Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.19

Wybacz, ale inaczej nie Potrafię cz.19Spojrzałam na mecenasa i zamarłam. W mieszkaniu Suzy stał Konrad i długo mi się przyglądał. Nie miałam pojęcia skąd wie gdzie mieszkam, skąd zna moje prawdziwe dane bo przecież nie podawałam mu prawdziwego imienia ani nawet adresu. Miał być tylko celownikiem, zarzuciłam mu przynętę, w którą sama teraz wpadłam. Suzy długo obserwowała nas, zastanawiając się co on tu robi i badając, czy powinniśmy zostać sami. Sama nie byłam tego pewna, bo to nie tak, że się go bałam, no może trochę, ale bardziej czułam strach, że cały mój plan diabli wzięli i nie uda mi się pomścić córki.
- Masz ochotę na spacer? - usłyszałam. Spojrzałam na ciężarną siostrę i pokiwałam głową. Miał rację, moja siostra nie była w to zamieszana i nie chciałam by była przy naszej rozmowie. Skoro mnie odnalazł, skoro pofatygował się to znaczy, że domyśla się kim jestem, albo ma zamiar się dowiedzieć. Zabrałam kurtkę, założyłam buty i wyszliśmy z mieszkania.  
- Niedługo wrócę - rzekłam patrząc w jego stronę. Konrad uśmiechnął się szeroko, a ja po raz pierwszy poczułam strach. A co jeśli mnie po drodze zabiję? jakie miał intencję? po co tu przyszedł? Oddalaliśmy się od domu w obawie, że moja siostra może coś usłyszeć. Spacerowaliśmy chodnikiem, a ulice były już coraz bardziej puste. Tylko gdzieniegdzie jeszcze jeździły samochody, albo szła jakaś grupka ludzi.
- Jak mnie znalazłeś? - spytałam zatrzymując się przy jednej z ławek. Usiedliśmy w rynku miasta i spojrzałam na niego.  
- Przez przypadek. Przez przypadek wpadłem na starą gazetę na której było twoje zdjęcie i rozpoznałem Cię bez trudu. Wolałem Cię w tamtej peruce. W sumie co zamierzałaś zrobić? zabić mnie? chciałaś zabić mnie tak samo jak zabiłaś mojego kolegę? - zapytał. Grał w otwarte karty, ale wcale mi się to nie podobało. Grał w otwarte karty i zadawał pytania wprost.
- Nie.Nie wiem. Chciałam pomścić tamten dzień, chciałam pomścić moje dziecko. - powiedziałam cicho.  
- Dziecko?  
-Tak. Byłam w ciąży. Tamta młoda dziewczyna, którą napadliście w tym parku, którą okradliście i skopaliście była w ciąży i poroniła przez Was. Nigdy Wam tego nie wybaczyłam i przysięgłam sobie, że pomszczę śmierć dziecka - przyznałam drżącym głosem.  
- Okej zabijesz mnie, zabijesz Damiana i co potem? Już siedziałaś, też rozbiłaś czyjąś rodzinę, Paweł miął dzieci, wiesz? dwójkę dzieci, którzy wychowują się teraz bez ojca. Jego żona wpadła w depresję, próbowała się zabić i o mały włos nie straciliby też matki. Ja nikogo nie mam, ale mój kolega już tak. Nie za dużo tej nienawiści? rozlewu krwi? - jego głos był cichy i opanowany. Miałam dziwne przeczucie, że zmienił się od tamtego czasu. - Wierz mi nie było dnia, cholernego dnia bym nie miał poczucia winy, bym nie żałował. Kaju byliśmy wtedy młodzi, za dużo wypiliśmy. Zrobiliśmy błąd i żałujemy. Naprawdę cholernie żałujemy. Czasu nie cofniemy. Nie naprawimy wyrządzonej Ci krzywdy, ale proszę przemyśl to - usłyszałam.  
- Przemyśl? naprawdę mam przemyśleć? Straciłam przez Was dziecko! Wylądowałam na wiele lat w więzieniu, straciłam rodzinę, a ojciec dziecka zmarł kilka dni temu! Nie pierdol mi, że żałujesz! - krzyknęłam zrozpaczona.  
- Bo żałuje
- Moje rozgrzeszenia nie dostaniesz! Nie pomogę Ci wymazać poczucia winy, pozbyć się wyrzutów sumienia. Mogliście przestać, błagałam Was. Mogliście kurwa przestać, albo po prostu mnie zabić. Odebraliście mi to co najpiękniejsze a potem skazaliście mnie na życie z tym bólem. Nigdy Wam tego nie wybaczę! - rzekłam. Chciałam odejść, ale Konrad złapał mnie za rękę. Spojrzał mi w twarz, a ja zobaczyłam w jego oczach skruchę.
- To zrób to teraz. Masz strzel do mnie dopóki nikogo nie ma - powiedział cicho. Wręczył mi pistolet, a ja spojrzałam na niego zdziwiona. Po raz pierwszy od tak długiego czasu trzymałam w ręce broń.Założyłam rękawiczki, wycelowałam w niego, odbezpieczyłam i stchórzyłam. Nie potrafiłam strzelić.
-A niech Cię diabli! - krzyknęłam i pobiegłam przed siebie.

