Witam.
W ramach uznania chciałam się pochylić nad opowiadaniem użytkownika Rayonvert. Jeżeli jedno oko przymknie się by nie zwracać uwagi na błędy w pisowni, a drugie dla pewności zasłoni się dłonią, można spokojnie skupić się na istocie treści opowiadania. Co wedle autora jest najważniejsze, bo kto by się starał pisać tak, aby odbiór opowiadania był prosty, łatwy i przyjemny, grunt to nie skupiać się na błędach i domyślić się co autor chciał nam przekazać ubierając swe myśli w słowa.
Opowiadanie o tytule „Wakacyjna przygoda w ITALII: Monika, Mati i...” jest pełna niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji. Co już samo w sobie jest dość zaskakujące gdy spotyka się na swojej drodze, tak krótką pracę pisemną.
Pierwszą niespodzianką jest to, iż autor postanowił przedstawić nam wydarzenia w czasie teraźniejszym co jest rzadko spotykane. Wszakże większość spotykanych opowiadań przedstawia nam wydarzenia w czasie przeszłym. Co prawda nie jest to błędem, ale bardzo rzadko spotykanym zjawiskiem, wręcz jest to promil opowiadań, czy opowieści. Tutaj jednak trzeba docenić, iż autor zapragnął, abyśmy na bieżąco przeżywali przygody wraz z głównymi bohaterami opowiadania. Tak jakbyśmy byli świadkami rozgrywających się wydarzeń.
„To miał być krótki,wakacyjny pobyt na gorącej wyspie, z biletem tanich linii :” W pierwszym zdaniu już można zauważyć jak budowane jest napięcie. Nie trudno się domyślić, że coś co „miało być krótkim, wakacyjnym pobytem” takim nie będzie. Tu jednak rodzi się pewne pytanie. O jakie „tanie linie” chodzi? Linie lotnicze, kolejowe, tramwajowe czy autobusowe? Z jednej strony to niedopowiedzenie może być podchwytliwą pułapką, ale z drugiej strony to w końcu najprostsze rozwiązania są najlepsze, więc skłaniałabym się, że chodzi tutaj o linie autobusowe. Co sprawia, że wydaje się to dość oryginalnym i ciekawym pomysłem na spędzenie wakacji. Zamiast siedzieć cały dzień w hotelu i na basenie do niego przylegającym, zawsze można zwiedzać okolicę wybierając na środek transportu komunikację miejską. Toż to wręcz genialne w swojej prostocie.
W kolejnym zdaniu, zauważamy, iż narracja przeplata się z wypowiedzią pewnej Moniki: „Po prostu one way ticket ,nothing included -oprócz słońca i plaży- śmieje się Monika” Co prawda trudno na pierwszy rzut oka rozpoznać, która część zdania jest narracją, a która wypowiedzią Moniki, ale po to mamy mózgi, aby przy odrobinie wysiłku się domyślić. Po tym zdaniu można również wywnioskować, iż narrator jest jednym z bohaterów opowiadania, a Monika jest jego współtowarzyszką. Do tego autor pragnie pokazać jakim to jest poliglotą, pomimo swych braków w umiejętności pisania w języku polskim. Wszakże nie często spotyka się anglojęzyczne wtrącenia tam gdzie przy odrobinie wysiłku spokojnie można użyć języka polskiego, aby zachować spójność językową.
„i patrzy na mnie tymi bardzo niebieskimi oczami - Ostatecznie zostaliśmy nieco ponad dwa tygodnie i powrotny kupiliśmy w ostatniej chwili.” Pomijając już fakt, że na pierwszy rzut oka można odnieść wrażenie, że autor pomylił spację z enterem, a łącznik z kropką i przyjmując, że to jego autorski sposób formatowania tekstu, doznajemy pierwszego zaskoczenia. Otóż „krótki, wakacyjny pobyt”, który z początku myślałam, że będzie trwał co najmniej trzy tygodnie w granicy miesiąca, okazuje się dość standardowym dwutygodniowym urlopem ludzi ciężko pracujących. Doświadczamy tutaj również pierwszej zmiany czasu narracji. Narrator przedstawiający nam wydarzenia w czasie teraźniejszym, mówi nam o tym co nastąpi za dwa tygodnie, w czasie przyszłym, choć w pierwszej linijce sprawiał wrażenie, że nie posiada takiej wiedzy.
