Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.2

Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.22,  

Moja dłoń mierzyła pistoletem w jego czoło, w oczach znajdował się strach. Nacisnęłam spust i jedna kula wstrzeliła w jego stronę.
- Nie Kaju! - usłyszałam głos mężczyzny. Spojrzałam w jego brązowe oczy i poczułam ból. - Co ty najlepszego zrobiłaś? Mężczyzna leżał martwy na ziemi a ja stałam nad jego ciałem z pistoletem w ręku. - Uciekaj! krzyknął. Nie odwracałam się za siebie. Nie zareagowałam. Biegłam ile sił w nogach ze świadomością, że chcę wziąć moją winę na siebie.

       ***
Przebudziłam się nerwowo rozglądając po pociągu. Para na przeciwko mnie wesoło gawędziła, a ja zdałam sobie sprawę, że był to tylko zły sen. Wzięłam kilka głębokich wdechów i przymknęłam oczy. Zbliżaliśmy się do Wrocławia. Wielkie miasto aż tętniło życiem. Słonce powoli zachodziło zabierając ze sobą promienie. Uśmiechnęłam się do siebie i pomyślałam o siostrzyczce. Suzy nie widziałam już z pół roku. Chociaż tak bardzo chciała, nie mogła wyrwać się z pracy. Pracowała w największym salonie fryzjerskim w tym mieście i miałam nadzieje, że z czasem i ja coś tu znajdę. No bo przecież jak nie tu, to gdzie? w małym miasteczku, gdzie każdy mnie zna? nie było szans bym dostała zatrudnienie po wyroku. Nikt o mądrych zmysłach nie zatrudnił by kogoś, kto zabił swojego szefa. Powoli dojeżdżaliśmy na dworzec. Wrocław pokazywał uroki miasta, a ja tak bardzo chciałam opuścić pociąg. Nie mogłam doczekać się spotkania z siostrą, zwiedzania i beztroski, jaką mogłam tu przeżywać. Sama myśl, że byłam z dala od tego miasta, z dala od chłopaka, o którym chciałam zapomnieć, z dala od rodziców, których zraniłam, czułam jakiś dziwny spokój w sercu. Miałam jeszcze dwa nazwiska. Dwie osoby, których musiałam się pozbyć. Musiałam zabić. Zamierzałam teraz na to lepiej się przygotować. Zamierzałam po prostu doprowadzić wszystko do perfekcji. Zastanawiałam się tez, czy po prostu kogoś nie wynająć. Tutaj w wielkim mieście wszystko wydawało mi się prostsze. Dojeżdżaliśmy do dworca. Pociąg zatrzymał się i pasażerowie powoli zaczęli wstawać z miejsc. Każdy pchał się do wyjścia, co spowodowało małe zamieszanie. Ja zamierzałam poczekać. Nie chciałam cisnąć się przez tłum, który prawie rzucił się w stronę wyjścia. Wielkie miasto wita! pomyślałam w duchu, uśmiechając się sama do siebie. Po kilku minutach, gdy pociąg był prawie pusty zabrałam bagaż i ruszyłam w stronę wyjścia. Po chwili opuszczałam maszynę i cieszyłam się z uroku mojego ulubionego miasta.Znałam trochę Wrocław, Może nie aż za dobrze, bo nigdy tu nie mieszkałam, ale czasami lubiłam przyjeżdżać to do kumpla, który od dwóch lat siedzi za granicą. Rozejrzałam się na peronie, ale nigdzie nie widziałam siostry. Zastanawiało mnie to, dlaczego po mnie nie wyszła, ale widocznie miała jakiś powód. Miałam nadzieje, że jakoś uda mi się znaleźć adres, który miałam napisany na karteczce w torebce. Ostrzegała, że może nie dostać wolnego, ale miałam jednak nadzieje, że jakoś uprosi swoją szefową. Obok mnie szła kobieta w ciąży. Spojrzałam na nią, próbując ukryć łzy. Sam widok kobiet w ciąży przywoływało bolesne wspomnienia. Miałam nadzieje, że tu w Wrocławiu jakoś uda mi się zapomnieć o tym co się stało. Pozbierać i ułożyć sobie życie. Miałam nadzieje, że jakoś wszystko się poukłada. Jednak teraz zaczynałam w to wątpić.  
