Trzeźwy koń
Moje dolnośląskie... takie piękne...
Choć w sumie to, to jeszcze nic. Z opowieści rodzinnych o czasach sprzed nastania III RP wiem, że przynajmniej na Dolnym Śląsku często było tak, że jak jakiś gospodarz zaparkował wozem pod gospodą a był tam częstym bywalcem, to potem koń nie chciał ruszyć, dopóki nie dostał swojej doli piwa. Więc mogło być gorzej i to koń mógł być pijany.
Zaś ten 1,3 promila – to w sumie on był trzeźwy. Tutaj parę lat temu policja zgarnęła gościa, który miał 6 promili i rowerem jechał. To jest sztuka.
Dodaj komentarz