Potrzeba matką wynalazków

ciekawostka : Potrzeba matką wynalazkówarrow_back_ios_newarrow_forward_ios

Chorwackie Siły Powietrzne u swego zarania (a raczej odrodzenia) w 1991 roku. Od prawej: An-2, Cessna 172, An-2, PZL M-18 Dromader. Tak, tak..., :) rolniczy Dromader przystosowany do zrzucania bomb... Przynajmniej dwa były takie – służyły w czymś, co nazywało się SZV (Samolstalni Zrakoplovni Vod – Samodzielna Jednostka Powietrzna) Osijek jako samoloty rozpoznawcze i okazyjnie jako bombowce – w ówczesnym chorwackim lotnictwie, które samoloty brało z aeroklubów i innych cywilnych organizacji, a dopiero z rok później miało pierwsze samoloty wojskowe uzyskane dzięki chorwackim dezerterom służącym jako piloci w jugosłowiańskiej armii. No cóż, ponoć można i na drzwiach od stodoły... ;)

MEM

zamieściła fotkę , 800x522 - 36 kB w kategorii ciekawostki i motoryzacja, transport. Tagi: #M-18 #Dromader #Chorwacja #lotnictwo #historia

2 komentarze

 
  • Astar

    Zawsze jest tak, że jak coś jest potrzebne, to improwizacja się sprawdza. Czytałem kiedyś (źródła nie pamiętam), że ostatni nalot bombowy w wykonaniu polskiego lotnictwa w 1939 roku, przeprowadzony był z samolotu sportowego, a pilot po prostu wyrzucał granaty - jak w czasach I wojny.

    24 stycznia

  • MEM

    @Astar "Zawsze jest tak, że jak coś jest potrzebne, to improwizacja się sprawdza."

    Bo jak mówią: "Jak coś jest głupie ale działa, to nie jest to głupie.". ;)

    "Czytałem kiedyś (źródła nie pamiętam), że ostatni nalot bombowy w wykonaniu polskiego lotnictwa w 1939 roku, przeprowadzony był z samolotu sportowego, a pilot po prostu wyrzucał granaty - jak w czasach I wojny."

    Nie zetknęłam się z taką informacją, ale jest możliwe, że coś takiego miało miejsce. Cywilnych samolotów sportowych oraz wojskowych łącznikowych/rozpoznawczych było w polskim lotnictwie sporo (a wbrew pozorom kampanię wrześniową przetrwała duża liczba polskich maszyn; liczby dokładnie nie pamiętam, ale to była grubo ponad setka samolotów różnych typów, które trafiły do Rumunii, na Węgry, do państw bałtyckich, do tego jakąś część przejęli jeszcze obydwaj okupanci). Może ktoś w desperacji faktycznie wpadł na tego rodzaju pomysł wzięty z wcześniejszej wojny. Wiele z tych maszyn miało otwartą kabinę, więc tym łatwiej było granaty wyrzucać.

    24 stycznia

  • TakiJeden

    Dromadery miały nie najlepsze właściwości lotne, co wymagało od pilota dużego doświadczenia i umiejętności.
    Mimo to były eksportowane do ponad dwudziestu krajów na całym świecie, w tym do USA (!).
    Innym, ciekawym samolotem produkowanym w Zakładach w Mielcu, był PZL M-15 (Belphegor), Pierwszy i jedyny na świecie samolot rolniczy z napędem odrzutowym.  :smile:

    14 sty 2023

  • MEM

    @TakiJeden "Dromadery miały nie najlepsze właściwości lotne, co wymagało od pilota dużego doświadczenia i umiejętności."

    Tak i nie. :) Dromader po prostu jest stworzony do pracy, a nie do akrobacji. Przy czym z tymi właściwościami lotnymi chyba nie jest tak najgorzej, bo po pierwsze, opryski pól robi się na bardzo niskich wysokościach (takich rzędu 3 metrów), a "bomby wodne" przy gaszeniu pożarów zrzuca się z kilkunastu-kilkudziesięciu metrów (BTW, taka bombka z Dromadera – 1800-2500 litrów – potrafi zwalać duże drzewa, jest bardzo ryzykowne stanie w pobliżu; kiedyś, gdzieś w zielonogórskich lasach, strażacy mieli ćwiczenia z gaszenia ognia i nagle nadleciał patrolujący Dromader, nie wiedział, że to ćwiczenia, zrzucił bombę wodną i mało ich nie pozabijał, bo od takiej masy wody wyrzuconej naraz drzewa łamały się jak przysłowiowe zapałki), co przy prędkości 100+ km/h, w obu przypadkach nie należy do przyjemności, jeśli chodzi o uważanie na przeszkody terenowe i konieczność ich omijania. Po drugie, tego typu maszyny czasami startują solidnie przeciążone (choć konstrukcja była obliczona na dodatkowe obciążenie – bodaj Dromader w swej pierwotnej wersji, M-18, która miała udźwig 1300 kg, mógł zabrać dodatkowe 500 kg ładunku, czyli o około 40% więcej), a mimo to utrzymują się w powietrzu, i nadal w swej pracy muszą uważać na przeszkody.

    Natomiast na pewno nie jest to samolot dla wojska, ale życie pisze różne scenariusze i na bezrybiu i rak ryba, stąd współczesne chorwackie lotnictwo zaczynało od tego.

    "Mimo to były eksportowane do ponad dwudziestu krajów na całym świecie, w tym do USA (!)."  

    Były, bo częściowo jest to konstrukcja amerykańska. Nasze WSK chciało wejść na zachodnie rynki, a że pochodziło z kraju komunistycznego, to miało tym bardziej pod górkę w tej kwestii, więc ktoś tam wpadł na pomysł, że będzie łatwiej zdobyć potrzebne certyfikaty i pojawić się na zachodnich rynkach (w tym zwłaszcza na amerykańskim i kanadyjskim), jeśli formalnie samolot będzie efektem współpracy z Amerykanami. No i dlatego podobno prototypy Dromadera były w około 30% amerykańskie. Otworzyło to przysłowiowe drzwi. A sam samolot potem okazał się na tyle dobrą konstrukcją, że chętnie był na świecie kupowany (nawet z czasem rezygnowano z niektórych podzespołów amerykańskich na rzecz tych opracowanych przez nasz przemysł, bo okazywały się lepsze). Tylko że potem przyszły lata 80-te, czyli stan wojenny i permanentny kryzys, potem 90-te i upadek polskiej gospodarki, no i rykoszetem dostał też polski przemysł lotniczy (w przypadku samolotów rolniczych nieźle rozbudowany, bo produkcję na tego rodzaju potrzeby "przydzielono" nam w ramach RWPG – np. większość wyprodukowanych An-2 jest z polskich fabryk, a to jest jeden z rekordzistów, jeśli chodzi o wyprodukowaną liczbę egzemplarzy). M-18 miał być punktem wyjścia dla całej "rodziny" samolotów rolniczych. Z powodu tego, co się u nas działo w latach 80-tych i 90-tych, prawie nic z tego nie wyszło.

    "Innym, ciekawym samolotem produkowanym w Zakładach w Mielcu, był PZL M-15 (Belphegor), Pierwszy i jedyny na świecie samolot rolniczy z napędem odrzutowym."

    Tak. :) Rosjanom zachciało się rolniczego odrzutowca i nie dali sobie wytłumaczyć, że to zły pomysł. :lol2:

    14 sty 2023