochylił się w stronę rozmówcy.
- Ja przepraszam, że tak nachalnie zaglądałem, ale wie pan, po tym zaginięciu ja już przewrażliwiony jestem. Rozumie pan?
- I pan mnie podejrzewał? - Właściciel posesji ostentacyjnie złapał się za klatkę piersiową. Pokiwał głową i zrobił przejście gościowi. By z widocznym fochem powiedzieć.
- Sprawdź pan, żeby pan był pewny, czy jakiego zbira pan nie ma za sąsiada.
Leśniczy cofnął się o krok.
- Dajże pan spokój. To przez moją Jadzię, truje mi o tym ,lamentuje, co to za czasów my dożyliśmy. No na mnie już czas. Zamknij sobie pan bramę.
Obydwaj ruszyli w kierunku wejścia na posesję.
- Proszę pozdrowić panią Jadwigę i powiedzieć, że u mnie tej porwanej dziewczynki nie ma.
- Nie bądź pan złośliwy. Najlepiej jak o tym zapomnimy, zgoda? –Wyciągnął rękę, którą adwersarz uścisnął.
- Też tak myślę.
- Dobranoc.
- Dobranoc, panie Wacławie.
Gdy Korecki chciał już dopełnić formalności z bramą, usłyszał jeszcze jedno zdanie.
- To nie była dziewczynka, tylko dwudziestokilkuletnia kobieta. Ale czemu powiedział pan, że nie ma u pana porwanej? Nie wiadomo przecież, czy akurat ją porwano?
Młody mężczyzna wsparł się na murze, w którym zamontowano bramę.
- Jeśli pan podejrzewał, że może być u mnie, to ja ją bym musiał znać. A że nie znam, to tylko uprowadzając mogłem to osiągnąć. Ale pan zdaje się mnie dalej podejrzewać, bo ciągle szuka pan nieścisłości w moich słowach A ja jakbym był upierdliwy, to zapytałbym pana, czemu pan powiedział - była. Czyżby znaleziono zwłoki tej dziewczyny, a może pan coś wie więcej niż inni?
- Uchowaj Boże! Skąd bym mógł wiedzieć. Miejmy nadzieję, że żyje. Tak się przejęzyczyłem. Dobranoc.
Wsiadł do swojego Land Rover’a i pomachał swojemu sąsiadowi.
Korecki niedbale podniósł rękę i szeptem pożegnał się ze służbistom.
- Jedź cioto, na jajeczniczkę do swojej Jadziuni.
Wracają do domu, spojrzał na oświetlone poddasze i zanucił.
- A gdybym był krogulcem to, co byś powiedziała
i przyszedł z teczką do łóżka i twego ciała,
to, co byś powiedziała, czy coś byś przeciw miała?
Chciałabym, chciała…
Poddasze prawdy #5
Dziewczyna wyczuła szansę i zerwawszy się z kanapy wydarła się w niebo głosy.
- RATUNKU! TO JA ELŹBIETA RAKO... - tyle zdążyła wykrzyczeć, nim Korecki rzuciwszy metr dopadł do niej i dłonią zatkał jej usta.
- Stul pysk cipo – wycharczał przez zęby.
Zrobił dźwignię i pociągnął w kierunku otwartej szuflady. Zapomniał chyba o łańcuchu i nim do niej doszedł poczuł jak kobieta leci mu z rąk, pozostawiwszy unieruchomioną nogę. Na jego szczęście wyciągniętą ręką sięgnął szuflady, namacał taśmę klejącą i mógł zawrócić na środek pomieszczenia. Zębami odkleił końcówkę i nie bacząc na włosy krzywdzonej zawijał bez opamiętania wokół jej głowy.
- Już schodzę! – Krzyknął w kierunku schodów, znacznie ciszej dodając – chujasie.
Bez ceregieli odwrócił ją sobie twarzą do siebie i próbował złapać ją za przeguby. Więziona chowała je za siebie, co zdenerwowało napastnika.
- Nie graj na zwłokę – syknął.
Przyniosło to niewielki pożytek, Rakowiecka walczyła o czas, czas na być może jedyną szanse na wolność.
