Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.25 - Ostatnia

Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.25 - OstatniaJeszcze tego samego dnia, jako przyszła matka opuściłam teren szpitala. Zrobione mi zbędne badania wykazały, że był to szósty tydzień. Chociaż była to jeszcze wczesna ciąża i wszystko mogło się zdarzyć, nadal nie wierzyłam we własne szczęście. Z jednej strony czułam ten dziwny lęk, ten, który nie chciał minąć, strach jak sobie poradzę, czy powinnam, ale z drugiej radości nie było końca. Suzy musiała jeszcze zostać, by sprawdzić, czy dziecko nie będzie miało żółtaczki. Pasowało nam to, bo chcieliśmy przygotować wszystko na ich przyjazd, na pojawienie się dziecka w domu, na pojawienie się nowego członka rodziny.
- Córeczko - odezwał się ojciec wzruszonym głosem. Nic nie powiedziałam. Patrzyłam na rodziców i wciąż tak bardzo trudno było mi w to wszystko uwierzyć. Miałam wszystko to, co kobieta może pragnąć. Wreszcie po tylu latach, po tylu wydarzeniach, po tylu wylanych łzach odzyskałam dozgonną miłość rodziców, miłość, której brakowało mi bardziej niż sądziłam, za którą tęskniłam latami, płakałam. Nie chciałam wracać do tego co było, do wszystkich złych wydarzeń, teraz nie miało to znaczenia.Miałam wspaniałą siostrę, która zrobiła dla mnie o wiele więcej niż mogłabym sobie wymarzyć. Miałam cudownego faceta, który cały czas dumnie krążył u mego boku i miałam jeszcze coś, coś czego brakowało mi latami, o czym bez przerwy marzyłam - dziecko. Wreszcie mogłam powiedzieć, że jestem spełniona jako kobieta, że wreszcie po tylu wydarzeniach uśmiechnął się do mnie los, chociaż może uśmiechnął się wtedy, gdy w progu Suzy mieszkania stanął Sławek i bez ostrzeżenia wkradł się do mego serca? gdyby nie on, nie wiem kim byłabym teraz, co bym robiła. Gdyby nie on nie potrafiłabym dostrzec tego, co dostrzegłam teraz, a czego nie widziałam kiedyś. Zmienił mnie, teraz mogę powiedzieć to na głos Sławek mnie zmienił, a ja pragnęłam tej zmiany. - Jak dobrze widzieć Cię taką uśmiechniętą - powiedziała mama. W samochodzie wciąż byłam tak bardzo zaskoczona tym co się ostatnio działo w moim życiu, byłam trochę zmęczona nagłymi zmianami, ale nie chciałam się zatrzymywać. Dość czasu poświęciłam stojąc w miejscu. Kiedyś, gdy opuszczałam te więzienne mury nigdy nie przypuszczałabym, że będę potrafiła wybaczyć moim oprawcom. Wtedy jeszcze nie przepuszczałam, że wszystko tak dobrze się ułoży. Teraz potrafiłam przebaczyć mecenasowi Konradowi i jego koledze. Teraz potrafiłam zamknąć tamten rozdział i powiedzieć wybaczam. Wiedziałam, że takiego samego wybaczenia potrzebuję od żony faceta, którego zamordowałam. Nie chciałam jej nachodzić, nie chciałam rozdrapywać starych ran dlatego też postanowiłam napisać jej tylko list. długi list, w którym wszystko jej wyjaśniam. Nie wiem dlaczego akurat teraz do tego wracam, ale chyba tak naprawdę potrzebuję jej rozgrzeszenia by już na dobre zamknąć to i zostawić za sobą.
- Muszę coś załatwić - głos Sławka wyrwał mnie z zamyślenia.
- Kiedy będziesz? - zapytałam chcąc każdą minutę swojego życia spędzać z nim.
- Nie spiesz się my z nią zostaniemy - wtrąciła się mama, a Sławek tylko się uśmiechnął. Weszliśmy do mieszkania, zrobiłam nam coś do picia i Sławek pojechał. - Kochasz go prawda? - spytała mama. Spojrzałam na nią, nie bardzo wiedząc o kogo pyta, o Sławka, czy o Pawła.  
- Chyba tak naprawdę obu ich kocham. Tylko, że Pawła już nie ma a ja teraz muszę ruszyć dalej, dla dziecka - wyznałam. Mama nic już nie powiedziała. Ojciec podszedł i przytulił mnie wyraźnie wzruszony.
- Mamy nową szansę i obiecuję, że wykorzystamy ją - uśmiechnął się.

