technotistre

razem:   195 165 116 193
  • Przykład talmudycznej logiki

    Przykład talmudycznej logiki na udowodnienie tezy, że czas to dozorca:
    Czas to pieniądz, pieniądz to grunt, grunt to ziemia, ziemia to matka, matka to anioł, anioł to stróż a stróż - to dozorca.

  • Icek spotyka Majera Gdzie pracujesz?

    Icek spotyka Majera:
    - Gdzie pracujesz?
    - Nigdzie...
    - A co robisz?
    - Nic...
    - Jak Boga kocham, fajne zajęcie.
    - Tak, tylko, że ogromna konkurencja.

  • Dziełko Tuwima NOC POŚLUBNA Osoby

    Dziełko Tuwima:

    NOC POŚLUBNA

    Osoby: Mąż i Żona

    (Mąż i Żona. Skromna, ale odświętnie sprzątnięta sypialnia w małym mieszkaniu drobnomieszczańskim. Przez chwilę pusta, potem wchodzi Żona w welonie, białej sukni, za nią zawstydzony Mąż).

    ŻONA:  I oto nasze gniazdko, drogi Izaaku. Daj Boże, żebyśmy byli w nim szczęśliwi.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Daj Boże. (siada w kapeluszu przy stole, patrzy nieruchomo w jeden punkt)  
    ŻONA:  Co coś tak jestem smutny, Izaaku?  
    MĄŻ:  Smutny? Nie. Dlaczego smutny? Trochę zmęczony, trochę piłem.
    ŻONA:  Ale ty nie będziesz pić, prawda, Izaaku? No, obiecaj żonce?
    MĄŻ:  Mogę nie pić. Dlaczego nie? Proszę cię  
    usiadaj.    
    ŻONA:  I tak będziemy siedzieć?
    MĄŻ:  Można siedzieć, można pochodzić. Wszystko jedno.
    ŻONA:  Oczutki moje. Nosek kochany. Kochasz swoją Dorcię?
    MĄŻ:  (uśmiecha się zawstydzony) Co za pytanie. Naturalnie. Dlaczego nie?
    ŻONA:  Wiesz co? Ja tak myślę, że my sobie urządzimy piękne życie. Wiadomo ci wszak, iż na inteligencji mnie nie zbywa, więc ja chciałam i ciebie wciągnąć w wyższe zainteresowania.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Jak będę miał czas... Jutro nie mogę. Muszę skończyć frak dla Szmulsona... tu z przeciwka, spodnie prasować...
    ŻONA:  Miły dzieciaku. Lubię cię za tę prostotę... Pocałuj swoją panią. Mocniej. Jeszcze mocniej. I już odchodzisz?
    MĄŻ:  Ja nie odchodzę. Ja tu mieszkam.  
    ŻONA:  Ale przytul. To przecież nasza noc poślubna. Gody.
    MĄŻ :  (chce wstać) Sodowa, czy zwyczajna?  
    ŻONA:  Nie. Nie wody. Gody weselne, mówię.  
    MĄŻ:  A u Szpilcwajga to muszę być o ósmej rano mierzyć...
    ŻONA:  Niedobryś Izaaku. Mógłbyś wszak o tym dziś nie myśleć.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? To o czym ja mam myśleć? Krawiec jestem, to mój fach, a Szpilcwajg klient.  
    ŻONA:  Wiesz, czytałam ongiś pewne dzieło "Miłość w naturze". Tam właśnie opowiedziano jaka to potęga. Opowiedziano i o zbliżeniu ciał... o misterium powiedziano.
    MĄŻ:  Czy ja mogę się zbliżyć do misterium? Ja muszę szyć, żeby żyć. To jak twój tatunio ma dać dwa tysiące złotych, to będę mógł kupić parę sztuk towaru i spłacić Cukiersteina dług. Co ja więcej wiem? .
    ŻONA:  Nie wiesz, co kochać znaczy?
    MĄŻ:  Dlaczego, nie wiem? Wiem. Ja bardzo lubię kochać.
    ŻONA:  No to chodź. Chodź. Weź mnie wszak raz w swoje ramiona.
    MĄŻ:  I to jeszcze tatunio powiedział, że da mieszkanie na Solnej to pracownię można większą zrobić. To wziąłbym dwa czeladniki... dlaczego nie? Zaraz obstalunki więcej, i wszystko.
    ŻONA:  Przestań, Izaaku. Tutaj mnie kochaj, tutaj w naszym gniazdku. Ty tatuniowi nie wierz. Ty nie znasz tatunia. Żadnego mieszkania na Solnej nie będzie. Chodź, pocałuj mnie w usta, jedyny.
    MĄŻ:  Nie może być, żeby nie było na Solnej. Tatunio obiecał. A jak ja oddawałem swoją krawiecką pracownię na naszą sypialnię, to ja w kuchni muszę szyć. To ja nie mogę.
    ŻONA:  Pocałuj wszakże. Ale nie... czekaj Izaaku. Ja muszę ci coś wyznać... Ja jestem zbytnio uczciwa, ażebym nie wyznała tobie... Mężusiu słuchaj...
    MĄŻ:  Gdzie ja się w kuchni podzieję? Dlaczego? Jak się już zakochałem w panienkę, co ma 41 lat, to dlaczego ja mam w kuchni?
    ŻONA:  Izaaku, nie rań moje serce z tą chronologią. Ja ci coś chcę wszak oświadczyć - ja byłam niegdyś uwiedzioną... ale to było wbrew, nawet w obie brwi mojej woli... to był brutalny gwałt, Izaaku. Lecz ty mi wybaczysz wszak.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Wybaczyć mogę, ale to nie jest przyjemne. Dorcia, kto to był?
    ŻONA:  Nie wiem, .Izaaku. Tatunio go szuka. Trzech już ma. Wybacz.
    MĄŻ:  Ich to tatunio szuka. A jak mnie miał dać pięćset złotych zaliczki, to mnie oszukał. No, ale przecież te dwa tysiące złotych to da: Obiecał. To kupię parę sztuk towaru i Cukiersteina spłacę...
    ŻONA:  Nie martw się, nie trap, mój jedyny ty. Zaczniemy nowe piękne życie... Czy lubisz dzieci, Izaaku?
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Bez dzieci smutno. Dzieci się śmieją, to jest wesoło.
    ŻONA:  Więc posłuchaj żoneczki, kochanie. Dzieci przyjadą. Teraz, kiedy już mamy gniazdko, będziemy z dziećmi razem... Napiszę...
    MĄŻ:  Które dzieci, Dorciu?
    ŻONA:  Wybaczyłeś mi już przecież, że nie jestem wszak panienka. Wypij kielich goryczy do dna u cioci są moje dzieci, trzy dziewczynki, Izaaku, i chłopczyk jeden.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Niech przyjadą. Ale to nie jest dobrze. To jest nawet bardzo niedobrze. Tutaj będą te dzieci? A kto ich da jeść?
    ŻONA:  Jeżeli na nas dwojga starczy, Izaaku, to i dla sześciorga się znajdzie kąsek...
    MĄŻ:  Może się znajdzie, może nie. Skąd ja wiem? Ale to bardzo nieprzyjemne, że ja w kuchni, a cztery dzieci przyjdą. Jak ja już się zakochałem w panienkę, co ma 41 lat, to jeszcze na jej cudze dzieci harować? Ale: trudno, Dorcia. Co robić?
    ŻONA:  A teraz wszystko twoje. Całuj, pieść. Weź mnie, Izaaku.
    MĄŻ:  Dlaczego nie? Mogę wziąć. Jak tatunio da te dwa tysiące i zapłacę Cukiersteina, i towar kupię, to będzie lżej. Dzieci też coś potrzebują. A kiedy tatunio da, Dorcia?
    ŻONA:  Nie mów o tym - ja jestem cała twoja ja tak płonę - a ty o jakichś pieniądzach. Ty w ogóle przestań o tym myśleć. Ty nie znasz tatunia. Obiecał, ale nie da. Nie licz na to, Izaaku. Noc jest nasza. Chodź.
    MĄŻ:  (osłupiały po pauzie) Nie da? Dlaczego nie da? Zakochałem się w panienkę 41 lat... i na Solnej nie będzie mieszkania... i ja muszę w kuchni... i cztery dzieci przyjadą... i jeszcze dwa tysiące tyż nie da? I nie zapłacę Cukiersteina? I towaru nie kupię? To co ja mam robić, Dorcia? (płacze)
    ŻONA:  Tutaj masz iść, Izaaku... całować... tulić, objąć... zaczniemy nowe, piękne życie... Pójdź.  
    MĄŻ:  (zdejmuje smoking, pólkoszulek, zostaje w kapeluszu, rozbiera się w dalszym ciągu i mówi przez łzy) Dlaczego nie? Już idę. Tylko pamiętaj obudź mnie przed siódmą... muszę spodnie z przeciwka wyprasować i o ósmej być u Szpilcwajga.