Biegłam przed siebie roztrzęsiona i oszołomiona. Dotarło do mnie, że tak naprawdę nie chcę nikogo zabijać. Ja chyba tak naprawdę już bym nie potrafiła strzelić. Nie wiem co zmieniło mnie tak bardzo. Pobyt w więzieniu? poznanie Sławka? utrata ukochanych? czy wiara we mnie Suzy? coś mnie zmieniło, pomogło mi się zmienić. Może wszystko po kolei? nie mogłam zawieźć siostry, która tak bardzo we mnie wierzyła, która poświęciła swoje marzenia, plany. Nie mogłam zawieźć Sławka, z którym budowałam wspólną przyszłość i nie chciałam zawieźć rodziców. Konrad miał rację, za dużo było rozlewu krwi, za dużo tego wszystkiego. Sławek dopiero co wyjechał, a ja już tak bardzo za nim tęskniłam. Chciałam by był przy mnie, trzymał mnie za rękę, chciałam usłyszeć wszystko będzie dobrze. Nie wiem ile minęło już od jego wyjazdu, za oknem panował mrok więc pewnie kilka godzin. Już miałam się wracać, gdy zadzwoniła moja komórka, spojrzałam na ekran i uśmiechnęłam się. Przywołałam go myślami.  
- Cześć skarbie właśnie doleciałem. Za pół godziny mam spotkać się z żoną i dzieckiem. Tęsknie za Tobą - powiedział czule.
- Ja też tęsknie - odpowiedziałam zamyślona. Usiadłam na ławce, którą właśnie mijałam i zamyśliłam się. Nie chciałam niczego przed nim ukrywać, ale też nie wiedziałam czy powinnam powiedzieć mu prawdę, straszyć go teraz, gdy jest tak daleko.  
- Spotkałaś się z moim kolegą? Zleciłaś mu to? - zapytał. Wiedziałam, że to pytanie wiele dla niego znaczy, wiedziałam, że mam wsparcie w nim i będzie szanował każdą moją decyzję.
- Tak spotkałam się z nim. Całkiem miły gość. Kochanie - zatrzymałam się - Kochanie czemu nie powiedziałeś mi, że on ma taką trudną sytuację. Potrzebuję tej kasy dla dziecka, dlatego to robi tak? - upewniłam się bo chciałam mieć pewność, że mnie nie okłamał.
- Tak. Jego córka choruję, Wciąż przechodzi kosztowne operację, badania. On po prostu robi to dla nich, ale tak naprawdę to miły gość. - usłyszałam. Nie wątpiłam w słowa Sławka, bo na mnie też zrobił pozytywne wrażenie, owszem zazwyczaj słabo znałam się na ludziach, ale od razu zdobył moje zaufanie i sympatię.
- Postanowiłam skończyć z zemstą. Nie chcę już rozlewu krwi, ale - zawahałam się, bo nie wiedziałam czy Sławek pochwali mój pomysł. - Kochanie miałbyś coś przeciwko jakbym połowę tych pieniędzy dała twojemu znajomemu? Tu chodzi o dziecko - rzekłam.  
- Naprawdę? chcesz tego? - jego głos był zdziwiony, ale też radosny. Bałam się, że powie, że zwariowałam albo będzie miał do mnie pretensję, że rządzę jego pieniędzmi, ale nie.  
- Tak. Chcę mu pomóc, ale muszę mieć twoje pozwolenie, bo to twoje pieniądze skarbie - powiedziałam cicho.
- Nie. Twoje Kaju. Dałem je Tobie, a co z tym zrobisz to już twój wybór. Ja najbardziej cieszę się, że zmieniłaś zdanie, że nie chcesz znów popełniać żadnej głupoty, że jak wrócę stworzymy szczęśliwą rodzinę. Będziemy razem - jego głos był wzruszony i czuły. Miałam wrażenie, że rozpłakał się, ale nie chciałam zdradzać, że wiem. Kochałam go i przyznawałam mu sto procent racji, czas było zakończyć to wszystko. Przecież tak naprawdę nawet zabiciem ich nie przywróciłabym życia ani dziecku, ani Pawłowi. Zniszczyłabym swoje życie. Nawet jeśli nie zrobiłabym tego ja osobiście, nawet jeśli nie złapaliby mnie i bym nie siedziała, wyrzuty sumienia, poczucie winy byłyby ze mną na zawsze. - Zadzwonię potem. Trzymaj za mnie kciuki Kocham Cię - usłyszałam głos Sławka i rozłączyłam się.I ja Cię kocham - pomyślałam i z uśmiechem ruszyłam w stronę domu.

