W zimny i deszczowy dzień stycznia 1962 roku jechał pociągiem, który przejeżdżając przez kanion, wykoleił się i wpadł do pobliskiej rzeki. Zginęło siedemnaście osób, jego wyciągnęła nieznana osoba i skończyło się tylko hipotermią i złamaną ręką.
Rok później, podczas swojej pierwszej i jedynej w życiu podróży samolotem, został wyrzucony, a właściwie wyssany, z maszyny z powodu awarii jej drzwi. Wylądował na stogu siana, samolot zaś rozbił się, a w katastrofie zginęło 19 osób.
Trzy lata od pamiętnej przejażdżki samolotem, jazda autobusem zakończyła się tragicznie... dla czterech osób, które utonęły w rzece, do której autobus ten się stoczył. On zaś wydostał się z niego i dopłynął do brzegu tylko z kilkoma siniakami i rozcięciami skóry.
Minęło kolejne cztery lata. W 1970 jego samochód zapalił się na trasie. Udało mu się uciec, zanim wyleciał w powietrze zbiornik paliwa.
Kolejny samochód zapalił mu się podczas jazdy w 1973. Zepsuta pompa paliwowa oblała paliwem silnik, nastąpił zapłon, a ogień poszedł do wnętrza kabiny przez wloty powietrza. Spaliło mu włosy, ale poza tym nic więcej mu się nie stało.
W 1995 roku został z kolei potrącony przez autobus w Zagrzebiu. Znów zakończyło się to drobnymi tylko obrażeniami.
Rok później, na zakręcie jednej z górskich dróg, udało mu się uniknąć czołowego zderzenia z ciężarówką ONZ-tu, dzięki skrętowi w barierkę drogi, która pod wpływem uderzenia jego samochodu ustąpiła i samochód spadł w przepaść. Z powodu niezapiętych pasów, działające na pojazd siły fizyczne wyrzuciły go przez okno i zawisł na drzewie, którego gałęzi udało mu się chwycić, dzięki czemu znów ocalał, a samochód poleciał dalej już oczywiście bez niego.
Do 2002 roku, kiedy osiągnął wiek 73 lat, miał za sobą cztery rozwody i żenił się po raz piąty.
A dwa dni po swoich siedemdziesiątych trzecich urodzinach wygrał na loterii 900 tysięcy euro.
Za pieniądze z wygranej kupił dwa domy i łódkę, a w 2010 roku rozdał swoim krewnym i przyjaciołom resztę pieniędzy z tej nagrody i powrócił do skromnego, oszczędnego życia. I tak żyje do dziś – za osiem lat będzie miał setkę.
Poznajcie szczęśliwego pechowca – Frane Selaka. Nauczyciela muzyki z Chorwacji.
źródło: internet
4 komentarze
Ja
Zmarł w 2016 roku w wieku 86lat. Coś ten news się nie klei
MEM
@Ja "Zmarł w 2016 roku w wieku 86lat. Coś ten news się nie klei"

News przecież nie obejmuje okresu w okolicach jego śmierci. Poza tym tekst powstał w maju tego roku, a ewentualne doniesienia o jego śmierci pojawiły się w internecie pod koniec listopada.
No a oprócz tego, każde szczęście kiedyś się kończy.
Krokodylek13
Korci mnie to. Znając tutaj poczucie humoru niektórych z Was, ciekawe, jakiego szczęśliwego pecha wymyślilibyście dla niego? Ja myślę, że w setne urodziny napije się wina. Opary alkoholu zapalą się i zacznie się palić jego ubranie. Szczęśliwie będzie mu się chciało sikać i ugasi pożar.
MEM
@Krokodylek13 "Korci mnie to. Znając tutaj poczucie humoru niektórych z Was, ciekawe, jakiego szczęśliwego pecha wymyślilibyście dla niego? Ja myślę, że w setne urodziny napije się wina. Opary alkoholu zapalą się i zacznie się palić jego ubranie. Szczęśliwie będzie mu się chciało sikać i ugasi pożar."
) na wolności. 
Cóż... Facet kupił sobie łódkę, nie? A patrząc po historii jego wypadków, na "statku" się jeszcze nie topił... Całe szczęście w tym, że w Chorwacji nie ma krokodyli (nomen omen
merlin
"Prawdopodobnie statystycznie są większe szanse na te kilka rozwodów niż na trafienie w totolotka. Więc niektórym faktycznie zostaje tylko pech"
Nie bądź taką realistką, popuść wodze fantazji. Zycie wtedy jest o wiele przyjemniejsze. Uwierz.!
MEM
@merlin "Nie bądź taką realistką, popuść wodze fantazji. Zycie wtedy jest o wiele przyjemniejsze. Uwierz.!"

Taaa... przyjemniejsze... Miłe złego początki. A na końcu pojawia się właśnie realizm i kopie człowieka centralnie w d...
I taka to przyjemność.
merlin
@MEM Marto! Wybacz ale chciałbym zadać Ci niedyskretne pytanie. Czy na co dzień paradujesz w habicie?
Jeśli tak, to jakiego koloru?
MEM
@merlin "Czy na co dzień paradujesz w habicie?"
A nawet może umożliwiać takie, których nie byłoby, gdyby nie rozsądek. 
Tzw. zdrowy rozsądek nie uniemożliwia zabawy.
merlin
To chyba o mnie!.
Jeszcze tylko kilka rozwodów i wygrana w lotto i też będę mówił, że jestem szczęśliwym pechowcem.
MEM
@merlin "To chyba o mnie!."

Jeśli miałeś okazję wylecieć z samolotu, spadać z samochodem w przepaść, czy lądować pociągiem w rzece, to tak.
"Jeszcze tylko kilka rozwodów i wygrana w lotto i też będę mówił, że jestem szczęśliwym pechowcem."
Prawdopodobnie statystycznie są większe szanse na te kilka rozwodów niż na trafienie w totolotka. Więc niektórym faktycznie zostaje tylko pech.
Ale wiesz. Zawsze możesz się bogato ożenić, a potem przy rozwodzie domagać alimentów.