Sławek zjawił się w drzwiach mieszkania całkiem przybity. Chociaż chciałam zapytać co się stało, co takiego się wydarzyło milczałam. Chciałam zrobić to, co on robił przez te wszystkie miesiące, chciałam być dla niego taką podporą, którą on był dla mnie przez tak bardzo trudny czas.  
- To nie jest moje dziecko - blada twarz wciąż była nieruchomo. Nie od razu zrozumiałam o czym on mówi, ale po chwili domyśliłam się, że chodziło mu o córkę z byłą żoną. - To nie jest moja córka. Widziałem badania, ta franca mnie zdradziła - jego głos drżał. Chciałam coś powiedzieć, chciałam zabrać od niego ból, ale nie potrafiłam. Nie wiem jak długo siedzieliśmy przytuleni w salonie, ale dopiero zamykające drzwi uświadomiły nas, że nie byliśmy sami. Rodzice jakby wyczuwali zaistniałą sytuację zmyli się z domu zostawiając nas samych.  
- Sławek - chciałam coś powiedzieć, chciałam jakimiś słowami pocieszyć go, ale nie potrafiłam. Po prostu wtuliłam się w jego ramiona i kołysałam go tak długi czas. Nie pamiętam jak długo siedzieliśmy w ten sposób, nie pamiętam jak długo oboje płakaliśmy. On - ponieważ został zraniony Ja- ponieważ płakał on.  
- Tak bardzo cieszę się, że Cię mam - usłyszałam w pewnej chwili.  
- Kochanie tak bardzo mi przykro, tak bardzo mi przykro - szeptałam.

Chociaż chciałam przełożyć imprezę, Sławek uparł się bym się nie wygłupiała. Wiedziałam jak bardzo przeżył wiadomość sprzed trzech dni, ale udawał twardego. Byłam z niego tak bardzo cholernie dumna, ale też cierpiałam wraz z nim. Wiedziałam jak wiele dla niego znaczyło dziecko z poprzedniego małżeństwa, jak bardzo przeżywał to, że nie mógł się z nią zobaczyć, a teraz okazało się, że córka wcale nie była jego. Suzy wróciła do domu po trzech dniach. Malutka była prześliczna. Nigdy nie widziałam coś równie piękniejszego niż córka mojej siostry. Skradła nasze serca, gdy tylko ją ujrzeliśmy, nawet Sławek mimo wszystko nie mógł się nadziwić tej małej i był nią kompletnie oczarowany. To utwierdziło mnie tylko w przekonaniu, że Sławek będzie wspaniałych ojcem dla naszego dziecka.
- Tak bardzo się cieszę Kaju - usłyszałam czuły głos siostry. Pamiętałam naszą rozmowę, smutek w jej oczach, gdy przyjechałam do niej tamtego dnia. Wtedy nie wierzyłam, że cokolwiek spotka nas dobrego, a teraz żyłam w tym mieście, gdzie odnalazłam swój dom, swój malutkie miejsce na ziemi przy boku osób których kochałam i którzy kochali mnie. Sławka przyjaciela córka miała się coraz lepiej. W zasadzie na dniach opuszczała szpital, jej ojciec dzwonił do nas niemal codziennie, a ostatnio Sławek przekazał mu wspaniałe wieści. List napisany do kobiety, zapewne już do niej doszedł, ale nie spodziewałam się odpowiedzi. Nie liczyłam na nią.
- Chodź - Sławek wziął mnie za rękę i wyprowadził z mieszkania, w którym wszyscy z takim zachwytem podziwiali małego członka rodziny. - Kochanie wiem, że to pewnie cię zaskoczy, ale czy wyjdziesz za mnie? zgodzisz się zostać moją żoną? - usłyszałam. Sławek klękał przede mną trzymając w ręce pudełko z przepięknym pierścionkiem, a ja miałam łzy w oczach. Nie wiedziałam co powiedzieć, tak bardzo wzruszyła mnie ta chwila.
- Tak - mój głos drżał. Nie wiem czy przepełniony był strachem, czy emocjami. Starałam się uspokoić dla dobra dziecka, musiałam trochę zwolnić, zwolnić u boku kogoś, kogo już nigdy nie chciałam stracić. - Kocham Cię - wyznałam cicho.
- Ja ciebie też kocham - dostałam w odpowiedzi. Wróciliśmy na przyjęcie. Jak się okazało nasza rodzina widziała całą scenę za okna. Gdy weszliśmy do salonu, zaczęły się okrzyki radości, szczęścia i gratulację. Widziałam szczerą radość w ich oczach.
- No skarbie tak bardzo się cieszę - rzekła Suzy i mocno mnie przytuliła. Nie pozwoliłam jej się tak szybko wyrwać. Mimo, że nie tak dawno się widzieliśmy, tęskniłam za nią.
- Dziękuję Ci. Gdyby nie Ty. Gdyby nie twoje poświęcenia, starania, gdybyś mnie nie uratowała - do moich oczu napłynęły łzy.  
- Daj spokój - przerwała mi trzymając dziecko na rękach. - Zrobiłam to bo zwyczajnie Cię kochałam. Zrobiłam to z miłości do ciebie siostrzyczko. Kocham Cię - wyznała. Chciałam coś powiedzieć, ale napływające łzy do oczu uniemożliwiły mi to.
- Ja też Was kocham - odpowiedziałam z promiennym uśmiechem. Czego mogłam więcej pragnąć od życia?

