Problem cz.2

Problem cz.2Otworzyłam oczy. Zobaczyłam sufit. Szary, nieznany sufit. Mimo, że mieszkam tu już jakiś czas, ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tego miejsca. Zaczęłam rozmyślać.  
Znowu trzeba iść do szkoły, w której przez kilka godzin nie odzywasz się, z nikim nie rozmawiasz, chyba, że nauczyciel zada ci pytanie.  
Chociaż, zdarzało się to rzadko. Nauczyciele nie pytali mnie z żadnego przedmiotu ani razu. Nie czułam się odrzucona. Od czasu przeprowadzki nie odczuwałam żadnych uczuć.  
No, może poza smutkiem. Lecz nie był on spowodowany odrzuceniem.  
Wstałam z łóżka i poszłam na śniadanie. Niestety, rozlałam mleko i wysypałam płatki. Westchnęłam i zabrałam się za sprzątanie. Zajęło mi to dużo czasu i nie zdążyłam zjeść śniadania. Wybiegłam w pośpiechu z domu.  
Mieszkałam daleko od szkoły i codziennie dojeżdżałam autobusem.  
Stanęłam na przystanku. W końcu nadjechał autobus z numerem 7. Skasowałam bilet i usiadłam na wolnym miejscu przy oknie. Droga trwała 25 minut.  
Wysiadłam i przeszłam przez ulicę. Moja szkoła była biała. Duża nowoczesna z wieloma oknami. Jednak wolałam moją starą szkołę. Całą w graffiti, zniszczoną szkołę podstawową nr.83...
Weszłam do szkoły i udałam się na drugie piętro, gdzie znajdowały się szafki klas 5 i 6. Moja szafka z numerem 16 była niebieska. Miałam w niej buty na zmianę i chowałam tam książki i zeszyty z przedmiotów, z których nic nie było zadane.  

-Dzień dobry- rzekłam do pani od biologii, wchodząc do klasy.  
Na tym przedmiocie siedziałam z Mają. Była kompletnym przeciwieństwem Artura. Uczyła się świetnie, ale nikt nie nazywał jej, , kujonką".
Lekcja zakończyła się na zadaniu domowym polegającym na wykonaniu opisu bakterii.  
Kolejne lekcje mijały spokojnie, chociaż na przerwie przed ostatnią lekcją podszedł do mnie Artur.  
-Słuchaj, yyyy...jak właściwie masz na imię?- zapytał z głupkowatą miną.  
-Natalia- odrzekłam nieco zdziwiona.
-No tak. Zazapomniałem. Więc słuchaj Natala, jeśli chcesz zdobyć przyjaciół, zaprzyjaźnij się z Gosią- powiedział i odszedł.  
Zdziwiłam się jeszcze bardziej. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę to zrobić. Postanowiłam poczekać do jutra. Musiałam to przemyśleć. Może w końcu czas znaleźć przyjaciół. Oswoić się z nową sytuacją. Przestać marzyć, że wrócę do tamtej szkoły.  
Zawsze żyłam marzeniami, z którego żadne się nie spełniło.  
Koniec z tym. Jutro zaczynam nowy rozdział. Znajdę przyjaciół. Zaakceptuję to, co mam. W końcu zacznę żyć jak człowiek.  
Przynajmniej tak myślę, taką mam nadzieję. I znowu zaczęłam marzyć. Marzenia są nieodłączną częścią mnie.  
Zacznę żyć, ale marzenia pozostaną na zawsze...




*Znowu dość krótkie, ale dokucza mi brak weny i czasu

Pozdrawiam i mam nadzieję, że się podoba :-)*

Celig

opublikowała opowiadanie w kategorii szkoła, użyła 499 słów i 2891 znaków.

2 komentarze

 
  • agnes1709

    Stylistyka zjechała w dół, co się stało? Pośpiech? I miało być dłuższe! :spanki: Mimo to daję łapkę i czekam na kolejne (nie śpiesz się)!!!
    p.s. "Od czasu przeprowadzki nie odczuwałam żadnych uczuć." - to "odczuwałam" nie brzmi dobrze. " Zmień albo "odczuwałam", lub zamiast "uczuć" daj np. "emocje", już będzie inaczej:D
    Pozdrawiam!

    10 cze 2017

  • Celig

    :rotfl:

    8 cze 2017