MEM

Marta Ewa M., 41 lat
Życie jest jak jajo – trzeba je znieść. ;) Knowledge is power.
razem:   thumb_up 2 042 thumb_down 10 mode_comment 154 visibility 137 231
  • – Kochanie,

    znalazłam pod łóżkiem naszego syna takie pisemko sado-maso. Wiesz, związani ludzie, maski, pejcze... – mówi żona do męża.  
    – No i co zrobimy?  
    – Nie wiem, ale bić go raczej nie powinniśmy...

  • Mysz spotyka łosia.

    Staje na przeciwko niego, wytrzeszcza oczy i mówi:  
    – Niesamowite...!  
    Po chwili zachodzi go od tyłu i mówi:  
    – Nieprawdopodobne...!  
    Znowu podbiega z przodu łosia i mówi:  
    – Niesamowite...!  
    Mysz jeszcze kilka razy powtarza te czynności, w końcu łoś nie wytrzymał i pyta:  
    – Mysza, o co ci chodzi?  
    Na to mysz ze zdumieniem:  
    – Takie jaja... I takie rogi...!

  • Kobiecina na 18 piętrze wieżowca trzepie dywan.

    Nagle moment nieuwagi i wyrzuciło ją z balkonu. Lecąc w dół, myśli sobie, jaka to głupia była i że szkoda przez taką głupotę umierać. Nagle złapał ją facet z 14 piętra:  
    – Ciągniesz? – pyta facet.
    – Nie! – krzyczy oburzona.  
    No to facet ją puścił wolno. Leci więc w dół i znowu myśli o swojej głupocie. Nagle ląduje na 10 piętrze w ramionach kolejnego faceta.  
    –  Pieprzysz się? – pyta facet.  
    –  Nie! – wrzeszczy oburzona.  
    I facet też puścił ją wolno. Lecąc, zaczęła się głośno modlić i prosić o kolejną szansę. I bum! Wylądowała w rękach faceta z 8 piętra. Nauczona wcześniejszymi przypadkami wrzasnęła natychmiast:  
    –  Pieprzę się i ciągnę!  
    –  Kurwa! – odwrzasnął facet z oburzeniem, i puścił ją wolno...

  • Siedzi facet w fotelu i je cukierki.

    Obok biega 3-letni synek i krzyczy:  
    – Tatuś nie daje cukierka! Tatuś nie daje cukierka!  
    A facet na to:
    – "Nie daje", to mamusia, a tatuś się nie dzieli...

  • Gość dostał się do nieba

    i po paru dniach, mocno rozczarowany idzie do św. Piotra na skargę:  

    – Czy to już wszystko, co ma mnie spotkać po uczciwym życiu? Czy nic więcej nie będzie się działo, tylko te piania anielskie i same nudy?  
    – No nie – odpowiada św. Piotr. – Co jakiś czas mamy wycieczki. Najbliższa będzie w przyszłą sobotę. Do piekła.  

    Facet zapisał się więc na tę wycieczkę i pojechał. A gdy się znalazł w piekle, nie wierzył własnym oczom. Jak w Monte Carlo – ruletka się kręci, panienki piękne, trunki się leją litrami, a na scenie przygrywa orkiestra...

    Po powrocie z wycieczki i oznajmił więc św. Piotrowi, że chciałby przenieść się do piekła na stałe.  

    – Owszem, zmiana lokalizacji jest możliwa – odrzekł mu Piotr. –  Ale tylko raz. Jeśli podejmiesz taką decyzję, to nie ma już powrotu.  
    – Nie ma sprawy. Jestem zdecydowany na 100%.  

    Odtransportowali więc go do piekła. Wchodzi. I cóż widzi? Kotły, smoła, jęki, łańcuchy…  

    Leci więc zaraz zdenerwowany do Lucyfera, opisuje mu, co widział na wycieczce, a co zastał teraz… A diabeł mu na to:  
    – Widzisz, kochany, bo co innego turystyka, a co innego emigracja!

  • Warto rozmawiać...

    –  Kochanie, poszłabyś ze mną na siłownię?  
    –  Myślisz, że jestem gruba?!  
    –  OK, jak nie chcesz...  
    –  I do tego leniwa?!!  
    –  Uspokój się.  
    –  Wmawiasz mi histerię?!!!  
    –  Wiesz, że nie o to chodzi!  
    –  Teraz twierdzisz, że przeinaczam prawdę?!  
    –  Nie! Po prostu nie musisz ze mną nigdzie iść!!!  
    –  A dlaczego tak ci zależy, żeby iść samemu...?

  • Pacjent u psychiatry.

    – Panie doktorze, ostatnio śnią mi się bohaterowie "Gwiezdnych wojen".  
    – A kiedy to się zaczęło?  
    – Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce...

