Dowcipy z tagiem #śmieszne - str 2

  • Mogę dotknąć?

    Kilkuletni chłopczyk i dziewczynka w tym samym wieku kąpią się razem w wannie. Dziewczynka dostrzega siusiaka i pyta chłopczyka:
    - Mogę dotknąć?
    Chłopczyk oburzony:
    - Nie ma mowy! Swojego już urwałaś!

  • Naga dziewczyna na sąsiedniej wyspie

    Na jednej wyspie stoi czterech chłopaków i mężczyzn w różnym wieku.
    Na sąsiedniej wyspie opala się piękna, naga dwudziestoletnia, zgrabna blondwłosa dziewczyna ze sporym biustem.
    - Płyniemy do niej natychmiast! - woła dwudziestolatek.
    - Najpierw trzeba zrobić tratwę! - radzi trzydziestolatek.
    - Lepiej by zorganizować solidną łódkę! - poprawia go czterdziestolatek.
    - Po co płynąć? Przecież stąd też widać dziewczynę! - mówi siedemdziesięciolatek.

  • Dentysta ginekolog

    W poczekalni u dentysty ginekologa czekają dwie osoby. Doktor wychodzi z gabinetu i pyta się pacjentów.

    - Na co pan przyszedł?

    - Ja na małe borowanie.

    - A pani?

    - A ja mam grzyba w piździe.

  • Kto doszedł w trakcie zajęć?

    Na uczelni odbywały się zajęcia. Były to ważne ćwiczenia przed egzaminem. Pewien student usiadł w ławce tuż za najpiękniejszą na roku studentką. Wykładowca widząc, że kilka osób się spóźniło raz jeszcze sięgnął po listę obecności i pyta:
    - Kto z Państwa doszedł w trakcie zajęć?
    - Ja, dwa razy - odpowiedział student cały zarumieniony, spocony, rozmarzony i wpatrzony na siedzącą przed nim dziewczynę...

  • Szukanie radia

    Na plaży leży rozebrana, ładna dziewczyna.
    Obok niej położył się chłopak z radiem.
    Nastawiając radio, niby przypadkiem, pogładził ją po piersiach przekręcając sutki.
    - Ej, co robisz?!
    - Szukam Wolnej Europy...
    Dziewczyna spojrzała krytycznie na jego kąpielówki.
    - Z taką anteną to nawet Warszawy nie złapiesz...

  • Twardy chłopak w saunie

    Dziewczyna i chłopak wybrali się na saunę. Znali się dobrze bo studiowali ze sobą na roku. Kiedy weszli dziewczyna bez ogródek zdjęła ubranie i rozebrała się do naga. Chłopak pozostał zakryty ręcznikiem spod którego widać było spore wybrzuszenie. Dziewczyna mówiła do niego siedząc goła, ale on nie mógł się za bardzo skoncentrować. Po kilku minutach studentka stała i włożyła bikini.
    Dziewczyna: "Dobrze, wystarczy już. Idę na basen. Idziesz ze mną?
    Chłopak: "Ja jeszcze chwilę zostanę..."
    Dziewczyna: "No dobrze, będę czekała na basenie. Nie wiedziałam, że tak lubisz saunę"
    Chłopak cały spocony: "Lubię poczuć aż cały zmięknę"
    Dziewczyna: "Ok. chociaż powiem Ci, że tyle wytrzymać? Nieźle, Twardy jesteś!"
    Chłopak spojrzał w dół na swojego cały czas sterczącego siusiaka: "Oj, nawet nie wiesz jak, nawet nie wiesz jak..."

  • Folijka na siusiaku

    Mama z córką ustaliły, że idealnych kandydat na męża powinien być bogaty, głupi i nieruszany. Po pewnym czasie córka namierzyła taki okaz i opowiada o nim matce. Matka pyta więc:
    - Córuś, a on naprawdę taki bogaty?
    - Oj, mamuś, Ty byś widziała jakim smochodem jeździ... Bogaty, bogaty!
    - I głupi też jest?
    - Głupi, jak nie wiem. On poduszkę zamiast pod głowę, to mi pod du*ę podkłada!
    - No, a nieruszany?
    - Oj, mamuś pewnie, że nieruszany. Nawet jeszcze ma folijkę na siusiaku...