Długo rozmyślałam o tym wszystkim, ale byłam prawie pewna swojej decyzji. Poprosiłam go by przyjechał nie daleko mieszkania w którym mieszkała Suzy i właśnie pakowałam pieniądze. W domu byłam od piętnastu minut. Na szczęście Suzy leżała w pokoju, bo ostatnio nie najlepiej przechodziła ciąże, cały ten stres i to wszystko nie służyło dziecku. Zabrałam ze sobą pieniądze i opuściłam dom. Chciałam za moment wrócić do domu by móc pobyć trochę z siostrą. Po dwudziestu pięciu minutach byłam już w umówionym miejscu. Na dworze było już ciemno, a ja poczułam się dziwnie paradując z taką sumą pieniędzy.  
- Witam panią ponownie - uśmiechnął się mężczyzna. - Szkoda,że jednak pani się zdecydowała - rzekł, a w jego głosie wyczułam nutkę smutku.  
- Nie zdecydowałam się. Przeciwnie, odwołuję - powiedziałam cicho. Jego oczy spojrzały na mnie z zaciekawienie. - Jednak razem ze Sławkiem, moim chłopakiem uśmiechnęłam się na samo to słowo, zdecydowaliśmy się,że pomożemy Tobie - rzekłam.  Z torebki wyciągnęłam kopertę z pieniędzmi i podałam mu. - To niewiele bo tylko piętnaście tysięcy, ale tylko tyle mogę Tobie dać - dodałam. Widziałam jak oczy mężczyzny rozpromieniły się. Widziałam radość na jego twarzy i niedowierzanie. Chyba tak naprawdę spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego obrazu, którego długo nie zapomnę.  
- Naprawdę? Daje mi pani te pieniądze bez niczego? nie robi sobie pani ze mnie żartów? - wciąż mi nie wierzył. Byłam oszołomiona, bo wyglądało na to,że jeszcze nikt nie zrobił dla niego czegoś takiego.  
- To niewiele naprawdę, ale mam siostrę, która mu niedługo rodzić i chciałam też jej pomóc. Te pieniądze miały mieć inny cel, ale chyba wreszcie zrozumiałam,że nie tędy droga - odezwałam się zupełnie ignorując jego wzruszenie i niedowierzanie.
- Czyli nie chce pani już się mścić? - zapytał chowając kopertę.
- Nie. Rozmawiałam dziś z Konradem. Sam mnie odnalazł. Trzymałam w ręku broń i nie potrafiłam strzelić - przyznałam.  
- Broń? - zainteresował się.  
- Tak. Dał mi pistolet i powiedział,że mogę strzelić, ale nie potrafiłam. Nie chciałam już nikogo zabijać, chcę ułożyć sobie życie ze Sławkiem, chce na nowo mieć rodzinę - przeraziłam się własnymi słowami. - Tylko, czy to nie będzie zdrada? czy nie zdradzę własnego dziecka i Pawła? czy nie zdradzę ich? czy nie zapomnę? - zapytałam zmieszanego mężczyzny