  • Krajoznawstwo prof H Pan prof

    Krajoznawstwo prof. H.  
    Pan prof. H. zanosił się kaszlem. Jedna ze studentek pyta:  
    - Jest pan chory?  
    - No niestety - odpowiada H.  
    - To ja mam coś dla pana - mówi studentka grzebiąc w torbie.  
    H. z nadzieja w glosie zapytał:  
    - Wódkę?  
    Uniwersytet Warmińsko-Mazurski

  • Doktor M W Średniowieczu jak miało

    Doktor M.:  
    - W Średniowieczu jak miało się problemy z sąsiadem, to brało się kumpli, paliło mu chatę, gwałciło bydło i odjeżdżało na ozonie...  
    Politechnika Radomska

  • Co powinieneś dać mężczyźnie

    Co powinieneś dać mężczyźnie, który ma wszystko?  
    - Kobietę, która pokazałaby mu, co z tym zrobić.

  • Co należy zrobić żeby uratować

    Co należy zrobić, żeby uratować mężczyznę przed utonięciem?  
    - Zdjąć nogę z jego głowy.

  • Spotyka się dwóch kumpli z wojska

    Spotyka się dwóch kumpli z wojska (dawno się nie widzieli).  
    - A co tam u ciebie?  
    - Ożeniłem się.  
    - I co, dobrze ci, nie narzekasz?  
    - Nie narzekam...  
    - A to limo pod okiem to skąd?  
    - A to jak narzekałem...