Złapał ją za kark i przybliżył do swojej twarzy. Krople potu na czole Elżbiety, które perliły się w blasku LED - owego światła zaczęły spływać jej do oczu, być może to podrażniało spojówki, bo zbyt często mrugała.
- Mam ci wyjebać w maziaka! Tak, że do końca życia twój połamany kinol będzie pośmiewiskiem na każdej imprezie w mieście? Chcesz tego?
Zbliżył usta do jej lewego ucha.
- Raz, dwa..
To wystarczyło.
Wyciągnęła dłonie.
- Daj je do tyłu i odwróć się. - Posłuchała.
Sprawnie obleciał nadgarstki i podniósł połówkę kanapy.
Rakowiecka rozszerzyła źrenice i pokiwała głową na znak protestu. Szarpną jej ciałem i na siłę władował do kanapy. Nim przymknął, puścił jej buziaka z dłoni.
- Ciau. Teraz dopiero masz karę, skarbie.
Dla pewności postawił na kanapie masywny fotel, na którym zwykł siadać, gdy czytał.
Zbiegając na dół ściągnął maskę.
- Już otwieram!
Zrzucił kostium, upychając go do pawlacza i na bokserki założył dżinsy. Ciągnąc zamek rozporka otwierał równocześnie drzwi.
- Pan Wacław? Cóż to pana sprowadza.
Na zewnątrz stał leśniczy w pełnym umundurowaniu.
- Dzień dobry, panie Kacprze. Ja przepraszam, że tak nachodzę po ciemnościach – próbował na wszelkie sposoby zapuścić żurawia do środka -ale brama była otwarta, a tu noc i… – nerwowo pociągnął za swoje sumiaste siwe wąsy. Przestępował z nogi na nogę, uzurpując sobie coraz lepszą pozycję.
- Czy mi się zdawało, czy ktoś wołał o pomoc?
- A! Złapał mnie pan – Korecki przyłożył dłonie do policzków - moja chrześnica jest u mnie i trochę się wygłupiamy. Aż wstyd się przyznać, w co i jak rozpiziliśmy przez to poddasze.
Leśniczy nie był ukontentowany taką odpowiedzią.
- Chrześnica, pan mówisz. Takie dziwne zabawy lubi?
Właściciel wypuścił powietrze ze świstem i wymownie zerknął na schody.
- Panie Wacławie, dzisiejsza młodzież to wchodzi w takie gry na komputerze, a jakie filmy ogląda – klepnął się otwartą dłonią w czoło.
- Panie Kacprze – machnął ręką – pan nie zapominaj, że ja mam już wnuki.
- A no tak. Jak to mówi mój znajomy – czas nie kutas, nie stoi w miejscu – Korecki podniósł dłonie do góry — za przeproszeniem, pan się nie pogniewa za taką dosłowność.
Leśniczy zrobił grymas na twarzy.
- Ja? Panie, jakby pan posłuchał, co chłopy w lesie opowiadają, jakie to zbereźnicy, tam dopiero można zebrać żniwo – zdjął czapkę popatrzył w niebo i wykonał znak krzyża.
Mundurowy jakby bardziej już swobodny, usadowił na powrót czapkę i pochylił się w stronę rozmówcy.
- Ja przepraszam, że tak nachalnie zaglądałem, ale wie pan, po tym zaginięciu ja już przewrażliwiony jestem. Rozumie pan?
- I pan mnie podejrzewał? - Właściciel posesji ostentacyjnie złapał się za klatkę piersiową. Pokiwał głową i zrobił przejście gościowi. By z widocznym fochem powiedzieć.
- Sprawdź pan, żeby pan był pewny, czy jakiego zbira pan nie ma za sąsiada.
Leśniczy cofnął się o krok.
- Dajże pan spokój. To przez moją Jadzię, truje mi o tym ,lamentuje, co to za czasów my dożyliśmy. No na mnie już czas. Zamknij sobie pan bramę.
Obydwaj ruszyli w kierunku wejścia na posesję.