„Siedzimy na tarasie sycylijskiego baru z organicznymi przekąskami , z wnętrza płyną dżwięki starego hitu Madonny...” Znowu powrót do narracji w czasie teraźniejszym. Oraz po raz kolejny spotykamy na swej drodze niedopowiedzenie dotyczące „starego hitu Madonny...” Tutaj można się chwilę zastanowić, czy autor nie zna, żadnej piosenki madonny, która stała się hitem. Podmiot liryczny rozpoznał głos Madonny ale nie rozpoznał, który to konkretnie utwór. Czy to autor czyni ukłon w stronę czytelnika uznając, że Madonna miała tyle hitów i osoba zapoznająca się z jego pracą sama wybierze sobie, który utwór Madonny zasługuje na miano „starego hitu”.
„Obok Piazza Garibaldi tętni życiem, a szeroki , zalany słońcem chodnik unosi tłumy turystów, pielgrzymują w kierunku Fontanna di Trevi ,korzystają ze wspaniałej , wrześniowej pogody.” W połączeniu z początkiem kolejnego akapitu. „Przylecieliśmy do niewielkiego portu na zachodnim wybrzeżu Sycylii- ” Napotykamy na pewne nieścisłości. Autor w swym profilu podkreśla, że jego opowiadania zawierają wątki autobiograficzne, jednak można zauważyć, iż wizyta na Sycylii w jego życiu nigdy nie miała miejsca. Tak jak nie miał miejsca prosty research przy użyciu google, by zweryfikować na mapach gdzie co leży. Także „ Piazza Garibaldi” znajduje się w Neapolu, 225 kilometrów od Rzymu gdzie znajduje się Fontanna di Trevi, a podmiot liryczny obserwuje pieszą wędrówkę turystów z Neapolu do Rzymu z tarasu sycylijskiego baru na wschodnim wybrzeżu, który znajduje się 850km drogą lądową od Neapolu i 1075km od Rzymu.
„Ja i Mateusz ,namiot typu 2 sekundy, po 300 euro na głowę,
2 noclegi wykupione w B&B, potem plan objechania całej wyspy pociągiem,
a w międzyczasie wizyta u włoskich znajomych w głębi lądu, blisko Syrakuz,
w jednym z tych miasteczek gdzie faktycznie zatrzymał się czas. I camping w Pozzallo !” Tutaj spotykamy kolejną zmianę związaną z narracją, ale nie w związku z typem narracji czy jego czasu, tylko z podmiotem, który jest narratorem. Wcześniej narratorem był Mateusz, gdyż Monika była opisywana jako ta druga osoba. Tutaj jednak nie wiadomo dlaczego, to Monika przejmuje pałeczkę i prowadzi narrację, gdyż Mateusz jest opisany jako ta druga osoba. Poza tym jakby nie patrzeć fragment o wykupionych noclegach, to trochę masło maślane, gdyż B&B dosłownie tłumaczy się jako „Nocleg ze śniadaniem”. Więc można było zamiast pisać o B&B wstawić jakąś miłą zajezdnię, motelik, czy jakiś inny punkt noclegowy. Tutaj też widać, że myliłam się co do „tanich linii” i to jednak nie linie autobusowe, tylko linie kolejowe. Do tego po raz kolejny można się spotkać z nieznajomością topografii Sycylii, gdyż Syrakuz nie znajduje się w głębi lądu, jest to miasto portowe na wschodnim wybrzeżu Sycylii. Natomiast Pozzallo leży 50 kilometrów na południe od Syrakuz również na wybrzeżu.
„Sycylia powitała nas tym razem prawie sztormową pogodą,
samolot wylądował o czasie ,szybko dotarliśmy do pensjonatu mimo póznej pory.” Tu kolejne zaskoczenie zafundowane przez autora opowiadania. Mimo zastosowania czasu teraźniejszego, który to nie za bardzo pozwala na zabawę linią czasu w opowiadaniu, on mimo wszystko postanawia zmienić czas narracji na przeszły i przedstawia nam wydarzenia w zaburzonej chronologii. Przygodę zaczynamy wraz z bohaterami, którzy dopiero co przybyli na Sycylię planując niedługi pobyt na włoskiej wyspie. Następnie dowiadujemy się, że pobyt nie będzie taki krótki jak z początku planowali. Jesteśmy świadkami tego jak po wylądowaniu na zachodnim wybrzeżu, podmiot liryczny obserwuje z tarasu baru pielgrzymkę turystów z Neapolu do Rzymu. Drugi narrator przedstawia nam plany dotyczące wakacji. By teraz znowu wylądować z bohaterami na Sycylii.
