MEM

Marta Ewa M., 41 lat
Życie jest jak jajo – trzeba je znieść. ;) Knowledge is power.
razem:   thumb_up 836 thumb_down 57
  • MEM

    @MrocznyPasazer  

    I zresztą Zachód powinien zacząć w tym celu działać już dawno temu. Powoli, bo powoli, ale jednak obecnie klapki z oczu spadły przynajmniej części zachodnich polityków, więc wygląda na to, że ten kurs w kierunku osłabiania Chin i szkodzenia im będzie kontynuowany (na pewno będzie przez Amerykanów, ale i do Europy sporo z tego, jakie są realia, dotarło w ostatnich czasach), tylko na efekty trzeba będzie poczekać. A Chińczycy mają swoje gospodarcze i wewnętrzne problemy i bez tego, więc dolewanie oliwy do ognia przez Zachód tylko pogarsza ich sytuację. To jest tylko kwestia tego, czy Zachód już wreszcie zdaje sobie sprawę, co mu (i całemu światu) grozi ze strony chińskiej, i zacznie agresywniej i bezwzględniej reagować, czy nie. A koniec końców i tak będzie musiał i powoli się ku temu szykuje. Ostatnio nawet, brytyjski premier napomknął, że jeśli trzeba będzie odejść od konwencji dotyczących praw człowieka, to się to stanie. Sunak co prawda mówił o tym w kwestii tzw. "nielegalnej" migracji, ale tak naprawdę to się tyczy każdej sprawy niosącej dla Zachodu, który w obronie swoich interesów w sumie nigdy nie cofał się przed niczym, aż po największe zbrodnie w dziejach, rzeczywiste wielkoskalowe zagrożenie. A to chińskie (czy raczej chińsko-kacapskie) jest największym jak do tej pory. Teraz to jest więc już tylko kwestia tego, jak bardzo zachodnie elity zaczną sobie zdawać sprawę z sytuacji (a jeśli będą zaklinać rzeczywistość, jak jakieś lewicowe oszołomstwo, pokroju Biedronia czy tego błazna, który sobie kiedyś biegał na polsko-białoruskiej granicy z reklamówką, to tymi elitami po prostu przestaną być). Wracamy do polityki robionej według zasad nawet nie XX-wiecznych a XIX-wiecznych, bo wbrew temu, co się wielu współczesnym politykom czy zwykłym obywatelom wydawało i czym przez ostatnie parę dekad karmili się nawzajem, mentalnie żyjąc w jakiejś utopii, świat się nie zmienił i przynajmniej podstawowe reguły gry są takie same jak te 100+ lat temu.  

    "Europa jest bogata ale świat jest znacznie większy poza nią."

    Świat jest większy, ale – tak pominąwszy tu na chwilę to, że jest na świecie wiele państw, które również uważają Chiny za zagrożenie – jego wielkość nie ma w tym wypadku takiego znaczenia, jakby się wydawało. Liczy się siła gospodarcza i militarna, która może zostać użyta i "zaaplikowana" przeciwnikowi w jednym silnym ciosie. A poza Ameryką (no i oczywiście Chinami), tylko europejskie potęgi, lub UE jako suma tych potęg plus pomniejsze kraje Europy, jest w stanie taki cios zadać komukolwiek na świecie (a już w połączeniu, jakim jest tzw. kolektywny Zachód, to jest to nie do pokonania; oczywiście jeśli będzie właściwie używane). Tym bardziej, że nie dość, że nawet "zjednoczony" trzeci świat nie byłby w stanie czegoś takiego dokonać, to jeszcze ten trzeci świat sam jest między sobą bardzo mocno i głęboko podzielony. I to w dodatku często nawet nie na poziomie państw, a plemion i klanów. "Dziel i rządź" wiecznie żywe i to jest dodatkowy atut, jaki Zachód może wykorzystywać. Ostatecznie nie tylko kacapy potrafią robić przewroty w jakichś "bantustanach" jak ostatnio w Nigrze (BTW, Afryce stosunkowo szybko przejdzie uwielbienie dla prokacapskich władz, gdy się na własnej skórze tam przekonają, jak po II wojnie światowej nasza część Europy, czym faktycznie jest "russkij mir", więc upadek tych proruskich reżimów to tylko kwestia czasu. Zresztą powiązań z Chinami to też dotyczy pomimo tego, że Chińczycy nie są tak prymitywni jak kacapstwo – i Afryka dawno temu odkryła, że Chiny co prawda budują infrastrukturę w Afryce, ale wykorzystują do tego chińskie firmy i robotników, co prawda postawią supermarkety, ale sprzedają w nich niemal wyłącznie chińskie produkty, więc miejscowi korzyści z tego, jakich się spodziewali, nie mają. I gdzie się wtedy tamte społeczeństwa zwrócą, jak nie w stronę Zachodu? Zresztą, tego rodzaju neokolonializm, jaki preferują Chiny i kacapia, jest też kosztowny. Z państw RWPG ZSRR czerpało korzyści, bo to były społeczeństwa nauczone zachodniej mentalności, wykształcone, a terytoria posiadały rozwinięte gospodarki. Afryka po dziś dzień taka nie jest i po dziś dzień to w większości przypadków, zwłaszcza tych biedniejszych, które łatwiej sobie podporządkować, to studnia bez dna. Może się okazać, że na dłuższą metę straty przerosną korzyści. Na co, przy zimnej wojnie i gospodarczych stratach z niej wynikających, Chiny nie będą mogły sobie pozwolić – nie są w stanie utrzymywać całego kontynentu (plus do tego "sojuszników" w innych regionach świata).Trzeba też brać pod uwagę, że to, co się dzieje na świecie, to nie jest rzecz do rozwiązania w rok, czy w pięć lat – to jest jazda na długi dystans i ze strategicznego punktu widzenia tak do tego trzeba podchodzić, jeśli chce się wygrać.).