- Proszę pozdrowić panią Jadwigę i powiedzieć, że u mnie tej porwanej dziewczynki nie ma.
- Nie bądź pan złośliwy. Najlepiej jak o tym zapomnimy, zgoda? –Wyciągnął rękę, którą adwersarz uścisnął.
- Też tak myślę.
- Dobranoc.
- Dobranoc, panie Wacławie.
Gdy Korecki chciał już dopełnić formalności z bramą, usłyszał jeszcze jedno zdanie.
- To nie była dziewczynka, tylko dwudziestokilkuletnia kobieta. Ale czemu powiedział pan, że nie ma u pana porwanej? Nie wiadomo przecież, czy akurat ją porwano?
Młody mężczyzna wsparł się na murze, w którym zamontowano bramę.
- Jeśli pan podejrzewał, że może być u mnie, to ja ją bym musiał znać. A że nie znam, to tylko uprowadzając mogłem to osiągnąć. Ale pan zdaje się mnie dalej podejrzewać, bo ciągle szuka pan nieścisłości w moich słowach A ja jakbym był upierdliwy, to zapytałbym pana, czemu pan powiedział - była. Czyżby znaleziono zwłoki tej dziewczyny, a może pan
Piwnica pod Baranami- Kamila Śladewska
Kejt, oczywiście, że masz prawo czuć satysfakcję z
przejścia castingu do HP. Wybierano nie tylko za wygląd,
czy IQ, ale przede wszystkim szukano według rysu charakterologicznego.
I to nie Hania czy Wiesia, ale Ty, kobieta z Opola zrobiłaś
na nich wrażenie. Zauważono potencjał na
wodzireja? Harpie? Famme fatal? To Ty wiesz, jak wypadłaś...
Co prawda po wejściu być może scenarzyści pytali się:
- Co jest? Ta laska jest bez ikry, bez tej aury jaką roztaczała
podczas rozmowy z nami...
Sama pisałaś, że to nie był Twój najlepszy okres i bez urazy
ale widać było, że poczułaś się jak w wielkim lesie.
Później nastąpił progres by na Rajskim wręcz stać się
inspiracją dla lektora....Co by nie mówić przeszłaś tam
metamorfozę...
Co do hejtu.....
Zrobiłaś coś za co chce Ci przyklasnąć.
Wyłączenie komentarzy uznałem za Twoją słabość.
Dopiero po czasie zrozumiałem, ze zostawiłaś ich
za płotem by poszczekali na ogólnych forach.
Pod postem nie miałaś szans z nalotem a i pewnie charyzma
by nie pozwoliła na logiczne wypowiedzi.
Co prawda, zyskałabyś jak Oha na liczniku, ale
czy to, co u niej się dzieje jest tego warte?
Ty grzecznie zaprosiłaś ich na prywatny grunt, gdzie
nie mając wsparcia tłumu, każdy/a z osobna musiał/a
wykazać się odwagą i przede wszystkim racjonalizmem
a to już był próg zaporowy.
Przyjemnie się robi na tym Twoim story, prowadzisz
to ze smakiem i choć żal mi, że pod postem nie
mogę dopisać swojego pierdolamento, to
przyznaję, że to jedyne rozsądne rozwiązanie.
Wspaniałego dnia, Kejti
SOFIA PRYNDEL 74
- Muszę pamiętać, że zanim zacznę
być oczarowana kimś zdolnym,
muszę najpierw się przekonać, czy nie
jest zdolny do wszystkiego -
SOFIA PRYNDEL 72
@Bobywolf Muszę przyznać, że Twoje subiektywne
wrażenie mnie zaskoczyło.
Choć te rozrzucone kartki mogą sugerować,
że dziewczyna pisała ostatni pożegnalny
tekst by za chwilę coś zażyć i....ach!...
Ale mnie pociągnąłeś w wizje.....tak chyba działa
autosugestia.
SOFIA PRYNDEL 72
- Czasami jak mnie chwalą za urodę i figurę
to zastanawiam się czy to dzięki temu
jestem szczęśliwa.
I dochodzę do wniosku, ze nie.