  • Z pamiętnika studenta:

    Poniedziałek: Jestem głodny.
    Wtorek: Jestem głodny.
    Środa: Dostałem stypendium.
    Czwartek: Nic nie pamiętam.
    Piątek: Nic nie pamiętam.
    Sobota: Nic nie pamiętam.
    Niedziela: Nic nie pamiętam.
    Poniedziałek: Jestem głodny.

  • Anegdota lotnicza

    W przedwojennym lotnictwie polskim do nawigacji stosowano tzw. metodę "lotu obserwowanego". W skrócie polegało to na tym, że lecąc z jednego punktu do drugiego, należało obserwować leżące między tymi miejscami charakterystyczne punkty w terenie i kontrolować prędkość lotu oraz czas, żeby trafić do wyznaczonego przed startem miejsca lotu. W załogach lotniczych nie było wyszkolonego nawigatora, a tzw. obserwator, który obok swoich podstawowych zadań, jakimi była współpraca lotnictwa z armią lądową, pomagał pilotowi w orientacji w terenie. Z powodu prymitywności tej techniki, częstym było po prostu pobłądzenie załogi samolotu, która jakoś musiała odszukać punkty pozwalające znaleźć drogę. Pomocą w tym były m.in. tablice z nazwami miejscowości umieszczone na dworcach kolejowych, które można było dostrzec z niskiego pułapu.  

    Pewnego razu, w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, na ćwiczebny lot poleciał pilot z kandydatem na przyszłego obserwatora. Po iluś tam minutach lotu, początkujący obserwator zgubił drogę. Pilot podleciał więc nad pierwszą z brzegu linię kolejową, według której miał nadzieję dotrzeć do stacji kolejowej, gdzie po przeczytaniu tablicy z nazwą miejscowości, zorientowaliby się, gdzie się znajdują. Dolecieli nad jakiś dworzec, pilot obniżył lot, obserwator odczytał nazwę stacji, po czym zaczął szukać jej na mapie. Szukał, szukał. I nie znalazł. Bezradny pilot poleciał w kierunku Wisły, by wraz z nią dotrzeć w okolice Dęblina i trafić na lotnisko. Rzekę oczywiście znalazł, lotnisko też, wylądowali, i po wyjściu z samolotu pilot pyta:
    –  Nie mogłeś znaleźć na mapie stacji?
    –  Nie mogłem – odpowiedział kursant. – Miała jakąś idiotyczną nazwę, nie ma takiej na mapie.
    –  No to jak się ona nazywała?
    –  Cukier krzepi.

  • Redford, De Niro i Wodecki poszli do nieba.

    Tam słyszą głos Boga:
    – Robercie Redfordzie, pokój numer 36.
    Redford poszedł do wskazanego pokoju, otworzył drzwi. W pokoju siedziała bardzo brzydka baba a głos Boga oznajmił:
    – Za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole wieczność spędzisz w pokoju 36.
    Redford wszedł do pokoju, drzwi się za nim zamknęły.
    Znów odezwał się głos Boga:
    – Robercie De Niro, pokój 38.
    De Niro podszedł pod drzwi wskazanego pokoju, a w nim siedziała jeszcze brzydsza baba, zaś głos Boga oznajmił:
    – Za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole wieczność spędzisz w pokoju 38.
    Gdy drzwi pokoju za De Niro się zamknęły, głos Boga odezwał się ponownie:
    – Zbigniewie Wodecki, pokój numer 37.
    Wodecki otwarł drzwi pokoju 37, a tam młoda Claudia Schiffer. W tym momencie głos Boga powiedział:
    – Claudio Schiffer, za wszystkie grzechy popełnione na ziemskim padole...

  • I tak w kółko

    Przygotowania/próby do przedstawienia.

    Dzieci:  
    – Jestem wisienka!  
    – Jestem jabłuszko!  
    – Jestem pomidorek!  
    – Jestem debil!  
    Reżyser:  
    – Chłopczyku! Ile razy mam powtarzać? Jesteś BAKŁAŻANEK!  
    Dzieci:  
    – Jestem wisienka!  
    – Jestem jabłuszko!  
    – Jestem bakłażanek!  
    Reżyser:  
    – Chłopczyku! Jesteś debil! Pomidorek pierwszy idzie!

  • Tatry. Mgła jak mleko.

    Przy szlaku siedzi baca z turystą. Ćmią fajeczkę i papierosa:
    – Oj baco, baco...
    – Łoj turysto, turysto...
    – Oj lubicie wy owieczki, panie baco, lubicie...
    – Łoj, łodwalcie się! Nie trza było leźć w góry w tym kozuchu, panie turysto...