Otworzyłam oczy. Zobaczyłam sufit. Szary, nieznany sufit. Mimo, że mieszkam tu już jakiś czas, ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego miejsca. Zaczęłam rozmyślać.
Znowu trzeba iść do szkoły, w której przez kilka godzin nie odzywasz się, z nikim nie rozmawiasz, chyba, że nauczyciel zada ci pytanie.
Chociaż, zdarzało się to rzadko. Nauczyciele nie pytali mnie z żadnego przedmiotu ani razu. Nie czułam się odrzucona. Od czasu przeprowadzki nie odczuwałam żadnych uczuć.
No, może poza smutkiem. Lecz nie był on spowodowany odrzuceniem.
Wstałam z łóżka i poszłam na śniadanie. Niestety, rozlałam mleko i wysypałam płatki. Westchnęłam i zabrałam się za sprzątanie. Zajęło mi to dużo czasu i nie zdążyłam zjeść śniadania. Wybiegłam w pośpiechu z domu.
Mieszkałam daleko od szkoły i codziennie dojeżdżałam autobusem.
Stanęłam na przystanku. W końcu nadjechał autobus z numerem 7. Skasowałam bilet i usiadłam na wolnym miejscu przy oknie. Droga trwała 25 minut.
Wysiadłam i przeszłam przez ulicę. Moja szkoła była biała. Duża nowoczesna z wieloma oknami. Jednak wolałam moją starą szkołę. Całą w graffiti, zniszczoną szkołę podstawową nr.83...
Weszłam do szkoły i udałam się na drugie piętro, gdzie znajdowały się szafki klas 5 i 6. Moja szafka z numerem 16 była niebieska. Miałam w niej buty na zmianę i chowałam tam książki i zeszyty z przedmiotów, z których nic nie było zadane.
-Dzień dobry- rzekłam do pani od biologii, wchodząc do klasy.
Na tym przedmiocie siedziałam z Mają. Była kompletnym przeciwieństwem Artura. Uczyła się świetnie, ale nikt nie nazywał jej, , kujonką".
Lekcja zakończyła się na zadaniu domowym polegającym na wykonaniu opisu bakterii.
Kolejne lekcje mijały spokojnie, chociaż na przerwie przed ostatnią lekcją podszedł do mnie Artur.
-Słuchaj, yyyy...jak właściwie masz na imię?- zapytał z głupkowatą miną.
-Natalia- odrzekłam nieco zdziwiona.
-No tak. Zazapomniałem. Więc słuchaj Natala, jeśli chcesz zdobyć przyjaciół, zaprzyjaźnij się z Gosią- powiedział i odszedł.
Zdziwiłam się jeszcze bardziej. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę to zrobić. Postanowiłam poczekać do jutra. Musiałam to przemyśleć. Może w końcu czas znaleźć przyjaciół. Oswoić się z nową sytuacją. Przestać marzyć, że wrócę do tamtej szkoły.
Zawsze żyłam marzeniami, z którego żadne się nie spełniło.
Koniec z tym. Jutro zaczynam nowy rozdział. Znajdę przyjaciół. Zaakceptuję to, co mam. W końcu zacznę żyć jak człowiek.
Przynajmniej tak myślę, taką mam nadzieję. I znowu zaczęłam marzyć. Marzenia są nieodłączną częścią mnie.
Zacznę żyć, ale marzenia pozostaną na zawsze...
*Znowu dość krótkie, ale dokucza mi brak weny i czasu
Pozdrawiam i mam nadzieję, że się podoba :-)*
2 komentarze
agnes1709
Stylistyka zjechała w dół, co się stało? Pośpiech? I miało być dłuższe! Mimo to daję łapkę i czekam na kolejne (nie śpiesz się)!!!
p.s. "Od czasu przeprowadzki nie odczuwałam żadnych uczuć." - to "odczuwałam" nie brzmi dobrze. " Zmień albo "odczuwałam", lub zamiast "uczuć" daj np. "emocje", już będzie inaczej
Pozdrawiam!
Celig