Hiszpania: tajny agent policji uwodził katalońskie aktywistki
ŚWIAT
06.02.2023, 06:35
Maciej Stasiński
Pięć katalońskich aktywistek, które spotykały się z udającym anarchistę agentem hiszpańskiej policji, oskarża go przed sądem o wykorzystywanie seksualne i tortury. Kobiety przyznają, że dobrowolnie utrzymywały z nim kontakty seksualne, ale nie miały świadomości, że jest policjantem.
Agent przyjechał do Barcelony w 2020 r., kiedy trwały demonstracje nacjonalistów przeciw skazaniu kilkunastu przywódców katalońskich za próbę zamachu stanu. Pod przykryciem przeniknął w szeregi działaczy skrajnie lewicowych organizacji wspierających kataloński separatyzm. Przez dwa lata utrzymywał stosunki intymne z ośmioma kobietami z antykapitalistycznego ruchu CUP (Candidatura de Unidad Popular).
W listopadzie agent został wykryty i zniknął, a jego tożsamość i działalność w środowisku separatystów opisał portal La Directa, który zebrał świadectwa ośmiu kobiet. Teraz pięć z nich postanowiło pójść do sądu.
Kobiety uważają, że były „systematycznie wykorzystywane seksualnie" oraz „torturowane". Twierdzą, że agent był „szpiegiem Państwa" (tak nacjonaliści katalońscy nazywają Hiszpanię), który wywarł „instytucjonalną przemoc seksualną na kobietach, które wykorzystał, bo były bojowniczkami i aktywistkami". Pogwałcił ich „prawo do niebycia traktowanym okrutnie i nieludzko" – głosi pozew.
Wszystkie kobiety przyznają, że nie były gwałcone ani zmuszane do seksu i utrzymywały kontakty seksualne z agentem z własnej woli. Jednak podkreślają, że nigdy by tego nie zrobiły, gdyby wiedziały, że jest policjantem.
Pozew złożyła należąca do CUP katalońska organizacja pozarządowa Iridia, której są członkiniami, a która zajmuje się promocją praw człowieka.
CUP była jedną z najbardziej skrajnych partii zaangażowanych w przeprowadzenie przez nacjonalistyczne władze Katalonii nielegalnego referendum niepodległościowego w 2017 r., po którym kataloński parlament jednostronnie przegłosował deklarację niepodległości. Kilkunastu katalońskich przywódców zostało skazanych przez hiszpański sąd najwyższy na więzienie. Policja hiszpańska od tamtej pory infiltrowała środowiska separatystów katalońskich, żeby poznać ich plany.
Organizacja jest finansowana przez nacjonalistyczny rząd kataloński i w ostatnich latach dostała na swoją działalność około miliona euro dotacji.
Agent przeniknął do środowiska w znanym anarchistycznym ośrodku La Cinetika jako skromny monter instalacji klimatyzacyjnych. Szybko poznał wielu związanych z nacjonalistami antysystemowców i „okupas", czyli squattersów zajmujących puste budynki i kamienice. Brał udział w ich protestach, marszach, happeningach oraz prywatnych imprezach. Z ośmioma kobietami z ruchu nawiązał stosunki intymne.
- To skrajny przypadek działalności państwa, które nie zna granic – mówi Anais Franquesa z organizacji Iridia, prawniczka reprezentująca kobiety. – Państwo używa instytucjonalnej przemocy seksualnej. Wykorzystuje kobiety, żeby umocnić swoją władzę i penetrować ruchy społeczne.
- To była zwyczajna infiltracja policyjna w celu zdobycia potrzebnych informacji. Jeden z normalnych sposobów ich pozyskiwania – odpowiada rzecznik policji.
