Zacząć wszystko od początku cz.23

Z dedykacją dla Misiaa14 i  DemonicEagle.  

Miłego czytania :)  
Siedzieliśmy w kuchni i obserwowaliśmy jak Kamil zachłannie wcina płatki. Obserwowałam zadowoloną, radosną twarz dziecka i czułam ból. Minuty mijały, a ja obawiałam się, że żaden cud się nie zdarzy i będę musiała go zranić. Nie chciałam tego. Nie chciałam znów patrzyć na łzy, rozpacz mojego synka. Położyłam rękę na brzuchu i uśmiechnęłam się do radosnej matki. Tak bardzo cieszyła się na wieść, że będzie miała kolejnego wnuka lub wnuczkę. Ona chyba jako jedyna z całej rodziny naprawdę ucieszyła się z mojej wiadomości i stwierdziła, że zdarzył się cud. Krzysiek nie powiedział nic. Widziałam radość w jego oczach, ale jako mężczyzna, przeżywał wszystko inaczej. Kamilowi nadal nic nie powiedziałam. Szukałam odpowiedniej chwili na rozmowę z synkiem, bo nie wiedziałam jak zareaguje. A Rob? no cóż z Robertem było bez zmian. Nadal nie rozmawialiśmy na temat, który odkładaliśmy w obawie o szczerą rozmowę. Mimo iż wczorajszej nocy, zmieniło się coś między nami, nadal wyczuwałam od niego chłód. Ten sam chłód, który zabijał moje nadzieje. Nie rozumiałam go. Przeczuwałam, że coś go dręczy, ale nie chciałam na niego naciskać. - Co powiecie na przejażdżkę? - usłyszałam ochrypnięty, zmęczony głos Roberta. Kamil przyjął jego propozycję bardzo optymistycznie a wręcz radośnie, a ja pokiwałam twierdząco głową. Czułam, że chcę z nami o czymś porozmawiać. Kochałam go. I miałam nadzieje, że i on mnie kocha. Jednak był jakiś inny, cichy, nie obecny, przygnębiony. Zupełnie jakby nosił w sercu jakiś ciężar, jakby coś przed nami ukrywał. Obawiałam się. Obawiałam się o nasza przyszłość i o przyszłość naszego dziecka. Obawiałam się o nas. Pół godziny później przy stole byłam tylko ja z mamą. Chociaż widziałam wahanie i strach w jej oczach, nie powiedziała nic. Nie byłam pewna, ale chyba i ona zauważyła, że coś się między nami zmieniło. - Macie jakieś problemy córeczko? - zapytała w końcu, a ja nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć. - Nie mamo - usłyszałam za sobą głos Roberta. - Wszystko jest okej - zapewnił, ale ani razu nie spojrzał nam w oczy. - Nie jest - wyszeptałam cicho, ale mamy już nie było. Patrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Nie wiem w którym momencie mama wyszła, ale przez okno zauważyłam jak biega wraz z Kamilem po dworze. - Złoty człowiek - wszeptał Robert, podążając za mną wzrokiem. Nic nie odpowiedziałam. Usiadłam z kubkiem gorącej kawy w ręku i patrzyłam zaciekawiona na twarz mężczyzny, z którym próbowałam ułożyć sobie życie. - Nie jest dobrze - wyszeptałam, ale nie byłam pewna, czy on to usłyszał. Usiadł obok mnie, wciąż nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Dopiero teraz to zauważyłam. Jego twarz postarzała się, jakby miał o dwadzieścia lat więcej. Pod oczami miał wory, świadczące o nie przespanej nocy, a jego oczy były tak smutne, jakby za chwilę miał stracić kogoś najcenniejszego. - Byłem głupcem - wyszeptał, a ja nie zaprzeczyłam. Cały czas był głupcem, bo niszczył coś, co było dla mnie najcenniejsze. Chciałam coś powiedzieć, ale do kuchni wszedł mój brat. Spojrzał na nas i od razu zauważył, że coś się stało, bo w jego oczach zobaczyłam żal. - Moje gratulację - wyszeptał dotykając mojego ramienia. - Dzięki szwagier - zaśmiał się Robert, podchodząc do mnie. Położył swoją rękę na moim brzuchu i po raz pierwszy odkąd powiedziałam mu o ciąży zobaczyłam radość w jego oczach. Może jednak nie wszystko stracone? - pomyślałam. Do mieszkania wbiegł zdyszany Kamil. Wziął do ręki szklankę z sokiem i pobiegł na dwór. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie jak Robert bawi się z naszym dzieckiem. - O której chcesz tam jechać? - zapytałam, wstając od stołu i zmywając szklankę, w której kilka minut temu była moja kawa. - Po obiedzie? - zapytał, zupełnie jakbym to ja miała zdecydować. Kiwnęłam głową, a on wyszedł z kuchni. Kilka chwil później zobaczyłam przez okno jak bawi się z moim synkiem. Kamil kopnął do niego piłkę a ten podbiegł do niego i wziął go na ręce. Po chwili Kamil pocałował go a Robert zaczął go na trawie łaskotać. Uwielbiałam jak bawili się tak razem. Uwielbiałam patrzeć na to, jak zbliżają się do siebie, jaka ogromna łączy ich więź. - Czemu do nich nie idziesz? - zapytała mama, przerywając moją obserwację. - Nie wiem - zawiesiłam głos, patrząc na uważną, skupioną twarz mamy. - Robert będzie wspaniałym ojcem - szepnęła i ponownie zostałam sama.