       Jakiś czas później

Nigdy nie sądziłam, że mamy w sobie takie pokłady miłości, że można kogoś tak bardzo kochać, tak bardzo chcieć chronić za wszelką cenę. Teraz, gdy już zmęczona, spocona, ale tak bardzo szczęśliwa trzymałam malutkie, owinięte dziecko, gdy trzymałam córkę w ramionach radości i łez wzruszenia nie było końca. Nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek pokocham jeszcze jakiegoś mężczyznę, nie sądziłam, że po stracie Pawła, będzie to jeszcze kiedyś możliwe. Teraz siedziałam obok mężczyzny, w którym pokładałam swoje życie, plany, marzenia i nie wyobrażałam sobie, by mogło stać się cokolwiek, co zakłóci nasz spokój. Urodziłam zdrową, śliczną córeczkę. Tak wyczekiwaną, tak wytęsknioną, że nadal nie wierzyłam, że z nami jest. Wiedziałam jak damy jej na imię, przecież już wtedy, gdy przyśnił mi się Paweł, gdy widziałam dziecko, identyczne dziecko do mojego już wtedy wiedziałam. Musiałam dać jej imię córki. Nie wiem dlaczego, ale czułam, że oboje z Pawłem by sobie tego życzyli. Sławek nie zadawał pytań, ale miała dziwne wrażenie, że skądś wie. Nie sprzeciwiał się, zupełnie godząc się na to imię. Widziałam jak bardzo jest tym wszystkim wzruszony, jak bardzo jest szczęśliwy. Gdy tylko pomyślałam co mnie ominęło, co straciłam, tracąc przy tym dziecko czułam jak moje serce znów się rozpada, jak przypominałam sobie Pawła w szpitalnej sali, jak widziałam go w trumnie, czułam jak zapadam się w sobie, jak lecę w nicość. Jednak wystarczyło jedno spojrzenie na dziecko, dziecko które zamierzałam trzymać w ramionach prawie nom stop, jakbym w ten sposób wierzyła, że mogę ochronić ją przed każdym złem świata.Wiedziałam, że nic nie stało się bez powodu. Nie zastanawiałam się dlaczego musiałam stracić Pawła, dlaczego musiałam stracić nasze dziecko, by urodzić to. Jedno wiedziałam na pewno, nigdy, naprawdę nigdy nie przestanę ich kochać. Zawsze to Paweł, zawsze to nasza córka będzie ukryta na dnie mego serca, zawsze będą tak samo ważni jak ukochani z mojego teraźniejszego życia. Zamierzałam jeździć na ich grób jak tylko będzie to możliwe, zamierzałam od małego uświadamiać moją córkę, że na cmentarzu leży jej mała siostrzyczka, która jest naszym aniołkiem. Chociaż musiałam ułożyć sobie życie od nowa, chociaż w zasadzie już to zrobiłam, nigdy nie uda mi się zapomnieć o nich. Sławek był tego świadomy i chyba akceptował ten fakt.
- Nasza mała Asieńka - patrzyłam w oczy Sławomira i uśmiechałam się.Byłam wdzięczna Bogu za wszystko co miałam, ale chyba najbardziej za to, że miałam córkę, którą postanowiłam chronić za wszelką cenę.
- Kocham Was - dodałam. - Ja też Was kocham moje małe skarby - usłyszałam radosny głos ukochanego mężczyzny by po chwili poczuć jego delikatne i miękkie usta na swoich.