    Przedwczoraj

  • MEM

    @MrocznyPasazer "Zbyt mocno wierzymy w to, że jak zamkniemy europejski rynek zbytu dla Chin to znajdą się w kłopocie."

    Oczywiście, że handel z UE jest tylko częścią handlu Chin ze światem. I oczywiście, że całkowite zamknięcie się UE na Chiny (co zresztą docelowo powinno się zrobić i to już dawno temu, no ale ludzie mają tendencję do myślenia dniem dzisiejszym i do samooszukiwania się, że usprawiedliwienia, jakie znajdują dla uzasadnienia swoich błędów, są słuszne) spowodowałoby w Chinach bardzo duże kłopoty. :) Eksport z UE do Chin to około 9% całkowitego chińskiego importu. Import z Chin do UE to 20% całkowitego chińskiego eksportu (Eurostat, 2023). No i wyobraź sobie, że nagle tego nie ma... Gospodarka to "system naczyń połączonych" – jeśli nagle te 20% chińskich firm eksportujących do Europy i 9% firm importujących z Europy ma gigantyczne problemy z powodu całkowitej utraty rynku, z którym handlowali, to pociąga to całą resztę tamtejszej gospodarki, jak domino. Oczywiście w Europie problem byłby podobny, bo naszą gospodarkę także dotknęłyby skutki braku handlu z Chinami, ale rzecz w tym, że jeśli np. UE zaczęłaby systematycznie i planowo dążyć do odcięcia się od Chin, to mogłaby to robić stopniowo, zmniejszając szkody "rozwodu" dla własnej gospodarki (tak jak w przypadku sankcji na kacapów za agresję na Ukrainę), a Chińczyków postawiłoby to w fatalnym położeniu, bo oto w przypadku ich gospodarki, nastawionej wybitnie na eksport, jeden z głównych gospodarczych partnerów i odbiorców chińskich towarów w krótkim czasie przestałby je kupować. I mało tego. Europa mogłaby dodatkowo uderzyć w Chiny wycofaniem swoich fabryk i montowni stamtąd i zaprzestać dostarczania nowoczesnych technologii (dodatkowy spadek produkcji, jeszcze większe bezrobocie, brak transferu technologii oraz odebranie przynajmniej części już przekazanej, a więc docelowo mniejsza konkurencyjność chińskich towarów na innych rynkach itd.).  