- Niech mi pani wierzy oni właśnie by sobie tego życzyli. Pragnęli by Twojego szczęścia Kaju - powiedział czule mężczyzna. - Dziękuję. Naprawdę bardzo Ci dziękuję. Obiecuję,że poznasz moje dziecko, jak tylko uda się operacja, jak tylko  poczuje się lepiej pozna Anioła, bo teraz pani jest naszym aniołem - uśmiechnął się. - Gdybym tylko mógł coś dla pani zrobić, jeśli kiedykolwiek będzie pani czegoś potrzebować, proszę dzwonić. Zawsze pomogę - dodał na odchodne.
- A ja pomogę panu. Zdobędę potrzebne pieniądze, obiecuję. - uściskaliśmy się i ruszyłam w stronę domu. I już chyba nawet wiedziałam jak. W drodze powrotnej wykręciłam znajomy już numer i po chwili usłyszałam męski głos.  
- Miałem nadzieje,że zadzwonisz. Jeszcze chyba nie wszystko sobie wyjaśniliśmy - powiedział mężczyzna.  
- Spotkajmy się w tej restauracji co kiedyś. Jutro w południe? - szepnęłam.
- Mogę nie być sam? chyba jeszcze ktoś powinien Cię przeprosić Kaju. Musimy to skończyć raz na zawsze - powiedział.  
- Dobra mam dla Was prośbę. Potrzebuję Waszej pomocy - rzekłam cicho. Rozłączyłam się i wzięłam kilka głębokich wdechów, Byłam przerażona tym co się stało. Przerażona tym jak człowiek może się zmienić. Jeszcze nie tak dawno byłam pełna zemsty, nienawidziłam ich za to co mi zrobili, za śmierć dziecka.Jeszcze nie tak dano chciałam ich zabić pragnęłam tego, a teraz dzwoniłam do niego i prosiłam o spotkanie, ba prosiłam o pomoc bo potrzebowałam pieniędzy na operację dziecka. Nie swojego, ale niewinnej istotki, która zasługuje by żyć. Jak będzie wyglądało nasze spotkanie? co im powiem? czy będę potrafiła im wybaczyć? zapomnieć? a może tak naprawdę, może podświadomie już to zrobiłam? Wróciłam do domu i weszłam do pokoju Suzy. Siostra jeszcze nie spała. Położyłam się obok niej i mocniej ją przytuliłam.  
- Nie mogę tego zrobić Suzy! Nie mogę, nie potrafię ich zabić - powiedziałam patrząc w sufit. - Chyba ja im tak naprawdę wybaczyłam. Wybaczyłam im już wtedy, gdy przysięgłam Pawłowi,że nie zrobię nic innego. To on, to Paweł mnie uratował - powiedziałam przerażona swoimi słowami i swoją szczerością. Tak teraz wiedziałam prawie na pewno. Śmierć Pawła nie była przypadkowa. Zginął, bym ja mogła żyć. Bym mogła ułożyć sobie życie i żyć bez nienawiści, bym mogła odrodzić się na nowo. Nie taka sama, inna, lepsza. Odrodziłam się na nowo. - Brakuje mi go - rozpłakałam się... CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2481 słów i 13052 znaków, zaktualizowała 8 mar 2017.

1 komentarz

 
  • volvo960t6r

    Cudowna część :)

    8 mar 2017