Historie z życia - str 3/3

Dodano na Hydepark przez Shruikan, 44 postów, ostatni post 7 mar 2015

  • Użytkownik Shruikan
    · 3 lut 2015

    W tym temacie piszcie jakieś ciekawe historie z waszego życia. Mogą być na dowolny temat, te śmieszne, tragiczne, straszne itd. Ja zacznę:

    No więc miałem kiedyś bardzo dobrego kolegę imieniem Kacper. Miałem z nim wiele przygód i teraz jedną wam przedstawię. Kiedyś byłem na wycieczce w jakimś parku rozrywki i bardzo mi się spodobał zjazd linowy (czy jakoś tak to się zwie). No i sobie pomyślałem, dlaczego by takiego nei zrobić? Na następny dzień razem z kolegą rozpoczęliśmy poszukiwania jakiejś wytrzymałej liny. Ostatecznie sobie przypomnieliśmy, że w takim starym magazynie (opuszczonym żeby nie było) jest trochę stalowej liny. Było to niestety kilka kawałków, ale powiązaliśmy je ze sobą i były odpowiedniej długości (i teraz sobie spróbujcie zawiązać stalową linę grubą jak mały palec u ręki.) Jak łatwo sie domyślić, węzły zbyt mocne nie były, ale nie przejmowaliśmy się tym. Weszliśmy na drzewo, zawiązaliśmy linę i później to samo na drugim (początek zaczynał się na wysokości mniej więcej 5 piętra i zjeżdżało sie do ziemi samej). Wzięliśmy metalowy pręt wygięty w literę "v" i jako pierwszy zjechał Kacper...Słabo zawiązaliśmy linę i się z lekka zsunęła (niemal natychmiast był na ziemi, ale nic mu się nie stało). Poprawiliśmy wiązanie i tym razem ja zjechałem... Powtórka z rozrywki, tylko tym razem zsunęło się z drugiej strony. Znowu poprawiamy i znowu ja zjeżdżam. Tym razem jest ok, ale krzaki mnie przyblokowały. No to wracam do domu, biorę siekierę i wycinamy krzaki. Jak skończyliśmy, to postanowiłem znowu zjechać. Wchodzę na drzewo, przerzucam pręt przez linęi zjeżdżam... Powiem tak, ten wiatr we włosach it o super uczucie jechania... I wtedy sobie zdałem z czegoś sprawę... A mianowicie zapomnieliśmy o hamulcach XD Jeszcze chwilka zjeżdżania i solidnie łupnąłem w drzewo. Nic mi się nie stało, a nawet mi to pomogło, bo według kolegi, cytując, "Naprostowało ci ten krzywy ryj"... Taaaak, to było dobry kumpel :D Póżniej kumpel zjechał, ale on nie miał tyle szczęścia co ja. Zawadził o jakąś gałąź i rozciął sobie głowę i teraz sobie wyobraźcie. On, biegnie do domu z zakrwawioną głową, a ja za nim próbują go dogonić trzymając w dłoni zakrwawioną siekierę (ochlapał ją krwią)

  • Użytkownik Lilith
    · 9 lut 2015

    JEB po raz #1364739273 xD  

    To z czasów mojej obecnej pierwszej klasy technikum...  
    Późna jesień, jedziemy klasowo na wycieczkę integracyjną do domków nad jezioro. Pomijając zdarzenia, które miały miejsce w trakcie podróży, na dworcu i w pociągu xD Klasa teoretycznie już trochę "zrzeszona", więc do domków dobieraliśmy się sami po kilka osób ;) 2 dni w pierwszym domku w rzędzie z wariatami :lol2: Oczywiście, kategoryczny zakaz picia, palenia i wychodzenia nocą nad jezioro :and: Konkrety: po baaardzo męczącej podróży, która z 30 minut przekształciła się w 2 godziny (z czego 40 minut staliśmy na deszczu z "bagażami) w końcu jesteśmy na miejscu, gdzie dostajemy kluczyki. Wychowawca z babeczką pedagog dają nam godzinę na rozpakowanie się i "zadomowienie". To było najgorsze 60 minut życia dla co poniektórych osłów :lol2: Poszłyśmy z koleżankami na zwiady do reszty klasy (już po dwóch kolejkach na rozgrzewkę :lol2: ) Wchodzimy do największych klasowych wariatek, a tam integracja na całego :lol2: Dochodzi godzina 15 - zbiórka na restauracji. Najpierw obiad, a później (?) 4 godziny dennych zabaw w sali konferencyjnej :lol2: Połowa klasy "lekko" wstawiona, wszyscy rozchichotani xD I rozmawiaj tu z wychowawcą i pedagog - tym bardziej xD A w domkach? Na piętrze każdego domku wódka (co najmniej jedna xD) i komora gazowa; dym czuć było nawet na dole :lol2:  

    Ale jakby nie było - najlepsza wycieczka integracyjna do tej pory :lol2:  

    Oczywiście, historyjek mogłabym opowiedzieć więcej co się tam działo, ale to chyba zostawię na później xD

  • Użytkownik Shruikan
    · 13 lut 2015

    Przypomniała mi się sytuacja ze szkoły. Którego wyjątkowo pechowego dnia (bardzo pechowy był) zaspałem trochę do szkoły i spóźniłem się tak o jakieś 20 minut na angielski. Tak sobie pomyślałem, że i co mi szkodzi. Poszedłem na sale gimnastyczną, gdzie mieli próby do przedstawienia. Tam od Marcela pożyczyłem kapelusz i szate czarodzieja i poszedłem do sali w której miałem lekcje. Przed wejściem nałożyłem to wszystko na siebie i do klasy. Bez słowa usiadłem na miejscu i patrzę na nauczycielkę.
    - Spóźniłeś się Macieju
    - Droga pani Anno, czarodziej nigdy się nie spóźnia nie jest też zbyt wcześnie przybywa wtedy kiedy ma na to ochotę.
    Wszystko wypowiedziane niesamowicie poważnym głosem, na co klasa wybuchnęła śmiechem i nawet nauczycielka sie uśmiechnęła (chyba lubiła Władce pierścieni :D).

  • Użytkownik Lilith
    · 15 lut 2015

    Skojarzyłam sobie teraz moją głupotę :D Króciutko, w jednym zdaniu - jako malutka dziewczynka, bardzo chciałam spróbować, jak to jest umyć zęby mydłem. Więc tak oto zrobiłam :lol2:  

    Nie polecam :D xD Nadal jak sobie to przypomnę, to czuję smak tego mydła  :barf:

  • Użytkownik Shruikan
    · 7 mar 2015

    Hmm... Mam opowieść o tym jak to brat się załamał. Wchodzi sobie chlopina do łazienki, staje na wadze i zaczyna tak przeklinać, że cały dom się zlecial. Co się okazało? Waga mu pokazuje, żeby waży jakieś 120 kg, czyli przytył do punktu powrotnego (odchudza się od dwoch lat i stracił już40kg) Ale później wchodzi ojciec, on waży teraz według wagi 200kg... Wchodzę ja ich pokazuje 110... Czyli waga rozwalona . Brat się odstresowal i razem z ojcem sobie browarka na rozluźnienie wzięli :D

Zaloguj się aby dodać post. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.