    A biorąc jeszcze pod uwagę to, że tzw. cały kolektywny Zachód to nie tylko UE (która ze swej strony dodatkowo mogłaby postulować wśród państw sojuszniczych konieczność gospodarczego spacyfikowania Chin), ale i USA, Kanada, Australia, Korea Południowa itd., czyli w zasadzie cała czołówka gospodarcza świata, i to, że ten kolektywny Zachód ma pewne wpływy w krajach trzeciego świata i poprzez te wpływy może wymusić na tych państwach zmiany w polityce wobec Chin (a na niektórych nawet nie musi – prowokacyjne zachowania i nacisk ze strony Chińczyków np. na Filipiny, nie czynią w Filipińczykach entuzjastów jakiegoś "braterstwa chińsko-filipińskiego", i nie potrzeba do tego Zachodnich nacisków czy zachęt), to upadek gospodarczy Chin, a tym samym całej chińskiej potęgi, nie zająłby wiele czasu. Bo główną niszczącą siłą tu jest praktycznie natychmiastowa gigantyczna zapaść. Jeśli załamuje się tylko część jakiejś gałęzi gospodarki, albo nawet cała, ale pojedyncza, gałąź, to państwo ma pewne możliwości złagodzenia negatywnych skutków takiej sytuacji, ale jeśli nagle załamuje się cała gospodarka, to łagodzić tego upadku nie ma już jak ani nie ma czym, to – ten upadek – się samo wtedy dodatkowo napędza.

    Przedwczoraj

  • MEM

    @MrocznyPasazer "Chiny + Indie to 3 mld ludzi. Oni po obiedzie więcej emitują CO2 niż my w Europie z przemysłu."

    Coś w tym jest. ;) :lol2:

    "Australia otwiera nowe kopalnie węgla by produkować środek na przeczyszczenie tak?"

    Tylko że oni raczej się nastawiają na eksport węgla (około 70% wydobycia), a nie na stosowanie go u siebie do produkcji prądu czy ciepła (Jest popyt, to jest i podaż. BTW, niedawno czytałam, że Chiny w niedługim czasie będą musiały podjąć decyzję co do kierunku, w jakim podąży ich gospodarka właśnie w kwestii surowców energetycznych – czy zostać przy tradycyjnych źródłach energii, czy przejść na tzw. "zielone" źródła energii. No i zgadnij, co wybiorą, jeśli, po pierwsze, realnie im grozi np. to, że Europa dowali cła albo zablokuje import z Chin, i to już nawet nie tylko z powodów jakiegoś eko-fanatyzmu, a po prostu po to, żeby chronić własny przemysł – tym bardziej w sytuacji, gdy Chiny stały się dla Zachodu realnym zagrożeniem, które trzeba będzie pokonać, czyli jest kwestią niedługiego czasu, gdy Zachód zacznie wykorzystywać swoja technologiczną i gospodarczą przewagę, by celowo, pod byle nawet pretekstem, szkodzić Chinom – który przestawiając się na jeszcze dość drogą i zawodną nową "zieloną" technologię jest jeszcze mniej konkurencyjny w porównaniu z Chinami, niż był. A po drugie, oni dodatkowo obawiają się pozostania w tyle w kwestii nowych technologii i to jeszcze bezpośrednio dotyczących strategicznego sektora – prędzej czy później nawet do państw trzeciego świata dotrze, że upieranie się przy tradycyjnych źródłach energii jest bez sensu, a przede wszystkim się to nie opłaca na dłuższą metę.). Do tego Australijczycy planują zamknięcie 44 kopalni węgla (35% kopalń węgla w tym kraju) do 2040 roku, a kolejnych pewnie po tym terminie. I te kopalnie pewnie będą zamykane z różnych powodów, począwszy od tego, że niektóre są wyeksploatowane, a skończywszy na tym, że świat będzie odchodził od węgla jako surowca energetycznego, tyle że w tym ostatnim przypadku nie zwija się biznesu/gałęzi gospodarki "metodami Balcerowicza", że wszystko zdycha od razu, jak u nas w 1990, tylko specjalnie rozkłada się to w czasie na te w tym wypadku 15-20 lat, by te dziesiątki czy setki tysięcy zatrudnionych w górnictwie mogło stopniowo i możliwie bezboleśnie dla siebie i gospodarki kraju przechodzić do innych branż albo na emerytury, i w to się faktycznie czasem może wpisać nawet i otwarcie kolejnej kopalni węgla, która z jednej strony da w tym okresie przejściowym ludziom pracę a gospodarce zyski, z drugiej zaspokoi odchodzący od kopalin energetycznych światowy rynek, najwyżej zmniejszając wydobycie aż do momentu, kiedy i tę dziś otwieraną kopalnię się zamknie. No i na koniec: to nie jest tak, że przejście na zielone źródła energii potrzebnej do produkcji prądu spowoduje, że węgiel w ogóle nie będzie potrzebny – nie będzie potrzebny do produkcji energii czy ciepła, ale przemysł (choćby produkcja stali) będzie korzystać z węgla jeszcze długo, a więc jakieś kopalnie węgla potrzebnego do takich celów również pozostaną, i dodatkowo wiele będzie zależeć od tego, jakiego rodzaju węgiel będą one wydobywać (nie wiem, jaki węgiel będą wydobywać nowe australijskie kopalnie, ale jeśli to będzie węgiel wysokoenergetyczny, odpowiedni dla hut, to tym bardziej nie byłoby nic dziwnego, gdyby taką kopalnię tam otworzyli, zamykając jednocześnie stare, wyeksploatowane, i może z gorszymi jakościowo pokładami surowca).

