Roczna ilość pasażerów obsługiwanych przez polskie lotniska

ciekawostka : Roczna ilość pasażerów obsługiwanych przez polskie lotniskaarrow_back_ios_newarrow_forward_ios

Źródło: pasazer.com

MEM

zamieściła fotkę , 1123x675 - 56 kB w kategorii ciekawostki i motoryzacja, transport. Tagi: #lotnictwo #lotniska #pasażerowie #Polska #statystyka #transport

1 komentarz

 
  • TakiJeden

    Jak wybudują CPK to pasażerów będzie...ho, ho (a może i więcej).  :rotfl:

    21 lip 2023

  • MEM

    @TakiJeden "Jak wybudują CPK to pasażerów będzie...ho, ho (a może i więcej).  :rotfl:"

    IATA podaje, że do 2060 roku, polskie lotniska będą obsługiwały rocznie 140 mln pasażerów. Czyli blisko trzy razy tyle, co obecnie. Jednym z warunków tego jest zresztą właśnie budowa CPK. Podwójnie. Raz, z powodu tego, że zwiększający się ruch pasażerski docelowo będzie wymagał takiego lotniska. Dwa, że tego rodzaju inwestycje oraz zyski z niej płynące będą zwiększały poziom zamożności kraju i jego społeczeństwa, co z kolei będzie miało wpływ na dalsze zwiększanie ruchu lotniczego. To podobnie jak było z motoryzacją w Polsce. Za PRL-u na mojej ulicy (5 klatek po 10 mieszkań na klatkę) na parkingu były tylko trzy auta, z czego dwa były używane możliwie jak najrzadziej. Wystarczyło kilka lat tzw. gospodarki rynkowej i nie było gdzie w mieście zaparkować, nawet jeśli były to mocno używane samochody, a nie nowe. A dziś wystarczy mieć przeciętną pracę, by za mniejszy lub większy ułamek pensji mieć dobrej klasy nowy samochód na kredyt.

    I to jest realne, zważywszy na szybki rozwój gospodarczy do tej pory i bardzo prawdopodobny równie szybki w przyszłości. Przyjrzyj się zresztą danym na wykresie... W 2011 roku liczba pasażerów sięgała około 22 mln, w 2019 już 49 mln. To jest wzrost o, w zaokrągleniu, 122% w 8 lat. I ten wzrost nie bierze się z niczego – idzie w ślad za wzrostem gospodarki i jej znaczenia na świecie (zwiększona turystyka do Polski oraz loty do Polski w interesach) oraz za wynikającym z tego wzrostem zamożności społeczeństwa, które coraz częściej stać albo na wydatki, które wymagają skorzystania z samolotu (typu wycieczki zagraniczne), albo na korzystanie z samolotu jako wygodniejszego, pomimo ceny biletu, środka transportu.

    21 lip 2023

  • MEM

    @KontoUsunięte "A jakież ekologiczne... te samoloty odrzutowe... Im więcej, tym lepiej dla środowiska :lmao:"  

    Niekoniecznie jest to takie złe, jakby się wydawało. :) Powoli świat przerzuca się na nieemisyjne paliwa lotnicze (np. Shell nad takimi pracował, Airbus kombinuje nad wodorem jako paliwem dla samolotów itd.). Nie stanie się to od razu, ale docelowo będzie to znacznie bardziej ekologiczne, niż jest dziś. Alternatywą (nierealną) jest oczywiście rezygnacja z lotnictwa, ale na to nikt nie może sobie pozwolić. Od tego zależy i gospodarka i bezpieczeństwo i wreszcie sam rozwój technologii, także tej "zeroemisyjnej".  

    Poza tym, czym więcej pociągów, autobusów, samochodów, nawet rowerów (Przeca rower też ze stali oraz ze stopów metali, nie? Że o lakierach i warstwach antykorozyjnych nie wspomnę.) tym lepiej dla środowiska? Nie? To rozumiem, że od dziś – nieważne na jaki dystans, w jaką pogodę i z jakim obciążeniem tobołami – to zapierdzielasz tylko na piechotę?  

    "Gdy w grę wchodzi duża kasa i wygoda grubych ryb, to ochrona środowiska przestaje mieć znaczenie."  

    Tak (niestety, no nikt nie twierdził, że świat jest idealny), ale nie tylko. No jak sobie wyobrażasz transport wycieczek na wczasy choćby na Kanary? Autobusami do Hiszpanii, a potem żaglowcem na Wyspy, czy od razu piesza pielgrzymka, a później wpław, albo na pontonie (Gumowe... To co z tą ekologią? Może jednak wpław?). ;) A przecież to wcale nie "grube ryby", tylko zwyczajni Kowalscy na etatach za nieco ponad minimum socjalne. A co z przypadkami, gdy potrzebny jest szybki transport lotniczy (w celach militarnych, medycznych czy dowolnych innych)? Znów wrzucimy to na żaglówkę i galerę (Drewniane i na ogół z gwoździami... Plus smoła i ołów lub miedź na obicie kadłuba pod linią wodną. Co z tą ekologią? BTW, zajrzyj choćby do kuchni, i zobacz, ile od razu masz z głowy żywności, tylko dlatego, że nie będzie jak jej transportować, i przy okazji – pożegnaj się także z lodówką, o kuchence to już nie mówiąc, od dziś zdrowo podgniłe i surowe jedzenie to dobre jedzenie, alternatywą jest brak nawet niego, no ale co kto lubi...; a ludzie dziś narzekają, że im "będą kazać" jeść batony z owadów... :D), a z kolei facetowi, do którego powinno przylecieć śmigłowcem LPR, powiemy, żeby się mniej darł i szybciej kopyta wyciągał, bo LPR – podobnie jak nowoczesna..., wróć..., jakakolwiek medycyna – z przyczyn ekologicznych już nie istnieje, tak? A ile osób pracujących we wszystkich gałęziach gospodarki dla tych "grubych ryb" (a tak w sumie..., dla nich, czy dla siebie, żeby było co do gara włożyć?) straci pracę bez istnienia tego transportu (i kolejni, jak domino, na skutek rosnącego ubóstwa)?