„Niestety nie bardzo udało się wyspać bo za ścianą francuska para
uprawiała głośny, namiętny seks do 3 w nocy -uśmiecha się Monika-
Okno mieli otwarte także słyszeliśmy detale....spazmy ,krzyki dziewczyny,
jej dochodzenie do orgazmu, jego głos, żarty, przekomarzania się, tłukli się poduszkami i śpiewali.” W tym fragmencie narrator opisuje w czasie przeszłym wydarzenia z pierwszej nocy spędzonej na wyspie i w czasie teraźniejszym opisuje ekspresje twarzy Moniki, czyli samej siebie, bo można odnieść wrażenie, że to Monika jest narratorem tego fragmentu. Do tego albo Monika ma albo bardzo dobry słuch, bo trudno z sąsiedniego pomieszczenia, nawet przy otwartych oknach, usłyszeć skurcze mięśni, albo autor tekstu nie ma pojęcia czym są „spazmy”.
„Mimo to próbowaliśmy zasnąć. Mateusz : obudziłem się po trzeciej nad ranem, bardzo pobudzony... Za ścianą nadal trwało coś co mogło być odrabianiem seksualnych zaległości.
Trochę już cichszym...Monika spała słodko z dłonią na moim ptaku, ale jak tylko się poruszyłem...skarbie, weź mnie teraz - usłyszałem jej namiętny szept, podniosła się nagle , założyła mi ręce na szyję- ale cichutko, bo chcę słychać jak się pieprzą, dobrze ? Jedną z jej dloni spoczęła ponownie na moim kroczu. No no, fajnie sie zapowiada...” W tym fragmencie jest przeprowadzony bardzo rzadki i niespotykany zabieg stylistyczny. Mianowicie Mateusz, który niewątpliwie jest narratorem tego akapitu, oznajmia nam co powiedział Mateusz. Pewnie po to abyśmy przypadkiem nie mieli wątpliwości, kto prowadzi narrację w tym fragmencie tekstu. Co do samej akcji, która się już zaczyna rozwijać, można wysunąć parę wniosków. Zarówno Mateusz jak i Monika, są dość przeciętnymi, żeby nie powiedzieć, iż są mało atrakcyjnymi czy zwyczajnie brzydkimi przedstawicielami swej płci. Pewne jest to, że nie czują pociągu do siebie nawzajem. Bo jakie inne wnioski można wyciągnąć po tym, że zarówno on jak i ona, bardziej skupiają się na dźwiękach dochodzących zza ściany, niż na sobie nawzajem. Nawet z początku odgłosy sąsiadów nie działają na nich jako bodziec do działania, a jedynie skupiają się na tym co tam musi się dziać. Nawet jak nad ranem Monika pobudzona odgłosami z sąsiedniego pomieszczenia, nabiera ochoty na coś więcej i prosi Mateusza o to by posuwał ją po cichu, by mogła słyszeć sąsiadów i pewnie wyobrażać sobie, że to kto inny jest na jego miejscu.
„Bezceremonialnie opuściła mi spodnie i ujęła w dłoń mój twardy kołek... och, mmm, ale uczucie, te zgrabne paluszki na główce mego żołędzia, jakie wyczucie sytuacji z jej strony...
-zrobię to co uwielbiasz, ale nie wytryśniesz a potem mnie wydrążysz, tak ?
I też nie do końca - mruczała mi do ucha. Tamci jęczeli oboje. Mieli zaburzenia snu ?” Po tej skromnej wymianie zdań, można dojść do wniosku, że to Monika jest stroną dominującą w ich relacji. Tłumaczy Mateuszowi, w jaki sposób ma ją zaspokoić i że zamierza go pozostawić go na krawędzi, na co ten nie wyraża sprzeciwu.