- Przepraszam pani Kaja? - usłyszałam głos mężczyzny.  
Odwróciłam się i spojrzałam w jego orzechowe oczy. Nie znałam go, ale miał w ręce moje zdjęcie i karteczkę z kolorem walizki. Jak się okazało mężczyzna był przyjaciele mojej siostry i to na jej prośbę miał odstawić mnie do domu. Nie byłam pewna ile miał lat. Wyglądał na dość miłego, ale jego rysy twarzy, postawa ciała świadczyła o tym, że jest grubo po trzydziestce. - Suzy nie mogła wyrwać się z pracy. Szefowa zwolniła pracownicę i wszystko jest na głowie pani siostry - wyjaśnił. Nic nie odpowiedziałam. Byłam tak zmęczona, że nie miałam siły by cokolwiek mu odpowiedzieć. Chyba dopiero teraz zaczęłam odczuwać pobyt w więzieniu. Nie wiem, czy to wpływ tego mężczyzny, czy zmęczenia, ale czułam jak powoli łapie mnie przygnębienie.- Tak w ogóle Tomasz jestem - przedstawił się mężczyzna i podał mi dłoń.  
- Kaja - szepnęłam i dalej w milczeniu jechaliśmy jego mercedesem.  
Zastanawiałam się skąd u faceta takie auto. Czy to możliwe, by w Wrocławiu aż tak się dorobić? moje myśli zaczęły krążyć wokół mężczyzny, którego zostawiłam w rodzinnym domu. Kochałam go i zastanawiałam się, czy już dostał ode mnie list. Numer telefonu wyrzuciłam.Postanowiłam raz na zawsze urwać kontakt z tym miastem i bolesnymi wspomnieniami. Chciałam zacząć wszystko od nowa. Tu przy mojej ukochanej siostrze, na której zawsze mogłam liczyć. Zatrzymaliśmy się na jednej z ulic, której nie kojarzyłam. Domyśliłam się, że moja siostra mieszka w domku jednorodzinnym a nie bloku, tak jak mi pisała. Zastanawiałam się dlaczego mnie okłamała, dlaczego okłamała naszych rodziców. Mężczyzna kluczami otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Domek był urządzony w nowoczesnym stylu. Narożniki, nowe jasne meble i wielkie okno, przez które można było się przyjrzeć.
- Ładne mieszkanie - stwierdziłam, zastanawiając się ile ona tam zarabia. Tysiące? Mężczyzna uśmiechnął się i przyjrzał z rozbawieniem mojej minie. Zapewne zauważył zaskoczenie i zachwyt na mojej twarzy.
- No nie narzekam - roześmiał się, a ja dopiero teraz wszystko zrozumiałam.
-To twoje mieszkanie? - zapytałam, przyglądając się jego skupionej twarzy.  
- Tak moje. Jedno z niewielu mieszkań - wydusił, a ja zdębiałam. Czy on jest milionerem? nalał nam po szklance soku i pokazał gestem bym usiadła. Usiadłam na kanapie i zaczęłam słuchać historii jego życia. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Tomek otworzył drzwi a w nich stanęła jakaś brunetka. W pierwszej chwili jej nie poznałam. Schudła, zmieniła kolor włosów i styl ubierania się. Teraz stała przede mną w króciutkiej miniówce, wysokich szpilkach i czarnych, kręconych włosach.
- Suzy? - zapytałam zaskoczona patrząc na odmienioną siostrę.
- Tak kochana to ja! - zaśmiała się