                 Epilog  

Po raz pierwszy od tygodnia złamałam swoją obietnicę i zostawiłam malutką samą. Chciałam zabrać ją ze sobą, ale później uświadomiłam sobie, że to jeszcze za wcześnie. Chociaż Sławek rozumiał mnie, chociaż nie mówił nic byłam mu bardzo wdzięczna. To tak wiele dla mnie znaczyło. Poprosiłam by został w samochodzie, a sama udałam się na ich grób. Chciałam ten ostatni raz pobyć tam sama, porozmawiać z nimi i przeprosić za wszystko co się stało. Brakowało mi ich. Były dni, gdy bez przerwy myślałam o Pawle, o tym jak wyglądałoby nasze życie gdybym nie szła tamtymi skrótami. Były dni, gdy zżerało mnie poczucie winy, że nie dotrzymałam słowa obiecanemu dziecku. Chyba tak naprawdę nadal nie pozbierałam się po tej tragedii.Naprawdę chciałam coś zmienić. Dlatego musiałam tu iść, musiałam z nimi porozmawiać. Zapaliłam znicz i spojrzałam na małą fotografię, którą nie tak dawno założyli na grobie. Specjalnie wybrałam najlepsze zdjęcie, by zawsze móc zobaczyć jego uśmiechniętą twarz. Kochałam go.
- Kochanie tak wiele zmieniło się w moim życiu w ciągu ostatnich miesięcy. Jednak ty dobrze wiesz, że nie ma dnia bym o Tobie, o nas nie myślała. Zadręczam się, wciąż wszystko rozpamiętuje. Mam wrażenie, że Was zawiodłam.- zatrzymałam się by zetrzeć z policzka łzy. - kocham cię Paweł. Kocham i to się nigdy nie zmieni, ale muszę ruszyć z miejsca, tylko jak skoro wszystko mi o Tobie przypomina? skoro nie potrafię sobie wybaczyć, czuję się winna? jak mam o Tobie zapomnieć. - rzekłam. - Chciałabym żebyś ostatni raz dał mi jakiś znak, ostatni raz poradził mi co mam robić, jak dalej żyć? Nigdy o Tobie nie zapomnę, ale to zaczyna robić się już chore. Dlatego mam nadzieje, że zrozumiesz i wybaczysz mi to, że zacznę przychodzić tu rzadziej. To w pewnym sensie moje pożegnanie. Pewnie już sam wiesz, że wychodzę za mąż. Mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe. Przecież znam Cię i wiem, że na pewno dostałabym twoje błogosławieństwo. Wiem, że zrozumiałbyś i ucieszył się z tego, że staram się być szczęśliwa. Kocham Cię Pawle.Kocham i to się nigdy nie zmieni - dodałam. Podeszłam do grobu dziecka i zapaliłam kilka zniczy.
- Dziecinko tak bardzo bym chciała, żebyś poznała swoją siostrzyczkę. Ona jest cudowna, ale pewnie to wiesz. Obserwujesz nas z góry i chronisz. Kocham cię dziecko, kocham i nigdy przenigdy nie przestanę. Wciąż mam wrażenie, że nie zrobiłam wszystkiego, że mogłam Cię chronić, że mogłam zrobić coś, cokolwiek byś była tu ze mną, wciąż mam wrażenie, że zawaliłam. Nie chcę byś pomyślała, że skoro mam rodzinę przestałam kochać Ciebie, albo twojego tatę, to nie prawda - zapłakałam. - Boże nie rozumiem dlaczego Cię utraciłam. Dlaczego nie mogę mieć cię przy sobie, dlaczego musiałaś odejść z tego świata. Widziałam Cię. Widziałam Cię we śnie i wiem, że to była jawa, przyszłaś do mnie i podałaś mi swoją siostrę. Domyślam się, że to twoje błogosławieństwo znak, że pozwalasz mi ułożyć sobie życie, ale ja tego nie chcę. Chyba nie potrafię żyć bez Ciebie słońce. Nie rozumiem dlaczego mnie też nie zabili, dlaczego odebrali mi tylko ciebie. Wiesz nie potrafię się z tym pogodzić. Kocham Cię. Czy jesteś pewna mojej miłości do ciebie? a może po prostu nie zasługiwałam na Ciebie? może odebrano mi cię nim się urodziłaś, bo nie byłam godna nazywać się twoją matką?  
- Nie mów tak! - usłyszałam podniesiony głos Sławka. Odwróciłam się do ukochanego i spojrzałam mu w oczy. Płakał, oboje płakaliśmy. - Dlaczego nie powiedziałaś, że nie możesz się z tym pogodzić? dlaczego nie powiedziałaś co czujesz? - usłyszałam.  
- Bo bałam się przyznać do swojej słabości. Jesteście tacy szczęśliwi - wyznałam.
- Kaja masz prawo tak się czuć. Masz prawo cierpieć, tym bardziej teraz, tym bardziej po urodzeniu. Jesteś cudowną matką i byłabyś cudowna dla tego aniołka. Tak się stało, nie ma co do tego wracać. - Chodź wracajmy do domu - powiedział. Kiwnęłam głową. Ostatni raz spojrzałam na groby ukochanych osób i podałam Sławkowi rękę. Miał rację. Czas ruszyć z miejsca, czas przyznać się do sowich słabości, czas wrócić do dziecka, przecież tam miałam kogoś, kto potrzebował mnie bardziej niż wszyscy inni. Mała istotka była ode mnie zależna a ja jako matka musiałam dać z siebie wszystko. Byłam to winna nie tylko jej, ale mojej drugiej córce i Pawłowi, który mimo tego, że był w niebie przecież wciąż we mnie wierzył.
- Ty i nasza córka jesteście dla mnie najważniejsi - wyznałam. - Kochanie nie masz nic przeciwko, że w moich myślach i sercu wciąż jest Paweł i nasze dziecko? nie wiem nie boli Cię to? - zapytałam.
- Nie. Rozumiem Cię. Nie mogę mieć pretensji o to co czujesz. Nie mam do tego prawa - usłyszałam.  
- Już za tydzień będziesz miał. Za tydzień będę twoją żoną kochanie - roześmiałam się.
- Nareszcie - wyznał z uśmiechem. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już na miejscu. Umyłam ręce i podeszłam do łóżeczka. Nasza córka spała smacznie uśmiechając się do aniołka. Wiedziałam, że w tym momencie, w tym domu, w tej chwili mam wszystko czego pragnę.

