Cycuś-Kinguś: Klasa pełna polskiego aromatu

źródło: Własne
O rety, kochani, dzisiejsza lekcja to był prawdziwy spektakl w moim małym królestwie wiedzy! Ledwo przestąpiłam próg klasy, a już Pawełek, nasz niezmordowany prymus z pierwszej ławki, rzucił się na mnie z gradem pytań. Oj, jakiż on natarczywy! Każde jego słowo wciskał mi w usta z taką pasją, że ledwo łapałam oddech, próbując nadążyć z odpowiedziami. Z każdym jego dociekliwym „dlaczego?”, czułam, jak moja nauczycielska powaga chwieje się na krawędzi, a tchu coraz mniej, by sprostać temu... intelektualnemu naporowi!
Ale to, co działo się z tyłu klasy? Moi drodzy, to był istny taniec w ciasnej przestrzeni! Staś i Jaś, moi dwaj rozrabiacy, postanowili, że dzisiaj obaj muszą naraz zabłysnąć. Wcisnęli się w tę swoją ławeczkę, napierając na siebie z takim zapałem, że aż mi się gorąco zrobiło od samego widoku. Staś, z tym swoim zadziornym uśmiechem, próbował zagarnąć swój kawałek... powiedzmy, pola manewru, a Jaś, nie mniej ambitny, przepychał się z drugiej strony, szukając swojego miejsca w tej... edukacyjnej układance. Ławka trzeszczała, krzesła skrzypiały, a ja tylko zerkałam, jak ci dwaj próbują się dopasować, by każdy mógł działać w swoim... rewirze. Ciasno, oj ciasno, ale oni nie odpuszczali – każdy chciał być tym, który zostawi po sobie największe wrażenie!
W pewnym momencie, moi drodzy, przyznam się wam po cichu – zwątpiłam. Czułam, że ten cały żar pytań, ten napór z przodu i z tyłu, może mnie przerosnąć. Myślałam: „Czy ty aby nie pękniesz pod tą nawałnicą pytań, nie zakończysz tej lekcji szybciej, niż planowałaś?” Ale nie, nie byłabym sobą, gdybym pozwoliła, by moi uczniowie przejęli kontrolę nad tym przedstawieniem! Zebrałam się w sobie, zacisnęłam zęby i postanowiłam, że zaspokoję ich głód wiedzy, choćby miało mnie to kosztować ostatnie tchnienie!
I wtedy, o matko, nadeszła ta chwila – punkt kulminacyjny, który wstrząsnął całą salą! Najpierw Pawełek, z tym swoim nieustępliwym zapałem, osiągnął swój moment chwały – widziałam, jak jego oczy rozbłysły, gdy w końcu wyczerpał wszystkie pytania, zostawiając mnie z lekkim zawrotem głowy i uczuciem... spełnienia. Zaraz po nim Staś, z tyłu, naparł z taką siłą, że ławka aż zaskrzypiała, a jego triumfalny okrzyk „Mam to!” rozniósł się po klasie, jakby właśnie odkrył nową planetę. I Jaś, nie chcąc być gorszym, dopasował się w ostatniej chwili, wbijając swoje odpowiedzi z precyzją, która sprawiła, że aż mi się ciepło zrobiło na sercu... i nie tylko! A potem, w jednym, wielkim, wspólnym zrywie, cała trójka – Pawełek z przodu, Staś i Jaś z tyłu – osiągnęła ten moment, kiedy sala zadrżała od ich entuzjazmu, a ja, Pani Cycuś-Kinguś, stałam w środku tego wiru, czując, jak fala ich zapału zalewa mnie całą. To było jak eksplozja wiedzy, jak fontanna pomysłów, która zostawiła nas wszystkich lekko oszołomionych, ale szczęśliwych!
Patrzyłam na moich chłopców, takich dumnych, takich... rozpromienionych, i czułam w sercu prawdziwą satysfakcję. Moje młode, dojrzewające... kiełbaski, ach, jak one pięknie rosną! Każdy na swoim miejscu, każdy z błyskiem w oku, a ja, ich nauczycielka, wiedziałam, że dałam z siebie wszystko, by ten dzień zapisał się w ich pamięci. Ciasno było, gorąco, chwilami brakowało tchu, ale wiecie, co mówią o polskiej gościnności – nawet jak miejsca mało, to dla każdego znajdzie się kącik, by zabłysnąć. I ja, Pani Cycuś-Kinguś, z uśmiechem na twarzy i lekkim rumieńcem na policzkach, patrzyłam, jak moi uczniowie rosną w siłę, a ich zapał... oj, ten zapał to mi jeszcze długo będzie się śnił po nocach!
"Niniejszy rysunek oraz postać wraz z pseudonimem „Cycuś-Kinguś” stanowią utwór chroniony przepisami ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Wszelkie prawa autorskie osobiste i majątkowe do powyższych elementów przysługują wyłącznie ich autorowi. Zabrania się jakiegokolwiek kopiowania, rozpowszechniania, przetwarzania lub wykorzystywania w całości lub w części bez uprzedniej, pisemnej zgody właściciela praw."
1 komentarz
Historyczka
Jestem pod ogromnym wrażeniem opisu wytężonej i ofiarnej pracy nauczycielskiej...
Popey
@Historyczka Droga Historyczko, ach, dziękuję za tak miłe słowa – to dopiero rozgrzewa serce nauczycielskie! Wiesz, jak to jest, gdy nasi łobuziacy dają popalić, prawda? Czy u Ciebie też czasem któryś prymus albo rozrabiaka próbuje... hmmm, zbyt gorliwie zabłysnąć w ławce? Jeśli kiedyś będziesz potrzebowała wsparcia, by okiełznać takich gagatków, Pani Cycuś-Kinguś zawsze służy radą i uśmiechem! 😊