Weszła w wąską ścieżkę między trzcinami, prowadzącą do pomostu nad małym jeziorkiem. Miała na sobie letnią turystyczną sukienkę w kolorach ziemi, na stopach sandały, na plecach mały zielony plecak, w ręku jakby od niechcenia trzymała składaną wędkę. Obejrzała się za siebie. Nikogo nie było widać. Słychać było tylko odgłosy ptaków w trzcinach. Odłożyła wędkę, zdjęła plecaczek, wyjęła z niego małą butelkę i wypiła parę łyków wody. Zsunęła sandały. Dotknęła bosą stopą drewna. Znała to miejsce dobrze: deski były zbielałe od słońca, ale twarde, gładkie i solidnie umocowane. Weszła na pomost, rozejrzała się. Serce zaczęło jej nieco szybciej bić. Szybkim ruchem zdjęła sukienkę, pod którą nic nie miała. Rzuciła sukienkę na ziemię przed pomostem. Całkiem naga, rozłożyła ręce, wystawiła się na lekki ciepły powiew powietrza. Po chwili ułożyła się na pomoście, i czekała. Słuchała szum trzcin, patrzyła przez zmrużone oczy na latające ważki, chłonęła ciepło promieniujące od desek pomostu i od górnych warstw wody nagrzanej słońcem. Wreszcie usłyszała pewne ale lekkie kroki, spojrzała: tak, to Ona: szorty moro, obcisła czarna koszulka na ramiączkach, czapka z daszkiem, w ręku także wędka. Ta druga zatrzymała się przed pomostem. – Hejka, złowię tu dziś jakąś rybkę? – Złowisz, ale nie na wędkę… I nie w tym ubranku, tu się lepiej łowi nago…
5 komentarzy
Leif
Weszła w wąską ścieżkę między trzcinami, prowadzącą do pomostu nad małym jeziorkiem. Miała na sobie letnią turystyczną sukienkę w kolorach ziemi, na stopach sandały, na plecach mały zielony plecak, w ręku jakby od niechcenia trzymała składaną wędkę. Obejrzała się za siebie. Nikogo nie było widać. Słychać było tylko odgłosy ptaków w trzcinach. Odłożyła wędkę, zdjęła plecaczek, wyjęła z niego małą butelkę i wypiła parę łyków wody. Zsunęła sandały. Dotknęła bosą stopą drewna. Znała to miejsce dobrze: deski były zbielałe od słońca, ale twarde, gładkie i solidnie umocowane. Weszła na pomost, rozejrzała się. Serce zaczęło jej nieco szybciej bić. Szybkim ruchem zdjęła sukienkę, pod którą nic nie miała. Rzuciła sukienkę na ziemię przed pomostem. Całkiem naga, rozłożyła ręce, wystawiła się na lekki ciepły powiew powietrza. Po chwili ułożyła się na pomoście, i czekała. Słuchała szum trzcin, patrzyła przez zmrużone oczy na latające ważki, chłonęła ciepło promieniujące od desek pomostu i od górnych warstw wody nagrzanej słońcem. Wreszcie usłyszała pewne ale lekkie kroki, spojrzała: tak, to Ona: szorty moro, obcisła czarna koszulka na ramiączkach, czapka z daszkiem, w ręku także wędka. Ta druga zatrzymała się przed pomostem. – Hejka, złowię tu dziś jakąś rybkę? – Złowisz, ale nie na wędkę… I nie w tym ubranku, tu się lepiej łowi nago…
Leif
Przepiękne
iskra957
@Leif
Pawlo20
Marzenie 😍
iskra957
@Pawlo20
gosiak89
Cudownie byłoby być tak przyłapaną przez inną kobietę lub kobiety

iskra957
@gosiak89

Leif
@gosiak89 wyobraziłem sobie, chociaż nie przyłapaną a spodziewane spotkanie, wyżej w komentarzy mała krótka historjka...
TakiJeden
Uważaj, żeby Cię nie wciągnęła w toń rusałka, zachwycona Twoją urodą,
iskra957
@TakiJeden Nie miałabym nic przeciwko Rusałce
TakiJeden
@iskra957
Nie wątpię, zwłaszcza że w myśl ludowego porzekadła - rusałka to taka, co dobrze "rusa".