      ***
Kamil beztrosko biegał po plaży a my spacerowaliśmy. Zerkałem kąta oka na wystraszoną twarz Beth, ale nadal nie miałem odwagi by z nią szczerze porozmawiać. - Po co nas tu przywiozłeś? - zapytała, a ja spuściłem wzrok. Kamil biegał kilka metrów od nas i zbierał muszelki. Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie chwile z dzieciństwa. Mały, szczerbaty dzieciak biegał po plaży, szukając zaginionego skarbu, o którym ojciec opowiadał mu poprzedniej nocy. - Tato! Tato zobacz! - szepnął szarpiąc rękaw ojca. matka płakała, a w jej oczach ujrzał ból. - Nie teraz kochanie - ojciec próbował uśmiechnąć się do niego, ale doskonale wiedział, że ten uśmiech nie był prawdziwy. - Mamo! - usłyszałem głos Kamila.Spojrzałem na roześmianą, dumną twarz dziecka i poczułem ból. Jak mieliśmy mu o tym powiedzieć? - To właściwy czas - wyszeptałem, dając znak Beth, że powinniśmy to zrobić tu i teraz. Widziałem przerażenie w oczach kobiety. Pokiwała przecząco głową, a w jej oczach zobaczyłem łzy. - Nie, nie jeszcze nie - W jej drżącym głosie wyczułem błaganie. Kiwnąłem głową i stanowczo pociągnąłem ją w stronę dziecka. - Piękny okaz - wyszeptałem, zdając sobie sprawę, że zaraz życie dziecka wywróci się o sto osiemdziesiąt stopni. - Kochanie - zacząłem czułym, zatroskanym głosem. Wzrok dziecka skierował się ku górze a on patrzył mi głęboko w oczy. - Stało się coś? - zapytał zupełnie jakby przeczuwał całą sytuację. Zerknąłem na Beth, dodając jej w ten sposób odwagi. - Tomasz wyjeżdża. Twój tatuś wyjeżdża kochanie - powiedziała głaszcząc chłopca po głowie. - Dlaczego? - jego drobny głos zawiesił się. Chociaż próbował udawać twardego, w jego oczach widziałem ból. - Bo ne jest Ciebie godny synku - usłyszałem niemal drżący głos Beth. - Trudno - szepnął Kamil i ruszył dalej plażą, zbierać muszelki. - Pójdę za nim - usłyszałem głos kobiety. Złapałem ją za rękę, powstrzymując przed tym ruchem. Obserwowałem dziecko, ale pozwoliłem by pobył trochę sam. Chciałem dać mu trochę spokoju, bo doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że on próbuje być silny. Bałem się, że jak zobaczy matkę wybuchnie płaczem. Siedzieliśmy na kocyku i obserwowaliśmy kucącego chłopca. Głowę miał spuszczoną, ale nie widziałem by ocierał łzy. Byłem z niego dumny. Tak cholernie dumny, że stara się być twardy. - Muszę być przy nim - słyszałem ból w jej głosie. - Daj mu pobyć trochę samemu - wyszeptałem bez zastanowienia. - Zresztą my też powinniśmy o czymś porozmawiać. - szepnąłem, zbierając się na odwagę, by wreszcie wszystko jej wyznać. - Zabiłem kogoś - szepnęłam tak cicho, że nie zauważyłem drżącego, płaczącego tonu swojego głosu. Nasze oczy się spotkały. Próbowałem ją dotknąć, wytłumaczyć, ale zabrakło mi odwagi. Już chciała coś powiedzieć, gdy usłyszeliśmy szloch Kamilka. Oboje wstaliśmy z kocyka i pobiegliśmy w jego stronę.  
              *****
Klęczałem na zimnym piasku, czując pod kolanami małe kamyczki. Trzymałem w ręku muszelkę, którą przed kilkoma minutami podniosłem z ziemi. Wciąż w uszach miałem słowa mamusi i nie wiedziałem dlaczego tak się dzieje. Tatuś wyjeżdżał, a ja ponownie go traciłem. Nie chciał mnie i teraz to wiedziałem. Nie kochał bo jak inaczej mógłby tak postępować? Chciałem, próbowałem być twardy, ale oczy zaczęły mnie szczypać i w końcu nie wytrzymałem. Wybuchnąłem nie pohamowanym płaczem a po chwili poczułem delikatne, ciepłe ramiona mamy. - Kochanie - usłyszałem jej cichy głos. - Dlaczego się ze mną nie pożegnał? - zapytałem, nie spuszczając z niej wzroku. Widziałem ból i szal w jej oczach. Kiwnęła bezradnie ramieniem i spuściła wzrok. - Po prostu spieszyło mu się - usłyszałem głos Roberta. Spojrzałem na mężczyznę, który w ostatnich dniach zastępował mi ojca i przytuliłem się do niego. Wtuliłem zachłannie swoje ciało do niego, a jego ciepłe dłonie schowały mnie w swoich ramionach. Nie wiem jak długo płakałem. Klęczeliśmy tak kilka minut, a ja czułem ciepłe ramionach mamy i Roba. Oswobodziłem się z ich uścisku i spojrzałem mężczyźnie w oczy. - Ty mnie nie zostawisz prawda? nie zostawisz mnie tato? - zapytałem, czując jak z moich oczów wylatują łzy. - Nie zostawię - usłyszałem jego zapewnienie i spojrzałem na smutny wzrok mamy. - Nie zostawię - szepnął ponownie, przytulając mnie tak, jakbym miał zaraz zniknąć. - Nie tak mocno tato! - szepnąłem i zaśmiałem się. Mężczyzna puścił mnie z ramion i spojrzał smutnym wzrokiem na mamę. - Wracajmy - szepnął i zabierając wszystkie rzeczy ruszyliśmy w stronę samochodu. CDN