„Ale wkrótce poczułem słodkie usteczka mojej narzeczonej na twardzielu...” W tym momencie dowiadujemy się, że to nie jest para znajomych czy kochanków. To para narzeczonych. Ale w obecności nowych faktów powstaje kolejne pytanie. Skoro narzeczona Mateusza, Monika, wspominała wcześniej o zakupieniu dwóch jednoosobowych namiotów i nie pozwala mu się spuścić podczas stosunku, to na jak krótkiej smyczy musi być Mateusz?
„(...)położyłem się na niej - jej cudny biust na wysokosci mojej twarzy - i prawie od razu wsunąłem twardym ptakiem w jej wilgotną szczelinę...” Czyżby Monika miała dwa metry wzrostu czy to Mateusz miał metr-czterdzieści w kapeluszu?
Jakby nie patrzeć reszta opowiadania to opis nudnego seksu, gdzie Monika mówi do Mateusza aby wyobrażał sobie, że posuwa sąsiadkę. Pewnie sama była niezbyt urodziwa. Natomiast sama zapewne wyobrażała sobie przystojnego Francuza zza ściany, zamiast Mateusza, o niezbyt ciekawym wyglądzie. Cały stosunek kończy się tym, że Monika nie pozwala Mateuszowi skończyć w środku, każe mu wyciągnąć przyrodzenie ze swego wnętrza i zaciska dłonie na jego przyrodzeniu. Mateuszowi jednak, ku jego uciesze, udaje się dojść. Monika oczywiście nie może pozostać niezaspokojona i mówi swojemu partnerowi, by ten dokończył robotę swymi palcami, co ten tez czyni bez słowa zająknięcia. Na koniec oboje odpoczywają, podziwiając sąsiadów zza ściany, którzy nie marnują czasu.
Całe opowiadanie począwszy od wstępu, gdzie autor nie potrafi się określić jaką narrację stosować, czyją perspektywę opisywać, ani jak poprowadzić chronologię wydarzeń, po mierny opis stosunku uległego i jego pani, nie sprawiło, iż poczułam satysfakcję z czytania tego... potworka.
Za każdym razem gdy widzę jak autor opisuje miejsca gdzie nie był, rzeczy których nie przeżył i nawet nie wysili się, by sprawdzić w wyszukiwarce gdzie coś jest, co czym jest, albo jak coś wygląda. To tak jakbym dostała od niego w twarz. Nie warto zgrywać obieżyświata i poliglotę, gdy proste informacje da się w dość łatwy sposób zweryfikować. Nie ma co liczyć na to, że wszyscy czytelnicy są tak samo leniwi co autor. Zawsze znajdzie się ktoś, kto wykaże zainteresowanie tematem, zweryfikuje informacje zawarte w tekście i wyjdzie, że to nie odbiorca jest niedouczony, tylko autor zgrywa mądrale i wszystkich dookoła ma za idiotów.
W tym przypadku kulawa interpunkcja i jakieś dziwne zastępowanie kropki łącznikiem, a spacji, enterem, wydaje się mniejszym przewinieniem, niż sama treść opowiadania.
"Wakacyjna przygoda w ITALII : Monika, Matti i..." recenzja czytelniczki.
Dodano na Hydepark przez C10H12N2O, 8 postów, ostatni post 3 wrz 2023
- · 18 lip 2023
- · 18 lip 2023
Jak to mówią: Uważaj, o co prosisz, bo możesz to dostać
- · 18 lip 2023
Ja to "opowiadanie" mogę skomentować tylko jednym adekwatnym słowem (oczywiście nie mówię o Twojej recenzji) = Gówno
- · 18 lip 2023
Ten pseudo autor to chodzaca komedia zwyzywal mnie od zboków bo czytam historie erotyczne, przypomnijcie... co ten typ napisał?
- · 18 lip 2023
- Chyba w jego snach ;p
- · 18 lip 2023
Myślę, że najlepszym tego ukoronowaniem, byłaby publikacja na NE, ewentualnie inny portal
- · 18 lip 2023
Wystarczy popatrzeć jak ta osoba reaguje na czyjąś opinie polecam zerknąć w komentarze pod "najnowszym dziełem" tej osoby, koń by się uśmiał z głupot które ten ktoś pisze
- · 18 lip 2023
Gość ma coś nie tak z głową, na takich jak on niewiele trzeba
- · 3 wrz 2023
To były pewnie linie wysokiego napięcia.
Zaloguj się aby dodać post. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.