    2 dni temu

  • MEM

    Każdy sądzi wedle siebie. :p Jak kiedyś dostałam jelitówki, to widok w ubikacji był podobny. ;)

    2 dni temu

  • MEM

    :rotfl:

    5 dni temu

  • MEM

    :lol2:

    5 dni temu

  • MEM

    Byle nie w nadmiarze, bo się potem będą białe kruki śniły. ;)

    6 dni temu

  • MEM

    @agnes1709 "Tekst roku, Mem!👍👍"

    Raczej zeszłego tysiąclecia, bo to pamiętam jeszcze z moich szkolnych czasów.  ;)
    Ale w sumie, skoro moda co jakiś czas powraca, to może i teksty też się stają na nowo aktualne. ;)

    6 dni temu

  • MEM

    @elninio1972 "Zasad jest dużo z Newtonem i fizyki. Np :  (...)"

    I: powyżej kolan napięcie rośnie, a opór maleje.  
    Albo: gdy ciało A działa na ciało B, to ciało C się nie wpierdziela.
    ;)

    11 maja

  • MEM

    @Anon "Uwaga ciekawostka. Newton żył i zmarł jako prawiczek. Tak więc :rotfl:"

    No ale kto umie – praktykuje, a kto nie umie – naucza, więc się wszystko zgadza. ;)

    11 maja

  • MEM

    Do Afryki i z powrotem jak bociany, tylko częściej. ;)

    11 maja

  • MEM

    @elninio1972 "problem ze Ci z tamtad nie wyjechali ;)"

    Oj tam, drobny szczegół... ;)

    A tak poważnie, gdyby wprowadzić, i przestrzegać, prawo rygorystycznie regulujące pobyt na czas określony związany z wykonywaną kontraktową pracą, to kłopoty z takim napływem obcokrajowców, którzy nie chcą wyjeżdżać, przynajmniej da się zminimalizować – ileś tam miesięcy pobytu i pakować ich w samolot do domu.

    11 maja

  • MEM

    @elninio1972 "Zapomniane jest dodać, że:
    Ściągnęli kupę ludzi z Azji którzy zapierda... Za przysłowiową miskę ryżu przy budowie
    Obsługują ja też ludzie za tę samą miskę ryżu
    Ci wszyscy budowniczowie mieszkają w slumsach
    Projekty / nadzór robili Niemcy, Brytyjczycy Francuzi którzy "safety first" i prawa pracownicze u siebie to " numer one"
    I tak dalej, i tak dalej ..."

    Fakt. :) Ale co nam szkodzi zrobić to samo? W polskich stoczniach jeszcze całkiem niedawno pracowali kontraktowi pracownicy nawet z Korei Północnej. Tanio, solidnie, a gdy kontrakt się kończył, wracali do domu, czy gdzie ich tam "Kimy" posłały. Oni nie narzekali, nasi nie narzekali – wszyscy więc zadowoleni.

    10 maja

  • MEM

    @MrocznyPasazer "Sprawa jest prosta. Aby taką inwestycję zrealizować trzeba "zapierdalać" bo roboty jest więcej niż można przerobić. A chodzi o to by kasa był i "nic nie robić". Nic nie robię to nie spr..lę i się czepiać nie będą..."

    Sposób od dekad sprawdzony. ;)

    10 maja

  • MEM

    @VeryBadBoy "Najważniejsze, że według Unii jesteśmy znów praworządni. (...) Jak będę chciał sobie dalej gdzieś polecieć, mam Berlin, Frankfurt, Doha, Dubaj, gdzie szczęśliwy, iż u nas takiego molocha nie ma, przez który ludzie by płakali, że stracili dobytki życia, z uśmiechem odlecę dalej w świat :rotfl:"

    Taaak... A poza tym zawsze są jeszcze "zmywak" i "szparagi" na Zachodzie. Wystarczy "umieć liczyć do 100 i przeczytać ogłoszenie niemieckie". ;) :lol2:

    10 maja