      ***
Pół godziny później znaleźliśmy się w niewielkim mieszkaniu na tej samej ulicy. Mieszkanie było nie za duże, ale urządzone w nowoczesnym stylu. Meble były ciemniejsze, ale widać było, że nie dawno kupowane. - Tomek pomógł mi urządzić to mieszkanie - wyjaśniła i spuściła wzrok. Przejechałam wzrokiem po ubraniu siostry i zdębiałam. Z całą pewnością nie wyglądała jak fryzjerka.  
- Pracuje w klubie jako tancerka go- go - wyjaśniła. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na nią zaskoczona i załamana. To wszystko była moja wina. To ja doprowadziłam do tego, kim stała się moja siostra.  
- W liście - przerwała mi  
- W liście pisałam ci co innego, bo nie chciałam Cię dobijać. Zrozum nie mogłam pozwolić by mama z chorym sercem dowiedziała się prawdy. Nie chciałam jej dobijać. Obiecaj, że nie powiesz im prawdy. Przysięgnij mi! - zażądała. Obiecałam Suzy, że nigdy nie zdradzę rodzicom gdzie pracuje a ona się do mnie uśmiechnęła. Nie był to prawdziwy, radosny uśmiech. W jej oczach znajdował się ból i żal. Czułam się winna tej sytuacji, zdawałam sobie sprawę, że to ja i moja zbrodnia doprowadziła moją rodzinę do tego stanu.  
- Czy to właśnie tam poznałaś Tomasza? - zapytałam zaciekawiona, gdzie go poznała.
- Nie, nie tam. Tomka poznałam na imprezie. Szybko się zaprzyjaźniliśmy a teraz pomaga mi w trudnych chwilach. Po rozwodzie bardzo się do siebie zbliżyliśmy - wyjaśniła.  
- Jesteście razem? - zapytałam zaskoczona. Przecież Tomek wyglądał na dużo starszego niż ona.  
- Nie wiem, czy można to tak nazwać - popatrzyła na mnie ze smutkiem w oczy. Zrozumiałam. Był coś, w rodzaju jej sponsora. Pomagał finansowo w zamian za.. Nie! Nie chciałam nawet o tym myśleć. Nie miałam prawa jej potępiać. Nie chciałam oskarżać ją, pouczać, że niemoralnie się poradzi, doskonale wiedzieć, że tak naprawdę wszystko stało się moją winną. To ja doprowadziłam do tego wszystkiego. Nie pozostawiłam im wyboru. Doprowadziłam do tego wszystkiego. Zmusiłam ją. Bez przerwy myślałam o Pawle. Kochałam go i nie potrafiłam zapomnieć o wszystkich, kogo zraniłam. Rodziców, Suzy, która zrezygnowała z marzeń, by mnie ocalić i Paweł, którego tak cholernie zraniłam.
- Co z twoimi planami? - zapytała, jakby wyczuwała moje zamiary.  
- Nie wiem. Mam zamiar stanąć na nogi a później- zawahałam się.  
- Później zrobisz to, co musisz Kaju. Jeżeli inaczej nie potrafisz to cóż. Masz moje wsparcie - wyszeptała przytulając mnie.  
- Co z twoimi marzeniami? - wydusiłam w końcu. Nie odpowiedziała. Spuściła wzrok i posmutniała. Domyśliłam się, że zrezygnowała z marzeń dla mnie.  
- Czy znajdzie się dla mnie miejsce w twoim klubie? - zapytałam, chociaż domyśliłam się jaką dostanę odpowiedź. Jej oczy posmutniały, a ja domyśliłam się, co to oznacza. Nigdzie nie chcieli przyjąć karanych osób, nawet tam.  
- Nie pozwolę byś tam pracowała. Poproszę Tomka by coś Ci załatwił- obiecała i pocałowała mnie w policzek. Przytuliłam się, ciesząc, że mam ją obok.
- Kocham Cię - wyznałam a z jej oczów popłynęły łzy. - Ja Ciebie też kocham - rzekła i bez słowa wyszła z mojego nowego pokoju. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1834 słów i 9716 znaków, zaktualizowała 1 mar 2017.

5 komentarzy

 
  • Misiaa14

    Cudoooo <3

    8 wrz 2015

  • agusia16248

    @Misiaa14 Bardzo dziękuje <3

    23 wrz 2015

  • DemonicEagle

    Super napisane  ;)

    8 wrz 2015

  • agusia16248

    @DemonicEagle Dziękuje :)

    23 wrz 2015

  • Tosia12283

    Pięknie :P

    8 wrz 2015

  • agusia16248

    @Tosia12283 Dzięki

    23 wrz 2015

  • czarnyrafal

    Podświadomość lubi człowiekowi płatać figle i właściwie nie można się od niej "uwolnić".Tak to bywa i nic na to nie poradzmy. <3

    8 wrz 2015

  • agusia16248

    @czarnyrafal No niestety taka prawda <3

    23 wrz 2015

  • NataliaO

    Bardzo fajnie piszesz, masz lekki styl :)

    8 wrz 2015

  • agusia16248

    @NataliaO Dzięki :)

    10 wrz 2015