    27 lip 2023

  • MEM

    @KontoUsunięte  

    Ze środowiskiem/klimatem jest źle. Bardzo. Ale gdzieś jest też jakaś zdroworozsądkowa granica tego, co można zrobić bez jednoczesnego cofania się do czasów sprzed rewolucji przemysłowej (lub jeszcze dalej, w końcu praktycznie całość tego co wytwarza człowiek, zwłaszcza żyjący w takiej wielkiej liczbie osobników, 8 miliardów z hakiem – czego natura nigdy nie zakładała, trzeba będzie zmniejszyć pogłowie, ...tak o 99%; głowę pod topór podłożysz w tej intencji? no nie bądź jak "gruba ryba", która dla własnej wygody... :D – choćby tylko na potrzeby ugotowania jedzenia, jest szkodliwe/emisyjne, zaburzając równowagę ekosystemu planety) ze wszystkimi tego konsekwencjami, a te przyjemne wcale nie są (Choć faktem jest, że dopóki nie było przysłowiowego noża na gardle, to ludzkość, w tym właściciele koncernów, mieli głęboko gdzieś to, że można by przyspieszyć rozwój technologii pod kątem ekologicznym. Ale nie tylko oni, większość dzisiejszych firm jest własnością akcjonariuszy, nawet tych drobnych, takich Kowalskich z kasy Biedronki czy z taśmy montowni, i to oni się domagają od zarządów coraz większych zysków. Gdzie pójdziesz założyć lokatę? Do banku, który oferuje 5% rocznie, czy do tego, który daje 10%? I masz gdzieś, jak i jakim kosztem bank to zarobi, nie? A masz pretensje do "grubych ryb"... A, tak przy okazji, sama nadmierna konsumpcja? Nic nigdy nie zdarzyło Ci się zmarnować tylko po to, by kupić nowe, nowsze, fajniejsze, lepsze itd.?). Tym bardziej że paradoksalnie tylko rozwój technologii (w tym wypadku np. tej zeroemisyjnej) może nas, cywilizację, uratować przed zniszczeniem. Ale żeby to miało miejsce, to musi też być ku temu zachęta, np. w postaci tego, że jak wymyślisz zeroemisyjny silnik odrzutowy dla samolotu, to ludzie chętnie będą nim latać na wczasy, czy gdzieś, i np. "gruba ryba" zrobi wtedy z Ciebie miliardera. A jak każesz lotnictwo pozwijać lub ograniczyć mu interesy (i jak rozumiem także i inne branże podobnie), to w najlepszym wypadku będzie to tak drogie i tak długo będzie trwał rozwój tej technologii, że może nawet Twoje prawnuki tego nie doczekają, ponownie zresztą żyjąc w tych "wspaniałych" czasach XVII-wiecznych żagli (lub nawet znacznie wcześniejszych), o połowę mniejszej długości życia, braku sanitariatów, kwitnących chorób, o których nawet nasi dziadkowie nie pamiętali, braku edukacji, powszechnej biedy, niewyobrażalnych dla współczesnych ludzi z państwa takiego jak nasze kar za kradzież z głodu suchego kawałka chleba, olbrzymiej skali zbrodni, niewolnictwa, jakichś radosnych spotkań towarzyskich z okazji kolejnego palenia "czarownic" na stosach, i tym podobnych atrakcji. Pasuje? To nie ma problemu... Drewniana (i tak duże ustępstwo na Twoją korzyść, bo przecież używanie drewna jest takie nieekologiczne...) motyka w łapki (żeby wyprodukować stal trzeba węgla i żelaza = emisje spalin, żeby odlewać żelazo także = emisje spalin) i sio do jakiegoś lasu ziemiankę kopać, bo mieszkać jednak gdzieś trzeba, zwłaszcza w naszym klimacie. Poćwiczysz ścinanie 1 drzewa (też w sumie nieekologiczne) przez tydzień, bo mniej więcej tyle Ci na tym zejdzie od rana do wieczora drewnianym (dobrze, że drewnianym, inaczej zębami – o ile by się ostały, w tym pięknym świecie bez dentystów, pasty oraz szczoteczki do zębów i z lichym pożywieniem od święta – by trzeba było) toporkiem, na to, by po iluś takich tygodniach mieć parę belek na dach tej ziemianki, albo choćby coś na rozpałkę, zapomnisz o jakichkolwiek "luksusach" w postaci choćby dostępu do czystej wody, o czymś takim jak mydło nawet nie wspominając, to pogadamy o tym, czy to rzeczywiście tylko "grubych ryb" wina. :D ;)

    27 lip 2023