                                                - Koniec -  


Kochani tak oto zakończyliśmy opowiadanie. Mam nadzieje,że podobała Wam się ta historia i dziękuję za to,że byliście ze mną. Wiem, czasem było ciężko, ale mimo wszystko chciałabym podziękować tym czytelnikom, co mimo wszystko śledzili to opowiadania. Jesteście najlepsi. Dziękuję Wam. Pozdrawiam Agusia

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3178 słów i 16982 znaków, zaktualizowała 26 maj 2017.

4 komentarze

 
  • Justys20

    <3  <3  <3

    28 maj 2017

  • ansik

    Szkoda że to konie.????

    27 maj 2017

  • KatiaZula

    Przepiękne zakończenie <3 Wreszcie Kaja znalazła swoje miejsce na ziemi <3

    26 maj 2017

  • agusia16248

    @KatiaZula Dziękuje bardzo <3

    26 maj 2017

  • KatiaZula

    @agusia16248 mam nadzieję, że teraz zabierzesz się za coś nowego, bo piszesz fantastycznie <3

    26 maj 2017

  • agusia16248

    @KatiaZula Nie tak dobrze jak Ty,ale dziękuje. Tak mam już coś nowego, ale chyba nie będę jeszcze wstawiać tylko skończę tamte.

    26 maj 2017

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością :* :) :*

    26 maj 2017

  • agusia16248

    @cukiereczek1 Kochana kolejnej nie będzie. To już jest zakończenie opowiadania

    26 maj 2017

  • cukiereczek1

    @agusia16248 sorry ale jak czytałam nie było epilogu ale już przeczytałam . I super opowiadanie :* :)

    26 maj 2017

  • agusia16248

    @cukiereczek1 Dziękuję

    26 maj 2017

  • agusia16248

    @cukiereczek1 Wiem,że nie było epilogu bo ja piszę na bieżąco po fragmencie

    26 maj 2017