Sprawa agenta i skargi kobiet przetacza się od kilku dni przez media w Hiszpanii. Polemiki dotyczą i polityki, i prawa, i obyczajów. Co wolno policji, a czego nie? Czy policja ma prawo działać pod przykryciem przeciw organizacjom, które łamią prawo? Czy agent dopuścił się przestępstw, a jeśli tak, to jakich? Czy kobiety zostały uwiedzione, czy zostały sterroryzowane? Część komentatorów oburza się na działalność policji i wyraża współczucie dla kobiet, inni chwalą policję i kpią z aktywistek, którym zarzucają dwulicowość.
Pod wnioskiem o wyjaśnienia od szefa MSW Hiszpanii podpisały się zgodnie rządząca w Katalonii Republikańska Lewica Katalońska, Razem za Katalonię (partia ściganego byłego premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta, zbiegłego do Belgii 5 lat temu), antykapitaliści CUP, a także baskijscy separatyści EH Bildu, polityczni spadkobiercy terrorystów z ETA. Żądanie jest kłopotliwe dla socjalistycznego premiera Pedro Sancheza, który rządzi dzięki sojuszowi z nacjonalistami katalońskimi i baskijskimi.
źródło: wyborcza.pl/7,75399,29434489,hiszpania-tajny-agent-policji-uwodzil-katalonskie-aktywistki.html
1 komentarz
MEM· 10 lutego
W sumie "Kto (...) podstępem doprowadza inną osobę do obcowania płciowego,(...)".
Ale nie rozumiem tej debaty w hiszpańskim społeczeństwie na temat tego, że dowolna służba – w tym wypadku policja – używa do pracy operacyjnej agentów, którzy "na misji" podają się za tych, którymi nie są. O czym tu dyskutować? Przecież inaczej się nie da. No ma przyjść gliniarz do gangu, przedstawić się i zapytać o to, jakie przestępstwo dziś jest w planach do popełnienia? Ci "oburzeni" mają jakieś dziwnie naiwne jak na dorosłych i przynajmniej jako tako wyedukowanych ludzi wyobrażenie o rzeczywistości. I pewnie jeszcze domagają się wyników, czyli bezpieczeństwa i niskiej przestępczości, zabierając narzędzia niezbędne do osiągnięcia tego.
MrHyde· 10 lutego
@MEM Mnie rozbawił tylko dobór słów przez autora tekściku do gazety. Poza tym sprawa rzuca nowe światło (no, mgławe światełko) na charaker niektórych ruchów społecznych, wzgl. uczestników tychże ruchów, wzgl. wszystkich ruchów i uczesników, że w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby pobaraszkować, a nie zbawić Katalonię, pacyficzne walenie, czy klimat.
MEM· 10 lutego
@MrHyde "Poza tym sprawa rzuca nowe światło (no, mgławe światełko) na charaker niektórych ruchów społecznych, wzgl. uczestników tychże ruchów, wzgl. wszystkich ruchów i uczesników, że w gruncie rzeczy chodzi o to, żeby pobaraszkować, a nie zbawić Katalonię, pacyficzne walenie, czy klimat.
"
Przecież właściwie zawsze jest tak, że pobudkami do ludzkiego działania nie jest tylko sama "szlachetna sprawa" (a więc to nie tylko "niektóre ruchy społeczne" ), i nawet często jest tak, że nie ma w tym nic złego.
dowolnej organizacji czy ruchu nie muszą kolidować ze "zbawieniem Katalonii" albo z działalnością na rzecz klimatu, oni – w większości przynajmniej – nie ślubowali celibatu. (Co to? To już te "x" czasu po numerku nie można wrócić do przyklejania się do asfaltu na drodze?
). Jedno drugiemu nie przeszkadza. Do tego raczej naturalne jest to, że ludzie znajdują partnerów/partnerki (nawet jeśli tylko do przygodnego seksu) przede wszystkim wśród osób z własnego otoczenia. No bo gdzie indziej jak nie właśnie w swoim środowisku?
Zmieniają się tylko sceneria, postacie i zabawki.
A co w tym nowego?
Zresztą, przecież intymne relacje "członków i sympatyków"
Na tym świecie wszystko już było, i to dawno temu.