To wewnątrz mnie jest ta radość i stamtąd
czerpię energię i wiarę w marzenia
SOFIA PRYNDEL 71
- Każda dusza zna tylko dwa stany.
Toczy nieustanną walkę ze złem
albo
została pobojowiskiem
SOFIA PRYNDEL 61
- Jak jestem zakochana to każdy drobiazg
przyjmuję jako skarb.
A sama potrafię dawać siebie nie bacząc
na to, że tracę siły, czas a i materialnie.
Tak, miłość jest cudowna
SOFIA PRYNDEL 56
- Od kiedy się zakochałam nie mam
już tak lekko.
W nocy ciężko mi ukoić swoje pragnienia
a w dzień wciąż tęsknie spoglądam za....
Lepiej nie kochać, ale czy tak da się żyć?
SOFIA PRYNDEL 54
- Teraz dopiero jestem wdzięczna tym, którzy
mi wciąż powtarzali bym radziła sobie sama.
Dziś mogę doradzić to samo swoim
znajomym: - Nie szukajcie wsparcia.
SOFIA PRYNDEL 53
@Bobywolf Bardzo trafne porównanie, krój wygląda na retro a
zważywszy, że chowano w najlepszych
tkaninach, być może protoplastką była jakaś
dama dworu.
SOFIA PRYNDEL 53
- Co prawda jestem zadowolona z obecnego
stanu. No właśnie, zawsze jest jakieś ale.
Abym mogła uznać się za szczęśliwą to
chciałabym budzić się obok kogoś, kto
będzie dzielił ze mną dzień, rozmawiał o
wielkich sprawach ale i o prozaizmach
życiowych.
Aż tyle i tylko tyle
SOFIA PRYNDEL 50
- Bardzo długo czułam się jak niewolnik,
ktoś, komu nakazało się pewne formy bytu.
Dopiero gdy pozwoliłam sobie na wyjazdy
w plener by pozować dostałam skrzydeł
i jest mi z tym dobrze, gdy zamiatam
nimi drogę przed siebie.
SOFIA PRYNDEL 49
@Bobywolf Oj, tak....Jeśli w jej oczach jest słabym, bez charyzmy
to z czasem zacznie tracić poczucie bezpieczeństwa
SOFIA PRYNDEL 49
- W czasie imprezy gdy wszyscy jesteśmy
zadowoleni, nie jest sztuką tryskać uśmiechem
i dobrym humorem.
Dla mnie w poniedziałek rano, gdy mamy
cały tydzień obowiązków przed sobą i trzeba
się wykazać jest wyczynem być takim.
Dlatego gdy przede mną staje facet i z uśmiechem
zaczyna tak dzień, pogwizdując i dowcipkując
jest męski i godny zainteresowania.
Nim przyjdzie jutro # 7
Ani przez chwilę nie czułam względem mnie
oczekiwań do wynurzeń, wręcz przeciwnie,
czasami aż prosiło się by dopytał,
ale cierpliwie czekał.
Co mogę dodać?
Fejkiel, poklepała się po udach,
- Zaczęłam traktować go poważniej.
Z czasem dowiedziałam się, że matka jest
polonistką w podstawówce. A ojciec ponad
dwadzieścia lat temu otworzył hurtownię
z chemikaliami, później drugą pod Kielcami
i jego widzi swoim zastępcą.
Pracował w rodzinnym interesie, jako
dostawca, uczestniczył w rozmowach
handlowych, negocjował ceny z dyskontami.
Sam skończył agroturystykę i to go bardziej
kręciło.
Miał marzenie by kupić kilka domków u
podnóża gór i spędzać czas z dala od zgiełku
miasta i rozmów o cenach.
SOFIA PRYNDEL 45
- Zawsze jestem wdzięczna tym,
którzy obdarzyli mnie zaufaniem.
Zwłaszcza takim osobom, które
zrobiły to nie licząc na żadne
korzyści bo jak wiadomo jestem
młoda i dopiero raczkuję w modelingu.
Więc siłą rzeczy oprócz podziękowań
nie mam koneksji.by im się odpłacić.