  • Taka sytuacja 3

    Był piątek.
    Wstałem o 9.00 i schodziłem po schodach z nadzieją, że żona przywita mnie prezentem, złoży mi życzenia. Niestety, tak się nie stało i zapomniała o moich urodzinach, z trudem mi odpowiedziała ''Dzień dobry'' i podała przypaloną jajecznicę. Miałem nadzieję, że dzieci przynajmniej będą pamiętać, a jedyne co zrobiły, to powiedziały, że chcą kieszonkowe. Ach. Wyszedłem strasznie przygnębiony do pracy. Gdy wszedłem do biura, uśmiechnięta sekretarka powiedziała: ''Dzień dobry, szefie, wszystkiego najlepszego''.
    Czułem się szczęśliwy, że ktoś o mnie pamiętał. Siedzę w pracy już kilka godzin, nagle moja sekretarka zapukała do drzwi i spytała, czy nie pójdziemy na miasto coś zjeść i uczcić ten dzień. Tego właśnie potrzebowałem i szybko się zgodziłem. Poszliśmy jednak na drinka do baru, wypiliśmy trochę Martini. Wracając do biura moja sekretarka zaproponowała, byśmy zostawili pracę i poszli do jej mieszkania. Kiedy weszliśmy do niej, zdjęła płaszcz i powiedziała:
    "Szefie, jeśli nie masz nic przeciwko, na chwilę pójdę do sypialni, ale zaraz będę z powrotem''.
    Poszła do sypialni, a po kilku minutach wyszła niosąc ogromny tort urodzinowy ... razem z moją żoną i dziećmi, dziesiątkami moich przyjaciół i współpracowników, wszyscy śpiewają "STO LAT, STO LAT''
    A ja k...., po prostu siedziałem na tej kanapie...Nagi, zakładając prezerwatywę.

  • Taka sytuacja...

    Poniedziałek
    Porwaliśmy samolot na lotnisku w Warszawie, pasażerowie jako zakładnicy. Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku.

    Wtorek
    Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami.

    Środa
    Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i
    pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów.
    Wypuściliśmy, a co tam.

    Czwartek
    Pasażerowie wrócili z zapasami wódki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą
    połowę pasażerów i pilotów.

    Piątek
    Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę
    znajomych. Impreza do rana.

    Sobota
    Do samolotu wpadł GROM. Z wódką. Balanga do poniedziałku.

    Poniedziałek
    Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest policja, są
    ratownicy, strażacy, nawet jacyś marynarze.

    Wtorek
    Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. GROM się nie zgadza.
    Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Krakowa. Z wódką.

    Środa
    Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę.

  • Deszcz

    Pewne plemię afrykańskie nawiedziła okrutna susza. Padając z pragnienia udali się do plemiennego szamana z prośbą o pomoc. Szaman ów wyszedł z lepianki i patrząc po tłumie współplemieńców pyta:  
    - Kto ma wodę?  
    Nikt się nie zgłasza to powtarza:  
    - Kto ma trochę wody?  
    Nieśmiało zgłasza się jeden z członków plemienia i podając bukłak wody mówi:  
    - Ja mam jeszcze trochę.  
    Szaman niewiele myśląc wylał wodę do miseczki, ściągnął koszulę i zaczął ją prać. Mieszkańcy wioski patrzyli ze zgrozą. Wyjął koszulę z wody, wykręcił i wodę wylał w krzaki. Znowu pyta:  
    - Kto ma jeszcze jakąś wodę?  
    Kolejny osobnik podając mu bukłak mówi:  
    - Mnie zostało jeszcze pół...  
    Szaman wziął wodę, wlał do miski i wypłukał koszulę. Wodę wylał, a koszulę powiesił na sznurku.  
    Kiedy mieszkańcy wioski chcieli się na niego rzucić zaczęły napływać ciężkie chmury i rozpadał się deszcz.  
    Szaman na to:  
    - Zawsze ku*wa pada jak pranie zrobię...