Mam nadzieję, że chociaż troszkę spodobała Wam się ta część :) Kolejna pojawi się w następnym tygodniu :) Pozdrawiam :)

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1843 słów i 9646 znaków, zaktualizowała 11 wrz 2015.

6 komentarzy

 
  • Misiaa14

    Beth*

    11 wrz 2015

  • Misiaa14

    Cudowne kochana  ale...niech  Betch wybaczy mu to że  zabił kogoś  itp ...

    11 wrz 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Wybaczy, wybaczy <3

    23 wrz 2015

  • DemonicEagle

    jest super,a nie jakieś 'chociaż troszkę spodobała' ;)

    11 wrz 2015

  • agusia16248

    @DemonicEagle Ojj chciałam być skromna :D

    11 wrz 2015

  • DemonicEagle

    @agusia16248 eee skromność przereklamowana :P

    11 wrz 2015

  • agusia16248

    @DemonicEagle Jednak cieszę się, że się spodobało. Tym bardziej, że zbliżamy się powoli do końca opowiadania

    11 wrz 2015

  • DemonicEagle

    @agusia16248 z tym końcem to się nie śpiesz :D

    11 wrz 2015

  • Domiii

    Cudownee  <3

    11 wrz 2015

  • agusia16248

    @Domiii Dziękuje kolejna część zadedykowana będzie Tobie droga czytelniczko :)

    11 wrz 2015

  • Pina

    Super:)

    11 wrz 2015

  • agusia16248

    @Pina Dziękuje i cieszę się, że się podobało :)

    11 wrz 2015

  • NataliaO

    fajnie, fajny rozdział ;)

    11 wrz 2015

  • agusia16248

    @NataliaO Dziękuje :)

    11 wrz 2015